Reklama

Większość mojego życia toczy się w mieszkaniu na czwartym piętrze bloku na Ochocie, które dzielę z mamą, Małgorzatą. Studiuję dziennie kulturoznawstwo, a wieczorami dorabiam jako barman w knajpie niedaleko centrum. Żyję dość zwyczajnie, choć czasem mam wrażenie, że moje życie to jedna wielka próba złapania oddechu między obowiązkami.

Reklama

Moja matka to osobowość, której się nie da nie zauważyć. Kobieta po 40., zawsze zadbana, pachnąca drogimi perfumami, z ciętym językiem i pewnością siebie, która potrafi rozbroić każdego. Kocham ją, ale nie zawsze potrafię z nią wytrzymać. Ma tendencję do dominowania, do kontrolowania wszystkiego, nawet mojego nastroju. Czasem wystarczy jedno jej pytające spojrzenie i już wiem, że coś zrobiłem nie tak. Z drugiej strony, gdy trzeba, stanie za mną murem. Jak lwica.

Mam też przyjaciela – Tomka. Znamy się od liceum, razem przeszliśmy przez najgorsze szkolne absurdy, pierwsze zawody miłosne i wspólne wagary. Tomek to ten typ kumpla, który zawsze wyciągnie cię na piwo, gdy świat wali ci się na głowę. Zabawny, lojalny, z dystansem do siebie. Zawsze czułem się przy nim bezpiecznie. Nasza przyjaźń przetrwała więcej niż niejeden związek. Był mi jak brat, tylko bez wspólnej genetyki. I chyba dlatego to, co się wydarzyło, tak mną wstrząsnęło. Bo kiedy twoja własna matka zaczyna... inaczej patrzeć na twojego najlepszego przyjaciela, to głowa zaczyna ci wybuchać. A w sercu budzi się niepokój, którego nie potrafisz nazwać.

Matka podobała się kumplowi

– Ej, dorzucimy jeszcze chipsy paprykowe czy już mamy dość? – zapytał Tomek, zaglądając do siatki z zakupami.

– Weź jedne, moja matka i tak pewnie zje pół paczki – odpowiedziałem, nie zastanawiając się nawet, co mówię. Ale po chwili zorientowałem się, że to... było na wskroś prawdziwe.

Wieczorem szykowaliśmy imprezę w moim mieszkaniu. Ot, małe spotkanie z kilkoma znajomymi. Tomek, jak zwykle, przyjechał pierwszy, żeby pomóc mi wszystko ogarnąć. Miał ten luz, którego mi często brakowało – ja sprawdzałem, czy kieliszki są czyste, a on w tym czasie już podjadał orzeszki.

– To która wpadnie dziś po cichu do twojego pokoju? – zagadnął, szturchając mnie łokciem.

– Przestań, stary, żadnych „cichych wizyt”. To nie akademik. Małgorzata ma uszy jak radar. I nie chce się mieszać znowu w jakieś dziwne historie – rzuciłem półserio.

Wtedy do kuchni weszła moja matka.

– A kto tu o mnie mówił? – zapytała, uśmiechając się z tym swoim charakterystycznym błyskiem w oku. Miała na sobie swój „domowy uniform” – jedwabny szlafrok i idealnie ułożone włosy, jakby zaraz miała wyjść na kolację z prezydentem.

– O, pani Małgorzato! – Tomek od razu przyjął swój czarujący ton. – Wygląda pani dziś jak milion dolarów. Co za perfumy!

– Przestań, Tomeczku, ty to zawsze potrafisz powiedzieć coś miłego – zachichotała, siadając przy blacie kuchennym i... nalewając sobie wina. – Dorzucicie mi trochę tych chipsów?

Zastyglem na chwilę. Może bym nie zwrócił na to uwagi, gdyby nie sposób, w jaki spojrzała na Tomka. Zbyt długo. Zbyt intensywnie. A potem zbyt głośno się zaśmiała z czegoś, co on powiedział. I znowu ten wzrok. Jakby to nie był mój kumpel, tylko jakiś facet w barze, który właśnie ją zaczepił.

– Ej, Małgośka, przynajmniej udawaj, że jesteś starą matką – rzuciłem półżartem, ale napięcie w moich plecach było realne.

Po imprezie siedzieliśmy z Tomkiem w moim pokoju, zbierając po gościach. On milczał przez chwilę, po czym rzucił jakby od niechcenia:

– Wiesz... twoja matka mi się podoba.

Zamarłem.

– Co?

– No... jest taka... pewna siebie. No i fajnie się z nią gada – dodał szybko, chyba próbując rozmyć to, co powiedział wcześniej.

W mojej głowie coś zgrzytnęło. Ten wieczór – śmiechy, spojrzenia, jej dotyk na jego ramieniu, jakby przez przypadek – nagle ułożyły się w jakąś niepokojącą całość. I choć próbowałem to wyrzucić z głowy, to jedno zdanie rozgościło się tam jak nieproszony gość. Moja matka podoba się mojemu kumplowi. Nie wiedziałem, co mam z tym zrobić. Śmiać się? Uznać za żart? A może... potraktować poważnie? Bo coś w ich zachowaniu tego wieczoru było zbyt autentyczne. Zbyt intymne. I po raz pierwszy poczułem coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem – zazdrość? zagrożenie? Poczucie, że ktoś naruszył mój świat. I że to dopiero początek.

Nie chciałem, żeby to robili

Przez kilka dni próbowałem udawać, że wszystko jest po staremu. Spotykaliśmy się z Tomkiem jak zawsze, graliśmy na konsoli, gadaliśmy o uczelni, o dziewczynach, o planach na wakacje. Ale coś mi zgrzytało w środku. Coś, czego nie potrafiłem zignorować. Najbardziej uderzyło mnie to, że Małgorzata zaczęła coraz częściej wspominać o Tomku. Z pozoru przypadkowo, niby mimochodem, ale jednak zbyt regularnie, żeby to był przypadek.

– A Tomek co, nie przychodzi dziś? – zapytała pewnego popołudnia, kiedy wróciłem z uczelni.

– Nie wiem, chyba nie. Ma coś do załatwienia.

– A szkoda. Fajnie się z nim gada. Ma dziewczynę? – zapytała niby lekko, popijając kawę, ale spojrzenie miała skupione.

– Nie wiem. A co?

– Tak tylko. Fajny chłopak. I przystojny – powiedziała, jakby mówiła o nowym aktorze w serialu.

Nie odpowiedziałem. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Czułem się tak, jakby ktoś przesunął meble w moim pokoju o centymetr w bok. Niby wszystko wyglądało znajomo, ale nie dało się już w tym poczuć swobodnie. Kilka dni później przypadkiem zauważyłem, że Małgorzata przegląda coś na swoim telefonie i śmiała się do ekranu. Zdziwiło mnie to, bo rzadko reagowała aż tak żywo. Gdy przechodziłem obok, zauważyłem, że przegląda czata. Na górze ekranu widniał znajomy nick – tom3k_1999.

Zatrzymałem się.

– Z kim piszesz?

– Z Tomkiem – odpowiedziała z uśmiechem, nawet nie próbując ukryć telefonu. – Wysłał mi taki zabawny mem, muszę ci pokazać.

Nie chciałem patrzeć. Nie chciałem wiedzieć. Ale zobaczyłem – śmiejące się buźki, emoji, jego odpowiedź: „hahaha, jesteś niemożliwa”. Poczułem dziwny ciężar w klatce piersiowej. Coś we mnie się zakotwiczyło. Nie byłem pewien, czy to złość, czy rozczarowanie. Może jedno i drugie. Tego samego dnia napisałem do Tomka, żeby się spotkać. Usiedliśmy na ławce za boiskiem. Było późne popołudnie, chłodno, ale nie chciałem rozmawiać z nim w mieszkaniu. Potrzebowałem dystansu od tych ścian.

– Słuchaj, możemy pogadać o czymś poważnie?

– Jasne. Co się dzieje?

– Moja matka. I ty. Możesz przystopować?

Spojrzał na mnie zaskoczony.

– Przystopować?

– Piszecie do siebie. Flirtujecie. To moja matka, stary!

Zamilkł na chwilę. Potem westchnął.

– Marek, nie zrobiłem nic złego. Po prostu... gadamy. Przecież dobrze wiesz, jaka ona jest – bezpośrednia. Nie traktuj tego jak czegoś wielkiego.

– Ale to dla mnie nie jest normalne. Ona ma czterdzieści pięć lat, ty jesteś moim przyjacielem. To się nie mieści w żadnych ramach.

Wzruszył ramionami, ale widziałem, że był urażony.

– Nie wiedziałem, że muszę prosić cię o pozwolenie, z kim mogę rozmawiać.

Zacisnąłem zęby, żeby nie powiedzieć czegoś, czego bym potem żałował. Nie chciałem stracić przyjaciela. Ale też nie mogłem udawać, że nic się nie dzieje. Zamiast odpowiedzieć, po prostu wstałem i odszedłem, zostawiając go samego na ławce. W drodze do domu nie mogłem przestać myśleć o tym, jak absurdalna stała się ta sytuacja. Jak bardzo coś we mnie się przesuwało. To nie była tylko zazdrość. To była niepewność. Rozchwianie. Jakbym tracił coś, co przez lata było stałe i pewne. Tomek był moim przyjacielem. Małgorzata była moją matką. A ja coraz mniej czułem, że mam nad czymkolwiek kontrolę.

Chciała się czuć jak kobieta

Kolacja była zwyczajna – makaron z sosem, kieliszek wina, radio grające w tle. Do momentu, kiedy Małgorzata odłożyła widelec i spojrzała na mnie uważnie.

– Dlaczego zabroniłeś Tomkowi się ze mną kontaktować?

Skamieniałem z widelcem w dłoni. Wiedziała.

– Wstydzisz się mnie? – dodała ciszej, ale ostrzej.

– Nie o to chodzi – powiedziałem, czując, jak narasta we mnie złość. – Chodzi o to, że flirtujesz z moim przyjacielem. Z kimś, kogo znam od lat. Nie rozumiesz, jak to na mnie działa?

– A może to ty nie rozumiesz? – rzuciła, podnosząc głos. – Od kiedy nie mogę rozmawiać z kim chcę? Od kiedy moje życie prywatne podlega twojej ocenie?

– To nie jest „ktoś”! To mój najbliższy przyjaciel. Mój dom. Moja matka. A ja czuję się, jakbyście rozjeżdżali to wszystko walcem.

Wstała od stołu, odsunęła krzesło z siłą większą niż było trzeba.

– Jestem samotna. Od lat. A ty widzisz we mnie tylko rolę matki. Nigdy nie pomyślałeś, że też chcę się czuć jak kobieta?

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Miałem w głowie tylko pustkę. Czułem, jak coś między nami pęka. Między mną a nią. Między mną a Tomkiem. Wszystko, co znałem, przestało być oczywiste. Powiedziałem cicho:

– Kocham cię, mamo. Ale... nie mogę ci ufać. Nie w tym.

Odwróciła wzrok. A ja wstałem od stołu, zostawiając talerz z połową makaronu, którego już i tak nie mogłem przełknąć.

Coś się skończyło bezpowrotnie

Tomek przestał się odzywać. Żadnych wiadomości, żadnych zaproszeń na piwo, nawet lajków. Nasze wspólne wyjścia wygasły, jakby nigdy nie istniały. Każdy dzień bez kontaktu tylko potwierdzał, że coś się skończyło. Siedziałem wieczorami w pokoju, wpatrując się w telefon. Pisać pierwszy? Udawać, że nic się nie stało? A może właśnie nic nie robić i pozwolić temu umrzeć?

Z Małgorzatą mijaliśmy się w korytarzu. Żyliśmy obok siebie, ale jakby oddzieleni szybą. Przestała gotować obiady. Nie zaglądała do mojego pokoju. Czasem słyszałem, jak rozmawia przez telefon – śmiała się zbyt głośno. Zbyt teatralnie. Wiedziałem, że to z Tomkiem. Nie musiałem sprawdzać. W końcu spotkałem go przypadkiem pod uczelnią. Stał sam, palił papierosa, choć wcześniej mówił, że rzuca.

– Hej – powiedziałem ostrożnie.

Spojrzał na mnie. Obcy wzrok.

– Nie chcę być między tobą a twoją matką – powiedział krótko. – To chore.

Chciałem coś powiedzieć. Wytłumaczyć. Może przeprosić. Ale zamilkłem. Tylko skinąłem głową i odszedłem. Wieczorem wróciłem do mieszkania, które kiedyś znałem. Teraz było mi obce. Małgorzata siedziała w salonie, oglądając jakiś serial. Nawet nie spojrzała w moją stronę. Usiadłem w swoim pokoju. Ściany były te same, ale czułem się jak gość. Jak ktoś, kto zabłądził do życia, które już nie należy do niego.

Marek, 22 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama