„Mój narzeczony okazał się zdrajcą, a najlepsza przyjaciółka trzpiotką. Musiałam wynieść śmieci ze swojego życia”
„W moim małym studiu często robiliśmy wspólne sesje – oni śmiali się do obiektywu, ja łapałam te ulotne chwile. Michał i Oliwia byli moimi dwoma światami. Dlatego gdy zaczęłam zauważać drobne zmiany – coraz częstsze spóźnienia Michała, uniki ze strony Oliwii – nie chciałam w to wierzyć. Bo przecież oni nigdy by mi tego nie zrobili... prawda?”.

- Redakcja
Od pięciu lat dzielę życie z Michałem – spokojnym, nieco zamkniętym w sobie facetem, który zawsze potrafił mnie rozśmieszyć, gdy wszystko inne waliło się na głowę. Jest moim największym wsparciem. On i Oliwia – moja najlepsza przyjaciółka z liceum, osoba, którą traktowałam jak siostrę.
W moim małym studiu fotograficznym często robiliśmy wspólne sesje – oni śmiali się do obiektywu, ja łapałam te ulotne chwile. Michał i Oliwia byli moimi dwoma małymi światami. Dlatego gdy zaczęłam zauważać drobne zmiany – coraz częstsze spóźnienia Michała, uniki ze strony Oliwii – nie chciałam w nie wierzyć. Bo przecież oni nigdy by mi tego nie zrobili... prawda?
Miałam coraz więcej wątpliwości
Wszystko zaczęło się od drobiazgu. Michał wrócił późno do domu, choć wcześniej obiecał, że zjemy razem kolację. Znowu. Siedziałam przy stole, przekładając widelec z jednej strony talerza na drugą, a kiedy w końcu wszedł, spojrzał tylko na mnie obojętnie i rzucił:
– Miałem dużo pracy.
Westchnęłam, bo to było kolejne „dużo pracy” w tym tygodniu. Zerknęłam na telefon – Oliwia nie odpisała na moją wiadomość sprzed dwóch dni. Już trzeci raz przełożyła spotkanie. Coś zaczynało mi zgrzytać, jak niedopasowane zębatki w skomplikowanym mechanizmie.
– Michał... czemu ostatnio jesteś taki zdystansowany? – zapytałam ostrożnie, starając się, by mój głos nie brzmiał oskarżycielsko.
– Zdystansowany? – prychnął. – Może po prostu ciągle się czegoś czepiasz?
Zatkało mnie na chwilę. A potem, zanim zdążyłam się powstrzymać, wypaliłam:
– Czasem mam wrażenie, że wolałbyś spędzać czas z kimś innym... na przykład z Oliwią.
Zamarł. Naprawdę zamarł. Jakby ktoś nacisnął pauzę. Patrzył na mnie przez kilka sekund, które zdawały się trwać wieczność, a w jego oczach pojawiło się coś dziwnego. Coś, co przypominało winę. I to właśnie zabolało najbardziej – że nie zaprzeczył. Nie powiedział: „Co ty wygadujesz?” Nie zaśmiał się, nie przewrócił oczami. Po prostu... milczał.
Tego wieczoru nie powiedzieliśmy już ani słowa. Leżeliśmy w łóżku odwróceni plecami do siebie. A ja czułam, że coś zaczęło się we mnie kruszyć.
Coś się wydarzyło
Zadzwoniłam do niej rano. Nie odebrała. Napisałam wiadomość: „Musimy pogadać. Dziś”. Po godzinie odpisała krótkie „Ok”. Spotkałyśmy się w jej mieszkaniu, tym samym, do którego jeszcze niedawno wpadałam bez zapowiedzi z butelką wina i plikiem zdjęć do obgadania. Tym razem drzwi otworzyła mi bez uśmiechu.
Usiadłyśmy w salonie. Cicho, jakby coś wisiało w powietrzu. Nie owijałam w bawełnę.
– Powiedz mi szczerze, czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć?
Oliwia spojrzała na mnie, ale od razu odwróciła wzrok. Zaczęła bawić się gumką do włosów, jak zawsze, gdy była spięta.
– Nie wiem, o czym mówisz... O co ci chodzi, Natka?
– Przestań. Ty i Michał. Co się dzieje?
– Nic się nie dzieje. – Jej głos był cichy, ale nienaturalnie spokojny. – Przesadzasz. Może jesteś przemęczona?
