„Misiek obracał panienki jak zawodowy akrobata. Słono zapłacił, gdy położył łapska na dziewczynie kumpla”
„Byliśmy zgraną paczką łobuzów i mieliśmy swój kodeks. Najważniejsze to nie tykać dziewczyny kumpla. Nasz osiedlowy podrywacz, na swoje nieszczęście, pewnego dnia zapomniał o tej zasadzie”.

- Damian, 27 lat
Nikt nie próbował nam podskoczyć. To znaczy owszem, kilku próbowało, ale kiepsko się to dla nich skończyło. Najsilniejszy i najwyższy z nas był Rychu. Maciek, jego najlepszy kumpel, był najmniejszy w grupie, chuchro można by powiedzieć, ale dziewczyny na niego leciały. Maciek i Rycho zawsze trzymali się razem.
Każdy z chłopaków miał jakiś talent
Bartek na przykład potrafił obciągnąć flaszkę wódki za jednym przyłożeniem. Dlatego czasem wołaliśmy na niego Hejnalista. Misiek, czyli Michał, otwierał zębami każde piwo. Był mistrzem w tym fachu. Kilku kolesiów próbowało go naśladować, ale został im tylko dziurawy uśmiech. Ja mam na imię Damian, miałem zwinne palce. Z niejednej kieszeni udało mi się wyciągnąć portfel. Dostałem jednak wyrok w zawiasach i musiałem zbastować.
Kiedyś było nas więcej, ale ferajna trochę się wykruszyła. Był z nami Juras, najstarszy z nas i najbardziej nerwowy. Wystarczyło, że koleś spojrzał na Jurasa, a to spojrzenie się naszemu kumplowi nie spodobało i już awantura gotowa. Na dzielni wszyscy znali Jurasa i nikt nie wchodził mu w drogę, ale czasami przyplątał się ktoś obcy i wtedy…
Feralnego dnia Juras akurat był nieco wypity. Podeszło do niego kilku nieświadomych kolesi, coś mu przygadali. Nasz przyjaciel się zdenerwował i ustawił chłopaków jak trzeba. Przyjechało pogotowie i policja. Jurasa zabrali na dołek. A potem był proces. Prokurator przykleił kumplowi jeszcze kilka zaległych spraw. Dostał solidny wyrok. Z kolei Lutek, złota rączka, wpadł na robocie, gdy obrabiał sklep. Też poszedł siedzieć na długo.
W naszej grupie nie było dziewczyn. Sorry, źle się wyraziłem. Dziewczyny były, ale często się zmieniały. Jakoś żadnemu z nas nie udawało się zatrzymać panienki na dłużej niż dwa, maks trzy miesiące. To wynikało z wielkiej słabości, jaką mieliśmy do kobiecej urody. Widząc ładną laskę, nie umieliśmy się jej oprzeć i aktualna dziunia szła w odstawkę. Po prostu korzystaliśmy z życia.
Największym podrywaczem był Maciek. Ten chudzina, za którego nikt by pięciu groszy nie dał, rwał panienki jak świeże wiśnie. Nie był specjalnie wybredny. Podśmiewaliśmy się, że bierze się za wszystko, co chodzi, poza budzikiem. Maćkowi nie przeszkadzała ta opinia ani docinki kumpli, że z niego jest powiatowy casanova, czy że chce pobić rekord Guinnessa. Robił swoje.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby przestrzegał zasad. Zwłaszcza najważniejszej z nich: laska kumpla jest święta, nie do ruszenia! Niestety, Maciusiowi zdarzało się o tej prawdzie zapomnieć i często wśród chłopaków dochodziło do konfliktów. Przeważnie kończyło się na drobnej wymianie ciosów. Jeden drugiemu dawał po ryju, potem robili po flaszce i przyjaźń wracała.
– Przecież nie wypada bić się o głupią laskę – mawiali kumple. – Tego kwiatu to pół światu… – dziewczyny lgnęły do nas jak muchy do miodu.
Maciek wyrwał Mariannę i przyprawił kumplowi rogi
Pewnego razu Maciek podczas imprezy wyrwał Mariannę. Trzeba przyznać, że Mania była śliczną dziewczyną. Problem polegał na tym, że chodziła z Rychem, którego przypadkowo na tej imprezie nie było. Mańka przyszła z kumpelami. Maciek był napity, a wtedy nie zważał na żadne przeszkody. Zakręcił się wokół Marianny, która z braku Rycha zaczęła odwzajemniać jego umizgi. Wszyscy widzieli, jak oboje zniknęli w pustym pokoju.
Było jasne, że prędzej czy później Rycho dowie się o zdradzie. Baliśmy się jednak, jak zareaguje nasz kumpel, gdy się dowie, że sprawcą zamieszania jest jego najlepszy przyjaciel. Rycho miał parę w rękach jak nikt inny. Marnie kończyli ci, którzy mu stanęli na drodze. Miał też wyrok za pobicia. Ostatnio pilnował się bardzo, ale też nikt mu takiego świństwa jak Maciek nie zrobił.
Sprawa się wydała dzięki samej Mańce, która pochwaliła się kumpelom, że zaliczyła Maćka. Zazdrosne dziewczyny wysłały do Rycha esemesa o prostej treści: „Pilnuj swojej laski, bo ci rogi przyprawia”. Rychowi puściły nerwy. Przestraszona dziewczyna wyznała, że z Maćkiem, ale jest niewinna, bo to on zaciągnął do łóżka, a ona się cały czas opierała.
Rycha bardzo zabolała ta wiadomość. Został rogaczem za sprawą najlepszego kumpla. Był gotów wdeptać go w ziemię. Przestraszony Maciek, gdy się dowiedział, że jego podryw wyszedł na jaw, natychmiast skoczył do monopolowego i kupił dwie flaszki. Rycho za kołnierz nie wylewał i wiele spraw można było z nim załatwić przy kielichu. Tak było i tym razem, przyjaciele rozwiązali problem przy butelce. Świadkami byliśmy wszyscy, cała nasza grupa.
– Wybaczam ci, boś mi przyjaciel – Rycho ściskał kumpla za szyję tak mocno, że Maciek ledwo dychał – ale pamiętaj, dziewczyna kumpla jest nie do ruszenia! Zapamiętałeś? – spytał bełkotliwie.
– Jasne, Rychu – zapewniał Maciek – to był wypadek przy pracy. Sama podeszła mi pod rękę – tłumaczył pijany przyjacielowi.
– Dobra, dobra – bełkotał Rychu. – Ale żeby to było ostatni raz, bo kolejny nie ręczę za siebie!
– Warto żyć dla takich chwil – walnął, ni w pięść, ni w oko Bartek zasłyszanym powiedzonkiem i wszyscy ryknęli śmiechem.
Po tej aferze Maciek nadal rwał laseczki, ale starał się kolegom w paradę nie wchodzić. Szczególnie zaś uważał na dziewczyny, które kręciły z Rychem.
On się żeni?!
Pewnego razu podczas spotkania u Bartka, Rycho przedstawił wszystkim swoją nową zdobycz. Miała na imię Zuzia i była śliczną jak marzenie blondynką. Rycho zakochał się po uszy. Skakał wokół tej laski, jak nie przymierzając kelner wokół nadzianego klienta. Aż nam się śmiać chciało. Zanim się tradycyjnie upił, wszystkim oznajmił, że ożeni się z Zuzią i będą mieli troje, a może i czworo dzieci.
– Same chłopaki będą – chwalił się, a Zuzia patrzyła na swego mężczyznę i przytakiwała, chichocząc.
Na imprezie był oczywiście Maciek, któremu, jak zresztą wszystkim, Zuzia wpadła w oko. Chyba o północy zauważyłem, że Zuzia i Maciek gdzieś zniknęli. Jakiś czas później Rycho przestał opowiadać o swojej miłości, a Zuzia przestała bywać w naszym towarzystwie. Dziewczyny plotkowały, że po imprezie u Bartka Zuzia zaciążyła, a ojcem dziecka był Maciek!
Zuzia więcej nie pokazała się na dzielni, Rycho jej szukał, ale bez skutku. Jola oczywiście opowiedziała mu, co wydarzyło się na imprezie, gdy był pijany. Rycho strasznie się wściekł, ale nic nie zrobił Maćkowi. W połowie lutego Lutek wyszedł z więzienia i urządził pod miastem w domu babci potężną imprezę. Babci wtedy na chacie nie było, ale za to było mnóstwo dziewczyn, wóda lała się strumieniami. Oczywiście wpadła cała nasza grupa. Rycho przyszedł sam. Było tak wesoło, że gdy następnego dnia w południe otworzyłem oczy, okazało się, że leżę w łóżku z trzema panienkami. Nie miałem pojęcia, kim są i jak się nazywają, ale to nie było ważne.