„Moja koleżanka wygląda jak z okładki, ustawiają się do niej kolejki. Szkoda, że stanął w niej też mój własny ojciec”
„Od razu mnie przytuliła. Była jak zwykle uśmiechnięta, głośna, z tym błyskiem w oku, który nie dawał mi spokoju. Wyglądała jak z żurnala. Zaczęłyśmy się spotykać na kawę, rozmawiać o wszystkim i o niczym. Ale przy każdym spotkaniu zauważałam, że coś ją interesuje bardziej niż ja. A raczej: ktoś”.

- Redakcja
Nie wiem, kiedy dokładnie zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak. Może wtedy, gdy Julia pierwszy raz od lat pojawiła się w naszym mieście i udawała, że wróciła tu zupełnie przypadkiem. Może wtedy, gdy mój ojciec, z którym do tej pory rozmawiałam głównie o rachunkach za gaz, nagle zapytał:
– A ta twoja koleżanka… Julia, prawda? Miła dziewczyna. Co teraz robi?
Niewinne pytanie, tak mogłoby się wydawać. Tylko że w jego głosie coś drgnęło. Zbyt duże zainteresowanie. Zbyt wiele pytań. A może to tylko ja byłam przewrażliwiona?
Mam 21 lat, studiuję psychologię zaocznie i pracuję w kawiarni „Pod Wiśnią”. Wynajduję sobie zajęcia, bo nie lubię za długo siedzieć w domu. To znaczy… nie lubię być sama z ojcem. Zawsze coś między nami zgrzytało. Od kiedy pamiętam, był mną rozczarowany. Za cicha, za mało przebojowa, nie dość… jakaś. Mama zawsze stała z boku. Miła, cicha, uległa. Zbyt uległa.
Kiedy Julia wróciła do miasta, coś we mnie drgnęło. Byłyśmy koleżankami z podstawówki. Potem jej rodzice się rozwiedli i Julia zniknęła. Po latach odnowiłyśmy kontakt przez przypadek – spotkałyśmy się w kolejce do kasy w supermarkecie.
– Karola?! Ty tu jeszcze mieszkasz?
Od razu mnie przytuliła. Była jak zwykle uśmiechnięta, głośna, z tym błyskiem w oku, który nie dawał mi spokoju. Wyglądała jak z żurnala. Zaczęłyśmy się spotykać na kawę, rozmawiać o wszystkim i o niczym. Ale przy każdym spotkaniu zauważałam, że coś ją interesuje bardziej niż ja. A raczej: ktoś.
– A twój tata? Pracuje jeszcze w tej samej firmie? – pytała niby od niechcenia.
– Zawsze taki elegancki był – dodała kiedyś.
– Pamiętam, że miał najlepszy samochód na całym osiedlu – rzuciła przy innej okazji.
Najpierw się uśmiechałam, potem przestałam odpowiadać. A potem… zaczęłam się bać, że wiem, dokąd to wszystko zmierza.
Byłam na niego wściekła
– Ile razy jeszcze zapytasz mnie o Julię? – rzuciłam, odkładając nóż, którym kroiłam pomidora. – To już trzeci raz w tym tygodniu.
Ojciec nawet nie podniósł wzroku znad gazety.
– Po prostu pytam. Miła dziewczyna.
– Tak, bardzo miła. Szczególnie dla żonatych mężczyzn.
Papier zaszeleścił. Widziałam, że zastygł. Nie spodziewał się tego. Przysunęłam talerz, zamaszyście wrzuciłam na niego kromkę chleba.
– Serio, tato. Od kiedy zaczęła się ta wasza… przyjaźń?
– Co ty w ogóle mówisz?
– A co ty robisz? Czemu ją tak bronisz, kiedy wspominam, że kiedyś kradła ze sklepów i ściągała na klasówkach? „Każdy ma trudną młodość”, mówisz. Serio?
– Bo miała trudną sytuację – burknął.
– A ty niby skąd to wiesz?
Zamilkł. W kuchni zapadła cisza. Ojciec odłożył gazetę i spojrzał mi prosto w oczy. Pierwszy raz od dawna. Tylko że jego spojrzenie było puste. Jakby się wyłączył. Jakby się przestraszył.
– Wiesz co? – powiedziałam. – Czasem mam wrażenie, że ona cię bardziej obchodzi niż ja.
Zacisnął usta. Spojrzał w okno.
– Przestań.
– Dlaczego? Nie potrafisz zaprzeczyć?
Chciałam, żeby się zdenerwował. Żeby zaprzeczył. Żeby coś powiedział. Ale on tylko milczał. Milczał i patrzył przez szybę. A mnie przeszedł zimny dreszcz. Bo w tym milczeniu było więcej odpowiedzi niż w jakichkolwiek słowach.
