„W Wigilię odkryłam sekret brata. Musiałam zdecydować, czy ujawnić prawdę jego żonie, czy milczeć”
„Przyszli później niż zwykle. Michał wyglądał na spiętego, a Agnieszka rozglądała się nerwowo, jakby czegoś zapomniała. Po kolacji dzieciaki rozbiegły się po pokojach, dorośli zasiedli przy makowcu. Michał zostawił telefon w kuchni, podpięty do ładowarki. Zerknęłam odruchowo na ekran i zmarłam”.

- Redakcja
Wigilia w naszym domu zawsze pachnie goździkami, pomarańczami i bigosem mamy, który dusi się od tygodnia. Ojciec jak zwykle układa sztućce z chirurgiczną precyzją, mama gani go za to, że znowu kupił zbyt drogie wino. A ja? Od lat przyjeżdżam wcześniej, niby pomóc, a tak naprawdę – poczuć, że nadal jestem częścią tej rodziny, mimo że na co dzień mieszkam sama i widuję ich rzadko. Michał, mój starszy brat, spóźni się jak zawsze. Wejdzie w ostatniej chwili z prezentami i uśmiechem, jakby wszystko było w porządku.
Jego żona, Agnieszka – ciepła, bliska mi bardziej niż niejedna koleżanka – pomoże rozładować dzieci, przywita się pocałunkiem w policzek. W tym roku wszystko miało być jak zawsze, ale coś wisiało w powietrzu. Michał ostatnio unikał kontaktu. Agnieszka wysłała tylko lakoniczne „do zobaczenia”. Coś było nie tak. Niepokój siedział we mnie jak ość w gardle. Czułam, że coś się wydarzy. Coś, co rozbije nasz idealny rodzinny obrazek. Tylko jeszcze nie wiedziałam, że to będzie aż tak bolesne.
Nie mogłam spojrzeć mu w oczy
Przyszli później niż zwykle. Michał wyglądał na spiętego, a Agnieszka rozglądała się nerwowo, jakby czegoś zapomniała. Po kolacji dzieciaki rozbiegły się po pokojach, dorośli zasiedli przy makowcu. Michał zostawił telefon w kuchni, podpięty do ładowarki. Sama nie wiem czemu, ale kiedy weszłam po wodę i ekran się rozświetlił, zerknęłam odruchowo. Nowa wiadomość. Nadawca: Magda. Pytanie: „Julka pyta, czemu nie może przyjść na Wigilię”. Zamarłam.
Julka? Magda? Żadna z sióstr nie ma dziecka o tym imieniu. Nie pamiętam, żebym słyszała o żadnej Julce w rodzinie Agnieszki. Spojrzałam na telefon, potem na drzwi. Serce waliło mi jak młotem. Dotknęłam ekranu – odblokowany. W skrzynce znalazłam zdjęcie uśmiechniętej dziewczynki z Michałem. Opis: „Wczoraj w przedszkolu. Tatuś obiecał, że przyjdzie na jasełka…” Niemożliwe... Zrobiłam krok w tył, opierając się o blat. Szok. Niedowierzanie. Złość. Wszystko naraz. Michał? Może to jakaś stara znajoma? Może to nie jego dziecko? A może… może właśnie tak wygląda zdrada – cicha, ukryta za prezentami i uśmiechami. Wróciłam do salonu, ale nie mogłam już patrzeć mu w oczy. Później, gdy zostaliśmy sami w korytarzu, zapytałam szeptem:
– Michał, kim jest Julka?
Zbladł.
– To nie twoja sprawa, rozumiesz? – syknął.
– Masz dziecko z inną kobietą? I co, udajesz, że wszystko jest okej?!
Nie odpowiedział. Patrzyliśmy na siebie w ciszy, której nigdy nie zapomnę. W tej chwili wiedziałam już, że ta Wigilia nie będzie jak wszystkie inne.