– To dziwne, że akurat kiedy Michał się ode mnie oddala, ty też nagle znikasz. – Moje serce waliło jak młotem.
– Nie dramatyzuj. Czasem ludzie po prostu potrzebują przestrzeni.
W jej głosie było coś chłodnego. Nie poznawałam jej. Jakby między nami nagle stanęła przezroczysta ściana, przez którą już nie mogłam się przebić. Patrzyłam na nią, jakby była zupełnie obcą osobą.
Wyszłam stamtąd z jeszcze większym ciężarem, niż przyszłam. Wiedziałam już, że nie jestem tylko przewrażliwiona. Coś się wydarzyło. I ona nie miała odwagi mi tego powiedzieć.
To było jak cios
Tego dnia wróciłam wcześniej z pracy. Miałam plan, żeby zabrać Michała na spontaniczną kolację – może spróbować naprawić to, co się między nami psuło. Drzwi do mieszkania były otwarte, więc weszłam cicho. Myślał, że jeszcze mnie nie ma.
Usłyszałam głos z sypialni. Stałam jak wryta, kiedy dotarły do mnie słowa.
– Nie wiem, ile jeszcze damy radę to ukrywać. Ona zaczyna coś podejrzewać...
Zamarłam. Powietrze nagle zrobiło się ciężkie, jakby pokój wypełnił się dymem. Michał milczał przez chwilę, a potem dodał:
– Kocham cię, ale najpierw muszę to jakoś zakończyć. To już nie ma już sensu.
Nie potrafię opisać, co wtedy poczułam. To było jak cios w brzuch – taki, po którym człowiek nie może złapać tchu. Pchnęłam drzwi.
– A więc to prawda – powiedziałam spokojnie, choć głos mi drżał. – Od kiedy to trwa?
Michał był blady. Telefon wypadł mu z ręki.
– Natalia... To nie tak, jak myślisz...
– Nie próbuj – przerwałam mu. – Po prostu powiedz mi prawdę.
– Kilka miesięcy. Zaczęło się... przypadkiem. Było między nami coś... I nie potrafiliśmy tego zatrzymać.
Patrzyłam na niego, jakby mówił w obcym języku. Nie wiedziałam, czy bardziej boli mnie fakt zdrady, czy to, z kim ją popełnił.
Wyszłam bez słowa. Schody pokonywałam mechanicznie, nie czując nóg. Wiedziałam, że nie mogę już cofnąć czasu. Ani odzyskać tego, co straciłam.
Przestała dla mnie istnieć
Umówiłam się z nią na ławce w naszym parku. Tym samym, gdzie kiedyś spędzałyśmy godziny, śmiejąc się z głupot i snując plany na przyszłość. Przyszła spóźniona, jakby specjalnie chciała mi dać do zrozumienia, że już nie jestem priorytetem.
Usiadła obok, ale z zachowaniem dystansu.
– Jak mogłaś mi to zrobić? – zapytałam, patrząc prosto przed siebie.
– To się po prostu... wydarzyło. Michał mnie potrzebował. I ja jego – powiedziała cicho.
– Nie jestem w stanie tego pojąć. Byłaś moją przyjaciółką. Ufałam ci jak siostrze.
– Wiem – odpowiedziała, spuszczając wzrok. – Codziennie myślę o tym, jak bardzo cię skrzywdziliśmy.
– A jednak to robiliście. Potajemnie. Przez miesiące.
– To nie było zaplanowane. Zaczęło się niewinnie. Rozmawialiśmy... rozumiał mnie.
– Rozumiał cię? – parsknęłam gorzko. – Ty zawsze znajdowałaś sposób, żeby wszystko sobie jakoś usprawiedliwić.
Milczała. W jej oczach pojawiły się łzy, ale mnie już to nie ruszało. Ja już swoje wypłakałam ostatniej nocy.
– Warto było? – zapytałam po chwili. – Straciłaś mnie. Oboje mnie straciliście.
– Nie wiem. Nie myślałam, co będzie dalej...
Siedziałyśmy jeszcze chwilę w ciszy. Obok nas biegały dzieci, starszy pan karmił gołębie. Życie toczyło się dalej, jakby nic się nie stało.
Wstałam bez słowa. Nie spojrzałam na nią. Była dla mnie kimś, kto już przestał istnieć. Przeszłością, której nie chciałam więcej dotykać.
