Reklama

Maja to atrakcyjna kobieta, ma 53 lata. Jest zgrabna, dobrze ubrana, wysportowana. I przy tym bardzo samotna. Mąż zostawił ją dziesięć lat temu – dla młodszej kobiety. Banał nad banałami, ale Maja przeżyła to fatalnie. Pozbierała się trzy lata później. Na portalu randkowym poznała Krzyśka. Zaskoczyło.

Reklama

Byli razem prawie dwa lata. Niestety, Krzysiek nie przyznał się Mai, że ma problem z nałogiem. Gdy się poznali, wszystko było dobrze. Nie udało mu się wytrwać w trzeźwości. Robił się agresywny. Maja była gotowa mu dać kolejną szansę, nawet gdy przekroczył wszelkie granice.

– On będzie się leczył i wszystko będzie dobrze – przekonywała mnie, ale chyba bardziej samą siebie.

Opamiętała się, gdy wylądowała w szpitalu, zdemolował jej mieszkanie i jeszcze ukradł jej złote kolczyki i pierścionek. Wyrzuciła Krzysztofa na bruk i zmieniła zamki w drzwiach. Pół roku później do Mai zadzwoniła policja. Jej telefon był ciągle numerem do kontaktu w komórce Krzysztofa. Okazało się, że Krzysztof wszedł pod ciężarówkę. Zginął na miejscu. Wbrew logice Maja zaczęła się winić za jego śmierć.

Próbowałam, jak mogłam, wyciągnąć ją do ludzi. Udało się po kilku miesiącach. Namówiłam Maję na zajęcia aerobiku. A gdy przyszła wiosna – zaczęłyśmy razem uprawiać nordic walking. Maja odżyła. Znowu była tą wesołą pełną życia dziewczyną, jaką znałam. I powtarzała, że ma dość facetów.

Zobacz także

Miałam pewność, że moja przyjaciółka trafiła w szpony oszusta

Kilka miesięcy temu Maja oświadczyła mi, że jej deklaracje o „końcu z facetami” były może przedwczesne.

– Rany, poznałaś kogoś? Opowiadaj – nie mogłam ukryć ekscytacji.

– Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie – odpowiedziała z tajemniczą miną.

Już wtedy powinnam się zorientować, że to jakaś podejrzana znajomość. Ale Maja promieniała. Wyglądała na szczęśliwą. Po miesiącu zaczęłam nalegać, żeby przedstawiła mi ukochanego.

– Wiesz, nie bardzo teraz mogę, bo on mieszka w Stanach…

Przeszły mnie ciarki. Dopiero co czytałam artykuł o oszustwie na „amerykańskiego żołnierza”. Ale to niemożliwe, żeby Maja była aż tak naiwna!
Poprosiłam Maję, żeby mi opowiedziała, jak się poznali. Gdy skończyła, miałam już pewność, że moja przyjaciółka trafiła w szpony oszusta.
Chris napisał do niej na portalu społecznościowym: „Widziec, ze ty kochac podroze” – wiadomość była albo przetłumaczona przez internetowy translator, albo taką udawała.

Potem przychodziły kolejne. Facet pisał, że jest wdowcem wychowującym samotnie nastoletnią córkę, że szuka przyjaźni. A gdy Maja mu odpowiedziała – zasypał ją wiadomościami i pytaniami. Z każdą jej odpowiedzią okazywało się coraz bardziej jasne, że są sobie przeznaczeniu. Maja jest zodiakalnym Baranem? Wspaniale, bo parę lat temu wróżka mu przepowiedziała, że jeszcze kiedyś ułoży sobie życie właśnie z kobietą spod tego znaku. Podobał jej się film „Bezsenność w Seattle”? Tak się składa, że to jego ulubiony film. Po trzech tygodniach takiej korespondencji Maja uwierzyła, że spotkała bratnią duszę.

– Ale poprosił cię już o pieniądze? – postanowiłam nie owijać w bawełnę i powiedzieć Mai wprost, co myślę o jej nowej znajomości.

– Co ty opowiadasz? Jakie pieniądze? To superfacet, ma świetną pracę, dobrze zarabia. Zresztą niedługo się o tym przekonasz, bo Chris już niedługo przyleci do Polski.

Powstrzymałam się jednak od komentarza. Bo może jednak się myliłam? Ale jakoś byłam pewna, że nagle pojawią się różne przeszkody, które spowodują, że ukochany mojej przyjaciółki do kraju nie dotrze.

Mój chrześniak w mig rozpracował tego Chrisa

Dwa tygodnie później spotkałyśmy się na kawie. Maja długo nie mówiła o Chrisie. Zaczęłam wierzyć, że dała sobie z nim spokój, tylko nie chce się do tego przyznać. Nic z tego.

– A, muszę ci pokazać Chrisa. Bo wiem, że wątpiłaś w niego istnienie. Zobacz – Maja podsunęła mi pod nos komórkę.

Na ekranie wyświetlał się profil na portalu społecznościowym niejakiego Chrisa Resnera. Ze zdjęcia profilowego uśmiechał się przystojny szpakowaty facet. Na kolejnych pozował z uśmiechniętą nastolatką, z dwoma psami na spacerze, przy komputerze za biurkiem.

– Jego przyjazd trochę się opóźnił, ale może da radę w przyszłym miesiącu. Jestem taka podekscytowana – Maja najwyraźniej była ciągle bardzo zakochana.

Z domu zadzwoniłam do chrześniaka, studenta informatyki i poprosiłam, żeby poszukał w sieci czegoś o tym gościu. Po kilku godzinach dostałam odpowiedź.

– Ciociu, te zdjęcia może i są prawdziwe, ale należą do zupełnie kogoś innego. Ten facet z fotografii to Kanadyjczyk, jakiś Mark. Sprawdziłem go. W sieci pełno jest jego zdjęć z różnych konferencji, zawodów biegowych. A ten Chris poza portalem nie istnieje. To na pewno oszust – Antek potwierdził to, co od dawna podejrzewałam. Teraz pora, żeby zrozumiała to Maja.

Wysłałam jej linki do stron, na których jest Mark. Maja nic nie odpowiedziała przez dwa dni. A potem na mnie nakrzyczała:

– Dlaczego ty na siłę próbujesz zrobić z Chrisa oszusta? A ze mnie naiwną wariatkę! Zapytałam go o tego Marka. W ogóle się nie zdziwił. Rok temu Chris padł ofiarą złodziei tożsamości. Ciągle ma kłopoty z tego powodu. Także finansowe. Ma zablokowane jedno z kont w banku, na którym miał wszystkie oszczędności – Maja najwyraźniej łykała wszystko, co ten oszust jej wciskał. Jakby w ogóle nie widziała, że cała ta opowieść nie trzyma się kupy. Ja natomiast zapamiętałam zdanie o kłopotach finansowych Chrisa. O, zaczyna się – pomyślałam.

– Maja, bądź ostrożna. Przecież to może być ściema – podjęłam jeszcze jedną próbę.

– Ty to chyba jesteś zazdrosna. Nie możesz znieść, że jestem szczęśliwa? – Maja przewróciła oczami i wyszła z kawiarni.

Uznałam, że pora zacząć działać, zanim będzie za późno i moja przyjaciółka straci oszczędności. Powyciągałam z netu linki do artykułów opisujących podobne przypadki. W ciągu godziny znalazłam ich kilkanaście. Scenariusz był zawsze podobny. Facet zaczepiał kobietę w internecie. Czarował, przekonywał, że są sobie pisani. A potem pojawiały się kłopoty finansowe. Żadna z zakochanych pań swojego amanta nie widziała na oczy. Ani nawet nie rozmawiała z nim przez telefon czy na Skype’ie. A mimo to wysyłały im pieniądze.

Nic tu nie wskóram, ona musi sama przejrzeć na oczy…

Zgromadziłam te linki, ale przez kilka tygodni nie zdecydowałam się na ich wysłanie. Czekałam na rozwój wydarzeń.

– Monika, cześć, co słychać? – Maja zadzwoniła do mnie kilka dni temu. Nawet nie zaczekała, aż odpowiem, tylko od razu przeszła do rzeczy. – Mogłabyś mi pożyczyć do końca miesiąca dwa tysiące? Oddam po pensji.

Bardzo długo się wymigiwała od przyznania się, na co potrzebuje pieniędzy.

– Maja. Chora jesteś? Potrzebujesz na lekarza? Jasne, że ci pożyczę, ale powiedz, o co chodzi – naciskałam, choć nie miałam wątpliwości, że chodzi o Chrisa.

W końcu Maja powiedziała prawdę.

– Chris chce do mnie przylecieć, ale nie ma z kim zostawić córki. Amy zgodziła się zamieszkać w internacie, ale trzeba za niego zapłacić z góry. A tak jak ci mówiłam, Chris ciągle nie ma dostępu do swojego konta.

Musiałam przyznać, że to oryginalna bajeczka. Facet był oszustem, ale kreatywnym. Postawiłam sprawę jasno:

– Maja. Jak chcesz dać się okraść, to proszę bardzo. Ale nie oczekuj, że jeszcze ja ci w tym pomogę. Wiem, że oddasz mi tę kasę, znam cię, ale wiem też, że ten koleś nie istnieje i zniknie, jak cię oskubie. Maja się rozłączyła.

Uznałam, że pora posłać jej zebrane przeze mnie linki. Wkleiłam je w pocztę i wysłałam. Po chwili zabrzęczała moja komórka. Ale odpowiedziała: „Znam te historie”.

Reklama

Przyjrzałam się wiadomości. Maja wyraźnie zmieniła swoje zdjęcie profilowe. Weszłam na jej profil w internecie i powiększyłam fotkę. Był to montaż twarzy Mai i Chrisa. Z podpisem: „God blessed our love”. Zrozumiałam, że dopóki Maja nie przejrzy na oczy, sama nic nie wskóram.

Reklama
Reklama
Reklama