Chciał to zamieść po dywan
– Musimy porozmawiać – powiedziałam, gdy Michał wyszedł na ganek zapalić. Poszłam za nim, trzaskając drzwiami. W głowie wciąż miałam to zdjęcie. Julka. Jego córka.
– Nie teraz – burknął.
– Nie teraz?! – parsknęłam. – Michał, masz dziecko z inną kobietą. Myślisz, że to się da zamieść pod dywan?!
Zaciągnął się mocno, aż ręka mu zadrżała. Milczał. Potem spuścił wzrok.
– To była pomyłka. Krótka historia. Julka… tak to moja córka.
Zaniemówiłam. Czekałam, że powie coś więcej. Cokolwiek, ale on tylko stał i patrzył w ciemność.
– A Agnieszka? Wasze dzieci? Co one znaczą?
– Nie rozumiesz. Wtedy z Agnieszką było źle. Kłóciliśmy się, ona miała depresję po porodzie… Myślałem, że to koniec. Magda była… po prostu była.
– A teraz co? Udajesz, że tamtej dziewczynki nie ma? Że nie istnieje?
– Przez jakiś czas się widywaliśmy. Płaciłem alimenty, ale Agnieszka… Ona nie może się dowiedzieć. Nie pozbiera się po tym.
– A Julka?! Ma sześć lat! Myślisz, że nie czuje, że ojciec się jej wypiera?
Zamknął oczy i przycisnął dłonie do twarzy.
– Ja nie wiem, co mam robić. Gdybyś nie zobaczyła tej wiadomości, wszystko byłoby prostsze...
– Prostsze? – rzuciłam przez zęby. – Życie nie jest proste, Michał. A ty właśnie postawiłeś mnie przed najtrudniejszym wyborem w moim życiu.
Serce waliło mi jak młotem
Znalazłam ją w necie. Magda Z., miasto się zgadzało. Zdjęcia Julki potwierdziły wszystko – to była ta sama dziewczynka, co na telefonie Michała. Serce waliło mi jak młotem, gdy pisałam wiadomość. „Nazywam się Natalia. Jestem siostrą Michała. Musimy porozmawiać”. Odpisała po dwóch godzinach. Lakonicznie: „Dobrze. Jutro, 12:00, kawiarnia przy rynku”. Gdy weszłam do środka, Magda siedziała już przy stoliku, z kubkiem herbaty. Była młodsza, niż myślałam. Miała zmęczone oczy i uważny wzrok.
– Dzięki, że przyszłaś – zaczęłam, siadając naprzeciwko.
– Myślałam, że nigdy się nikt z jego rodziny nie odezwie – powiedziała spokojnie. – Julka też przestała pytać, ale wczoraj znowu zapytała: „Dlaczego tata nie chce ze mną spędzić świąt?”
Przełknęłam ślinę.
– On twierdzi, że to był błąd, ale że ją kocha.
– Błąd?! – prychnęła. – Może mnie odepchnąć, ale nie ją. Ona jest dzieckiem. Zasługuje na coś więcej niż ukrywanie. Przez pierwsze lata był. Pojawiał się. Był, gdy miała gorączkę, dawał prezenty, chodził na urodziny. A teraz… cisza. Od ponad pół roku. Przelewy są, ale on zniknął. Dla niej to znaczy jedno, że przestała być ważna. Zacisnęłam palce na kubku.
– Michał mówi, że boi się powiedzieć Agnieszce. Że to ją zniszczy.
– A co z Julką? Czyja ona jest? Tylko moja?
– Nie. I właśnie dlatego tu jestem. Bo nie wiem, co z tym zrobić.
Magda spojrzała na mnie cicho, z jakimś dziwnym współczuciem.
– Powiedz im albo nie, ale pamiętaj – Julka już wie, że jest sekretem. I to boli mnie najbardziej.
Wigilia – narastające napięcie
Siedzieliśmy przy stole jak co roku – dwanaście potraw, biały obrus, sianko pod spodem. Mama nakładała uszka, tata opowiadał historię o tym, jak zgubił karpia na balkonie. Michał udawał rozluźnionego, uśmiechał się do dzieci. Agnieszka śmiała się, poprawiając kokardkę na głowie córki. A ja? Też udawałam. Tylko że nie potrafiłam już uciec przed tym, co wiedziałam. Gdy spojrzałam na Michała, widziałam nie brata, tylko kogoś, kto zostawił małą dziewczynkę z pytaniem: „Dlaczego tata mnie nie chce?”. Czułam się jak bomba z opóźnionym zapłonem.
– Michał, jak tam w pracy? – zapytał ojciec, mieszając barszcz w talerzu.
– A… dobrze. Wszystko po staremu – odparł, zerkając na mnie ukradkiem.
Po staremu. Julka nie istniała. W tym domu, przy tym stole – jej nie było. Czułam, jak ściska mnie w gardle. Agnieszka nachyliła się do mnie:
– Natalia, wszystko okej? Jesteś jakaś blada.
– Tylko trochę mi gorąco – skłamałam. Chciałam dodać: „A wiesz, że twój mąż ma drugą córkę?”, ale nie mogłam. Jeszcze nie.
Wróciłam do rozmowy, śmiechów, opłatka. Michał unikał mojego wzroku. A ja siedziałam i zadawałam sobie jedno pytanie, które w kółko huczało w mojej głowie: „Czy mogę pozwolić, żeby to trwało?”
Nic już nie będzie jak dawniej
Nie planowałam tego. Naprawdę. Obiecałam sobie, że wytrzymam, ale kiedy tata podniósł się do toastu i powiedział:
– Cieszmy się, że jesteśmy razem. Zdrowie rodziny!
Coś we mnie pękło.
Wstałam. Krzesło zaskrzypiało. Wszyscy spojrzeli w moją stronę.
– Przepraszam... Nie mogę – zaczęłam. Głos mi drżał. – Nie mogę dłużej udawać.
– Natalia, co się dzieje? – mama zaniepokojona odłożyła widelec.
– Michał ma dziecko. Z inną kobietą. Julka ma sześć lat. I zasługuje, żeby o niej mówiono.
Wszyscy zamarli. Nawet dzieci przestały się wiercić.
– Co ty wygadujesz?! – syknął Michał, zrywając się.
– Prawdę – spojrzałam mu prosto w oczy. – Znalazłam wiadomości. Byłam u Magdy. Widziałam Julkę.
Agnieszka zbladła.
– To... prawda? – zapytała cicho, nie patrząc na męża.
Michał zamarł. Nie potrafił już grać.
– Tak... – wyszeptał. – Przepraszam...
– Przepraszasz?! – Agnieszka wstała jakby w transie. – Przepraszasz mnie? Po tylu latach kłamstw?
Mama wstała razem z nią.
– Michał, jak mogłeś? W Wigilię?!
Ojciec wstał najpóźniej. Patrzył na syna z takim rozczarowaniem, jakiego nigdy wcześniej nie widziałam. Chaos. Dzieci zaczęły płakać. Agnieszka wybiegła z pokoju. Michał za nią. Mama osunęła się na krzesło. A ja stałam pośrodku tego wszystkiego. Trzymałam szklankę z kompotem z suszu w dłoni. I już wiedziałam – nic nie będzie jak dawniej.
Eliza, 35 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Na 18. urodziny dałam bratanicy 10 tys. zł i nie usłyszałam dziękuję. Dziś młodzi myślą, że wszystko im się należy”
- „Myślałem, że spędzę święta sam, ale ktoś zostawił mi prezent pod drzwiami. I znów wróciła mi wiara w ludzi”
- „Rodzice nie akceptowali mojego narzeczonego. Ostrzegali mnie przed ślubem, ale za późno zrozumiałam, że mieli rację”