Reklama

Moje życie toczyło się w standardowym rytmie – praca, dom, czasem spotkania z przyjaciółmi. Po godzinach lubiłam czytać książki, najchętniej w małych kawiarniach. Mimo to czułam, że jest zbyt przewidywalne i monotonne. Kilka lat temu przeżyłam bolesne rozstanie, które nauczyło mnie ostrożności w relacjach.

Reklama

Bałam się, że to tylko chwilowe

Siedziałam w pociągu, patrząc za okno. Cieszyłam się na myśl o kilku dniach spędzonych nad morzem. Czasem trzeba oderwać się od codzienności, a Gdańsk wydawał się idealnym miejscem na krótki wypad. Nagle ktoś wsiadł się do mojego przedziału. Mężczyzna około trzydziestki, z książką w ręku. uśmiechnął się do mnie:

– Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? – zapytał, wskazując na siedzenie naprzeciwko mnie.

– Tak, proszę bardzo – odpowiedziałam, uśmiechając się.

Nie minęło wiele czasu, a już wciągnęliśmy się w rozmowę. Okazało się, że nazywa się Jan i jest pisarzem. Był pełen pasji, a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku.

– Czym się zajmujesz? – zapytał.

– Pracuję jako graficzka. Głównie tworzę reklamy i grafiki do różnych kampanii – odpowiedziałam.

– Fascynujące! Zawsze podziwiałem osoby, które potrafią wyrazić siebie przez sztukę – spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

Poczułam ciepło na sercu

W miarę jak pociąg sunął, rozmowa stawała się coraz bardziej intymna. Zaczęliśmy dzielić się osobistymi historiami, przemyśleniami o życiu.

Gdy zbliżaliśmy się do Gdańska, spojrzał na mnie poważnie:

– Cieszę się, że cię poznałem. To była naprawdę niezwykła podróż – powiedział, wyciągając rękę.

Uścisnęłam jego dłoń, czując, że również dla mnie było to coś więcej niż zwykła podróż. Ale gdy pociąg zatrzymał się na stacji, poczułam wątpliwości. Zdecydowałam, że nie wymienię się z nim kontaktami. Bałam się, że to tylko chwilowe zauroczenie i że ponownie doświadczę rozczarowania.

To było wspaniałe spotkanie – powiedziałam, wychodząc z przedziału.

Lata mijały, a ja prowadziłam stabilne życie, które wydawało się spokojne. Moja praca była satysfakcjonująca, choć momentami monotonna. Mieszkałam sama, spotykałam się z przyjaciółmi, ale brakowało mi tej iskry, którą poczułam w pociągu z Janem.

Pewnego dnia, podczas lunchu z moją przyjaciółką temat rozmowy nieoczekiwanie skierował się na dawne wspomnienia.

– Magda, pamiętasz tego faceta, którego spotkałaś w pociągu? Jak mu było na imię? – zapytała Zośka, przerywając ciszę.

– Jan – odpowiedziałam. – Spotkanie z nim było jak z filmu. Rozmawialiśmy przez całą podróż, ale nigdy więcej się nie widzieliśmy.

– Może powinnaś go poszukać. Co masz do stracenia? – zasugerowała, biorąc łyk kawy.

– Nie wiem. To było dawno temu. A jeśli już mnie nie pamięta? Albo co gorsza, jeśli jest z kimś innym? – odpowiedziałam z wahaniem.

– Wiesz, może to był znak. Może powinnaś spróbować go znaleźć? W dzisiejszych czasach media społecznościowe są do tego idealne.

Przez kilka dni myślałam o słowach Zosi. W końcu postanowiłam spróbować. Przeszukiwanie Internetu było trudniejsze, niż się spodziewałam, ale wreszcie przypadkiem natknęłam się na artykuł o książce, której autorem był autor o imieniu Jan. Serce mi zamarło, gdy zobaczyłam jego zdjęcie obok tekstu.

To był on

Zaczęłam czytać artykuł, w zasadzie to był wywiad. Jan opisywał swoje życie, inspiracje, a w jednym z fragmentów wspominał o spotkaniu, które zmieniło jego życie. Poczułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej.

– Naprawdę byłam dla niego tak ważna? – szeptałam do siebie, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.

Opisał nasze spotkanie w jednej ze swoich książek. Mówił, że to był najważniejszy moment w jego życiu. Czułam radość, zaskoczenie, a także żal za straconą szansą. Wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Następnego dnia zaraz po pracy poszłam do księgarni i kupiłam egzemplarz.

Wróciłam do domu z książką Jana w dłoniach. Usiadłam na kanapie, otworzyłam pierwszą stronę i zaczęłam czytać. Im dalej zagłębiałam się w tekst, tym bardziej byłam pewna, że to opowieść o naszym spotkaniu.

W pewnym momencie natknęłam się na fragment, który opisywał dokładnie to zdarzenie w pociągu. To było surrealistyczne uczucie, czytać o sobie z perspektywy kogoś innego. Nie mogłam oderwać się od książki. Czytałam dalej, aż dotarłam do fragmentu, który mnie zaskoczył najbardziej. Jan napisał, że tamto spotkanie było dla niego punktem zwrotnym, momentem, który zmienił jego życie. Napisał, że nasze rozmowy otworzyły mu oczy na wiele spraw i zainspirowały do napisania jego pierwszej powieści.

Postanowiłam go znaleźć

Następnego dnia umówiłam się z Zośką na kawę. Wiedziałam, że muszę jej o wszystkim opowiedzieć. Spotkałyśmy się w naszej ulubionej kawiarni i od razu przeszłam do rzeczy.

