Reklama

Moje życie, chociaż może nie spektakularne, było ustabilizowane. Pracowałam w korporacji i oszczędzałam każdy grosz z myślą o własnym mieszkaniu. Na co dzień byłam ostrożna i nigdy nie ufałam ludziom. Nauczyłam się tego w dzieciństwie, kiedy moi rodzice rozwiedli się w niezbyt przyjaznych okolicznościach. Mama i brat dawno zerwali kontakt z ojcem, ale ja mimo wszystko pozostawałam w nim w dość bliskiej relacji. Wiedziałam, że tata był lekkoduchem, ale zawsze miałam nadzieję, że pod tym wszystkim kryje się człowiek dobry, choć zagubiony. Pewnego dnia, sprawdzając konto bankowe, zauważyłam brak 50 tysięcy złotych. Najpierw pomyślałam, że to błąd systemu. Szybko jednak zorientowałam się, że przelew został wykonany na konto mojego ojca. Zdecydowałam, że muszę z nim porozmawiać i dowiedzieć się prawdy.

Reklama

Nie mogłam tego tak zostawić

Z duszą na ramieniu postanowiłam odwiedzić ojca. Dom wyglądał gorzej niż ostatnio, co tylko pogłębiło moje obawy. Kiedy weszłam do środka, tato siedział na kanapie, otoczony bałaganem.

Gdzie są moje pieniądze? – spytałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie. – Masz upoważnienie do konta, ale to nie znaczy, że możesz wydawać moje pieniądze.

Ojciec spojrzał na mnie zdziwiony, jakby nie rozumiał, o co mi chodzi. W końcu odparł:

– Spokojnie, to tylko pożyczka. Za miesiąc ci oddam.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Jak mógł bez mojej wiedzy przelać tak wysoką kwotę na swoje konto?

– Pożyczka?! Nawet mnie nie zapytałeś! O czym ty mówisz?! – krzyknęłam, próbując zapanować nad emocjami.

Ojciec zaczął się plątać w zeznaniach i unikał kontaktu wzrokowego. Wyszłam stamtąd wściekła, ale i zdeterminowana, by dowiedzieć się prawdy. Wiedziałam, że nie mogę tego tak zostawić. Musiałam odzyskać swoje ciężko zarobione pieniądze. W tamtej chwili postanowiłam, że nie odpuszczę.

Po nieudanej rozmowie z ojcem poczułam się całkowicie zagubiona. Zdecydowałam się zadzwonić do mamy i brata, licząc na ich wsparcie lub chociaż zrozumienie sytuacji.

– Tata zabrał moje pieniądze. 50 tysięcy. Wiesz coś o tym? – zapytałam mamy, a w moim głosie można było usłyszeć desperację. – Nie odpuszczę mu.

– Zostaw to. On już się nie zmieni. Zrobisz tylko sobie krzywdę – odpowiedziała spokojnie, jakby była gotowa na taką rozmowę od dawna.

Byłam wściekła. Myślałam, że mama okaże mi wsparcie i zachęci do działania. W końcu to były moje pieniądze. Wyszeptałam tylko:

– Ale to moje oszczędności! Nie mogę tego tak zostawić.

Następnie zadzwoniłam do brata. Jego reakcja była bardziej emocjonalna. Czułam, że mnie rozumie.

– To nie pierwszy raz. Tata robi to od lat! Dlatego odciąłem się od niego. Nie zasługuje na nasze zaufanie! – Tomek krzyczał do słuchawki, nie kryjąc swojej złości.

Czułam, że z każdym kolejnym słowem mój świat się rozpada. Ostatecznie zdałam sobie sprawę, że w tej sytuacji jestem sama. Musiałam znaleźć rozwiązanie i stawić czoła problemowi. Ale w tamtym momencie nie wiedziałam jeszcze, jak się za to zabrać.

Czułam gniew

Byłam zła, rozgoryczona, ale i gotowa, by poznać prawdę. Następnego dnia zaczęłam swoje śledztwo. Wiedziałam, że nie będzie to łatwe, ale nie mogłam pozwolić, by sprawa rozeszła się po kościach. Dowiadując się coraz więcej, odkryłam, że ojciec jest zadłużony u wielu osób. Niektórzy wierzyciele zaczęli przychodzić do jego domu, żądając zwrotu pieniędzy. Przypadkiem podsłuchałam jedną z takich rozmów. Pan Grzegorz mówił twardym głosem:

– Nie mam już cierpliwości. Albo oddasz mi kasę, albo inaczej to załatwimy.

Ojciec, brzmiąc jak człowiek zrezygnowany, próbował go uspokoić:

– Daj mi jeszcze trochę czasu, błagam.

