Reklama

Doskonale wiedziałyśmy, że nasi rodzice pragnęli syna. Nigdy tego nie ukrywali, wręcz przeciwnie – mówili o tym otwarcie. Niestety, los chciał inaczej i na świat przyszłyśmy my, trzy córki. Ja jestem najstarsza, po mnie urodziła się Anielka, a na końcu najmłodsza z nas, Agnieszka. Kompletnie nie rozumiem, czemu wszystkie mamy imiona zaczynające się na literę „A”. Gdy pytałyśmy o to rodziców, ich reakcją był tylko śmiech.

Reklama

– Bo tak nam się spodobało – mówiła Lidia, nasza mama.

– Bo imiona na literę A są urocze – dopowiadał ojciec. – A jakby przyszedł na świat nasz syn...

– Daj już z tym spokój, Mietek – wtrącała się matka delikatnie zdenerwowana, ale bez irytacji w głosie. – Raczej już się to nie wydarzy. Musimy zaakceptować fakt, że mamy wyłącznie dziewczynki.

Ale on się nie poddawał.

Zobacz także

A może kiedyś? – rzucił tata z enigmatycznym uśmieszkiem. – Kto to może wiedzieć?

O nie, kolejne dziecko?

W podstawówce nabijali się z nas czasem, że jesteśmy „drużyną A”. Ale my byłyśmy babami na całego, każda z nas uwielbiała kiecki, długie loki pełne barwnych ozdóbek, frotek, spinek i wszelkich innych kobiecych gadżetów. A nade wszystko kochałyśmy się w lalkach, dla których same szyłyśmy najróżniejsze, wielobarwne ciuszki.

Mama zawsze mówiła, że odziedziczyłam to zamiłowanie po babci, która podobno za młodu była hipiską i kochała nosić zwiewne sukienki. Z kolei tata upierał się, że robimy to wszystko tylko po to, by zrobić mu na przekór i pilnujemy, żeby w żadnej z nas nie było nic z chłopczycy. Dlatego tak bardzo chciał mieć syna. Podczas rodzinnych uroczystości albo świąt, kiedy ktoś po paru głębszych próbował dokuczać tacie, przezywając go królem kobiet czy krawcem, nie jestem pewna dokładnie jak to szło, on zawsze głośno wykrzykiwał, jak bardzo jest dumny ze swoich ślicznych córeczek. A potem mówił, że faktycznie czasami czuje się niczym król w zamku, w otoczeniu samych księżniczek.

– Nowy członek rodziny płci męskiej mógłby się nam przydać – tylko Anielka spośród naszej trójki popierała ten pomysł.

A po co nam kolejny chłopak w domu? – prychnęła Agnieszka. – Oni tylko sprawiają problemy i trzeba się z nimi męczyć.

– Nasz brat na pewno byłby fajny – chichotała Anielka. – Mogłybyśmy go wychować po swojemu.

– Sądzisz, że to takie proste? I tak tata nie pozwoliłby ci go wychowywać, więc nawet o tym nie myśl – Aga podchodziła do tego pomysłu z dużym dystansem i obawiam się, że słusznie; tatko z pewnością przejąłby opiekę nad chłopakiem i nie dopuściłby nas.

W tamtym czasie ślepo wierzyłam w swoje własne racje, jednak później okazało się, że to były tylko moje urojenia – nic innego jak kłamstwa. Zbliżałam się do szesnastych urodzin, kiedy dowiedzieliśmy się w domu, że nasza mama faktycznie spodziewa się czwartego dziecka. W naszych czterech ścianach rozpętało się istne piekło. Ojciec nie posiadał się z radości, natomiast mama trochę mniej entuzjastycznie do tego podeszła.

Nie mogłam powstrzymać złości na rodziców

– Teraz to już stuprocentowo urodzi się chłopak! – nieustannie powtarzał tata.

A kto ci to niby obiecał? – dopytywała się mama.

Kiedy dowiedziałam się, że moi rodzice spodziewają się kolejnego dziecka, ogarnęła mnie furia. Zastanawiałam się, po co im teraz dziecko. Gniewałam się na tatę, że był taki szczęśliwy, i na mamę, że zgodziła się na ciążę. Czułam, jakby cały świat się na mnie uwziął. Moje młodsze siostry nie odzywały się ani słowem. Domyślałam się, że Anielka skrycie marzy o braciszku, a ośmioletnia Agnieszka, wciąż bawiąca się lalkami bobaskami, nie może się doczekać pojawienia się w domu żywej istotki. Poza tym kogoś młodszego od niej. Tak więc byłam zła również na swoje dwie siostry.

Niestety, mama nie czuła się najlepiej. Ciągle chodziła wymiotować i kręciło jej się w głowie. Według lekarza ciąża mogła być zagrożona. Zalecił jej dużo odpoczynku i leżenia w łóżku, a my musiałyśmy się nią opiekować. Rzecz jasna, jako najstarsza z rodzeństwa, to na mnie spadła większość obowiązków. Nie byłam leniwa, zresztą podobnie jak moje siostry. Pomaganie w domu było dla nas czymś normalnym i robiłyśmy to od zawsze. Teraz jednak miałam już tego wszystkiego serdecznie dość. Przez to, że rodzice chcieli syna, to ja musiałam się dodatkowo napracować.

Prawdopodobnie po to, by zdenerwować ojca, wymyślałam niezliczoną ilość problemów. Nagle okazało się, że ciągle mam jakieś sprawdziany, ilość materiału do przyswojenia drastycznie wzrosła, a ja ciągle nie miałam czasu. Rzecz jasna, o wiele bardziej wolałam wybrać się gdzieś z przyjaciółkami, niż opiekować się w domu młodszym rodzeństwem, sprzątać czy robić pranie.

– Nie jestem w stanie non stop wszystkiego ogarniać – tłumaczyłam ojcu, gdy prosił mnie, żebym po raz kolejny coś zrobiła. – Chodzę do szkoły, mam przyjaciół. Nie jestem niańką i gosposią!

Musiałam przyznać rację siostrze

Pamiętam jak raz tak się wkurzyłam, że wrzasnęłam do niego:

Spłodziłeś sobie dziecko i teraz chcesz, żebym ja się nim zajmowała?!

Nagle dostrzegłam w progu mamę. Nie odezwała się ani słowem, lecz odniosłam wrażenie, że w jej oczach szkliły się łzy. Tata trwał w milczeniu, jednak tego wieczoru moja młodsza siostra Aniela, o której podsłuchiwaniu całej rozmowy nie miałam pojęcia, skarciła mnie jak nikt inny. Mimo że byłam z nich najstarsza, nie odważyłam się odezwać.

– Przepraszam – bąknęłam cicho, gdy po długim potoku słów w końcu umilkła.

– Przeprosiny powinnaś złożyć mamie i tacie, a nie mnie – padła odpowiedź. – Stałaś się nieznośna wobec każdego. Jaki jest tego powód? Czy to dlatego, że mama spodziewa się dziecka? Chyba trochę przesadzasz, Anka. Jesteś wściekła, bo będziemy miały brata?

– Albo jeszcze jedną siostrę – dopowiedziałam.

Popatrzyłyśmy na siebie i w tym samym momencie parsknęłyśmy śmiechem.

– Albo siostrę – zgodziła się Anielka. – Ale lepiej tego nie mów tacie, bo biedak się załamie – uzupełniła za moment.

Kolejnego poranka poszłam do mamy i powiedziałam, że jest mi przykro. Tatę również przeprosiłam. W jakiś sposób cała moja wściekłość po prostu wyparowała. Czułam wdzięczność wobec Anieli za naszą rozmowę, a w sumie bardziej za to, że na mnie nawrzeszczała. Okazało się, że mimo że jest ode mnie młodsza, to chyba jest też bardziej rozgarnięta.

Tak naprawdę, czemu miałam takie pretensje, że nasza rodzina się powiększy? Zachowywałam się po prostu głupio. Będziemy mieć… braciszka? Traktowałam to jak wielką zagadkę. Nie bardzo wyobrażałam sobie kolejnego chłopaka w naszym domu, nie pasowałby tu. Gdy mama wróciła z badania USG, na którym dało się już poznać, jakiej płci będzie dziecko, otoczyłyśmy ją ciasno niczym pisklęta kwokę.

– No dalej, mamuś, no, zdradź nam – błagałyśmy.

Nasza mama parsknęła śmiechem.

– Dziewczyny, dajcie mi chwilę wytchnienia... Niczego się ode mnie nie dowiecie, bo sama jeszcze nic nie wiem.

– Niemożliwe, że nic nie wiesz! Przecież musiałaś coś zauważyć! No weź, mamo, nie kręć. To kiedy się dowiesz? – wykrzykiwałyśmy jedna przez drugą.

Płeć dziecka pozostała tajemnicą

– Mówię całkiem poważnie, dziewczyny. Serio, nie mam bladego pojęcia. Wraz z ojcem postanowiliśmy trzymać to w tajemnicy. Chcemy, żeby to była niespodzianka.

– Eee – Anielka posmutniała, wykrzywiając usta. – Fajnie byłoby wiedzieć, czy ten brat się pojawi, czy nie.

– Nadejdzie właściwy moment i wtedy się dowiesz.

– Tak, właściwy moment. Zanim on nastąpi, to jeszcze mnóstwo czasu upłynie.

Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy wtedy mama gadała prawdę, czy może jednak kłamała. Tak czy inaczej, do momentu aż dziecko się urodziło, ani ona, ani tata nie pisnęli ani słówka na temat tego, jakiej jest płci. Uważnie obserwowałam minę taty, wypatrując jakichś oznak rozczarowania. U mamy też, ale mniej. Myślałam, że wtedy udałoby mi się wszystkiego domyślić. Jednak nic nie było po nich widać, a przynajmniej ja nie byłam w stanie niczego zauważyć.

Na dwa miesiące przed pojawieniem się na świecie braciszka, mam była zmuszona przebywać w szpitalu. Nie mieliśmy lekko, w końcu stanowiła fundament rodziny. Tata okropnie się zamartwiał. Prawdę mówiąc, my też byłyśmy niespokojne. Aga strasznie tęskniła za mamą, a ja z Anielą miałyśmy znacznie więcej roboty w domu. Pewnego dnia z samego rana, tata pojawił się w kuchni z szerokim uśmiechem na twarzy. Od razu wiedziałam, że mamy młodszego brata.

– Mamy kolejną dziewczynkę w rodzinie – tata z entuzjazmem oznajmił tę nowinę.

Kolejną siostrę? – wyrwało się nam jednocześnie.

Po tonie głosu Anielki od razu wyczułam, że jest mocno rozczarowana tą wiadomością.

– No właśnie: czwarta córeczka – oznajmił tatuś z wyraźną satysfakcją w głosie.

– Że jak, czwarta? – Anielka zapytała zaskoczona, ledwo słyszalnym szeptem.

– No a jakże! – tata bez cienia wątpliwości przytaknął.

– Co? Jak to możliwe? Nie martwisz się tym? – wyrwało mi się, a w tym samym czasie poczułam kopnięcie od młodszej siostry pod blatem stołu.

– Cieszę się ogromnie! – zaśmiał się głośno tata. – Jestem dumnym ojcem czterech cudownych, ślicznych, inteligentnych i zdrowych córeczek! Czym miałbym się przejmować?

– Trzeba pomyśleć nad imieniem dla niej – wyszeptała Anielka.

– Zaczynającym się na literę „A” – uzupełniła Agnieszka.

Malutka Majeczka skończyła dzisiaj 3 latka

Niespodziewanie wyszło na jaw, że rodzice postanowili zerwać z tradycją nadawania imion zaczynających się na literę A. Ku naszemu zaskoczeniu, mama zdecydowała, że najmłodsza z córek otrzyma imię Maja. Głośno wyrażałyśmy swój sprzeciw, argumentując, że maluszek będzie miał pretensje, bo jako jedyny nie będzie pasował do drużyny A. Rodzice jednak pozostali nieugięci. Wyjaśnili, że Majka stanowi swego rodzaju podsumowanie drużyny A i oznacza, że więcej dzieci już nie planują.

Nasza siostra, Majka, kończy dzisiaj trzy latka. Od momentu, gdy przyszła na świat, zauważyliśmy, że jest zupełnie inna niż reszta naszej rodziny. Nie przepada za sukienkami i za nic w świecie nie pozwoli się w nie ubrać. Zdecydowanie woli spędzać czas, bawiąc się z kolegami. Jednak nie interesują ją lalki – jej ulubionymi zabawkami są samochodziki. Spinek do włosów też nie znosi, nie cierpi, gdy się jej robi kucyki.

Mała Majeczka ciągle zdejmuje sobie kokardki, wsuwki i frotkę, więc mamusia zdecydowała się skrócić jej fryzurę. Teraz przypomina małego chłopca i jest oczkiem w głowie tatusia. Ja i siostry uważamy, że to dlatego, iż jej imię nie zaczyna się na literkę A, jak nasze. Ale i tak darzymy ją taką samą miłością.

Reklama

Anna, 20 lat

Reklama
Reklama
Reklama