Reklama

– Jak zawsze to samo – westchnęłam, wsiadając do porannego autobusu numer 16. Mój codzienny rytuał: herbata z cytryną, kanapka z serem, a potem podróż do pracy. Właściwie życie stało się jedną wielką rutyną, którą znałam na pamięć. Codziennie ta sama godzina, ten sam przystanek, te same twarze.

Reklama

Adam, kierowca autobusu, z czasem przestał być jedną z tych anonimowych twarzy. Uśmiechnięty, zawsze z dobrym słowem na ustach, potrafił rozjaśnić nawet najbardziej pochmurny poranek. Jego głęboki głos był jak muzyka, której z przyjemnością słuchałam. Każde "dzień dobry" wypowiedziane przez niego brzmiało jak obietnica czegoś więcej.

– Dzień dobry, Pani Elu – rzucał z charakterystycznym ciepłem, a ja za każdym razem czułam, jak moje policzki płoną delikatnym rumieńcem.

Moje życie wydawało się monotonne, ale te krótkie chwile rozmów z Adamem były jak promyk słońca. Przez dłuższy czas zastanawiałam się, czy to tylko moja wyobraźnia, czy faktycznie coś zaczyna się między nami dziać. Czy to tylko grzeczność z jego strony, czy może coś więcej? Z czasem zauważyłam, że z niecierpliwością oczekuję każdej podróży. Każdego kolejnego spotkania z Adamem. A może to tylko zwykłe zauroczenie? Zwykły przelotny uśmiech, który po prostu pomógł mi znieść codzienność? Czy powinnam pozwolić sobie na rozwinięcie tego uczucia? Tysiące pytań pojawiało się w mojej głowie, ale odpowiedzi wciąż pozostawały nieodgadnione.

Poranki w autobusie

Kiedy wsiadłam do autobusu tego ranka, Adam jak zwykle powitał mnie ciepłym uśmiechem.

– Dzień dobry, Pani Elu. Jak minął weekend? – zapytał, gdy tylko znalazłam swoje miejsce.

– Dziękuję, całkiem spokojnie. Trochę książek, trochę herbaty – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał równie lekko.

Rozmowa toczyła się naturalnie, jak zawsze. Gdy opowiadał o swoim zainteresowaniu starymi samochodami, ja z zaskoczeniem odkryłam, że jego pasja zaczęła mnie fascynować. Słuchałam, jak mówił o swojej ostatniej wyprawie na zlot motoryzacyjny, a jego oczy błyszczały z entuzjazmu.

– A Pani, Pani Elu? Ma Pani jakieś ukryte pasje? – zapytał nagle, spoglądając na mnie w lusterku wstecznym.

To pytanie zaskoczyło mnie, ale poczułam, jak na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. – Może pisanie? Czasem skrobnę coś dla siebie, ale to raczej amatorskie próby.

– Chciałbym kiedyś coś przeczytać. Na pewno to coś ciekawego – dodał z uśmiechem, a ja poczułam, że moje serce bije szybciej.

Czy to możliwe, że Adam zainteresowany był czymś więcej niż tylko krótkimi rozmowami z pasażerką? Zaczęłam analizować każdą z naszych interakcji, próbując zrozumieć, czy to tylko moje marzenia, czy może coś więcej. Czy między nami mogło naprawdę iskrzyć coś, co wykraczało poza ramy zwykłej uprzejmości?

W miarę jak autobus pokonywał kolejne kilometry, myśli o Adamie zaczęły coraz częściej zajmować moją głowę. Czy to możliwe, żeby zwykły kierowca autobusu stał się dla mnie kimś więcej? Czy powinnam pozwolić sobie na rozwinięcie tego uczucia, czy może lepiej trzymać się rzeczywistości i nie pozwalać sobie na niepotrzebne fantazje?

Nasza znajomość nabierała tempa

Nie minęło wiele czasu, zanim nasze rozmowy przestały ograniczać się wyłącznie do porannych podróży autobusem. Pewnego popołudnia, ku mojemu zaskoczeniu, Adam zaproponował, byśmy wybrali się na kawę po pracy. Nie wiedziałam, czy to tylko przyjacielski gest, czy może kryło się za tym coś więcej, ale bez wahania zgodziłam się.

Spotkaliśmy się w niewielkiej kawiarni na rogu, której przytulne wnętrze stanowiło idealne tło do naszych rozmów. Adam, ubrany w sweter w kolorze głębokiego granatu, wyglądał swobodnie.

– To miłe, móc Cię poznać poza autobusem – powiedział z uśmiechem, gdy tylko usiedliśmy.

– Też tak sądzę. Mam wrażenie, że w autobusie zawsze musimy się spieszyć, a tutaj mamy czas – odpowiedziałam, delektując się aromatem świeżo parzonej kawy.

Nasze rozmowy płynęły swobodnie, przeplatając się tematami od ulubionych książek po marzenia z dzieciństwa. Z każdym zdaniem czułam, jak coraz bardziej zbliżamy się do siebie, a nasze spojrzenia zaczynały zdradzać coś więcej niż tylko przyjaźń. Jednak z tyłu głowy nieustannie krążyły wątpliwości.

– Czasem zastanawiam się, co by było, gdyby życie potoczyło się inaczej – powiedziałam, nie do końca wiedząc, co mam na myśli.

Adam spojrzał na mnie z zastanowieniem. – Każdy z nas ma swoje ścieżki. Może los postawił nas na tej samej trasie nie bez powodu – stwierdził tajemniczo. Czułam, jak serce zaczyna bić szybciej. Czy to była sugestia, że chciałby, abyśmy byli częścią siebie nawzajem? Mimo, że nasze dialogi były pełne napięcia i subtelnych aluzji, nie byłam pewna, czy powinnam wyrazić swoje uczucia. Co jeśli zranienie okaże się zbyt bolesne?

Te wątpliwości i pytania stawały się coraz głośniejsze w mojej głowie. Czy mogłam zaufać Adamowi? Czy powinnam podzielić się z nim swoimi zmartwieniami? Jedno było pewne – nasze spotkania stawały się dla mnie coraz ważniejsze, a ja zaczynałam czuć, że to coś więcej niż tylko przyjacielska relacja.

Rozmowa, która zmieniła wszystko

Pewnego dnia, w drodze powrotnej z kawiarni, spotkałam Adama na przystanku. Był bardziej zamyślony niż zwykle, ale uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył. Nie chcąc go niepokoić, nie pytałam o jego nastrój, ale gdy rozmawialiśmy, czułam, że coś jest nie tak.

Podczas jednej z naszych podróży, kiedy autobus był prawie pusty, Adam zatrzymał się na chwilę przy jednym z mniej uczęszczanych przystanków. Nie spodziewałam się, że cokolwiek się wydarzy, ale wtedy usłyszałam jego rozmowę telefoniczną. Był to przypadek, nie chciałam podsłuchiwać, ale słowa same dotarły do moich uszu.

– Tak, kochanie, dzisiaj też przyjadę później... – słyszałam, jak mówił, a każda kolejna sylaba wydawała się jak ukłucie. – Tak, ucałuj dzieci... Tęsknię za wami.

Moje serce zamarło, a cała krew odpłynęła mi z twarzy. W głowie rozbrzmiewało jedno pytanie: kim dla niego byłam? Czy całe to zbliżenie, wszystkie rozmowy i wspólne chwile były tylko iluzją? Gdzie była prawda, a gdzie złudzenie?

Kiedy rozmowa się zakończyła, usiadłam w milczeniu, zastanawiając się, jak podejść do tej zdrady. Czułam się zdradzona, a każda sekunda, która mijała, była torturą. W końcu, gdy autobus zbliżał się do mojego przystanku, zebrałam się na odwagę i postanowiłam porozmawiać z Adamem.

– Adam, musimy porozmawiać – powiedziałam, a w moim głosie słychać było napięcie.

Jego oczy wyrażały zdumienie, ale i niepokój. – O co chodzi, Elu?

– Usłyszałam twoją rozmowę. Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? – wyrzuciłam z siebie, próbując ukryć drżenie głosu.

Adam westchnął, wyraźnie zakłopotany. – Elu, to skomplikowane. Nie chciałem cię w to wciągać...

– Więc co to wszystko znaczyło? – przerwałam mu, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Dlaczego pozwoliłeś mi myśleć, że...

Nigdy nie chciałem cię zranić – przerwał, próbując chwycić mnie za rękę, ale odsunęłam się.

Nasza rozmowa była pełna emocji, a każde kolejne słowo stawało się bardziej bolesne. Wiedziałam, że muszę to zakończyć, zanim stanie się to dla mnie jeszcze trudniejsze. Adam próbował się tłumaczyć, ale czułam, że teraz to już nie ma znaczenia.

Podjęłam decyzję o zakończeniu romansu, choć wiedziałam, że będzie to dla mnie trudne. Wyszłam z autobusu, wiedząc, że muszę poradzić sobie z tym bólem sama.

Czułam się oszukana

Po tamtym dniu czułam się jak pustka. Zdradzona i oszukana, trudno mi było zrozumieć, jak mogłam być tak ślepa. Każda chwila spędzona z Adamem zdawała się teraz fikcją. Nie chciałam wracać na trasę, którą obsługiwał, ale życie i praca nie dawały mi wyboru. Było to jak nieustanny test mojej wytrzymałości.