Jednak w głosie mężczyzny nie było współczucia:

Już ci nie wierzę – zakończył stanowczo.

Nie mogłam uwierzyć, w co ojciec się wplątał. Sytuacja była znacznie gorsza, niż przypuszczałam. Z jednej strony czułam gniew, z drugiej – współczucie. Jak mógł doprowadzić się do takiego stanu?

Zrozumiałam, że muszę z nim porozmawiać jeszcze raz, tym razem mając już szerszy obraz sytuacji. Nie wiedziałam jednak, czy to przyniesie oczekiwany efekt. Gdy tylko mnie zobaczył, wiedział, że wiem więcej, niż poprzednio przypuszczałam.

– Więc to prawda? Po prostu wszystko przegrałeś? – zapytałam wprost, bez owijania w bawełnę.

Ojciec spuścił wzrok, nie próbując już udawać. W jego głosie słychać było skruchę, kiedy odpowiedział:

– Nie chciałem... Myślałem, że się odegram...

Patrzyłam na niego, czując, jak narasta we mnie gniew, ale i smutek. Wszystko to, co udało mi się zaoszczędzić, przepadło przez jego nieodpowiedzialność.

– Właśnie straciłeś ostatnią szansę na pojednanie – wycedziłam przez zaciśnięte zęby, z trudem powstrzymując łzy.

Ojciec próbował coś jeszcze powiedzieć, ale ja już nie chciałam go słuchać. Nie mogłam znieść widoku człowieka, który przegrał nie tylko pieniądze, ale i zaufanie swojej córki. Wyszłam z jego domu, czując ciężar, którego nie byłam w stanie zrzucić z serca. Wiedziałam, że muszę podjąć drastyczne kroki, by chronić siebie

Postawiłam granice

Po ostatniej rozmowie z ojcem miałam już jasność co do tego, co muszę zrobić. Czułam, że muszę postawić granice, nawet jeśli było to trudne. Nie zamierzałam spłacać jego długów. Zdecydowałam, że zgłoszę sprawę na policję. Wierzyłam, że to jedyny sposób, by chronić swoje interesy. W banku złożyłam pisemny wniosek o cofnięcie ojcu upoważnienia do mojego konta. Poczułam , choć nie obyło się bez bólu. Tego samego dnia zerwałam kontakt z ojcem. Choć było mi ciężko, wiedziałam, że nie mogę dłużej na to pozwalać.

Kilka dni później otrzymałam niespodziewaną wiadomość od pana Grzegorza. Okazało się, że ojciec znalazł sposób, by oddać część pieniędzy. Mimo to nie zmieniłam zdania. Tata stracił moje zaufanie i nie chciałam ponownie wpaść w pułapkę.

– Zgłosiłam to na policję – powiedziałam mu przez telefon, starając się, by mój głos brzmiał stanowczo.

– Ja... ja nie mam nikogo poza tobą – próbował jeszcze wpłynąć na moje uczucia.

– Trzeba było o tym pomyśleć wcześniej – odparłam z ciężkim sercem, rozłączając się.

Wiedziałam, że muszę postawić na swoim, by chronić siebie i swoje przyszłe życie.

Byłam gotowa na nowe wyzwania

Po wszystkim, co się wydarzyło, nie byłam pewna, jak będzie wyglądała moja przyszłość i relacja z ojcem. Z jednej strony czułam się oszukana i zraniona, z drugiej – zyskałam nową siłę, by stawić czoła trudnym sytuacjom. Wiedziałam, że tato nie zmieni się dla nikogo i muszę z tym żyć. Mimo bólu, jaki mi zadał, postanowiłam skupić się na sobie, na swojej pracy i planach, które kiedyś zdawały się być tak odległe. Czasami łapałam się na tym, że wciąż zastanawiam się, jak mogłaby wyglądać moja relacja z ojcem, gdyby postępował inaczej. Jednak nie było miejsca na „gdyby”. Życie toczyło się dalej, a ja musiałam nauczyć się, jak funkcjonować w tej nowej rzeczywistości.

Rozpoczęłam też terapię, by lepiej zrozumieć swoje uczucia i nauczyć się stawiać granice, nie tylko w stosunku do ojca, ale i innych ludzi, którzy mogli chcieć mnie wykorzystać. Chociaż droga była trudna, z każdym dniem czułam się silniejsza. Wiedziałam, że w końcu odzyskam równowagę i poczucie bezpieczeństwa, choć w innym kształcie, niż sobie to wcześniej wyobrażałam. Byłam gotowa na nowe wyzwania i na to, by znów zaufać, przede wszystkim sobie. To była lekcja, której nie planowałam, ale ostatecznie to właśnie ona odmieniła moje życie na lepsze.

Reklama

Julia, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama