„Mój partner sądził, że jestem skromna i nieśmiała. Ten biedak, nawet sobie nie wyobraża, co wyprawiałam w swoim życiu”
„Mogłam od razu wyznać Adrianowi prawdę. Ale na początku naszej relacji uznałam, że łatwiej mu będzie przyjąć prawdę, jeśli będzie bardziej zaangażowany – czy innymi słowy, że trudniej mu będzie wówczas mnie rzucić”.
- Joanna, 28 lat
To bez znaczenia, kim byłam
Spotkanie z Adrianem to był czysty przypadek. Wpadł na mnie i przypadkowo oblał moją bluzkę kawą. Następną filiżankę kawy wypiliśmy już razem. Przez ostatnie dwa lata unikałam rozmów z nieznajomymi, jednak w przypadku Adriana zdecydowałam się zrobić wyjątek. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że doskonale do siebie pasujemy. On, nieco nieśmiały programista, a ja spokojna studentka pedagogiki przedszkolnej. Oboje lubiliśmy spędzać czas w domu i to właśnie w mieszkaniu najchętniej odbywały się nasze wspólne wieczory. Szybko straciłam dla niego głowę i żyłam w ciągłym strachu, że pewnego dnia odkryje prawdę o mojej przeszłości, dowie się, jaka byłam kiedyś.
– Aśka, nie da się tego ciągle ukrywać. A jeśli ktoś się wygada? Lepiej, jak sama mu o tym opowiesz. Zanim ktoś inny mu to powie – radziła Dora, moja towarzyszka.
– Kto niby? Ty na pewno tego nie zrobisz, a moi rodzice raczej umrą, niż powiedzą Adrianowi prawdę.
Byłam przekonana, że nikt z mojego bliskiego kręgu nie zdradzi mojej tajemnicy. Zaczęłam nowe życie, w miejscu, gdzie nikt mnie nie znał. Do momentu, kiedy spotkałam Dorę i Adriana, większość wieczorów spędzałam w towarzystwie rodziców. Nie potrafiłam nawiązać kontaktu z dziewczynami z mojego roku. Były ode mnie znaczenie młodsze. Dorę poznałam podczas terapii. Tak jak ja, miała problemy z alkoholem. Bardzo sobie ceniłam nasze przyjacielskie relacje.
– Ja wprost powiedziałam Michałowi, jak wygląda sytuacja, i go to nie zraziło.
Zobacz także
– Michał nie jest z tych, co byli zawsze grzeczni, więc łatwiej mu to pojąć. Adrian ma o mnie mniemanie, jakbym była skromną, sympatyczną dziewczyną z porządnego środowiska. A ja...
– A ty przez trzy lata systematycznie piłaś i prawie się zabiłaś – brutalnie przypomniała Dora.
– Nie musisz być tak bezpośrednia.
– Jestem po prostu szczera. Aśka, nie możesz zmienić tego, kim byłaś. Liczy się to, kim jesteś teraz.
Dora miała rację. Mogłam od razu wyznać Adrianowi prawdę. Ale na początku naszej relacji uznałam, że łatwiej mu będzie przyjąć prawdę, jeśli będzie bardziej zaangażowany – czy innymi słowy, że trudniej mu będzie wówczas mnie rzucić. Dopiero przy naszej pierwszej rocznicy zebrałam się na odwagę i zaczęłam rozmowę na temat alkoholu. Powiedział, że trzeba być wyjątkowo durnym, żeby sięgać po takie świństwa.
Bałam się powiedzieć mu prawdę
Dla Adriana picie wódki było idiotyzmem. Więc jakby zareagował, gdyby dowiedział się, że piłam do nieprzytomności? Może by mi to jeszcze przebaczył, ale na sumieniu miałam o wiele więcej. Byłam gotowa na wszystko, aby zdobyć alkohol. Kradłam pieniądze i rzeczy z domu rodziców, a raz zaatakowałam starszą kobietę i zabrałam jej torebkę. Uzależnienie przemieniło mnie w dziką bestię, której myślami kierowało jedynie pragnienie zaspokojenia swojego nałogu. Przez trzy lata mój umysł był skupiony tylko na tym, jak zdobyć alkohol. Zdecydowałam się na terapię odwykową, dopiero gdy znalazłam się na dnie. Po zakończeniu terapii przeprowadziłam się z rodzicami do innego miasta i rozpoczęłam studia.
Dora delikatnie mnie popchnęła.
– Hej, Ziemia do Aśki.
– Wybacz, zastanawiam się nad tym, co mi powiedziałaś. Wiem, że zachowuję się jak tchórz.
Po spotkaniu długo zastanawiałam się, co powinnam zrobić. Całkowicie zapomniałam, że Adrian mówił o jakiejś imprezie. Ogólnie rzecz biorąc, nie bywaliśmy na przyjęciach. Ale tym razem nie mogliśmy odmówić: siostra Adriana, Ala, organizowała urodziny swojego partnera.
– Nie mam zbytniej ochoty tam iść – powiedział mi Adrian wieczorem.
– Może uda nam się jakoś wymigać?
– Nie sądzę. Ala bardzo chce, żebyśmy przyszli i żebym w końcu zaprzyjaźnił się z jej partnerem. Nie lubię go. Nie wygląda na sympatycznego gościa.
