Reklama

Już od dawna nie dziwią mnie miłe słowa na temat mojego ojca. Dzieli nas zaledwie osiemnaście lat, więc kiedy zaczęłam naukę w liceum, on miał raptem trzydzieści cztery lata. Prezentował się naprawdę świetnie. Moje przyjaciółki często żartowały: „podaj mi namiary na twojego tatę”, „chętnie wybrałabym się z nim na bal maturalny” albo „wciągnij go do rady rodziców, a zdasz maturę śpiewająco”. Początkowo czułam się niezręcznie. Z czasem jednak nauczyłam się nie zwracać na to uwagi.

Reklama

Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, rodzice postanowili się rozstać. Trudno powiedzieć, że to był szok – w sumie można się było tego spodziewać. Pobrali się bardzo młodo, tak naprawdę to oboje byli jeszcze dzieciakami. Mama zaszła w ciążę tuż przed maturą. Dziadkowie po obu stronach postanowili za nich – ma być wesele i tyle. Później, jak już byłam starsza, dowiedziałam się od mamy, że naprawdę dawali z siebie wszystko. Chcieli, żebym miała pełną rodzinę, więc robili, co w ich mocy, by jakoś pociągnąć to małżeństwo. Ale z biegiem czasu coraz wyraźniej widzieli, jak wiele ich dzieli.

Małżeństwo rodziców nie przetrwało

Gdyby tak się wszystko potoczyło, że mama nie zaszłaby wtedy w ciążę, to kto wie, czy ta relacja przetrwałaby dłużej niż parę miesięcy. Moja rodzicielka to raczej typ spokojnej i wycofanej kobiety. Tata był jej pierwszą miłością. Zanim go poznała, zamiast szaleć na parkiecie i rozglądać się za chłopakami, wolała spędzać czas z nosem w książkach. Gdy ja trochę podrosłam, mama nadgoniła stracony czas. Podjęła studia i teraz pracuje jako anglistka w gimnazjum.

Mój tata nigdy nie snuł wielkich planów. Udało mu się zdać maturę, ale zamiast iść na uczelnię, wyjechał za granicę do pracy. Aktualnie jest właścicielem dość dużej drukarni. Zawsze dogadywaliśmy się z ojcem bardzo dobrze. Mieszkał w pobliskim mieście, ale spotykał się ze mną co najmniej dwa razy w tygodniu. Pytał często, co słychać u mnie w szkole i jakich mam kolegów. On również chętnie dzielił się ze mną swoimi przemyśleniami.

Gdy trafiłam do szkoły średniej, tata zaczął się z kimś umawiać. Na początku sporo mi o niej mówił, był zainteresowany tym, co o niej myślę i brał pod uwagę moje spostrzeżenia. W końcu poznałam Tamarę osobiście. Świetna kobieta. Emanowała klasą i wdziękiem, a przy tym była bardzo otwarta i wiecznie uśmiechnięta. Ucieszyło mnie, że ojciec, mimo że jest bez wątpienia przystojny, nie zmienia dziewczyn jak rękawiczek, tylko stara się ułożyć sobie życie jak człowiek z klasą.

Zobacz także

Zaczęłam własne, dorosłe życie

Gdy zdałam maturę, przeniosłam się do Trójmiasta. Przyjęli mnie na wymarzone studia medyczne, choć to było daleko od rodzinnych stron. Monikę poznałam zaraz po przyjeździe.

– Idziesz zdobywać Mount Everest? – parsknęła śmiechem na widok mojego ogromnego plecaka, kiedy stanęłam w progu akademika.

Okazało się, że jesteśmy współlokatorkami. Od razu znalazłyśmy nić porozumienia. Monika była dokładnie taka, jak lubię – szczera, skromna, obdarzona świetnym poczuciem humoru i niezawodna. Gdy po pierwszych dwóch semestrach jakimś cudem pozdawałyśmy wszystko w czasie letniej sesji egzaminacyjnej, zaprosiłam ją do siebie, do Wisły.

– Słuchaj, wyobrażasz sobie, że jak do tej pory ani razu nie miałam okazji wybrać się w góry? – ekscytowała się, gdy jechałyśmy pociągiem. – Ja jako dziewczyna znad morza co roku wakacje spędzałam nad Bałtykiem.

– Ojej, to sporo cię ominęło – odparłam z uśmiechem. – Ale teraz wreszcie przekonasz się, jak cudowne widoki skrywa nasz kraj.

Tata czekał na nas na stacji w Bielsku-Białej. Wszystko wydawało się w porządku. Monika sprawiała wrażenie trochę onieśmielonej. „Nic dziwnego”, pomyślałam. „W końcu spotyka rodziców swojej kumpeli po raz pierwszy”. Zaskoczył mnie jedynie fakt, że ojciec przyjechał do nas z samego rana następnego dnia.

Chciałem wybrać się z dziewczynami na przejażdżkę – oznajmił radośnie, wchodząc do domu.

– Ale one jeszcze smacznie śpią – usłyszałam przyciszoną odpowiedź mamy. – Do późna w nocy plotkowały w swoim pokoju.

– Nie szkodzi, poczekam na nie – odparł. – Jestem pewien, że ucieszy je darmowy szofer, który zawiezie je, gdziekolwiek będą chciały pojechać. Za zaliczenie wszystkiego za pierwszym podejściem zasłużyły na chwilę wytchnienia.

Był wyjątkowo chętny do pomocy

Tata postanowił pokazać nam wszystkie pobliskie miejscowości. Odwiedziliśmy takie cuda jak Wisła, Szczyrk i Żywiec, a na koniec wybraliśmy się do knajpy w Bielsku. Monika jechała na przednim siedzeniu, a tata trajkotał jak najęty.

– Tato, chyba zaraz streścisz Moni całą historię naszych okolic – rzuciłam dla żartu, bo już nie dawałam rady go słuchać.

– Oj Ola, daj spokój – przywołała mnie do porządku Monia. – Dawno nie trafiłam na kogoś, kto by tak wciągająco opowiadał. Chyba zapiszę się na prywatne wypady z twoim ojcem. To urodzony przewodnik turystyczny.

Poczułam niepokój, gdy usłyszałam, jak Monika to mówi. Ten jej ton głosu był mi aż za dobrze znany. Brzmiała nienaturalnie i dało się wyczuć podniecenie w jej głosie. Zauważyłam, że co rusz poprawiała swoje włosy i puder na twarzy. Wtedy mnie olśniło: „O rany, ona flirtuje z moim tatą!”. Ta myśl uderzyła mnie jak grom z jasnego nieba.

Od kolejnego poranka robiłam, co w mojej mocy, aby uniknąć spotkań we trójkę. Raz zabierałam Monikę do kina, innym razem tłumaczyłam, że koniecznie muszę przedstawić ją znajomym z czasów szkoły średniej albo porozmawiać z nią w cztery oczy. Po paru dniach zabrakło mi pomysłów, a zgodnie z naszymi ustaleniami koleżanka miała gościć u mnie jeszcze przez tydzień.

– Nie gniewaj się, ale chciałabym ten dzień spędzić w samotności – oznajmiła mi Monika w sobotę. – Zdaję sobie sprawę, że jestem u ciebie, ale po tych kilku dniach wypełnionych atrakcjami po brzegi, czuję potrzebę odpoczynku.

– Sama dasz sobie radę? Nie boisz się, że zabłądzisz? – zapytałam z troską w głosie.

– Daj spokój, myślę o wypadzie w okolice Szczyrku, powylegiwaniu się na łące, ewentualnie wejściu łatwiejszą trasą na szczyt Skrzycznego. Marzę o chwili samotności.

– Jasne, w pełni to rozumiem – przytaknęłam. – Też czasami odczuwam taką chęć. Ale obiecaj, że dasz znać, gdybyś czegoś potrzebowała, dobrze?

Ciągle był w pobliżu nas

Późnym popołudniem ruszyłam w stronę Bielska. Miałam ochotę trochę pobuszować po sklepach, bo ruszyły już sezonowe obniżki cen. Wpadłam też na pomysł, żeby zakupić dwa bilety do teatru, który uwielbiam – jeden dla siebie, a drugi dla Moni. Planowałam, że będzie to miła niespodzianka i przyjemny akcent na koniec jej wizyty u mnie. Akurat przekroczyłam próg bramy, kiedy mój wzrok przykuł samochód taty.

Wyróżniał się na tle innych samochodów w okolicy, a poza tym znam jego tablice na pamięć. Przyszło mi do głowy: „Co on tutaj robi?”. Pomyślałam, że może razem z Tamarą wybierał się na zakupy. Sięgnęłam po komórkę i wybrałam jego numer. Nie odpowiedział. Następnie wykręciłam do Tamary. Zaskoczona oznajmiła mi, że od dwóch tygodni nie była w Bielsku, bo pojechała w odwiedziny do mamy, która pracuje za granicą we Włoszech.

Już od rana miałam jakieś dziwne przeczucia. Tata z pewnością mógł pojawić się w Bielsku, żeby pozałatwiać mnóstwo różnych rzeczy związanych z jego tutejszą działalnością gospodarczą. No ale przecież mamy weekend, a on zawsze poświęca go na odpoczynek. Skwarne, letnie popołudnie powoli ustępowało miejsca przyjemnemu, ciepłemu wieczorowi. Postanowiłam sprawić sobie małą przyjemność w postaci lodów i przycupnęłam na ławeczce w parku obok teatru. Nagle... dostrzegłam w pewnej odległości tatę. Właśnie opuszczał hotel naprzeciwko.

Towarzyszyła mu Monika!

W tamtym momencie stanęłam jak wryta. Tata przytulał moją koleżankę, a przed wejściem do auta wymienili gorący pocałunek. W jednej chwili ogarnęły mnie wściekłość i niesmak. Przeleciało mi przez głowę: „Co on sobie wyobraża do cholery?! Podrywać moją rówieśniczkę, która przecież jest od niego prawie dwie dekady młodsza?! Dlaczego zdradza Tamarę? I co Monice strzeliło do łba? Przyjeżdża do mnie raptem na parę tygodni i wprowadza taki chaos w naszą rodzinę?”.

Byłam zupełnie rozbita. Powrót do mieszkania zajął mi chyba z półtorej godziny, a normalnie idę tą trasą jakieś dwadzieścia minut. Poprosiłam Monikę, aby następnego dnia wyjechała. Nie miała pojęcia, dlaczego ją o to proszę. Okłamałam ją, mówiąc, że moja mama słabo się czuje i nie chcę, aby krępowała się we własnych czterech ścianach. Monika zareagowała zdziwieniem. Chyba niezbyt mi uwierzyła, ale rankiem spakowała manatki i pojechała do siebie, do Koszalina. Gdy wakacje dobiegły końca, powiedziałam jej, że koleżanki zaproponowały mi pokój do wynajęcia i rezygnuję z akademika.

– Atmosfera do nauki jest tam dużo przyjemniejsza – odpowiedziałam.

Dzięki temu, że jesteśmy przydzielone do innych grup ćwiczeniowych, nie muszę mieć z nią kontaktu na uczelni. Nie mam pojęcia, czy mój tata wciąż widuje się z Moniką. Sporo czasu upłynęło od tamtych wydarzeń, ale nadal nie czuję się na siłach, żeby z nim o tym pogadać. Czuję do niego odrazę.

Reklama

Aleksandra, 21 lat

Reklama
Reklama
Reklama