Matka udawała, że nic się nie dzieje
Mama siedziała przy stole, obierała ziemniaki. Jej ruchy były mechaniczne, spokojne, jakby nad ten dom nie nadciągała burza. Jakby nie słyszała mojej kłótni z ojcem dziesięć minut wcześniej.
– Mamo… – zaczęłam ostrożnie. – Czy tata... znał Julię wcześniej? Zanim się znowu pojawiła?
Nie podniosła głowy.
– Julia była twoją koleżanką, nie jego.
– Ale on ją znał. Zbyt dobrze ją zna. Mamo, on się dziwnie zachowuje. A ja nie jestem głupia.
– Karolina, ty zawsze doszukujesz się nie wiadomo czego – rzuciła z wymuszoną lekkością. – Twój ojciec jest… wrażliwy, to wszystko.
– To nie jest odpowiedź – podniosłam głos. – Czuję, że coś ukrywacie. Czemu tak panikuje, gdy o nią pytam? Czemu milczy?
Mama spojrzała na mnie. Pierwszy raz od dawna tak naprawdę. I w jej oczach nie było zdziwienia. Było zmęczenie.
– Czasem lepiej nie wiedzieć – powiedziała cicho.
– Serio?! To teraz tak będziesz mnie zbywać? Czasem lepiej nie wiedzieć?! – niemal krzyknęłam. – Czy ty coś wiesz, mamo? Czy ty… wiedziałaś?
Wzruszyła ramionami, jakby to wszystko ją nie dotyczyło.
– Nie zadawaj pytań, na które nie jesteś gotowa usłyszeć odpowiedzi.
– A ty? Ty jesteś gotowa całe życie udawać, że nic się nie dzieje?
Ziemniak wypadł jej z ręki i potoczył się po podłodze. Ale mama się nie poruszyła. Patrzyła tylko na mnie twardo, z jakąś cichą rezygnacją.
Wyszłam z kuchni, trzaskając drzwiami. Miałam ochotę wrzeszczeć. Wiedziałam już, że coś się wydarzyło. I że mama o tym wie.
Podsłuchałam prawdę
Była druga w nocy, gdy postanowiłam zejść na dół po wodę. Myślałam, że wszyscy już śpią. Ale z kuchni dobiegały głosy. Ciche, stłumione. Zatrzymałam się w połowie schodów.
– Myślisz, że nie wiedziałam? – usłyszałam głos mamy. Twardy, zmęczony. – Udawałam tylko… dla niej.
Zamarłam. Przyciskając się do ściany, podeszłam bliżej.
– To było tylko raz – odpowiedział ojciec. – Była zagubiona, miała problemy w domu…
– Zagubiona?
– Przestań.
– Nie – odparła z gorzkim śmiechem. – Bo teraz to wraca. Ona znowu tu jest. I Karolina zaczyna się domyślać. Widziałeś, jak na ciebie patrzy?
– Ona nic nie wie.
– A jeśli się dowie?
Zrobiło mi się niedobrze. Nie pamiętam, kiedy dokładnie wypuściłam szklankę z ręki, ale dźwięk tłuczonego szkła był jak strzał. W kuchni zapadła cisza. Potem kroki. Drzwi się uchyliły, a twarz ojca zbladła, gdy mnie zobaczył.
– Karola…
– Słyszałam wszystko – powiedziałam, wchodząc do środka. Ręce mi się trzęsły. – Chcę znać całą prawdę. Teraz.
Mama usiadła ciężko przy stole. Ojciec nie wiedział, gdzie spojrzeć. W kuchni unosił się ciężar tylu lat milczenia.
– Powiedzcie mi. Już nie jestem dzieckiem.
Ojciec spuścił głowę. Mama westchnęła. Wiedziałam, że granica została przekroczona. Teraz już nie było odwrotu.
Matka powiedziała wszystko
Mama długo milczała, zanim cokolwiek powiedziała. Wpatrywała się w filiżankę, jakby szukała tam odpowiednich słów.
– Julia miała osiemnaście lat, może dziewiętnaście. Wtedy była już dorosła. Przychodziła do ciebie często. Pamiętasz?
Pokiwałam głową. Nie ufałam swojemu głosowi.
– Pomagała mi w ogrodzie, zaglądała na kawę. Była... inna. Dorosła, pewna siebie. I bardzo samotna. Wiedziałam, że z kimś się spotyka, ale nie przypuszczałam...
Zacięła się. Przełknęła ślinę.
– Twój ojciec... zbliżył się do niej. Sama nie wiem, jak to się stało. Jednego wieczoru zostali dłużej w ogrodzie. Śmiali się. Widziałam przez okno. A potem... potem już nie miałam złudzeń. Ona nie przychodziła ani do mnie, ani do ciebie.
Patrzyła na mnie z mieszaniną winy i żalu.
– Nie wiem, jak daleko to zaszło. Nigdy mi nie powiedział. A ja nie chciałam pytać. Może dlatego, że byłyście tak blisko. Widziałam, jak cię boli, gdy odeszłaś na studia. A potem, gdy wróciłaś i znów ich widywałaś razem – byłaś inna. Wiedziałam, że coś czujesz. Ale nie miałam odwagi tego nazwać.
– Wiedziałaś. I milczałaś – powiedziałam szeptem.
– Bo już raz przełknęłam zdradę. Myślałam, że drugi raz dam radę. Że to tylko epizod. Ale wtedy… zrozumiałam, że już go nie kocham.
Spojrzałam na nią. Po raz pierwszy od lat wydawała mi się taka słaba. I obca.
Musiałam z nią porozmawiać
Spotkałyśmy się w kawiarni, niedaleko rynku. Wybrałam stolik w rogu, z dala od ludzi. Julia przyszła punktualnie. Miała na sobie granatowy płaszcz, zapięty pod szyję, i wyglądała na zaskakująco spokojną.
– Wiedziałam, że w końcu przyjdziesz – powiedziała, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Usiadła naprzeciwko mnie i zdjęła rękawiczki. Jej dłoń lekko drżała.
– Dlaczego? – zapytałam. – Dlaczego mój ojciec?
Julia westchnęła. Długo patrzyła na filiżankę, zanim podniosła wzrok.
– Bo był jedyną osobą, która wtedy mnie słuchała. Nie traktował mnie przedmiotowo, nie oceniał. Dawał mi spokój. Uwagę. Nie szukałam tego, Karola, przysięgam. Po prostu się… wydarzyło.
– Ty rozumiesz, co zrobiłaś? – głos mi zadrżał. – Zniszczyłaś moją rodzinę. Zniszczyłaś zaufanie.
– Nie przyszłam tu się bronić – odparła cicho. – Wiem, że nie masz powodu mi wybaczyć. I nie proszę o to. Ale… nie myśl, że to był jakiś romans z taniego filmu. My też byliśmy zagubieni. Tylko że… ja miałam wtedy osiemnaście lat. A on czterdzieści pięć.
– On jest moim ojcem. A ty moją koleżanką.
Julia skinęła głową.
– Tak. I właśnie dlatego nic z tego nie miało prawa przetrwać.
Wstałam. Nie miałam siły dłużej tego słuchać.
– Nie chcę cię więcej widzieć, Julia.
Nie odpowiedziała. Tylko przytaknęła. Zostawiłam ją tam – z tym jej spokojem, którego nienawidziłam.
Muszę żyć dalej
Nie rozmawiałam z nikim przez kilka dni. Zamknęłam się w swoim pokoju, zasłoniłam rolety, wyciszyłam telefon. Mama pukała kilka razy, potem przestała. Ojciec nawet nie próbował.
Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit. Przewijałam w głowie wszystkie nasze rodzinne kolacje, święta, zwykłe dni. Szukałam momentu, w którym to wszystko zaczęło się psuć. Nie znalazłam go. Może dlatego, że nigdy nie było idealnie. Tylko ja bardzo chciałam w to wierzyć.
W głowie brzmiały mi słowa Julii: „Nie szukałam tego, po prostu się wydarzyło”. Tyle wystarczyło, żeby rozwalić wszystko. A mama? Mama po prostu wybrała milczenie. Tyle lat trzymała tę tajemnicę w sobie, dla mojego dobra. Tylko że ja wcale nie czuję się, jakby mnie przed czymkolwiek ochroniła.
Wyszłam z pokoju dopiero piątego dnia. W kuchni stał ojciec, szykował sobie herbatę. Na mój widok zamarł. Spojrzał na mnie z jakąś nieśmiałą nadzieją. Ale ja go minęłam bez słowa.
Zaparzyłam sobie kawę i wróciłam do siebie. Z rodziną się nie rozmawia. Z rodziną się trwa. Przez łzy, przez zdrady, przez ukrywaną prawdę.
Nie wiem, co dalej. Może wyprowadzę się szybciej, niż planowałam. Może zerwę kontakt z Julią na zawsze. A może… po prostu będę dalej żyć. Tylko trochę mniej naiwna.
Karolina, 21 lat
Czytaj także:
- „Odgłosy z podwórka sąsiada nie dawały mi spać. Nie mogłam uwierzyć w to, co zaproponował na zakończenie sporów”
- „Dla córki jestem starowinką, która powinna skapcanieć. A ja myślę, że życie zaczyna się po 60.”
- „Mąż mnie znudził, więc zmieniłam go na inny model. Wolę klepać słodką biedę, niż więdnąć w luksusie z nudziarzem”