„Mój mąż był spokojny i cichy, a ja mu ufałam. Dopiero od obcej kobiety dowiedziałam się, z kim żyłam pod jednym dachem”
„Nie mieliśmy dzieci, ale wcale nie czułam się przez to mniej kochana. Mówiliśmy sobie wszystko. A przynajmniej tak myślałam. Zdarzało się, że znikał na kilka godzin. Wracał spokojny, jakby nic się nie stało. Czasem patrzył w okno tym dziwnym, nieobecnym wzrokiem, ale nie pytałam”.

- Redakcja
Wojtka poznałam w chwili, gdy przestałam wierzyć, że związek może być spokojny i dobry. On był właśnie taki – cichy, uważny, nie narzucał się. Po kilku miesiącach wspólnego mieszkania wiedziałam, że z nim mogę budować przyszłość. Żyliśmy stabilnie, bez dramatów. Rano parzył mi kawę, wieczorem siadał obok mnie na kanapie i oglądał filmy, które znał na pamięć. Śmiał się tylko wtedy, kiedy naprawdę było zabawnie.
Nie mieliśmy dzieci, ale wcale nie czułam się przez to mniej kochana. Mówiliśmy sobie wszystko. A przynajmniej tak myślałam. Zdarzało się, że znikał na kilka godzin, mówił: „Idę się przewietrzyć”. Wracał spokojny, jakby nic się nie stało. Czasem patrzył w okno tym dziwnym, nieobecnym wzrokiem, ale nie pytałam. Wydawało mi się, że każdy ma prawo do własnych myśli. Nie byłam zazdrosna. Nie kontrolowałam go. Ufałam mu tak bardzo, że nawet nie przyszło mi do głowy, że może być coś, o czym nie wiem. Aż do tamtego popołudnia w kawiarni, gdy obca kobieta spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała:
– Więc to ty jesteś tą, która żyje z Wojtkiem. Ciekawe, czy wiesz, że ma córkę?
Ręce zaczęły mi się trząść
Usiadłam w zatłoczonej kawiarni, przy wspólnym stole – nie było innych wolnych miejsc. Kobieta po drugiej stronie wyglądała na kogoś, kto zna swoje miejsce w świecie: płaszcz z kaszmiru, perfekcyjny makijaż, delikatny zapach drogich perfum. Przez chwilę patrzyła na mnie, jakby mnie znała. W końcu uniosła brwi i uśmiechnęła się lekko.
– Beata, prawda? – zapytała tonem, jakim pyta się o pogodę.
Zamarłam. Skinęłam głową, ostrożnie. Może poznałyśmy się kiedyś na jakimś evencie?
– Wiedziałam. Kojarzę cię ze zdjęć. Wojtek wrzucał wasze wakacje na profil. To ty jesteś tą, która z nim żyje.
Poczułam nagłe uderzenie gorąca. Wbiłam w nią wzrok, z trudem łapiąc sens jej słów.
– Przepraszam...?
Uśmiechnęła się szerzej, ale bez cienia sympatii.
– Spokojnie. Już nie jestem z nim. Ale powiedz... czy on ci powiedział o swojej córce? Oliwia, dziesięć lat, ma jego oczy.
Czułam, jak moje ręce zaczynają się trząść. Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, wstała, poprawiła torebkę i rzuciła przez ramię:
– Zawsze się zastanawiałam, jak długo uda mu się to ukrywać. Miłego dnia.
Zostawiła mnie z kawą, która nagle straciła smak. W głowie mi huczało. Córka? Jaka córka?! Przypominałam sobie nieodebrane telefony, „pilne wyjścia”, spojrzenia, których wtedy nie rozumiałam. Wyszłam na ulicę. Świat wokół był ten sam, ale ja – już nie.
Żałowałam, że mu zaufałam
Wpadłam do mieszkania jak burza. Wojtek siedział przy stole, wpatrzony w ekran laptopa. Nawet nie spojrzał, kiedy zatrzasnęłam drzwi z hukiem.
– Kim jest Oliwia?
Zamarł. Powoli podniósł głowę. Widziałam, jak twarz mu blednie. I wtedy wiedziałam, że to nie żadna pomyłka, nie prowokacja. To była prawda.
– Co...? – zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
– Nie udawaj. Spotkałam dziś jakąś kobietę. Powiedziała, że masz córkę. Dziesięcioletnią. – Głos mi drżał, serce waliło jak oszalałe.
– To jakaś... jakaś wariatka. Nie słuchaj jej. Nie wiem, kto to był... – bełkotał. Unikał wzroku, kręcił się w miejscu, jakby szukał wyjścia.
– Wojtek, nie kłam! – Cisza. Patrzyłam mu prosto w oczy. – Masz córkę?
Zacisnął usta. Przez długą chwilę nie mówił nic. A potem cicho, ledwo słyszalnie:
– Tak.
Poczułam, jak coś się we mnie łamie.
– Od kiedy wiesz o tym?
– Od... od dawna. – Westchnął. – Bałem się ci powiedzieć. Myślałem, że cię stracę. Nie wiedziałem, kiedy...
– Nie wiedziałeś kiedy?! – wrzasnęłam. – Miałeś siedem cholernych lat! Siedem lat, Wojtek!
Przeszłam przez salon jak w transie, zrzucając ze stołu jego kubek. Pękł z trzaskiem. Wojtek podszedł ostrożnie.
– Przepraszam... Ja...
– Nie. Nie mów nic. – Odwróciłam się. – Jesteś dla mnie kimś zupełnie obcym.
I po raz pierwszy w życiu, naprawdę żałowałam, że mu zaufałam.
Czułam upokorzenie i gniew
Wieczorem usiedliśmy przy stole jak obcy ludzie. W pokoju pachniało kawą, ale między nami wisiała ciężka cisza. W końcu Wojtek odezwał się pierwszy.
– Musisz to usłyszeć ode mnie. Iwona... zniknęła, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży. Nie chciała ze mną gadać. Po latach wróciła. Oliwia miała wtedy trzy lata. Wiesz, co czułem? Nie byłem pewny, czy to moje dziecko.
– A badania DNA? – rzuciłam lodowato.
– Zrobiłem. – Spojrzał na mnie. – Jestem ojcem.
Oparłam się o krzesło, jakby ktoś mnie uderzył.
– Czyli od siedmiu lat wiesz. A ja usłyszałam to od obcej kobiety w kawiarni? – Głos mi się załamał. – Nie chodzi tylko o dziecko. Chodzi o to, że potrafiłeś patrzeć mi w oczy i kłamać. Codziennie.
Wojtek pochylił głowę.
– Myślałem, że chronię nas. Chciałem ci tego oszczędzić...
– Oszczędzić? – przerwałam ostro. – Dwa lata utrzymujesz kontakt z córką. Spotykasz się z nią, kupujesz prezenty. A ja co? Siedzę tu jak idiotka, wieszając na ścianach nasze zdjęcia z wakacji.
Jego twarz wyrażała bezradność, ale mnie to już nie obchodziło. W sercu czułam upokorzenie i gniew.
– Wiesz, co jest najgorsze? – wyszeptałam. – Że całe moje życie przy tobie okazuje się kłamstwem.
Nie odpowiedział. A ja już wiedziałam, że nic nie będzie takie samo.
Całe życie było kłamstwem
Spakowałam torbę i wyszłam. Musiałam odetchnąć, bo ściany w naszym mieszkaniu zaczęły mnie dusić. Bez zastanowienia pojechałam do Moniki. Otworzyła drzwi w szlafroku, spojrzała na mnie i od razu wiedziała, że coś jest nie tak.
– Beata, co się stało? – zapytała, a ja po prostu osunęłam się na kanapę i zaczęłam płakać.
W końcu wydusiłam:
– On ma dziecko. Dziesięcioletnią córkę. Zataił to przede mną.
Monika zaklęła pod nosem i nalała nam wina.
– Wiedziałam, że coś ukrywa. Za spokojny był, za bardzo poukładany. Tacy faceci zawsze mają jakieś trupy w szafie.
– Ale dlaczego nic mi nie powiedział? – wyszeptałam. – Mogłabym spróbować zrozumieć... a teraz? Czuję się, jakby całe nasze życie było kłamstwem.
Monika usiadła obok i chwyciła mnie za rękę.
– Posłuchaj. Albo zaakceptujesz, że on ma przeszłość i spróbujesz z tym żyć, albo nigdy mu nie zaufasz. Ale musisz wiedzieć, Beata – z tym nie da się żyć na pół gwizdka.
Pokiwałam głową, ale czułam pustkę. Czy ja chcę budować życie z człowiekiem, który skrywał przede mną tak fundamentalną prawdę? Wino nie koiło. Żadne słowa też nie.
– A jeśli on zawsze taki będzie? – zapytałam cicho. – Jeśli przy kolejnym sekrecie znowu powie, że „nie wiedział, kiedy powiedzieć”?
Monika spojrzała mi w oczy.
– To musisz zdecydować, czy wolisz żyć w jego cieniu, czy wreszcie zacząć żyć na własnych zasadach.
W sercu zapanował chaos
Następnego dnia umówiłam się z Iwoną. Chciałam usłyszeć całą prawdę, nie tylko wersję Wojtka. Spotkałyśmy się w małej restauracji na obrzeżach miasta. Przyszła punktualnie, elegancka, pewna siebie.
– Więc chcesz wiedzieć, jakim bohaterem jest twój mąż? – zaczęła bez ogródek.
– Chcę usłyszeć prawdę – odpowiedziałam twardo.
Iwona westchnęła.
– Gdy zaszłam w ciążę, Wojtek uciekł. Nie był gotowy, bał się odpowiedzialności. Dopiero kiedy Oliwia miała trzy lata, odezwał się. Ale nie wrócił, żeby być ojcem na pełen etat. Tylko niedzielnym tatusiem. Prezenty, wizyty, zdjęcia. Zawsze z dystansem.
Zacisnęłam dłonie na szklance.
– A teraz?
– Teraz trochę bardziej się stara. Może chce nadrobić stracony czas. Ale jedno musisz wiedzieć, że on zawsze ucieka od trudnych rzeczy. Wtedy uciekł ode mnie i od dziecka. Teraz uciekł przed tobą z prawdą. – Spojrzała na mnie ostro. – Nie chcę cię skrzywdzić, ale lepiej wiedzieć, z kim żyjesz.
Słowa Iwony uderzały we mnie jak kamienie. Wyszłam z restauracji z poczuciem, że grunt usuwa mi się spod nóg. Nagle zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek naprawdę znałam Wojtka. Wracałam do domu z sercem pełnym chaosu.
Beata, 36 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Gdy dostałam mieszkanie w spadku, od razu uciekłam od matki. Ciotka zostawiła mi też koperty z dziwną zawartością”
- „Śmiałam się, gdy wnuczka założyła mi konto randkowe. Śmiech zamarł mi na ustach, gdy odezwał się pewien mężczyzna”
- „Przez pół wieku byłam wierna komuś, kto nigdy nie okazywał mi czułości. To w sanatorium zakochałam się jak nastolatka”