– Musisz to zobaczyć – powiedziałam, wyciągając książkę. – To opowieść o nas. O naszym spotkaniu w pociągu.

– To niesamowite! Musisz się z nim skontaktować. Nie możesz tego tak zostawić – powiedziała z przekonaniem.

Te słowa dodały mi odwagi. Postanowiłam odnaleźć Jana. Weszłam stronę jego wydawnictwa, gdzie znalazłam harmonogram spotkań autorskich. Okazało się, że za dwa dni miał mieć spotkanie autorskie w jednej z księgarń w Warszawie.

Postanowiłam tam pojechać. Byłam zdenerwowana, ale wiedziałam, że to moja szansa. Spakowałam się szybko i ruszyłam na dworzec. Całą drogę do Warszawy spędziłam na myśleniu o tym, co mogłabym powiedzieć Janowi, jeśli mnie nie pozna.

Wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętałam – pewny siebie, charyzmatyczny, z iskrami w oczach. Przez chwilę serce mi zamarło, ale zebrałam się na odwagę i stanęłam w kolejce po autograf. Gdy nadeszła moja kolej, podeszłam do stołu, przy którym podpisywał książki. Spojrzał na mnie z uśmiechem, ale bez oznak rozpoznania.

Nie poznał mnie!

– Dla kogo podpisać? – zapytał, biorąc ode mnie książkę.

– Dla Magdy – odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.

Jan uniósł brwi, jakby próbując sobie przypomnieć.

Magda… z pociągu do Gdańska – dodałam, czując, jak serce bije mi coraz szybciej. Przez chwilę patrzył na mnie z niedowierzaniem, a potem jego twarz rozjaśniła się w szerokim uśmiechu.

– Nie mogę w to uwierzyć! – zawołał, odkładając długopis. – To naprawdę ty?

– Tak, to ja – odpowiedziałam, uśmiechając się niepewnie.

Wstał i podszedł do mnie, obejmując mnie serdecznie. Czułam, jak wszystkie wątpliwości znikają. Rozmawialiśmy przez chwilę, a potem zaproponował, żebyśmy poszli na kawę po spotkaniu.

Siedzieliśmy w małej kawiarni, pijąc kawę i wspominając naszą podróż.

– Nie mogę uwierzyć, że po tylu latach się spotykamy. To jest jak sen – powiedział, patrząc mi w oczy.

– Ja też nie mogę w to uwierzyć – odpowiedziałam. – Ale cieszę się, że tu jestem. Przez te lata często myślałam o naszym spotkaniu.

Uśmiechnął się szeroko.

– Może to znak, że powinniśmy dać sobie szansę. Co myślisz? – zapytał, biorąc moją rękę w swoje.

Spojrzałam na niego, czując, że moje serce mówi „tak”. Może tym razem warto zaryzykować, otworzyć się na coś nowego. Uśmiechnęłam się, czując, że to początek czegoś pięknego.

Bałam się rozczarowania

Gdy wróciłam do domu, zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę mogę związać się z kimś, kogo znam tak krótko. Lęki i wątpliwości zaczęły wracać, a ja bałam się, że znowu się rozczaruję. Postanowiłam porozmawiać o tym z Zosią.

– Co, jeśli znowu się rozczaruję? Jeśli on nie jest tym, za kogo go uważam?

Spojrzała na mnie z troską.

– Rozumiem twoje obawy. Ale jeśli nie spróbujesz, nigdy nie dowiesz się, co mogło się wydarzyć.

– Masz rację. Ale jak mam być pewna, że to nie jest tylko chwilowe zauroczenie?

Zosia uśmiechnęła się lekko.

– Nie możesz być pewna. Ale jeśli nie dasz sobie szansy, zawsze będziesz się zastanawiać „co by było, gdyby”.

Po tej rozmowie postanowiłam, że nie będę się już bać. Skontaktowałam się z Janem i umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Tym razem on przyjechał do mnie. Chciałam, aby zobaczył, gdzie mieszkam, poznał moje życie z bliska. Przygotowałam kolację, a my spędziliśmy wieczór, rozmawiając i śmiejąc się.

Dałam sobie szansę

– Czasem zastanawiam się, co by było, gdybyśmy wtedy wymienili się kontaktami. Może nasze życie wyglądałoby inaczej? Ale teraz jestem tutaj i nie chcę stracić tej szansy.

Spojrzałam na niego, czując ciepło w sercu.

– Ja też tego nie chcę. Może to jest właśnie ten moment, na który czekaliśmy – odpowiedziałam, trzymając go za rękę.

Z każdym dniem nasza więź stawała się silniejsza. Jan zaprosił mnie na wyjazd do jego rodzinnego miasta. Byłam podekscytowana, ale i trochę zestresowana. Wiedziałam, że to ważny krok, że poznanie jego rodziny i przyjaciół będzie kluczowe.

Podczas tego wyjazdu spędziliśmy dużo czasu razem, a ja poznałam ludzi, którzy byli dla niego ważni. Czułam, że coraz bardziej angażuję się w tę relację, ale także, że to jest coś prawdziwego.

Jednak najważniejsze było to, że zaczęłam ufać sobie i swoim uczuciom. Pozwoliłam sobie na to, by być szczęśliwą, by otworzyć się na miłość. I choć wciąż były momenty niepewności, czułam, że jestem na właściwej drodze.

Zrozumiałam, że życie to nie tylko bezpieczeństwo i przewidywalność, ale także ryzyko i odwaga. Czasem trzeba zaryzykować, by znaleźć coś naprawdę wartościowego.

Reklama

Magda, 29 lat

Reklama
Reklama
Reklama