Reklama

Zawsze wydawało mi się, że mamy z Krystianem idealne, choć nieco rutynowe życie. Nigdy nie był on jednym z tych facetów, którzy spędzają godziny przed lustrem czy wybierają się na zakupy, aby odświeżyć garderobę. Wręcz przeciwnie, wydawało mu się, że pierwsze lepsze jeansy i koszulka w zupełności mu wystarczają. Niejednokrotnie próbowałam go przekonać, że warto czasem trochę zadbać o swój wygląd. Zwłaszcza, że nie brakuje mu uroku, gdy tylko chce go pokazać. Ale on zawsze tylko machał ręką i uśmiechał się w ten swój rozbrajający sposób, mówiąc, że przesadzam.

Reklama

Do czasu, kiedy zauważyłam u niego pewne zmiany. Nagle zaczął poświęcać więcej uwagi swojemu wyglądowi. Zaskoczyło mnie to, ale jednocześnie cieszyłam się, że w końcu zaczął się starać. Nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że te zmiany niosą za sobą coś więcej niż tylko chęć poprawy swojego image'u. Czyżby to był znak, że coś się dzieje? Że może... Moje myśli zaczęły biec w złym kierunku. Ale nie chciałam wierzyć w najgorsze scenariusze.

Postanowiłam jednak bliżej przyjrzeć się sprawie

Obserwując Krystiana, zaczęłam dostrzegać coraz więcej niepokojących mnie detali. Jego poranne rytuały nabrały nowego wymiaru. Zamiast szybkiego prysznica, teraz spędzał w łazience znacznie więcej czasu, używając różnego rodzaju kosmetyków, o których istnieniu wcześniej nawet nie miał pojęcia. Nie wspominając już o nowo nabytych perfumach, których intensywny, drzewny zapach unosił się za nim każdego dnia. Wcześniej Krystian ograniczał się do dezodorantu i tego, co akurat miał pod ręką. Teraz jednak jego półka w łazience zapełniła się flakonikami, które z pewnością nie należały do tanich.

Zaciekawiona i niepokojąca tymi zmianami, pewnego wieczoru zdecydowałam się delikatnie poruszyć ten temat.

– Krystian, zauważyłam, że ostatnio trochę inaczej podchodzisz do kwestii dbania o siebie. Nowe perfumy? – zapytałam, starając się brzmieć jak najbardziej neutralnie.

Zobacz także

Krystian spojrzał na mnie, lekko zaskoczony moim pytaniem, ale szybko odzyskał swoją zwykłą pewność siebie.

– Aha, no cóż... pomyślałem, że nadszedł czas na małe zmiany. Chcesz powiedzieć, że ci się nie podobają? – odpowiedział, unikając bezpośredniego spojrzenia.

– Nie, nie, to nie to. Po prostu zastanawiam się, co spowodowało tę nagłą zmianę? – dopytywałam, próbując wysondować coś więcej.

Krystian wydawał się zamyślony, po czym wzruszył ramionami i powiedział:

– Wiesz, czasami człowiek dochodzi do wniosku, że warto trochę odświeżyć swój wizerunek. To wszystko.

Nie byłam jednak przekonana. Te jego wymijające odpowiedzi tylko podsyciły moje podejrzenia. Co więcej, zaczęłam zauważać, że częściej zostaje po godzinach w pracy, tłumacząc to nagromadzeniem obowiązków. Nigdy wcześniej nie miał takiego problemu z zarządzaniem swoim czasem.

Czyżby rzeczywiście chodziło tylko o pracę?

Każdego dnia, kiedy wracał do domu później niż zwykle, moje serce zalewała fala niepokoju i zazdrości. Czy możliwe, że w jego życiu pojawiła się inna kobieta? Nie chciałam wierzyć w to, że mój ukochany mąż mógłby mnie zdradzać. Postanowiłam jednak nie dawać za wygraną i dalej badać sprawę, mając nadzieję, że moje obawy okażą się nieuzasadnione.

W obliczu narastających podejrzeń postanowiłam zmienić taktykę. Zamiast bezpośrednich pytań, które i tak nie przynosiły odpowiedzi, zaczęłam bardziej subtelnie zwracać uwagę na Krystiana. Próbowałam z nim flirtować, jak za dawnych, najlepszych czasów naszego związku, licząc, że może to wywoła jakąś reakcję z jego strony. Niestety, Krystian wydawał się nie zauważać moich starań. Czułam się coraz bardziej zaniepokojona i odrzucona.

Pewnego wieczoru, gdy Krystian znowu miał wrócić późno, postanowiłam przygotować romantyczną kolację. Ubrałam się w ponętną czerwoną sukienkę, którą kiedyś bardzo lubił, zapaliłam świece i odtworzyłam naszą ulubioną muzykę. Kiedy wreszcie wszedł do domu, na jego twarzy malowało się zaskoczenie, ale nie dostrzegłam tam radości, na którą liczyłam.

– Wow, co to za okazja? – zapytał, zdejmując płaszcz.

– Po prostu tęskniłam. Chciałam, żebyśmy spędzili trochę czasu razem, tylko we dwoje – odpowiedziałam, próbując ukryć drżenie w głosie.

Podczas kolacji Krystian wydawał się być gdzieś daleko myślami. Jego uśmiechy były jakby wymuszone, a rozmowa skupiała się głównie na błahostkach. Nie byłam w stanie dotrzeć do niego, a moje próby zbliżenia kończyły się na grzecznościowych gestach.

Następnego dnia postanowiłam inaczej podejść do tematu

Kiedy Krystian wyszedł do pracy, wzięłam się za przeszukiwanie jego rzeczy. Może znajdę jakiś dowód, który rozwieje moje wątpliwości? Przeglądałam kieszenie płaszczy, szuflady z dokumentami, nawet sprawdziłam historię w jego laptopie. Nic. Żadnych wiadomości, rachunków za tajemnicze kolacje czy biletów do kina. Nic, co mogłoby wskazywać na to, że Krystian ma romans.

Zaczęłam wątpić w sensowność moich działań. Może faktycznie przesadzam? Może Krystian naprawdę potrzebował zmiany dla siebie, a ja za bardzo się do tego przywiązałam? Z drugiej strony, jego zachowanie, ta dystans, który między nami się pojawił...

Wtedy przypomniałam sobie o jego torbie do pracy, której nie sprawdziłam. Była zawsze z nim, a ja z jakiegoś powodu uznałam ją za strefę, do której nie powinnam się zagłębiać. Postanowiłam, że to ostatnie miejsce, które sprawdzę. Jeśli i tam nic nie znajdę, przestanę drążyć temat i spróbuję porozmawiać z Krystianem otwarcie o moich obawach.

Kiedy znalazłam torbę, moje serce biło jak oszalałe. Powoli otworzyłam ją, starając się nie robić zamieszania Wewnątrz, poza dokumentami i laptopem, znalazłam małą, elegancką karteczkę. Było na niej napisane "Do zobaczenia jutro, nie mogę się doczekać. K." Moje serce zamarło. To było to, czego się obawiałam? Czy moje najgorsze obawy właśnie się potwierdziły?

Trzymając tę karteczkę, poczułam, jak wokół mnie rośnie chłód. "Do zobaczenia jutro, nie mogę się doczekać. K." – te kilka słów wprawiło mnie w stan kompletnego osłupienia. Kto to jest "K"? Czy moje obawy były uzasadnione? Serce waliło mi jak oszalałe, a w głowie kłębiły się myśli, które walczyły o dominację – zdrada czy może jednak niewinne wyjaśnienie?

Zanim zdążyłam poukładać myśli, usłyszałam dźwięk klucza w zamku

Krystian wracał do domu wcześniej niż zwykle. Schowałam karteczkę do kieszeni i postanowiłam, że muszę to wyjaśnić. Teraz. Nie mogłam dłużej żyć w niepewności, która zżerała mnie od środka.

– Krystian, musimy porozmawiać – zaczęłam, gdy tylko wszedł do salonu.

Spojrzał na mnie zdziwiony, ale zaraz potem jego twarz przybrała wyraz troski.

Co się stało, Karolina? Wyglądasz na zmartwioną.

Wzięłam głęboki oddech, próbując zebrać myśli i odwagę. Wyciągnęłam z kieszeni karteczkę i podałam mu ją.

– To znalazłam w twojej torbie. Możesz mi wyjaśnić, co to znaczy?

Przez moment w jego oczach dostrzegłam zaskoczenie, które szybko zmieniło się w rozumienie. Wziął od mnie kartkę, przyjrzał się jej przez moment, a potem spojrzał na mnie.

– Karolina, wiem, jak to wygląda, ale proszę, daj mi szansę to wyjaśnić – zaczął. – "K" to Krystian, ja. Organizuję dla nas delegację do Paryża, na którą chciałem cię zabrać. To współpraca z firmą perfumową, która została ostatnio naszym klientem. Przez to też usiałem trochę zmienić mój image. Chciałem, żeby to była niespodzianka. A ta karteczka jest przeznaczona dla ciebie.

Poczułam, jak napięcie opuszcza moje ciało, ale zarazem złość na siebie samą za te wszystkie podejrzenia.

– Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? – spytałam, choć teraz moje słowa brzmiały bardziej jak wyrzut.

– Chciałem, żeby to była niespodzianka. Zauważyłem, jak bardzo przejmujesz się moimi ostatnimi zmianami, ale nie chciałem, żebyś wiedziała o wycieczce. To miało być coś specjalnego, coś, co moglibyśmy zrobić razem – powiedział, a w jego głosie słychać było nutę żalu.

– Oh, Krystian... – nie wiedziałam, co powiedzieć. Moje emocje były mieszanką ulgi, szczęścia, ale i wstydu za moje podejrzenia.

Zrozumiałam, że moja zazdrość i niepewność popchnęły mnie do myślenia o najgorszym. To był dla mnie sygnał, że nasz związek potrzebuje więcej otwartości i zaufania.

– Przepraszam, że cię podejrzewałam. Po prostu bałam się, że cię tracę – wyznałam, patrząc mu głęboko w oczy.

Krystian podszedł do mnie i objął mnie mocno.

– Nigdy się nie stracimy, Karolina. Musimy tylko lepiej o siebie dbać i więcej rozmawiać. Obiecuję, że będę bardziej otwarty. To miała być tylko niespodzianka!

Ten wieczór stał się dla nas punktem zwrotnym. Obiecaliśmy sobie, że będziemy pracować nad naszym związkiem, aby żadne nieporozumienia nie miały szansy nas rozdzielić.

Reklama

Karolina, 31 lat

Reklama
Reklama
Reklama