„Mój syn trafia w życiu na egoistki. Żona zostawiła go samego z dzieckiem, a druga panna ma mleko pod nosem”
„Przycisnąłem go i w końcu przyznał, że to Marianna zasugerowała, żeby trochę przystopować. Sprawy nabierają tempa w zastraszającym tempie, a ona nie ma pewności czy jest na to gotowa”.

- listy do redakcji
Bardzo chcieliśmy być dziadkami
Kobiety w dzisiejszych czasach kompletnie nie myślą o macierzyństwie. W głowach mają tylko naukę, imprezy i romanse. Ciągle szukają nowych wrażeń i chcą się dobrze bawić. A podobno to faceci zachowują się jak duże dzieci i nie potrafią wziąć za nic odpowiedzialności. Zdaję sobie sprawę, że kilka razy dostał po głowie, ale to żaden argument, żeby rzucać wszystko w diabły. Ten mój synek to po prostu cudowny facet – przystojniak, inteligentny, opiekuńczy, sympatyczny. Dobrze zarabia, ma gdzie mieszkać i ma cudowną córunię. Tylko jednej rzeczy mu brakuje: szczęścia w sprawach sercowych.
O co chodzi z tymi babami? Ja i moja małżonka skakaliśmy ze szczęścia, gdy okazało się, że Michał i Anka będą mieli dzieciaka. No w końcu upragnione wnuczęta! Nic nie zapowiadało dramatu… Skąd mogłem wiedzieć, że pijany smarkacz niedługo rozjedzie mi żonę na przejściu dla pieszych w samym centrum?! Nigdy się nikomu do tego nie przyznałem, bo zdaję sobie sprawę jak durnie brzmiałaby taka myśl wypowiedziana na głos, ale gdy USG pokazało, że urodzi się córeczka, miałem przeświadczenie, że to znak od mojej żony Romki.
Mam wrażenie, że ona poniekąd do mnie wróciła, wcielona w tę małą dziewczynkę. Gdy spoglądam na całą sytuację z pewnej perspektywy, dochodzę do wniosku, że pojawienie się na świecie Blanki powstrzymało mnie przed dołączeniem do mojej zmarłej małżonki...
Wnusia urodziła się we właściwym czasie
Ta maleńka ślicznotka o kruczoczarnych loczkach skradła me serce od pierwszego wejrzenia. Cóż za cudowne dzieciątko! Szybko okazała się być wesołym i ciekawskim szkrabem, istną żywą kulką energii. Jej pojawienie się przywróciło mi sens życia. Pamiętałem jednak, by zbytnio się nie narzucać.
Ileż to razy dyskutowaliśmy z Romcią na ten temat, obiecując sobie nawzajem pilnować, by bez zaproszenia nie wchodzić z butami w prywatność syna i synowej? Starałem się więc zachowywać dystans, choć kiedy tylko Blaneczka pojawiała się w zasięgu wzroku, czułem, jak błyskawicznie młodnieję i ile we mnie radości.
Trzymałem ją w ramionach, huśtałem na plecach, nucąc przy tym bez ładu i składu, generalnie zachowując się jak kompletny głupek.
– Nie sądziłem, że staruszek aż tak oszaleje – nabijał się ze mnie Michał.
– To dopiero początek kolejki jej adoratorów – odparłem żartobliwie. – Nie martw się, mały. Ta księżniczka to prawdziwa niszczycielka męskich serc!
Mieli duże problemy
Cieszyłem się jak szalony, ale w końcu zacząłem rozumieć, że coś nie gra w związku mojego syna. Mało mnie odwiedzali z małżonką, a on chodził wiecznie smutny, zdołowany i w złym nastroju. Zastanawiałem się, czy powinienem go podpytać, zanim sam coś z siebie wydusi, więc tylko czasem nawiązywałem do czasów, kiedy on się urodził. Opowiadałem, jak Romka była wtedy padnięta, że nieraz ostro się kłóciliśmy i dawałem do zrozumienia, że może za mało wspiera swoją kobietę...
– Daj spokój, tato – nie mógł już tego znieść. – Te twoje bajdurzenia tylko pogarszają sprawę!
Zrobiło mi się smutno, bo przecież chciałem dobrze. Klepnąłem syna po plecach, a ten gest sprawił, że w końcu się przede mną otworzył.
– Anka chce mnie zostawić, rozumiesz?
– Nie może nam odebrać Blanki! – wystraszyłem się nie na żarty. Zdaję sobie sprawę, że zabrzmiałem jak skończony egoista, ale daję słowo, miałem wrażenie, jakbym zaglądał w czarną dziurę.
– Nie mam pewności, czy w ogóle myśli o małej – Michał tylko wzruszył ramionami. – Zupełnie się zmieniła. Podobno mówiła, że ich ślub był pomyłką, że była taka głupia i zielona, nie wiedziała, co to prawdziwa miłość, więź dwóch dusz, niepisane porozumienie. Poszła do ślubu niczym jagnię na rzeź, a później pojawiło się dziecko i zaczęła się harówka... Aktualnie, zasypiając każdego wieczora, ma wrażenie, że nadchodzący dzień będzie identyczny jak poprzedni: nudny i bezbarwny. Z takim życiem to równie dobrze mogłaby od razu dać się zakopać w ziemi!
– Może to depresja?
– Nie, tato – odparł Michał bez cienia wątpliwości. – Ona ma kochanka. Gość pracuje w Belgii i chce, żeby do niego przyjechała. Co za kicha, tato...
Wnuczka została z moim synem
W ten sposób, w ciągu zaledwie jednego roku, obaj z synem zostaliśmy porzuceni przez nasze drugie połówki. Podczas rozprawy Ania stwierdziła, że Blance lepsze warunki zapewni tata...
– Czasem wydaje mi się, jakbym w ogóle jej nie znał – wyznał Michał, gdy wszystko dobiegło końca. – Tylko sobie uroiłem, jaka ona jest naprawdę i że ją kocham i że jest miłością mojego życia.
Całe moje życie stanęło na głowie: zdecydowałem się przejść na wcześniejszą emeryturę i zamiast do roboty, każdego ranka pedałowałem na rowerze do Michała, żeby zająć się wnusią. Blanka dorastała szczęśliwa i rozpieszczana, nie wyglądała jakby przeszła jakąś traumę, może tylko kiedy bawiła się na placu zabaw...
Naszej dziewczynce zawsze sprawiało radość prowadzenie pogawędek z innymi mamusiami i chwalenie się swoimi umiejętnościami. W takich sytuacjach ja i Michał przestawaliśmy mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie... Powoli uświadamiałem sobie, że nasza dwuosobowa ekipa facetów może nie podołać zadaniu odpowiedniego wychowania małej damy. Kto w przyszłości wtajemniczy ją w świat mody i damskich fatałaszków, kto podzieli się bezcennymi radami w typowo kobiecych kwestiach?
Mówiąc wprost, Michał był zdecydowanie zbyt młodym facetem, by skazywać się na samotność do końca życia. Odnosiłem wręcz wrażenie, że gdyby tylko dał sobie szansę, nie narzekałby na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. To niesamowite, jak mocno przyciąga kobiety widok samotnego ojca – każdej z nich jawi się on jako wymarzony ideał partnera.
– Może by tak spróbować randki? – rzuciłem, kiedy kolejna młoda mama robiła do niego maślane oczy na placu zabaw. On tylko nonszalancko uniósł ramiona... Ach, z niego to żadna konkurencja dla innych... Skwitował, że i tak w uczucia już nie wierzy.
Był za młody na samotność
Życie we dwoje to nie tylko uczucie motyli w żołądku i wzdychanie przy blasku księżyca! Chodzi przede wszystkim o to, aby podzielić się odpowiedzialnością, mieć wspólne dążenia i wzajemnie się wspierać. Próbowałem to wytłumaczyć mojemu synowi i chyba mi się udało, bo parę razy spotkał się z sympatyczną panią po rozwodzie, która wychowywała córeczkę w wieku Blanki. Mieli nawet w planach wspólne wczasy, ale zanim do tego doszło, wszystko legło w gruzach.
– To nie ma żadnego sensu – wyznał mi Michał. – Dla Marty jej Gabi zawsze będzie najważniejsza.
Nie mogłem się pogodzić z tym, żeby Blanka była traktowana jak Kopciuszek! W rezultacie syn z wnuczką wybrali się nad morze tylko we dwoje. Dojeżdżałem do nich co weekend, trochę po to, żeby Michał miał chwilę wytchnienia, ale przede wszystkim dlatego, że bardzo tęskniłem za moją małą księżniczką.
Niedługo po tym zauważyłem, że zaszła jakaś zmiana, mimo iż początkowo ciężko mi było określić, o co dokładnie chodzi. Mój syn zaczął przywiązywać większą wagę do swojego wyglądu, a czasem sprawiał wrażenie, jakby odpływał gdzieś daleko myślami. Gdybym go tak dobrze nie znał, to przyszłoby mi do głowy, że wpadł po uszy… I faktycznie bym się nie mylił!
Marianna dopiero co ukończyła studia na uczelni wyższej, miała zaledwie dwadzieścia parę lat. Stwierdziła, że nad Bałtyk przyjechała, żeby nieco odpocząć i zrelaksować się po trudach nauki. Blanka wprost przepadała za Marianną, ale nie ma się co temu dziwić. W końcu nowa partnerka jej ojca z wykształcenia była psycholożką, specjalizującą się w pracy z dziećmi. Doskonale wiedziała, w jaki sposób zdobyć przychylność małej.
Mnie również Marianna od razu przypadła do gustu. Emanowała z niej autentyczność i szczerość w każdym calu. Nie poruszałem jednak tematu Marianny w rozmowach z Michałem. Obawiałem się, że mogę w ten sposób zapeszyć ich rodzący się związek.
Każdy, nawet niezbyt bystry, szybko by się połapał, że moje dotychczasowe wskazówki przyniosły mu więcej szkody niż pożytku.
Coraz częściej zabierałem Blankę do swojego mieszkania, aby zapewnić tej dwójce odrobinę prywatności. Co więcej, w październiku zorganizowałem swoje urodziny z myślą o tym, żeby zaprosić dziewczynę i dać jej w ten sposób do zrozumienia, że jest u nas zawsze mile widziana.
Wydawało się, że gwiazdy w końcu się ułożyły
Miałem przeczucie, że Michał znalazł wreszcie miłość swojego życia, a Blanka dostanie mamę. Ja z kolei będę mógł wreszcie odetchnąć z ulgą. Wyobrażałem sobie, jak spędzamy razem święta, marzyłem skrycie o oświadczynach, a tu nagle...
– Doszliśmy do wniosku, że musimy nieco przystopować – tyle zdołałem wyciągnąć od syna, kiedy spytałem, dlaczego ostatnio tak rzadko wpada z Marianną.
– Mój drogi, nie wypada tak wybrzydzać! – w końcu straciłem cierpliwość. – Kobiety to nie owoce na straganie, które można przebierać.
Przycisnąłem go i w końcu przyznał, że to Marianna zasugerowała, żeby trochę przystopować. Sprawy nabierają tempa w zastraszającym tempie, a ona nie ma pewności czy jest na to gotowa. Kocha go, to nie ulega wątpliwości, ale dziecko to zupełnie inna para kaloszy. Taka mała istota to ogromna odpowiedzialność i mnóstwo poświęceń, a Marianna ledwo co skończyła naukę i raczkuje w dorosłości.
Nic nie stoi na przeszkodzie, by nadal się widywali, jednak bez składania żadnych obietnic, na które ona nie jest jeszcze gotowa. Ceni sobie luz i beztroskę, czy to coś złego? Co się dzieje z kobietami w dzisiejszych czasach?! Czy żadna nie ma już instynktu macierzyńskiego? I mimo że obiecałem sobie nie ingerować, to teraz zastanawiam się, czy nie powinienem przeprowadzić rozmowy z Marianną, żeby w końcu powiedziała, czego chce! Jeśli to następna egocentryczka, która myśli wyłącznie o dobrej zabawie, to niech da spokój mojemu synowi i Blance!
Stefan, 62 lata