„Mój mąż nie był najbystrzejszym kotkiem w miocie. Przez 5 lat nie połapał się, że nie jest jedynym w mojej pościeli”
„Wiedziałam, że coraz bardziej angażuję się w tę relację, ale z każdą chwilą spędzoną z Robertem czułam się coraz bardziej rozdarta. Czy mogłam nadal tak żyć, oszukując Jarka? Czy był to już tylko wygodny układ, którego nie chciałam zburzyć?”.

- Redakcja
Mój związek z Jarkiem od samego początku wydawał się pełen namiętności i fascynacji. Poznaliśmy się na studiach, gdy byliśmy jeszcze pełni marzeń i planów na przyszłość. Byliśmy nierozłączni, a on zdawał się być mężczyzną, o którym zawsze marzyłam. Mimo to, w miarę upływu lat, zaczęłam dostrzegać, że Jarek nie był najbystrzejszym kotkiem w miocie. Nie potrafił zauważyć subtelnych sygnałów, które dawałam, gdy nasz związek zaczynał się rozpadać. Przez pięć lat nie domyślił się, że nie był jedynym mężczyzną, który gościł w mojej pościeli.
Potrzebowałam trochę szaleństwa
Zaczęło się to wszystko niewinnie. Jarek dużo pracował, a ja czułam się coraz bardziej samotna w naszym wspólnym domu. Pewnego wieczoru, kiedy Jarek znów został dłużej w pracy, postanowiłam wyjść z przyjaciółką na kolację. Spotkałam wtedy Roberta. Był inny niż Jarek. Miał w sobie coś, co sprawiało, że czułam się znów zauważona. Nieoczekiwanie rozmowa przy lampce wina przeciągnęła się do późnych godzin nocnych.
– Może chciałabyś pójść ze mną kiedyś na spacer? – zaproponował Robert, uśmiechając się szczerze. W jego oczach widziałam coś, czego nie widziałam od dawna – zainteresowanie.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł... – zaczęłam niepewnie, ale w głębi duszy wiedziałam, że to kłamstwo. Zresztą Jarek i tak pewnie nie zauważyłby mojej nieobecności.
– Po prostu pomyśl o tym – odpowiedział, zostawiając mi swój numer telefonu.
Wróciłam do domu, a Jarek jak zwykle leżał przed telewizorem, pochłonięty pracą i ekranem. Nawet nie zauważył, że wróciłam później, niż zwykle. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie to wszystko, co mamy, jest tym, czego naprawdę chcę.
Poczułam się kobietą
Kilka dni później, po wielu przemyśleniach, zdecydowałam się zadzwonić do Roberta. Umówiliśmy się na spotkanie. Jarek tego wieczoru miał wyjazd służbowy, co tylko ułatwiło mi podjęcie decyzji. Na spotkaniu z Robertem czułam się swobodnie, jakbym mogła być sobą bez żadnych ograniczeń. Spacerowaliśmy po parku, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Było w tym coś ekscytującego, coś, co sprawiało, że moje serce biło szybciej.
– Wiesz, jesteś naprawdę wyjątkowa – powiedział Robert, zatrzymując się i patrząc mi prosto w oczy.
– Dlaczego tak uważasz? – zapytałam z ciekawością.
– Bo jesteś sobą, a to w dzisiejszych czasach rzadkość – odpowiedział, zbliżając się nieco bliżej.
Jego słowa były jak balsam na moją duszę. Po raz pierwszy od dawna czułam, że ktoś mnie naprawdę rozumie. Kiedy wróciłam do domu, czekała na mnie wiadomość od Jarka. Pisał, że przedłuży się jego wyjazd i że wróci dopiero za kilka dni. Wiedziałam, że to oznacza kolejne samotne wieczory, ale tym razem nie przeszkadzało mi to tak bardzo. Zamiast tego, myślałam o Robercie i o tym, co przyniesie przyszłość.
Spotykaliśmy się regularnie
Wkrótce moje spotkania z Robertem stały się regularne. Jarek coraz częściej zostawał dłużej w pracy lub wyjeżdżał w delegacje, a ja wykorzystywałam te chwile na ucieczkę od rutyny i zbliżenie się do Roberta. W międzyczasie, Jarek wydawał się nie zauważać żadnych zmian. Nasze życie w domu było mechaniczne – jakbyśmy tylko odgrywali swoje role w sztuce, która już dawno straciła na znaczeniu. Pewnego wieczoru, gdy siedziałam z Robertem w małej kawiarence, zaskoczyła mnie jego propozycja.
– Chciałbym cię zabrać gdzieś, gdzie jeszcze nie byłaś. Co ty na to, żeby spędzić weekend nad morzem? – zapytał z uśmiechem.
Zaskoczyło mnie to, ale również podekscytowało. Z jednej strony, wiedziałam, że powinnam być z Jarkiem, że powinnam ratować nasze małżeństwo, ale z drugiej, serce rwało się ku nowym doznaniom.
– Brzmi kusząco – odpowiedziałam, choć gdzieś z tyłu głowy pojawiło się poczucie winy.
– Nie chcę na ciebie naciskać. Po prostu pomyśl o tym, dobrze? – Robert był zawsze wyrozumiały i to w nim lubiłam najbardziej.
Kiedy wróciłam do domu, Jarek jak zwykle już spał. Patrząc na niego, nie mogłam się oprzeć myśli, jak bardzo oddaliliśmy się od siebie przez te lata. Wiedziałam, że nadszedł czas na podjęcie decyzji – czy walczyć o coś, co już może być stracone, czy podążyć za nowym uczuciem, które ożywiło we mnie dawno zapomniane emocje.
