Reklama

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że moje życie zmieni się przez jedno przypadkowe zdjęcie wciśnięte między stare kartki rodzinnego albumu, prawdopodobnie bym się roześmiała. Bo jakim cudem coś tak banalnego mogłoby wywrócić mój poukładany świat do góry nogami? A jednak. To ukazało mi więcej, niż kiedykolwiek powiedziała mi moja matka. Kobieta, którą przez całe życie uważałam za opokę, nagle okazała się strażniczką sekretów, które powinny były ujrzeć światło dzienne lata temu.

Nie jestem jedną z tych córek, które mają pretensje o wszystko. Nie jestem też święta – po prostu chciałam znać prawdę. Ojciec, mój idealny ojciec, nie był bohaterem, za jakiego go uważałam. Był kłamcą. A mama... jego wspólniczką w milczeniu.

Byłam w szoku

– Mamo, gdzie są te zdjęcia z wakacji w Międzyzdrojach? Chciałam je zeskanować dla Zosi na prezentację – zapytałam, grzebiąc w szafce pod regałem.

– W tym białym albumie, co stoi za słownikiem. Ostrożnie! Już ledwo trzyma – odpowiedziała z kuchni.

Album rzeczywiście wyglądał, jakby każde jego otwarcie mogło być ostatnim. Kleił się w kilku miejscach od taśmy klejącej, a na okładce ktoś nieudolnie próbował zakryć plamę po kawie... Przewracałam kolejne strony, wzdychając z rozrzewnieniem. Oto ja – cała umazana lodem, tata trzymający mnie na barana, mama w zbyt dużych okularach przeciwsłonecznych. I wtedy trafiłam na to zdjęcie. Nie było podpisane. Po prostu: tata, jakaś kobieta w sukience w paski i dziewczynka. Może pięcioletnia. Stała obok niego, trzymając go za rękę.

– Mamo – zawołałam, z dziwnym uciskiem w brzuchu. – Kto to?

Cisza. Słyszałam tylko szum czajnika.

Mamo? – powtórzyłam, podchodząc do kuchni ze zdjęciem w ręku.

Odwróciła się bardzo powoli. Jej spojrzenie padło na fotografię i natychmiast zbladła.

Skąd to wzięłaś?

– Było w albumie. Obok Międzyzdrojów. Kim ona jest?

Mama oparła się o blat. Dłoń jej drżała.

To nie jest moment na takie rozmowy – powiedziała cicho.

– Co to ma znaczyć? Kim jest ta dziewczynka?

Nie odpowiedziała od razu. Zamknęła oczy. A potem wyszeptała:

To... twoja siostra.

– Co?!

Spojrzała mi prosto w oczy

– Jak to „moja siostra”? – powtórzyłam głucho. – O czym ty mówisz?

Mama usiadła przy kuchennym stole, jakby nagle zabrakło jej sił w nogach. Spojrzała na mnie z wyraźnym bólem, ale też… rezygnacją.

Nie planowałam, żebyś się o niej dowiedziała w ten sposób.

– A w jaki niby sposób miałabym się dowiedzieć? Ile ona ma lat? Kim jest ta kobieta obok? – zaczęłam wyrzucać z siebie pytania.

– Kobieta na zdjęciu to Ewa. Matka Magdy.

– Magdy? Czyli... ona ma na imię Magda? – powtórzyłam głucho.

Mama skinęła głową.

– Twój tata... poznał Ewę. Byli razem dość krótko, ale wystarczająco długo, by...

Mama westchnęła, jakby to ja powiedziała coś niewłaściwego.

– I co? Ukrywał to całe życie? A ty? Ty wiedziałaś?

Spojrzała mi prosto w oczy.

– Wiedziałam. Od początku. Powiedział mi, a ja byłam naiwna. Myślałam, że to przeszłość, że ta kobieta zniknie z jego życia. Nie zniknęła.

Stałam jak wryta, ściskając zdjęcie w dłoni. Tata. Mój idealny tata. I mama, która całe życie udawała, że wszystko jest w porządku.

Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytałam już ciszej.

– Bo sama nie wiedziałam, jak ci to wytłumaczyć.

Chciałam uciec

Zabrałam zdjęcie i wyszłam z kuchni bez słowa. Usiadłam na kanapie, trzymając je na kolanach. Patrzyłam na ojca i tę małą dziewczynkę – uśmiechniętą, trzymającą go za rękę, jakby był całym jej światem. Czy ja też tak kiedyś patrzyłam? Mama nie przyszła za mną. Słyszałam tylko, jak krząta się po kuchni, z głośnym stukiem odstawiając kubek do zlewu. Może czekała, aż się uspokoję. Jednak się nie miałam zamiaru uspokajać. Wzięłam telefon. Zeszłam do auta. Musiałam wyjść, pójść, gdziekolwiek, byle nie zostać tam, gdzie wszystko nagle zaczęło cuchnąć kłamstwem. Zaparkowałam na skraju lasu, w miejscu, gdzie ojciec kiedyś zabierał mnie na spacery. Włączyłam nagranie z jego głosem, które zachowałam po jego śmierci. Takie banalne – jak śpiewał „sto lat” na moich trzydziestych urodzinach.

– Jak mogłeś… – szepnęłam do telefonu.

Zadzwoniłam do mamy.

Czy ona o mnie wie?

Chwila ciszy.

– Tak. Wie, że istniejesz.

– I co? Nigdy nie miałyście kontaktu?

– Raz. Przypadkiem. W centrum handlowym. Miałam wrażenie, że mnie rozpoznała.

– A tata? Spotykał się z nią?

– Tak. Czasem znikał na weekend. Mówił ci, że wyjeżdża służbowo.

Zacisnęłam zęby.

– I nic nie zrobiłaś?

– Co miałam zrobić? Byłam twoją matką. Chciałam, żebyś miała ojca. Choćby nieidealnego.

Zamknęłam oczy. Właśnie – miałam ojca. Tyle że połowę jego życia spędził gdzieś indziej.

Zrobiło mi się słabo

Przez tydzień nie mogłam spać. Zdjęcie leżało na nocnym stoliku jak jakiś wyrzut sumienia. Nie miałam już dziesięciu lat, żeby zbywano mnie hasłem „jesteś za mała, by to zrozumieć”. W końcu zaczęłam szukać. Wpisałam w wyszukiwarkę imię, nazwisko, miasto. Nie było tego wiele, ale po godzinie już wiedziałam: Magda prowadziła salon kosmetyczny w sąsiednim powiecie. Miała 36 lat. Czyli była o pięć lat młodsza ode mnie. Po kilku dniach kręcenia się w miejscu zadzwoniłam.

– Dzień dobry, czy rozmawiam z Magdaleną R.? – zapytałam, starając się brzmieć rzeczowo.

– Tak, słucham.

– To może zabrzmi dziwnie, ale… Mam na imię Alicja i jestem córką Jerzego...

Cisza.

– Tak – powiedziała po chwili ostrożnie. – On był moim ojcem.

Zrobiło mi się słabo.

– Czy... spotkałybyśmy się?

– To zależy, po co?

– Chciałabym po prostu… porozmawiać. Może wyjaśnić sobie kilka spraw. Mam zdjęcie. Z albumu mamy.

Znów pauza.

– Jutro po siedemnastej w moim salonie. Adres znajdziesz w internecie.

– Dobrze. Dziękuję.

Zanim się rozłączyła, dodała:

– Tylko nie oczekuj ciepłego powitania. Twój ojciec był dla mnie bardziej listonoszem niż rodzicem. A ciebie... cóż. Byłam dzieckiem, a ciebie mi przedstawiano jak jakąś złotą królewnę.

Zamarłam.

– W porządku – powiedziałam cicho. – Wcale tego nie oczekuję.

Zrobiło mi się głupio

Salon Magdy był niewielki. Czekała na mnie – oparta o recepcję, w fartuchu, z ramionami skrzyżowanymi na piersi. Była podobna do ojca. Ten sam ostry profil, te same brwi jak kreślone linijką.

– Wchodź – rzuciła chłodno.

Skinęłam głową i usiadłam na krześle w poczekalni. Chciałam powiedzieć coś miłego, przełamać lody, ale ona była zimna jak kamień. Po chwili wyszła ostatnia klientka z paznokciami pomalowanymi na czerwono.

– No dobra, teraz możemy rozmawiać – Magda wskazała mi fotel naprzeciwko lustra.

Nie wiem nawet, od czego zacząć – przyznałam. – To zdjęcie… – podałam jej fotografię.

Wzięła je. Uśmiechnęła się krzywo.

– Pamiętam ten dzień. Mama wtedy jeszcze wierzyła, że on się do nas przyzna. Że mnie komuś przedstawi. Nie sądziłam, że trzymałaś to zdjęcie przez tyle lat.

Nie wiedziałam, że istniejesz. Mama je schowała.

– No tak. Żeby nie psuć obrazka idealnej rodzinki – parsknęła.

– On był dobrym ojcem – powiedziałam po chwili.

– Dla ciebie może tak. Dla mnie? Pojawiał się raz na trzy miesiące z lalką i znikał. Był... jak sen. Taki, co się szybko zapomina.

Zrobiło mi się głupio. Jednak i tak musiałam zapytać.

Chciałabyś się spotkać z mamą?

Spojrzała na mnie jak na wariatkę.

– A po co? Żeby mi powiedziała, że „to było skomplikowane”? Wybacz, ale ja już mam swoje życie. Tylko tego zdjęcia brakowało, żeby znowu wszystko rozgrzebać.

– A ja mam teraz całą nową wersję dzieciństwa.

– No to jesteśmy kwita – rzuciła i oddała mi zdjęcie.

Czułam się oszukana

Wróciłam do domu późno. Mama siedziała w kuchni. Spojrzała na mnie niepewnie, jakby liczyła, że nie zapytam, nie opowiem, nie wrócę do tematu.

Byłam u niej – powiedziałam, zanim usiadłam. – U Magdy.

Mama nie odpowiedziała. Odstawiła kubek i tylko skinęła głową.

– Wiesz, czego najbardziej nie mogę ci wybaczyć? – zapytałam.

– Że cię okłamałam? – rzuciła cicho.

– Nie. Że pozbawiłaś mnie wyboru. Gdybym wiedziała, że mam siostrę… może byśmy miały jakąś relację. A tak? Obie czujemy się oszukane.

Nie chciałam, żebyś cierpiała – powiedziała, a potem, po dłuższej chwili: – Bałam się, że go znienawidzisz. A ty tak bardzo go kochałaś.

– Wiesz co? Ja nadal go kocham – odparłam, zaskakując samą siebie. – Ale teraz już... inaczej.

Milczałyśmy.

– I co teraz? – zapytała.

– Nic. Ona nie chce mieć ze mną kontaktu. Może kiedyś zmieni zdanie.

Wstałam i wzięłam zdjęcie do ręki. Włożyłam je z powrotem do albumu.

– Może kiedyś Zosia zapyta. I ja jej powiem prawdę. Bo nie chcę być tą, która milczy.

Mama nie odpowiedziała. Jednak kiedy wychodziłam z kuchni, usłyszałam, jak cicho pociąga nosem. Nie wszystko da się naprawić. Jednak od czegoś trzeba zacząć.

Alicja, 41 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama