„Mój mąż był zimny jak galareta. Nie miałam skrupułów, by w chłodne jesienne wieczory rozgrzewać się z kolegą z pracy”
„To były słowa, które chciałam usłyszeć od Szymona, ale zamiast tego mówił je Michał. Wieczorem, gdy wracałam do domu, myślałam o tym, co się dzieje. Dlaczego zaczęłam się uśmiechać na samą myśl o kolejnym dniu w biurze?”.
Na pierwszy rzut oka moje życie wyglądało idealnie – kochający mąż, stabilna praca, spokojny dom. Z Szymonem byliśmy razem już siedem lat. Kiedyś każde spojrzenie, każde słowo miało dla mnie znaczenie, ale od jakiegoś czasu czułam, że w naszej relacji zaczyna brakować ognia. Mąż wracał zmęczony, rzucał mi krótkie „cześć”, a ja coraz częściej czułam się samotna.
Stał się dla mnie odskocznią
Wtedy pojawił się Michał. Przystojny, pewny siebie, zawsze z uśmiechem na ustach. Zaczął ze mną rozmawiać, żartować. Był jak świeży powiew w mojej szarej codzienności. Z początku to były tylko rozmowy, ale szybko zaczęłam na niego czekać, spoglądać w jego stronę.
Z Michałem zawsze było przyjemnie. Siedział kilka biurek dalej, ale co chwilę podchodził, rzucał żartem, czasem komplementem. Początkowo to były zwykłe rozmowy – o pogodzie, pracy, plotkach z biura. Ale z czasem jego uśmiech, pewność siebie zaczęły na mnie działać w sposób, którego się nie spodziewałam. Jego komplementy stawały się coraz bardziej osobiste, a ja? Ja na to pozwalałam.
– Wiesz – stanął obok mojego biurka – świetnie się z tobą rozmawia. A ten uśmiech wprowadza tu jakieś światło.
– Przestań, przecież tak mówisz każdej kobiecie tutaj – odparłam, próbując zamaskować swoją reakcję.
– Nie, tylko tobie – odpowiedział poważnie, a ja poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej.
To były słowa, które chciałam usłyszeć od Szymona, ale zamiast tego mówił je Michał. Wieczorem, gdy wracałam do domu, myślałam o tym, co się dzieje. Dlaczego zaczęłam się uśmiechać na samą myśl o kolejnym dniu w biurze, dlaczego Michał wywoływał we mnie emocje, których dawno nie czułam? Czy to normalne, że fantazjowałam o kimś innym niż mój mąż?
Byliśmy tylko przyjaciółmi
Michał i ja zaczęliśmy spędzać razem coraz więcej czasu. Początkowo były to wspólne przerwy na kawę, potem obiady w pobliskiej restauracji. Zauważyłam, że czekam na te momenty. Michał sprawiał, że czułam się wyjątkowa, pożądana. W pracy zaczęto plotkować, ale ignorowaliśmy to.
Jednak tego dnia, kiedy zostaliśmy sami w biurze, coś się zmieniło. Michał podszedł do mnie, znów z tym swoim uśmiechem, a ja poczułam, jak miękną mi kolana.
– Naprawdę musimy przestać – powiedziałam, wiedząc, że nasza relacja zaczyna przekraczać granice.
– A może to właśnie prowadzi nas tam, gdzie zawsze chcieliśmy być? – Michał pochylił się bliżej. – Przestań się oszukiwać. Jest między nami coś prawdziwego.
Zamilkłam, niepewna, co odpowiedzieć. Patrzyłam mu w oczy, a w głowie miałam tylko jedno – czy to, co teraz czuję, jest warte ryzyka? Przecież wiedziałam, że to nie prowadzi do niczego dobrego. Ale nie mogłam się wycofać.
W domu Szymon wciąż był odległy. Siedzieliśmy wieczorami w milczeniu, on z laptopem, ja z książką, ale moje myśli były gdzieś indziej. Michał stał się dla mnie emocjonalnym schronieniem. I choć wiedziałam, że to niebezpieczne, nie potrafiłam przestać.
Tego wieczoru, kiedy wróciłam do domu, coś było nie tak. Szymon siedział na kanapie, z laptopem w dłoni, a jego twarz była blada.
– Co to ma znaczyć? – zapytał zimno.
Serce mi zamarło
Na ekranie widniały nasze wiadomości z Michałem. Te same, które próbowałam usunąć, ale nie zdążyłam.
– To tylko głupie rozmowy…
– Głupie rozmowy? – wybuchnął, rzucając telefon na stół. – Jak mogłaś?
Nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć. Szymon wstał, odwrócił się do mnie, a potem wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Wiedziałam, że nie wróci tej nocy. Następnego dnia pojawił się w moim biurze. Zdziwiło mnie, kiedy zobaczyłam go rozmawiającego z Michałem. Stanęli naprzeciw siebie, twarze mieli pełne gniewu.
– Ty śmieciu – usłyszałam głos Szymona – myślisz, że możesz podrywać moją żonę i nikt cię za to nie rozliczy?
Michał próbował zachować spokój, ale nie udało mu się.
– Uspokój się. To nie tak, jak myślisz…
Zanim się zorientowałam, doszło do przepychanki. Ich krzyki rozbrzmiewały w całym biurze, a pracownicy przestali udawać, że niczego nie słyszą. Musiałam interweniować. Ale moje słowa nie miały już znaczenia – reputacja została zniszczona. Wkrótce po tym musiałam opuścić firmę.
Kiedy wyszłam z firmy po raz ostatni, czułam, jakby świat runął mi na głowę. Zwolnienie było formalnością, ale prawdziwy problem czekał mnie w domu. Szymon przestał się do mnie odzywać.
Miałam poczucie winy
Kiedy wracał późnym wieczorem, czułam się, jakbyśmy byli obcymi ludźmi mieszkającymi pod jednym dachem. Nawet nie próbowałam go zatrzymywać, kiedy pewnej nocy wziął walizkę i wyszedł bez słowa. Zostałam sama w pustym mieszkaniu. Na początku nie wiedziałam, co robić. Nie mogłam spać, a dni dłużyły się w nieskończoność. W głowie ciągle słyszałam jego ostatnie słowa: „Jak mogłaś mi to zrobić?”.
Powtarzałam sobie, że to był błąd, że przecież nie chciałam tego, co się stało, ale wewnętrznie wiedziałam, że sama to sprowokowałam. Michał? Teraz już nie miał znaczenia. Nie mogłam nawet spojrzeć na jego zdjęcie w telefonie bez uczucia mdłości. W jednej chwili straciłam wszystko.
Wieczorami, siedząc sama na kanapie, czułam ciężar tego, co zrobiłam. Chciałam cofnąć czas, wrócić do momentu, zanim wszystko się popsuło. Wpatrywałam się w pusty ekran telefonu, licząc na wiadomość od Szymona, chociaż wiedziałam, że to niemożliwe. Próbowałam do niego pisać, dzwonić, ale on nie odpowiadał.
– Szymon, proszę… porozmawiajmy – powiedziałam któregoś razu, kiedy w końcu wrócił, ale nie zdjął nawet płaszcza.
– O czym mamy rozmawiać? – jego głos był zimny, a ja poczułam, jak moje serce się kurczy. – Zdradziłaś mnie. Zniszczyłaś wszystko, co mieliśmy.
Łzy napłynęły mi do oczu, ale on nie czekał na moją odpowiedź. Odwrócił się i wyszedł, zostawiając mnie w ciszy, która wydawała się jeszcze bardziej przytłaczająca.
Zerwałam z nim
Zdecydowałam, że muszę zakończyć wszystko, co wiązało mnie z Michałem. Ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę, była kolejna rozmowa z nim, ale wiedziałam, że to konieczne. Chciałam zamknąć ten rozdział i spróbować ratować to, co pozostało z mojego małżeństwa.
Spotkaliśmy się w kawiarni niedaleko biura. Michał jak zwykle był pewny siebie, nie wyglądał na kogoś, kto czuje się winny. Uśmiechnął się, kiedy mnie zobaczył, ale ja nie potrafiłam odwzajemnić uśmiechu.
– Nie rób takiej miny. To nie koniec świata – zaczął, jakby nie rozumiał, co się właśnie stało.
– To wszystko było błędem – powiedziałam bez ogródek. – Myślałam, że coś do ciebie czuję, ale teraz widzę, że to była iluzja.
Jego twarz zesztywniała.
– Iluzja? Nie oszukujmy się. Między nami coś było. Może Szymon nie był dla ciebie tym, kim myślałaś… – próbował przekonywać.
– Nie chcę tego więcej słuchać – przerwałam mu, czując, jak narasta we mnie gniew. – Zniszczyłam swoje życie przez to, co się stało. To był błąd. Ja szukałam czegoś, czego mi brakowało, ale ty tego nie jesteś w stanie mi dać.
Michał patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, po czym wzruszył ramionami, jakby cała ta rozmowa nie miała większego znaczenia.
– Wiesz co? Może masz rację. Może to rzeczywiście była tylko iluzja – powiedział obojętnym tonem, jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
Wyszłam z kawiarni, czując się dziwnie pusta. Nasza relacja była skończona. Ale to wcale nie oznaczało, że czułam ulgę.
Chciałam to naprawić
Kiedy wróciłam do domu, mieszkanie wydawało się jeszcze bardziej puste niż wcześniej. Szymon wciąż nie wrócił, a ja nie miałam pojęcia, gdzie teraz jest. Zaufanie, które zbudowaliśmy przez lata, legło w gruzach. Czy kiedykolwiek uda się to naprawić? Nie miałam pojęcia. Siedziałam w ciszy, analizując wszystko, co się wydarzyło. Czułam ogromne poczucie winy i wstyd, ale także strach przed tym, co może nadejść.
Zdrada – emocjonalna i prawie fizyczna – okazała się dużo bardziej bolesna niż myślałam. Michał, choć na chwilę wydawał się wszystkim, teraz był nikim. To, co wydawało mi się pociągające, ulotne, nagle straciło sens. Teraz liczyło się tylko jedno – Szymon. Ale czy on będzie w stanie mi wybaczyć?
Dni mijały, a ja próbowałam kontaktować się z nim, pisałam wiadomości, dzwoniłam. Bez skutku. Wiedziałam, że cierpi, ale nie potrafiłam zrobić nic, by to zmienić. Patrzyłam na nasze zdjęcia z wakacji, na wspomnienia, które kiedyś były dla nas tak ważne, i zastanawiałam się, czy to wszystko było już stracone.
Któregoś dnia siedziałam na kanapie, trzymając w rękach nasz album ze zdjęciami. Nagle usłyszałam dźwięk kluczy w zamku. Szymon wszedł do mieszkania, spojrzał na mnie i bez słowa usiadł naprzeciwko.
– Co teraz? – zapytałam cicho, czując, że odpowiedź, którą usłyszę, zmieni wszystko.
Szymon długo milczał, zanim w końcu spojrzał mi w oczy. Jego wzrok był pełen bólu i rozczarowania.
– Nie wiem, czy kiedykolwiek ci wybaczę. Ale chciałbym spróbować.
Katarzyna, 30 lat