„Mój ojciec mnie nie kochał. Dlaczego był dla mnie taki oziębły, dowiedziałam się, gdy szłam za jego trumną”
„Czemu nie darzył mnie uczuciem? Poszłam na ceremonię pogrzebową ojca, żeby zakończyć trudny etap w moim życiu. Odkryłam prawdę, która mogła uchronić mnie przed bólem”.
- Klaudia, 32 lata
Trzymałam w obu dłoniach pełne siatki z zakupami, kiedy zaczęła dzwonić moja komórka. Początkowo pomyślałam, że nie odbiorę, bo przecież nie miałam jak. Byłam pewna, że na pewno to nie mój syn, ani mąż, dla których ustawiłam specjalne dźwięki dzwonka.
– Na pewno oddzwonię później... – zdecydowałam, wchodząc do windy.
Po chwili położyłam zakupy na kuchennym blacie i chwyciłam telefon. Na ekranie pojawił się dla mnie obcy numer.
– No cóż... – pomyślałam – Na pewno jakiś przedstawiciel chce mi przedstawić "ofertę stulecia".
Byłam o krok od schowania telefonu do torebki, kiedy niespodziewanie zadzwonił ponownie. Odebrałam.
Zobacz także
– Witam – usłyszałam znajomy głos, mimo że minęło wiele lat od ostatniej rozmowy.
Z pewnością niejeden mężczyzna w przeszłości oszalał na punkcie mojej ciotki, przyciągany jej typowym chrypiącym głosem, który uważał za niezwykle uwodzicielski. Ja, będąc kilkuletnią dziewczynką, po prostu się jej obawiałam. Jej ptasia chudość, ręce przypominające szpony z długimi, czerwonymi paznokciami i ten niski ton mówienia sprawiały, że wydawała mi się niczym wiedźma. Pamiętam, że nie chciałam jej pod żadnym pozorem dać całusa, a kiedy tata starał się mnie do tego przekonać, zaczęłam płakać.
Gdy odszedł i założył nową rodzinę, przestałam kontaktować się z jego siostrą. Mimo że mama zawsze mówiła, że w tym całym niefortunnym zdarzeniu jedynie ciotka postąpiła godnie.
– Była dla nas bardzo uprzejma, to dzięki niej twój ojciec wypłacał ci uczciwe alimenty – powiedziała.
Hm… kiedy byłam mała, bardziej pragnęłam jego miłości i obecności niż pieniędzy, choć z czasem zdałam sobie sprawę, jak trudno musiało być mojej matce, gdy nas opuścił. Jego odejście było dla niej ciosem, ponieważ nie podejrzewała, że mógł mieć romans. Podobno od jakiegoś czasu prowadził sekretne życie, nie zważając na fakt, że ma żonę i trzyletnie dziecko. Po rozwodzie prawie nie utrzymywał ze mną kontaktu. Naprawdę nie rozumiałam, dlaczego. Czułam się winna, że mnie nie chciał. Zastanawiałam się, co mogłam zrobić, żeby ojciec mnie kochał. Czy była inna przyczyna? Czy to dlatego opuścił mamę i mnie?
Całą swoją miłość skierował ku niej!
To bolesne doświadczenie sprawiło, że nie potrafiłam zbudować własnego życia, gdy dorosłam. Ostatecznie to koleżanka namówiła mnie, aby poddać się terapii. Opierałam się temu pomysłowi przez długi czas, ale w końcu poddałam się, kiedy mój następny związek spektakularnie się rozpadł. Miałam już ponad dwadzieścia lat i mimo, że marzyłam o posiadaniu rodziny, nie potrafiłam jej założyć. Zrozumiałam, że jeśli chcę utrzymać przy sobie partnera i mieć z nim dziecko, muszę wygrać z moimi demonami z przeszłości. Udałam się na konsultację do specjalisty raz i drugi, i zdałam sobie sprawę, że potrzebuję jego wsparcia. Przez wiele miesięcy uczęszczałam na sesje.
Dzisiaj jestem pewna, że to to w dużej mierze przyczyniło się do sukcesu mojego związku. Gdy po wielu latach usłyszałam w swoim telefonie głos mojej ciotki, udało mi się opanować emocje, pomimo iż uczucie zdziwienia było silne.
– Myślę, że chciałabyś wiedzieć, że twój ojciec nie żyje – oznajmiła ciotka całkowicie obojętnie.
Pomimo wszystkiego, odczułam ból w sercu. Opuścił nas człowiek, o którego uczucia walczyłam tak zawzięcie przez długie lata, ale nie doczekałam się odwzajemnienia.
– Ceremonia pogrzebowa odbędzie się w kościele św. Andrzeja, w piątek o godzinie jedenastej – usłyszałam dalej.
Nie planowałam tam iść. W końcu nie łączyło mnie z ojcem nic od wielu lat. Ale nieodparta siła pchała mnie, by być z nim na tej ostatniej drodze...
– Moim zdaniem powinnaś iść i pożegnać się z nim, zakończyć ten rozdział w swoim życiu – doradził mi mąż, widząc moje rozdarte emocje.
Po zastanowieniu się nad sytuacją doszłam do wniosku, że jest w tym racja. Zjawiłam się w kościele, co wymagało ode mnie sporego wysiłku. Byłam przecież świadoma, że zobaczę tam nie tylko nową żonę mojego taty, ale również jego drugą córkę. Natalia... To właśnie ona była moim największym strachem w dzieciństwie. Moja urocza siostra, której nigdy oficjalnie nie spotkałam. Tata nie pomyślał o tym, żeby nas sobie przedstawić. Zresztą... moja matka także nie wyrażała na to zgody.
Młodsza o dwa lata Natalia przyszła na świat rok przed rozwodem naszych rodziców, co dla mojej mamy było niezaprzeczalnym dowodem na to, jak długo była zdradzana. To właśnie dlatego nie mogła nigdy darować ojcu złamania małżeńskiej przysięgi. Traktowała go jak człowieka bez honoru, który ją oszukał. Natalię, z kolei, darzyła nienawiścią. I niestety, te negatywne emocje przeniosły się również na mnie. Zwłaszcza, że przez Natalię czułam się nie tylko niekochana, ale również gorsza. Zastanawiałam się, dlaczego nie zasłużyłam na ojcowską miłość i co ona ma w sobie, że otrzymała całe uczucie taty tylko dla siebie.
Pewnie widziałam ją zaledwie dwa razy, z odległości. Kiedyś ich spotkałam – ona i mój ojciec, kiedy wychodzili z kina. Właśnie wracałam tramwajem od babci, gdy ich dostrzegłam – obydwoje wyglądali na szczęśliwych, ojciec trzymał ją za rękę. Skierowali się do samochodu, on uprzedzając ją, otworzył drzwi. Wyjechali, zanim mój tramwaj odjechał z przystanku. Patrzyłam na nich oniemiała i nie zauważyłam, że zaczęłam płakać. Łzy spływały mi po twarzy, a w sercu czułam ból jak od otwartej rany. Przecież ja też chciałam być dla ojca jak mała księżniczka.
Nigdy nie podjęłam rozmowy z moją matką na temat owej dziewczynki, ponieważ zdawałam sobie sprawę, jak bardzo ją to irytuje. Ona sama przecież doświadczała bólu z powodu faktu, że ta kobieta i jej dziecko mają wszystko, podczas gdy my nie mamy nic. Z daleka dostrzegłam tłum żałobników. Wygląda na to, że mój ojciec miał wielu znajomych. Kiedy się zbliżyłam, zobaczyłam Natalię i jej matkę. Nawet nie skierowały wzroku w moją stronę. Oczywiście, dla nich nigdy nie byłam istotna... Przecież nawet nie przyszło im przez myśl, żeby poinformować mnie o śmierci mojego taty.
Nie próbowałam usiąść w pierwszych rzędach. Zdecydowałam się na miejsce z tyłu, skryte, z dala od siedzeń zarezerwowanych dla rodziny. Czas upływał, a ceremonia z jakiegoś powodu się opóźniała. Osoby zebrane na pogrzebie zaczęły się nudzić i rozmawiać. Starsze kobiety siedzące za mną cicho dyskutowały o spadku, jaki zostawił po sobie zmarły. Mówiło się, że jest pokaźny.
Rozumiałam, że mój tata, będący znanym prawnikiem, dobrze się dorobił. Ale też wiedziałam, że nie mogę na nic liczyć. Nie spodziewałam się spadku po nim, bo jasno dał mi do zrozumienia, że najważniejsza jest dla niego jego młodsza córka. Z pewnością jako prawnik podjął odpowiednie kroki, żeby uniemożliwić mi dostęp do jakiejkolwiek części jego majątku. Przyjęłam to do wiadomości. Może nie żyłam w luksusach, ale niczego mi nie brakowało.
– Czy pani zdaje sobie sprawę, że większość majątku podobno przekazał swojej córce? – pytanie mojej sąsiadki potwierdziło to, co już podejrzewałam.
I wówczas zabrzmiała druga...