A co mi tam!
Zdecydowałam się na wyjazd z Robertem. Jarek miał kolejny wyjazd służbowy, więc nawet nie musiałam wymyślać wymówek. Weekend nad morzem z Robertem był jak sen. Z dala od codziennych trosk, poczułam, że znowu mogę oddychać pełną piersią. Spacerowaliśmy po plaży, słuchaliśmy szumu fal i rozmawialiśmy do późna w nocy.
– Czasami zastanawiam się, jak mogłoby wyglądać nasze życie, gdybyśmy spotkali się wcześniej – powiedział Robert, patrząc na mnie ciepłym wzrokiem.
– Myślisz, że coś by się zmieniło? – zapytałam, nie wiedząc, co dokładnie ma na myśli.
– Może... Ale nie chcę, żebyś czuła się przytłoczona tym, co mówię. Po prostu cieszę się, że jesteś tutaj ze mną teraz – odpowiedział, chwytając moją dłoń.
Te słowa były jak miód na moje serce. Wiedziałam, że coraz bardziej angażuję się w tę relację, ale z każdą chwilą spędzoną z Robertem czułam się coraz bardziej rozdarta. Czy mogłam nadal tak żyć, oszukując Jarka? Czy był to już tylko wygodny układ, którego nie chciałam zburzyć? Wróciłam z wyjazdu z głową pełną myśli i wątpliwości. Jarek jak zwykle wrócił późno, przywitał mnie pocałunkiem, ale nie zapytał, jak spędziłam weekend. Czułam się coraz bardziej jak obca w naszym wspólnym domu.
Nagle zaczęło mu zależeć
Minęły kolejne tygodnie, a moje życie rozciągało się między dwiema rzeczywistościami. Z jednej strony był Jarek, z którym dzieliłam życie codzienne, a z drugiej Robert, z którym dzieliłam serce. Z każdą kolejną chwilą spędzoną z Robertem, oddalałam się coraz bardziej od Jarka, choć on zdawał się tego nie zauważać. Nieoczekiwanie, pewnego dnia Jarek zaskoczył mnie propozycją wspólnego wyjazdu na weekend.
– Myślałem, że może powinniśmy spędzić trochę czasu razem. Z dala od wszystkiego, tylko ty i ja – powiedział, patrząc na mnie z czułością, której dawno u niego nie widziałam.
Poczułam ukłucie winy, jakby ktoś przypomniał mi, że to, co robię, nie jest w porządku. Wiedziałam, że Jarek zasługiwał na szansę, na próbę uratowania tego, co kiedyś nas łączyło.
– To dobry pomysł – odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem, choć w moim sercu zapanował chaos.
Robert wiedział, że muszę podjąć decyzję. Czuł, że coś jest na rzeczy, choć nigdy nie naciskał. Spotkaliśmy się kilka dni przed planowanym wyjazdem z Jarkiem. Siedzieliśmy w naszej ulubionej kawiarni, a Robert, trzymając mnie za rękę, spojrzał mi głęboko w oczy.
– Cokolwiek zdecydujesz, chcę, żebyś była szczęśliwa. Zasługujesz na to – powiedział, a w jego głosie słyszałam szczerość i troskę.
Te słowa były niczym wyrok. Wiedziałam, że nie mogę dłużej oszukiwać ani Jarka, ani siebie. Musiałam wybrać, choć żadne z tych wyborów nie było łatwe.
Pora na decyzję
Wiedziałam, że nadszedł czas, aby skonfrontować się z rzeczywistością i podjąć trudne decyzje. Przed wyjazdem z Jarkiem usiadłam z nim w salonie, gotowa na szczerość, której unikałam przez te wszystkie lata.
– Jarek, musimy porozmawiać – zaczęłam, czując, jak głos mi drży.
– O co chodzi? – zapytał, odkładając gazetę i patrząc na mnie z troską, której wcześniej nie dostrzegałam.
– Przez te wszystkie lata nie byliśmy szczerzy ze sobą. Ja... ja kogoś poznałam. Nie mogę już dłużej tego ukrywać – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.
Jarek był zaskoczony, ale w jego spojrzeniu nie widziałam złości, tylko smutek.
– Wiedziałem, że coś jest nie tak, ale nigdy nie chciałem przyznać tego przed sobą. Czy jest jeszcze jakaś szansa dla nas? – zapytał, a jego głos był pełen żalu.
Chciałam odpowiedzieć, że tak, że możemy spróbować to naprawić, ale wiedziałam, że byłoby to niesprawiedliwe wobec niego i mnie samej.
– Nie wiem, Jarek. Potrzebuję czasu, żeby to wszystko przemyśleć – odpowiedziałam szczerze.
Wyjazd nie doszedł do skutku. Jarek spakował kilka swoich rzeczy i zdecydował się na kilka dni wyjechać do rodziców, aby przemyśleć sytuację. Zostałam sama w naszym domu, z myślami pełnymi wątpliwości i nadziei. Wiedziałam, że przed nami trudna droga, niezależnie od tego, jakie decyzje podejmiemy. Czy miało to oznaczać koniec naszego małżeństwa, czy nowy początek, mogłam tylko zgadywać. Ważne było, abyśmy oboje byli w zgodzie z sobą samymi.
Beata, 33 lata