Wypisałam się z tej relacji
Spotkałam się z Michałem jeszcze raz. Nie dlatego, że chciałam rozmawiać – bardziej, żeby zamknąć to wszystko raz na zawsze. Przyszedł do mojego studio, cicho, jakby nie był pewien, czy powinien w ogóle przekraczać ten próg. Usiadł naprzeciwko mnie, w miejscu, gdzie kiedyś robiłam mu zdjęcia „na próbę”, śmiejąc się, że nie potrafi się nie krzywić do obiektywu.
– Nie wybaczę ci tego – powiedziałam bez emocji. – Nie tylko dlatego, że mnie zdradziłeś, ale że zrobiłeś to z... nią.
Nie próbował się bronić.
– Chciałem być szczery, ale... nie miałem odwagi – odpowiedział cicho.
– Odwagi? Wolałeś mnie oszukiwać, niż powiedzieć prawdę?
– Nie chciałem cię zranić.
– Za późno – odparłam. – Już mnie zraniłeś.
Patrzył na mnie długo. Może szukał resztek ciepła, którego już nie było. Może chciał zobaczyć, czy we mnie jeszcze coś drgnie. Ale ja już podjęłam decyzję.
– Musisz zabrać swoje rzeczy z mieszkania. Dzisiaj.
Kiwnął tylko głową. Wiedział, że to koniec.
Gdy wyszedł, opadłam na krzesło. Poczułam ulgę – dziwną, bolesną, ale jednak ulgę. Wiedziałam, że właśnie zerwałam nie tylko z narzeczonym, ale i z przeszłością, która już nie mogła wrócić.
Nie odezwałam się więcej do Oliwii. Nie było już po co. Nie miałam w sobie gniewu. Zastąpiła go pustka. Z tej relacji też się wypisałam. Ostatecznie. Bez możliwości powrotu.
Budowałam siebie na nowo
Czas mijał, ale rany nie goiły się tak szybko, jak bym chciała. Przechodziłam przez dni jak przez mgłę – pracowałam, robiłam zdjęcia, odbierałam telefony, ale w środku byłam zupełnie gdzie indziej. Ludzie mówili, że jestem silna. A ja tylko udawałam. Uczyłam się żyć bez dwóch osób, które były w moim sercu, a które ostatecznie to serce złamały.
Zrozumiałam, jak łatwo jest stracić grunt pod nogami, kiedy ufa się zbyt mocno. Michał był moim partnerem, Oliwia – moją powierniczką. A jednak to oni wspólnie zburzyli mój świat. I nie chodziło tylko o zdradę fizyczną, ale o to, że nie uszanowali moich uczuć, mojej obecności, naszej wspólnej historii.
Z czasem zaczęłam odbudowywać siebie. Przeniosłam studio do mniejszego lokalu. Zaczęłam pracować z nowymi ludźmi. Znalazłam spokój w drobiazgach – w kawie wypijanej w ciszy, w fotografowaniu przyrody, w samotnych spacerach po mieście. Zamiast tęsknić za tym, co było, uczyłam się być obecna tu i teraz.
Czy wybaczyłam? Nie. Ale przestałam rozpamiętywać. Przestałam sprawdzać, czy Oliwia dodała nowe zdjęcie z Michałem. Ich już nie było w moim świecie. Nie zamknęłam tej historii z poczuciem sprawiedliwości, ale z decyzją, że nie pozwolę jej dalej mnie niszczyć.
Dziś wiem jedno: już nigdy nie będę ufać tak bezgranicznie. Ale to nie znaczy, że nie będę ufać wcale. Po prostu nauczyłam się stawiać granice. A to, czego się nauczyłam, zabiorę ze sobą dalej – już silniejsza, choć trochę bardziej ostrożna.
Natalia, 29 lat
Czytaj także:
- „Na wielkanocne śniadanie ciotka zaprosiła mojego eks. Przeczuwałam, że wspólne szukanie pisanek nie skończy się dobrze”
- „Przy wielkanocnym obiedzie wyszła na jaw prawda o moim mężu. Zrobił się biały jak kiełbasa na stole”
- „Szef na biurowym jajeczku chciał pójść ze mną w tango. Byłabym głupia, gdybym nie skorzystała z takiej trampoliny do awansu”