Reklama

To już drugi raz w ciągu zaledwie trzech dni. W naszej sypialni wszystkie stojące na komodzie i toaletce fotografie są poprzewracane albo odwrócone w stronę ściany. I już przez całe popołudnie nie potrafiłam przestać się tym zamartwiać.

Reklama

Na gorąco nie mogłam niczego wyjaśnić, o nic zapytać, bo moja niespełna ośmioletnia córka była właśnie na zajęciach artystycznych. Sądziłam, że mamy sprawę załatwioną, bo przecież od ponad roku taka sytuacja się nie wydarzyła. Owszem, wcześniej, przez kilkanaście miesięcy powtarzała się regularnie. Wystarczyło, że Ala weszła do pokoju i natychmiast wszystkie fotografie były poprzewracane. „Ciekawa jestem, jakie obecnie wymyśli usprawiedliwienie” – dumałam.

W tej kwestii nic się nie zmieniło. Gdy zapytałam o motywy jej postępowania, usłyszałam dokładnie taką samą odpowiedź jak przed rokiem:

– Mamusiu, te oczy ze zdjęć cały czas mi się przyglądają. Gdy stanę tu – mała podeszła do okna, chcąc lepiej uświadomić mi swój problem – to one na mnie patrzą. Jak przejdę tu – tym razem stanęła obok łóżka – to one znowu mnie obserwują.

A potem szeptem dodała: – One mnie śledzą, wiesz?

Cóż mogłam jej powiedzieć? Znów przytoczyłam te same argumenty co wcześniej: – Ależ, kochanie, to tylko zdjęcia. No proszę, dotknij. Ty także fotografujesz się w szkole. – Żadna sesja nie mogła się bez niej obejść, więc uważałam ten argument za najważniejszy. – Twoje zdjęcie stoi na kominku. Jeżeli tamto ci nie przeszkadza, to dlaczego te odwracasz, zwłaszcza że na tych dwóch jesteś ty sama, tylko malutka.

– Ale w tej sypialni jest ich dużo i one ze sobą rozmawiają, a potem mnie śledzą – odparła Ala z całkowitą powagą.

No i wróciliśmy do punktu wyjścia. Nie mam pojęcia, jak przekonać córkę, że nie ma się czego obawiać. Czy usunięcie fotografii rozwiąże problem? Nie sądzę… W końcu to nie jest nasz pierwszy tego typu kłopot.

Wyrośnie z tego

Gdy Ala miała trzy lata, zauważyłam, że rozmawia ze sobą niemal podczas każdej zabawy. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, w końcu wiele dzieci tak robi. Jednak spostrzegłam, że te jej dialogi nasilają się zwłaszcza wtedy, gdy ktoś na nią nakrzyczy lub jest na kogoś zła. Zamyka się wówczas w pokoju i skarży się, na przykład na siostrę.

Pewnego razu, gdy gniew jej już minął, spytałam, tak od niechcenia, z kim tak często rozmawia. I wtedy się okazało, że jej rozmówcą jest duch o imieniu Pasil. Sytuacja powtarzała się dość często, więc w końcu zwróciłam się o pomoc do psychologa. Ten, po rozmowie z moim dzieckiem, stwierdził, że Alusia jest bardzo wrażliwa i często tworzy sobie w głowie własny świat, ale nie ma się czym martwić, bo to jest świat pogodny, pełen barw, pomysłów i niezwykłych rozwiązań.

– Nie ma powodu do obaw, wyrośnie z tego – oznajmiła psycholog.

Skoro tak, przestałam panikować.

I rzeczywiście Pasil zniknął, co prawda dopiero po dwóch latach, ale jednak. Chciałam się nawet dowiedzieć czegoś o tym duszku, zapytałam więc Alę, jak on wygląda. Mała spojrzała na mnie jak na przybysza z innej planety i odpowiedziała ze spokojem: – To ty, mamusiu, nie wiesz, że duchy są niewidzialne?

No, właściwie to wiedziałam, ale sądziłam, że ten się jakoś zmaterializował.

Gdy Ala skończyła siedem lat i poszła do szkoły, duch zniknął, a fotografie przestały ją straszyć. Odetchnęłam z ulgą. Byłam szczęśliwa, że wreszcie mam „normalne” dziecko.

Reklama

Aż do teraz. Nie wiem, co się stało, że nagle strachy sprzed lat wróciły i nie pozwalają bawić się mojemu dziecku w sypialni. Przeanalizowałam dokładnie kilka tygodni wstecz. Co też mogło spowodować te lęki? Nic mi nie przychodzi do głowy, w naszym życiu nie wydarzyło się nic szczególnego. A może tylko ja nie dostrzegam jakichś niepokojących sytuacji? Może o czymś nie wiem…? Chyba znów będę musiała zasięgnąć porady psychologa.

Reklama
Reklama
Reklama