„Mój facet przepadł jak kamień w wodę i nikt nie wiedział, co się stało. Wszystkiego się spodziewałam, tylko nie tego”
„Dzwoniłam, ale telefon milczał. To był moment, w którym z każdą minutą niepewność przeradzała się w coraz większy niepokój”.

- Redakcja
Mój chłopak jest pełen niespodzianek. Od początku naszej znajomości wiedziałam, że z nim nigdy nie będzie nudno. Jego spontaniczność była tym, co mnie przyciągnęło, ale, jak się okazało, może prowadzić do nieprzewidywalnych sytuacji.
Każdy z nas myślał o najgorszym
Nasza paczka przyjaciół spotyka się dość regularnie, a tym razem to Krzysiek zaprosił wszystkich na imprezę do siebie. Było cudownie. Muzyka, śmiech, rozmowy i Krzysiek w swoim żywiole, tańczący jak szalony pośrodku salonu. Mimo tego, że mieszkanie tętniło życiem, nagle zorientowałam się, że nigdzie go nie widać.
– Ej, ktoś widział Krzyśka? – zapytałam.
– Był tu przed chwilą... Chyba poszedł do kuchni – odpowiedziała Marta z lekkim zaniepokojeniem.
Zaczęłam go szukać, myśląc, że może gdzieś się zaszył na chwilę, żeby odpocząć od gwaru. Dzwoniłam, ale telefon milczał. To był moment, w którym z każdą minutą niepewność przeradzała się w coraz większy niepokój. Przecież to jego impreza, jak mógł tak po prostu zniknąć? To nie było to do niego podobne.
Atmosfera była napięta
Impreza zaczęła przybierać inny wymiar. Zaczęliśmy się rozglądać, a każdy z nas myślał o najgorszym. Ten wieczór miał być próbą dla naszej przyjaźni. Czułam, że musimy się zjednoczyć.
– Słuchajcie, Krzysiek zniknął – zaczęłam, zbierając resztę grupy w salonie.
– Co masz na myśli „zniknął”? – zapytał Tomek jak zawsze skłonny do żartów.
– Nie ma go i nie odbiera telefonu – wyjaśniłam, starając się ukryć narastający niepokój.
– Może po prostu zaszył się gdzieś, żeby odetchnąć? Wiesz, jak to z nim bywa – próbowała uspokoić mnie Anka, ale w jej głosie wyczuwałam nutę niepewności.
– A może znowu zapomniał, gdzie położył telefon? – rzuciła Magda, wywołując lekki śmiech, ale atmosfera była już napięta.
Rozmowy zaczęły stawać się coraz bardziej poważne. Zrozumieliśmy, że nikt nie widział Krzyśka od dłuższego czasu. Każdy z nas przypominał sobie ostatni moment, gdy go widział. Mój umysł zaczął błądzić, analizując różne scenariusze.
– Słuchajcie, musimy go poszukać. A jeśli coś mu się stało? – powiedziałam, starając się być głosem rozsądku.
Serce biło coraz szybciej
W głowie miałam mętlik, serce biło coraz szybciej. Z jednej strony, wiedziałam, że Krzysiek to dorosły facet, który potrafi o siebie zadbać. Z drugiej strony, uczucie niepokoju nie dawało mi spokoju. A jeśli naprawdę coś się stało?
– Musimy działać, nie możemy tak po prostu czekać – powiedziałam, próbując zachować zimną krew. Wszyscy zgodzili się z tym pomysłem. Widziałam, że w ich oczach zaczynała pojawiać się panika.
– Może po prostu poszedł do sąsiada, pożyczyć coś? – próbowała zgadywać Magda, ale nikt z nas nie mógł tego potwierdzić.
Zaczęliśmy dzwonić do wszystkich znajomych, którzy mogli wiedzieć, gdzie jest Krzysiek. Każdy z nas miał swoją rolę w tym dość chaotycznym planie poszukiwań. Chociaż wszyscy staraliśmy się zachować spokój, frustracja narastała. Z każdą chwilą atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Każdy telefon kończył się tą samą odpowiedzią: „Nie, nie widziałem go”. W miarę jak upływał czas, mój niepokój przeradzał się w poczucie bezradności.
– Nic. Żadnych śladów – powiedział Tomek.
– A może poszedł na dach? – zaproponowała Anka, ale ja nie byłam pewna, czy to w ogóle możliwe.
Podczas gdy inni prowadzili rozmowy, w mojej głowie rodziły się różne teorie. Może ktoś go potrzebował i musiał nagle wyjść? A może był zmęczony i postanowił zaszyć się w jakimś spokojnym miejscu? Czułam się, jakbym była w jakimś surrealistycznym filmie, w którym nic nie miało sensu.
– Musimy pomyśleć, gdzie jeszcze mógłby być – powiedziałam, próbując zachować spokój.
Wykrzyknęłam z niedowierzaniem
Zaczęliśmy analizować ostatnie godziny. Kto go ostatni widział? Gdzie mógł się zaszyć? Każda minuta dłużyła się w nieskończoność, a ja czułam, że czas się zatrzymał. Wiedziałam, że musimy działać szybko, zanim wieczór przerodzi się w prawdziwą katastrofę. Zdecydowałam się pójść do pokoju Krzyśka, mimo że Anka już go przeszukała. Przeszłam przez drzwi i rozejrzałam się wokół. Pomieszczenie wyglądało zupełnie normalnie.
Mój wzrok padł na drzwi szafy. Były lekko uchylone. Serce zabiło mi mocniej. Ostrożnie podeszłam bliżej i powoli je otworzyłam.
– Krzysiek?! – wykrzyknęłam z niedowierzaniem, patrząc na mojego chłopaka, zwiniętego w kłębek na podłodze szafy, śpiącego jak dziecko.
Delikatnie potrząsnęłam jego ramieniem, próbując nie wybuchnąć śmiechem z ulgi, że znalazłam go całego i zdrowego.
– Hej, wstawaj – powiedziałam z uśmiechem, gdy zaczął otwierać oczy.
– Luiza? Co się dzieje? – zapytał zdezorientowany, z trudem podnosząc się z podłogi.
– Szukaliśmy cię wszędzie! Co ty robisz w szafie? – Nie mogłam powstrzymać śmiechu, a reszta przyjaciół, słysząc całe zamieszanie, zaczęła gromadzić się wokół nas.
– Co? O nie... Przepraszam, musiałem być naprawdę zmęczony – odpowiedział, przecierając oczy i próbując ułożyć sobie w głowie całą sytuację.
Po chwili opowiedział nam, jak to próbował znaleźć swój telefon. W pewnym momencie przysiadł na chwilę w szafie... i zasnął. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a napięcie, które wcześniej wypełniało mieszkanie, zaczęło powoli ustępować miejsca uldze.
– No cóż, masz teraz nową historię do opowiadania – zażartował Tomek, poklepując Krzyśka po plecach.
Patrzył na mnie z niepewnością
Wszyscy wkrótce dołączyli do radosnej atmosfery, ale w sercu wciąż czułam mieszankę ulgi i lekkiego gniewu. Krzysiek przeprosił, ale wiedziałam, że będziemy musieli jeszcze porozmawiać o tym wszystkim.
Gdy emocje opadły, a impreza powoli dobiegła końca, usiadłam z Krzyśkiem na kanapie. Reszta przyjaciół zaczęła już zbierać się do wyjścia, wciąż żartując z całej sytuacji.
– Przepraszam – zaczął Krzysiek, patrząc na mnie z niepewnością. – Naprawdę nie chciałem was wszystkich tak nastraszyć.
– Wiem. Ale wiesz, że musimy rozmawiać o takich rzeczach, prawda? – odpowiedziałam, starając się zachować powagę.
– Oczywiście i obiecuję, że następnym razem postaram się nie zasypiać w tak dziwnych miejscach – dodał z uśmiechem, próbując rozładować sytuację.
Rozmawialiśmy o tym, jak ważne jest, aby być dla siebie otwartym i szczerym, niezależnie od sytuacji. Krzysiek zgodził się, że lepsza organizacja przyszłych spotkań mogłaby pomóc uniknąć podobnych nieporozumień.
– Może następnym razem po prostu nie będziesz bawił się w chowanego – zażartowałam, co wywołało jego śmiech.
Te nieoczekiwane sytuacje, chociaż czasem stresujące, pokazywały nam, jak ważne jest wzajemne zrozumienie i wsparcie. Wiedziałam, że Krzysiek bywa nieodpowiedzialny, ale to była część jego uroku, którą akceptowałam.
Luiza, 23 lata