– Ale z niej córka! Przecież pochodzi z pierwszego małżaństwa! – W odpowiedzi na te słowa, poczułam, jakby we mnie uderzył grom.
Zwróciłam się do sąsiadek.
– Natalia nie jest jego biologiczną córką? – spytałam, chyba zbyt donośnym tonem.
– Nie – odpowiedziała kobieta, wyraźnie zdziwiona, a ja nagle poczułam, jak brakuje mi tchu.
Muszę natychmiast stąd zniknąć, bo zaraz się uduszę! – pomyślałam i wstałam na równe nogi, kiedy usłyszałam dźwięk organów.
Czyżbym była kimś innym, niż sądziłam?
Zasiadłam na najbliższej ławce na zewnątrz, ponieważ obawiałam się, że stracę przytomność. Miałam ciemność przed oczami. Zatrzymałam na chwilę zamknięte powieki. Po krótkim czasie odczułam, jak spada na mnie cień. Była to moja ciotka. Przyszła tak cicho, że nie zdołałam jej usłyszeć.
– Czy naprawdę Natalia nie jest jego biologiczną córką? – zapytałam, a ona tylko pokiwała głową w ciszy.
Więc to prawda... Kolejne poniżenie. Kochał ją, mimo że nie była jego. A mnie nie...
– Ty też nie jesteś – powiedziała ciotka.
Zaintrygowana, podniosłam głowę.
– Czym nie jestem? – nie mogłam zrozumieć.
– Nie jesteś jego biologicznym dzieckiem – wyjaśniła ciotka.
Nagle poczułam, jak powietrze znika mi z płuc. Z desperacją próbowałam złapać oddech. To było zdecydowanie za dużo szokujących informacji na jeden dzień.
Wtedy moja ciotka okazała się niezwykle czuła. Usiadła koło mnie, chwytając moją rękę.
– Twojego ojca dotknęła niepłodność po przechorowanej w młodości śwince – zaczęła mówić znużonym tonem.
Opowiedziała mi o głębokim uczuciu, jakie łączyło mojego ojca z matką, a także o dramacie, którego doświadczyli, gdy dowiedzieli się, że nie będą mogli stworzyć rodziny.
– Doktorzy oferowali im in vitro z nasieniem od dawcy. Albo możliwość adopcji. Mój brat skłaniał się ku temu drugiemu rozwiązaniu, ale twoja matka uparcie chciała, aby jej dziecko miało przynajmniej jej geny, skoro nie mogło mieć jego. Rafał ostatecznie się na to zgodził, ale tylko na pierwszy rzut oka. Kiedy przyszłaś na świat, nie był w stanie cię pokochać. Czuł się za to winny, lecz nic z tym nie mógł zrobić. Obwiniał twoją matkę, że go do tego zmusiła i że się na to zgodził. Coraz bardziej oddzielali się od siebie emocjonalnie, aż w końcu mój brat spotkał inną kobietę.
– I jej córkę... – uzupełniłam.
– Dokładnie. Również jej córkę.
– Ciekawe, że to, iż Natalia nie jest genetycznie jego, go nie zniechęcało – powiedziałam z goryczą.
– Nie potrafię tego wyjaśnić – przyznała ciocia. – Ale naprawdę ją pokochał jak swoje dziecko. Moim zadaniem było tylko upewnić się, że choć finansowo nie zapomni o tobie. Sądziłam, że skoro podjął taką odpowiedzialność, powinien się niej wywiązać do samego końca.
Dobrym określeniem jest "obowiązek". Tak właśnie czułam się wobec mojego ojca – jak obowiązek.
– Cieszę się, że wreszcie postanowiłaś podzielić się ze mną prawdą – powiedziałam z westchnieniem, wstając z ławki i kierując się w stronę przystanku autobusowego.
Poczułam, że wcale nie zawiniłam wobec ojca – a raczej nie–ojca. Następnie czekała mnie jeszcze rozmowa z mamą.
– Czemu nie powiedziałaś mi prawdy? – zapytałam ją.
– Myślałam, że… poczujesz się lepiej, wiedząc, że masz tatę.
– Serio? Naprawdę myślałaś, że było mi łatwiej żyć z myślą, że mój ojciec mnie nie kocha? Gdybym tylko wiedziała, że to nie mój prawdziwy tata, to bym przynajmniej zrozumiała, czemu nie okazuje mi żadnej miłości, a tak…
Przez całe moje dzieciństwo męczyłam się tym. Spędziłam wiele godzin na poszukiwaniu pomocy, zastanawiając się: czemu? A przecież odpowiedź była tak oczywista. I wiedziała o niej osoba, która była mi najbliższa.