Spędziłam tamten wieczór u Adriana. Wcześniej, musiałam zadzwonić do domu i poinformować, gdzie jestem. Mama, jak to ma w zwyczaju, poprosiła Adriana, aby podszedł do telefonu. Wstydziłam się, że jestem tak kontrolowana. Od dawna nie piłam, ale ona wciąż mi nie wierzyła. Adrian wydawał się rozbawiony jej nadopiekuńczym zachowaniem. Zastanawiałam się nad jego naiwnością. Nie zadał mi nawet pytania, dlaczego tak późno zdecydowałam się na podjęcie studiów. Z własnej inicjatywy wyjaśniłam mu, że to z powodu problemów zdrowotnych. Nie kłamałam. Uzależnienie to też choroba.
Impreza, która zmieniła wszystko
Kiedy poznałam gości przybyłych na przyjęcie Ali i Maćka, zrozumiałam, dlaczego tak nudzi mnie imprezowe życie. Młodzi ludzie ubrani w drogie, firmowe ubrania. Pili alkohol jak wodę. Przed dwudziestą drugą większość z nich była już nietrzeźwa. Wtedy postanowiliśmy, że najwyższy czas się stąd zmyć. Adrian poszedł pożegnać się ze swoją siostrą, a ja dałam buziaka w policzek jubilatowi.
– Znowu składam Ci najlepsze życzenia. Musimy już iść – oznajmiłam, sięgając po swoją torebkę.
– Ależ skąd – przerwała mi brunetka w wyzywającym stroju – Dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa.
– A mianowicie?
– Maciek przyniósł doskonały bimber. Tylko Alce tego nie mów, bo to cnotka.
Zalała mnie fala gorąca. Do cholery, w jakie tarapaty się wpakowałam. Teraz musiałam stawić czoła pokusie. Chciałam uciec. Cofnęłam się. Dłonie zaczęły mi trząść. Podeszłam do Adriana i chwyciłam go za marynarkę. Chciałam tylko wyjść.
– Asia, czy wszystko w porządku? – Adrian objął mnie w talii. Musiał zauważyć mój niespokojny wzrok, nerwowe gesty i dziwną ekscytację.
– Muszę pójść do łazienki – odparłam.
Uparł się jak osioł, że pójdzie ze mną. Nie ukrywam, była to irytujące. W tym momencie tylko mi przeszkadzał. Pragnienie było na tyle silne, że prawie pokonało dwa lata mojej abstynencji. Moja silna wola okazała się tak krucha jak lód. Odepchnęłam zszokowanego Adriana i pognałam w kierunku korytarza. Tam też poszła brunetka. Otworzyłam drzwi i przeszukałam pokój wzrokiem.
I tak stałam się bohaterką
Dziewczyna leżała na podłodze. Nieprzytomna. Pewnie mocno przesadziła. Usiłowałam ją obudzić, ale nie reagowała. Wołałam „ratunku”, ale moje słowa tłumił dźwięk muzyki. W panice wezwałam karetkę.
– Zasługujesz na miano bohaterki, ocaliłaś tej pannie życie – pochwalił mnie później Adrian. – Gdybyś jej nie znalazła, już by nie żyła. Tak mówili. Miała zapaść.
Usiadłam na brzegu chodnika i zaczęłam płakać. Adrian nie miał pojęcia, co się dzieje.
– Asia, nie płacz, to już koniec.
Jubilat określił mnie mianem donosicielki i idiotki, która zepsuła jego zabawę i stworzyła problem. Ktoś z pogotowia powiadomił policję i nie zdziwiłabym się, gdyby skończyło się to skandalem. Ale najbardziej zasmucała mnie naiwność Adriana. Myślał, że płaczę z emocji, a w rzeczywistości płakałam z powodu mojej słabości. W końcu prawie się złamałam! Jaką mam gwarancje, że następnym razem uda mi się oprzeć pokusie? Uzależnienie to nieuleczalna choroba, na całe życie.
Nagle wstałam i zaczęłam biec. Nie mogę być z Adrianem, nie mam do tego prawa, myślałam, ogarnięta rozpaczą. Już nie miałam do siebie samej zaufania. Bałam się, że go zawiodę, zranię... Dogonił mnie, chwycił za ramiona i przycisnął do drzewa.
– Ja również pragnęłam do nich dołączyć...
– Ale dlaczego? Przecież ty nie jesteś taka!
– Czyli mnie nie rozumiesz.
Nie byłam w stanie dłużej ciągnąć tej farsy. Nie chciałam, by mój ukochany chłopak był w związku z kimś, kto może w każdej chwili wrócić do swojego nałogu. Kiedy wyznałam mu całą prawdę, nie uwierzył mi.
– To musi być żart, nie mogłabyś… – głos mu się załamał, a do oczu napłynęły mu łzy.
Widziałam, jak dorosły mężczyzna płakał jak małe dziecko. Przybiegła do nas Ala. Chciała wiedzieć, co się wydarzyło, ale nie umiałam jej tego wytłumaczyć. Odeszłam. Od tamtej nieszczęsnej imprezy upłynął niemal miesiąc. Adrian nie przestaje do mnie dzwonić. Zapewnia, że jego uczucia nie uległy zmianie. Twierdzi, że mnie kocha, może nawet mocniej, i że chce walczyć o nas. Nie jestem pewna... Moje serce tęskni za nim, ale boję się. Mam wrażenie, że nie jestem jego godna. To jest dobry człowiek, a ja...