Kiedy po raz pierwszy po naszej rozmowie wsiadłam z powrotem do autobusu, serce waliło mi jak młotem. Unikałam jego spojrzenia, czując, jak napięcie między nami wisi w powietrzu niczym ciężki koc. Adam, choć wyraźnie chciał się ze mną skontaktować, nie zrobił tego, co paradoksalnie było dla mnie ulgą, ale i źródłem bólu.

Każde kolejne spotkanie było coraz trudniejsze. Siedziałam w kącie autobusu, starając się skupić na widokach za oknem. Nie chciałam z nim rozmawiać, ale jednocześnie tęskniłam za tym, co było. To dziwne uczucie rozdarcia towarzyszyło mi każdego dnia. Raz nawet spróbowałam zmienić trasę, ale wiedziałam, że to tylko unikanie problemu. Musiałam stawić czoła swoim emocjom i odnaleźć się na nowo w tej sytuacji. Rozważania nad tym, jak nasza relacja uległa zmianie, były jak niekończący się wir myśli, które mnie pochłaniały.

Każdy dzień stawał się walką o pogodzenie się z rzeczywistością. Adam nie podejmował już prób rozmowy, a między nami zaległa cisza, pełna niewypowiedzianych emocji. Nasze spojrzenia krzyżowały się czasami, ale oboje unikaliśmy dłuższego kontaktu wzrokowego. Było jasne, że coś się zmieniło, i choć żadne z nas nie wypowiedziało tego głośno, wiedziałam, że jego tajemnice zniszczyły coś, co mogło być piękne.

Miałam poczucie, że to koniec pewnego etapu w moim życiu, ale nie wiedziałam, jak iść dalej. Czy kiedykolwiek mogę odzyskać spokój ducha i otworzyć się na kogoś innego? To pytanie tkwiło we mnie niczym drzazga, na którą nie mogłam znaleźć lekarstwa.

Ponowne spotkanie

Kilka tygodni później, los zadecydował, że spotkamy się jeszcze raz. Ja wracałam z pracy później niż zwykle. Czekałam na autobus, gdy niespodziewanie pojawił się on. Choć nasze oczy spotkały się tylko na chwilę, zrozumiałam, że nadszedł czas, byśmy porozmawiali raz jeszcze, spróbować zrozumieć, co poszło nie tak.

– Elu – powiedział, kiedy zatrzymał się przy przystanku. – Możemy porozmawiać? To nie będzie trwało długo, obiecuję.

Przez chwilę się wahałam, ale wiedziałam, że potrzebuję zamknięcia tej sprawy. Weszłam do autobusu i usiadłam na przednim siedzeniu, gotowa na tę ostatnią rozmowę. Adam spojrzał na mnie z mieszaniną smutku i determinacji w oczach.

– Chciałem cię przeprosić – zaczął. – Wiem, że nie zasłużyłem na twoje zaufanie. Nie było moim zamiarem cię zranić.

– Ale tak się stało – odparłam cicho. – Dlaczego mnie w to wciągnąłeś?

– Sam nie wiem – odpowiedział, spoglądając na swoje ręce, jakby szukał tam odpowiedzi. – Moje życie jest skomplikowane, a ty byłaś jak promyk światła, którego potrzebowałem. Ale to nie usprawiedliwia tego, co zrobiłem.

Zamilkliśmy na chwilę, pozwalając ciszy mówić za nas. W końcu przerwałam ją, chcąc dowiedzieć się więcej.

– Czy kiedykolwiek myślałeś, że mogłoby być inaczej? – zapytałam.

– Myślałem – przyznał, podnosząc wzrok. – Ale nie miałem odwagi, żeby postawić wszystko na jedną kartę. Bałem się stracić to, co miałem, choć jednocześnie wiedziałem, że to nie fair wobec ciebie.

Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. To, co mogło być, teraz wydawało się jedynie nierealną fantazją.

– Wiem, że jest już za późno, ale chciałem, żebyś wiedziała, jak bardzo mi przykro – powiedział, a jego głos załamał się lekko.

Odetchnęłam głęboko, próbując znaleźć w sobie siłę, by zakończyć tę rozmowę w sposób, który da mi spokój.

– Dziękuję, że to powiedziałeś – odpowiedziałam. – Ale teraz muszę myśleć o sobie. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam komuś ponownie zaufać, ale wiem, że muszę spróbować iść dalej.

Wiedziałam, że pewnych rzeczy nie da się cofnąć, i choć żal pozostanie częścią mnie, musiałam znaleźć sposób, by patrzeć w przyszłość. Nasza rozmowa zakończyła się cichą zgodą na to, że choć nasze drogi się skrzyżowały, teraz muszą się rozejść.

Elżbieta, 40 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama