Reklama

Moja córka jest zamężna od kilku lat, niemniej jej małżonek nieustannie wprawia mnie w osłupienie. Szczerze powiedziawszy, ja bym z kimś takim nie wytrzymała. Ona natomiast twierdzi, że jest bardzo szczęśliwa. Niby nie powinno się oceniać książki po okładce, ale nie takiego zięcia sobie wyobrażałam. Nie mam pojęcia, co Ania w nim widzi.

Reklama

Moja Ania zawsze była bardzo ambitną dziewczyną. Odkąd pamiętam, lubiła się uczyć i stawiała sobie wielkie cele. Nie bała się wyzwań. Nigdy nie było problemu z zagonieniem jej do książek. Nie miała co prawda samych piątek i szóstek, co nie zmienia faktu, że była sumienną i solidną uczennicą. Pragnęła zostać prawniczką i udało się jej to marzenie zrealizować. Zawdzięcza to ciężkiej pracy i ogromnej determinacji.

Tymczasem jej mąż to temat na zupełnie inną opowieść. Moim zdaniem pasują do siebie niczym pięść do oka, ale ona jakimś cudem odnajduje się w tym dziwnym związku. Nie chciałabym mieć takiego mężczyzny – na szczęście mój małżonek jest zupełnie inny. Z chłopkiem-roztropkiem długo bym nie wyrobiła.

Mój zięć to niezłe indywiduum

Doskonale pamiętam dzień, w którym Ania przedstawiła mi swojego narzeczonego.

Mamo, to jest Maciek – powiedziała z wypiekami na twarzy, była wyraźnie przejęta.

– Bardzo mi miło panią poznać – uścisnął moją dłoń, a ja byłam w szoku.

Miał na sobie koszulkę z jakimś idiotycznym nadrukiem, spodnie dresowe i trampki, które lata świetności na pewno już miały za sobą. W głowie mi się nie mieściło, że na spotkanie z przyszłymi teściami przybył tak ubrany. Sądziłam, że to jednorazowy wyskok, ale wkrótce się przekonałam, że jednak nie. Zresztą, do dziś się tak ubiera i nie ukrywam, że strasznie mnie to razi. Mówiłam o tym córce wielokrotnie.

– Oj, mamo, przecież to nie jest najważniejsze – Ania stale to powtarza, kiedy dzielę się z nią swoimi uwagami. – Ja go kocham takim, jakim jest.

O dziwo, Maciek w ogóle jest bardzo przez ludzi lubiany.

Ale ci się wspaniały zięć trafił – pieją z zachwytu moje sąsiadki. – Jest taki życzliwy i uczynny.

Niestety albo stety, trudno się z tym nie zgodzić. Jak trzeba naprawić cieknący kran, Maciek zrobi, co trzeba. Jak niezbędna jest pomoc przy wniesieniu do domu ciężkich zakupów, na niego można liczyć. Czasami tylko, a właściwie dość często, zapomina o różnych sprawach, więc należy mu przypominać. Ja bym zgłupiała z takim chłopem, który wszystko musi mieć powtórzone co najmniej dwa razy, ale Ania w ogóle nie zwraca na to uwagi.

Mój Boże, oni nawet wizualnie do siebie nie pasują. Jemu ewidentnie brakuje wyczucia stylu. Z kolei córka nosi się elegancko – nie jest to wyłącznie zasługą wykonywanego zawodu. Poza tym jest niezwykle energiczna i żwawa, a on to taki fajtłapa. Nie wygląda na zbyt rozgarniętego, a raczej na kogoś, kto buja w obłokach. Dla mnie tego typu facet nie jest materiałem na męża. Nie potrafię pojąć, czym córka się kierowała przy jego wyborze i jak doszło do tego, że się w nim zakochała. Bo co do tego, że jest w nim po uszy zakochana, nie mam żadnych wątpliwości.

Spojrzałam na niego przychylnym okiem

– Nie rozumiem, dlaczego wciąż tak na niego narzekasz – nie takiej reakcji ze strony przyjaciółki spodziewałam się, gdy po raz kolejny poskarżyłam się jej na zięcia.

Przecież to taka niemota. Ania zasługuje na kogoś lepszego – westchnęłam ciężko.

– Elżbieta, czy ty jesteś ślepa? – zapytała Marysia z niedowierzaniem w głosie.

– Przecież widzę, jak jest.

– Nie, moja droga. Widzisz to, co chcesz, a to różnica.

– Oświeć mnie w takim razie, bo chyba głupia jestem – fuknęłam wyniośle.

Przyjaciółka się nie patyczkowała i wyłożyła kawę na ławę. Zwróciła w pierwszej kolejności uwagę na to, jak wielkim szacunkiem Maciek darzy Anię.

– Zobacz, są razem już jakiś czas, a on jest w nią wpatrzony jak w święty obrazek, nie ugania się za babami i podkreśla, jak dumny jest ze swej żony.

Chcąc nie chcąc, musiałam się z tym zgodzić. Marysia zauważyła też, że Maciek jest znakomitym ojcem i spędza mnóstwo czasu z dziećmi, nie traktując tego jako przykrego obowiązku. Tu także przyznałam jej rację.

No i nieźle zarabia, a że nie chodzi w garniturze, to co z tego?

Następny plus. Zięć zajmował się naprawami, remontami i ogrodami. Miał z tego bardzo dobre pieniądze. Nie był utrzymankiem żony i nie przepuszczał forsy na głupoty. Nie pił i nie palił. Jak coś się w domu czy samochodzie zepsuło, umiał to naprawić. Większość prac remontowych w domu wykonał we własnym zakresie. Nigdy nie słyszałam, aby niestosownie odezwał się do Ani. Darzy ją szczerym, głębokim poważaniem i to widać.

Musiałam się z nią zgodzić

Uzmysłowiłam sobie, że chyba zbyt mocno skupiłam się na jego wyglądzie, no i może jeszcze na prostym języku. W końcu najbardziej na świecie pragnęłam szczęścia córki. Marysia podkreśliła, że Ania jest niezwykle mądra.

Mogła wziąć jakiegoś cwanego przystojniaka i co by z tego miała? Zszargane nerwy i masę problemów. Magda od Lidki ma takiego niby elokwentnego i co z tego?

Przykład córki naszej koleżanki był trafiony w punkt. Sporo kobiet marzyłoby o zięciu, który świetnie się prezentuje, jest niezwykle czarujący i zarabia masę pieniędzy. Zięć Lidki na pierwszy rzut oka to chodzący ideał. Prawda jest taka, że źle traktuje żonę i ma w nosie własne dzieci. Koleżanka nie ma pomysłu, jak przemówić córce do rozsądku. Na samą myśl o tym aż się wzdrygnęłam. Ani mógł się trafić ktoś taki, ale rozumu jej nie brakuje. To całkowicie odmieniło moją perspektywę.

Zaczęłam uważniej przyglądać się Maćkowi, starając się odrzucić dotychczasowe uprzedzenia. Dopiero wtedy zobaczyłam w nim czułego mężczyznę, który nie wstydzi się okazywać miłości żonie i dzieciom. Moje wnuki mają świetnego tatę, lgną do niego, aż buzie im się cieszą. Ania nie narzeka.

– U was na pewno wszystko w porządku? – zapytałam ją któregoś dnia.

– W jak najlepszym – odparła rozpromieniona.

Wyjaśniła, że przy Maćku odnajduje spokój i ukojenie, że nie musi przed nim udawać kogoś, kim nie jest. Zapewniła, że nie mam się o co martwić – nie pozostaje mi nic innego, jak uwierzyć jej na słowo.

Elżbieta, 59 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama