Reklama

Odwiedziny rodziców zawsze były dla mnie obowiązkiem, a nie przyjemnością. Dom z dzieciństwa, pełen ciepłych wspomnień, od dawna wydawał się pusty emocjonalnie. Moja relacja z matką opierała się na uprzejmych rozmowach i unikaniu drażliwych tematów. Tata zawsze był w jej cieniu.

Reklama

Tego dnia pomagałam rodzicom sprzątać. Kiedy znalazłam plik pożółkłych listów związanych wstążką, jeszcze nie wiedziałam, że jeden z nich zmieni wszystko.

Obleciał mnie strach

Stałam w kuchni z kubkiem herbaty w dłoni. List leżał na stole przede mną, a słowa „a jeśli Janek się dowie?” dudniły mi w głowie. Palcami ściskałam skrawek papieru, próbując znaleźć w nim sens. Tomasz. W naszej rodzinie nie było żadnego nikogo o tym imieniu.

– Coś się stało? – zapytał mój mąż, wchodząc do kuchni.

– Nic – odparłam, chowając list za siebie, ale Michał dobrze mnie znał.

– Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.

Wciągnęłam powietrze i opowiedziałam mu o znalezionych listach. Słuchał uważnie, jego wyraz twarzy zmieniał się od zaciekawienia do zaniepokojenia.

– Może to nic – powiedział w końcu. – Nie drąż. To list sprzed ponad czterdziestu lat.

– Tam jest napisane, że moja matka coś ukrywała przed ojcem. Coś poważnego. Nie mogę tego tak zostawić.

Mój głos drżał, ale wiedziałam, że nie przestanę o tym myśleć.

Wieczorem, gdy wszyscy już spali, usiadłam przed komputerem. Wpisałam imię i nazwisko, które widniało na liście. Po chwili znalazłam jego profil w mediach społecznościowych.

Zamarłam.

– Kim jesteś, Tomaszu? – wyszeptałam do ekranu.

Obleciał mnie strach, ale ciekawość była silniejsza. W mojej głowie zaczynał się rodzić plan, choć wiedziałam, że raz uruchomiony, będzie nie do zatrzymania.

Narasta we mnie złość

Teraz każda chwila spędzona z matką była teraz jak obserwowanie aktorki na scenie. Czy znów kłamie? Czy tata o tym wie?

– Mamo, muszę cię o coś zapytać – zaczęłam ostrożnie, gdy siedziałyśmy przy stole w salonie.

Spojrzała na mnie znad filiżanki kawy, unosząc brew w typowy dla siebie sposób.

– O co chodzi?

Wyjęłam list i położyłam go na stole.

– Co to jest? – zapytała matka, a jej twarz momentalnie zesztywniała. – Skąd to masz? – zapytała lodowatym tonem.

– Znalazłam – wyszeptałam, patrząc jej prosto w oczy. Wiedziałam, że muszę postawić sprawę jasno. – Kim jest Tomasz?

Nie masz prawa grzebać w moich rzeczach – podniosła głos, ale ja nie zamierzałam odpuścić.

– Ale mam prawo znać prawdę! – przerwałam jej, czując, jak narasta we mnie złość. – Co to za historia? Co ojciec ma z tym wspólnego?

– Nic nie rozumiesz – odparła, próbując zebrać myśli. – To dawne czasy. To nie ma znaczenia.

– Nie ma znaczenia? – wybuchłam. – To jest także moje życie! Czy ojciec wie o tym?

Nie odpowiedziała, spuszczając wzrok.

Powiedz mi prawdę – zażądałam.

W końcu spojrzała na mnie.

To nie jest rozmowa, którą chcę teraz prowadzić – ucięła stanowczo.

Nie mogłam tego tak zostawić.

Świat zawirował

Wiedziałam, że muszę porozmawiać z tatą. Nie chciałam kolejnej przepychanki z matką, która i tak niczego by mi nie wyjaśniła. Siedziałam w pokoju gościnnym, ale słyszałam głosy dochodzące z kuchni. Mama mówiła podniesionym, nerwowym tonem.

– Nie powinna znaleźć tych listów. Mówiłam ci, żebyśmy je wyrzucili!

Laura ma prawo wiedzieć – usłyszałam słowa taty.

Zesztywniałam.

– Prawo? – parsknęła matka. – I co jej to da? Tomek nie interesował się nią przez całe życie!

Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Tomek? Czyli to prawda?

– Powinniśmy byli powiedzieć jej wcześniej – kontynuował ojciec. – Była dzieckiem, nie musiała wiedzieć, ale teraz… teraz jest dorosła.

– Ona nie zrozumie – odparła matka, zniżając głos. – To niczego nie zmieni. Byłeś dla niej ojcem. Tomek nigdy…

Nie wytrzymałam. Wbiegłam do kuchni.

– Kim jest Tomek?! – wrzasnęłam. Nie mogłam żyć dłużej w niewiedzy.

– Laura, posłuchaj… – zaczął ojciec, ale przerwałam mu.

– Nie, tato. Nie chcę słuchać kolejnych wymówek. Kto to jest? Dlaczego matka pisała do niego takie rzeczy?

Ojciec wziął głęboki oddech.

– Tomek… Tomek jest twoim biologicznym ojcem – powiedział w końcu, patrząc mi prosto w oczy.

Świat zawirował. Chwyciłam się stołu, żeby nie upaść.

– Nie – wyszeptałam.

Matka milczała, bez ruchu jak posąg.

– Od początku wiedziałem, że nie jesteś moim biologicznym dzieckiem – kontynuował ojciec. – Ale to nie miało znaczenia. Byłaś moją córką od pierwszej chwili, kiedy cię zobaczyłem.

Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam, co powiedzieć.

Słowa ugrzęzły mi w gardle

Przez dwa dni nie odzywałam się do matki. Telefon dzwonił kilka razy, ale za każdym razem ignorowałam go. W końcu sama się do niej odezwałam. Musiałam usłyszeć całą prawdę.

– Wiem, że jesteś na mnie zła – matka sama zaczęła rozmowę.

Milczałam, więc kontynuowała.

– Tomek i ja... byliśmy razem krótko. To była chwila szaleństwa. Z twoim tatą, to znaczy z Jankiem, mieliśmy wtedy trudny czas. On był pochłonięty pracą, a ja czułam się samotna.

– I co? – przerwałam jej. – Zdradziłaś go i zaszłaś w ciążę?

Matka zamilkła na chwilę, jakby szukała odpowiednich słów.

– Kiedy odkryłam, że jestem w ciąży, Tomek… On chciał, żebym zostawiła wszystko i była z nim. Ale ja… kochałam Jana. Wiedziałam, że będzie dla ciebie dobrym ojcem.

– Więc po prostu ukryłaś prawdę – powiedziałam ostro. – Uznałaś, że lepiej żyć w kłamstwie?

– Nie to chciałam zrobić – odparła cicho. – Nie chodziło o mnie. Myślałam o tobie, o rodzinie.

– A mój biologiczny ojciec? Co z nim? Dlaczego nigdy nie próbował mnie znaleźć?

Matka westchnęła ciężko.

– Napisałam mu, że Janek wychowa cię jak własne dziecko. Myślę, że to go złamało.

Zacisnęłam pięści z emocji.

– Czy Jan… Czy ojciec kiedykolwiek miał wybór?

– Tak – przyznała. – Powiedziałam mu wszystko, kiedy się urodziłaś. Janek podjął decyzję, że chce cię wychować, jakbyś była jego córką. Nigdy tego nie żałował.

Słowa ugrzęzły mi w gardle. Wtedy poczułam coś dziwnego – mieszaninę gniewu, żalu, ale i ulgi.

– Powinnam była ci powiedzieć wcześniej – dodała. – Ale się bałam.

Zawiódł mnie w najważniejszym momencie

Po krótkim wahaniu znów weszłam na profil Tomasza w mediach społecznościowych i napisałam wiadomość. „Myślę, że jestem twoją córką. Czy możemy się spotkać?”.

Odpisał tego samego wieczoru. „Możemy. Proszę, daj mi znać, kiedy i gdzie”.

Kilka dni później spotkaliśmy się na neutralnym gruncie. Mój biologiczny ojciec wyglądał inaczej, niż sobie wyobrażałam. Był szczupły, wysoki, o przenikliwym spojrzeniu. Gdy podeszłam do niego, uśmiechnął się niepewnie.

– Laura? – zapytał.

Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. W końcu przerwał ciszę.

– Twoja wiadomość była… niespodziewana, ale wiedziałem, że kiedyś może do tego dojść.

– Wiedziałeś? – zapytałam z niedowierzaniem.

– Kasia napisała do mnie, kiedy się urodziłaś. Powiedziała, że Janek wychowa cię jak swoją córkę i że tak będzie dla ciebie najlepiej.

– I zgodziłeś się? Po prostu zniknąłeś? – poczułam, jak gniew wzbiera we mnie na nowo.

– To nie było takie proste – odparł, spuszczając wzrok. – Chciałem być częścią twojego życia, ale… Twoja matka była zdecydowana. Bałem się, że jeśli się pojawię, wszystko się rozpadnie.

– Więc się wycofałeś – rzuciłam z goryczą.

– Tak – przyznał cicho. – I przez te wszystkie lata zastanawiałem się, czy to była dobra decyzja.

Część mnie chciała go zrozumieć, ale druga część czuła, że zawiódł mnie w najważniejszym momencie.

– Czego chcesz teraz? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy.

Zastanowiłam się.

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Chciałam cię poznać. Zobaczyć, kim jesteś.

Mężczyzna skinął głową.

– Rozumiem. I jeśli będziesz chciała, możemy spróbować to jakoś naprawić. Ale jeśli nie, uszanuję to.

Jego słowa były proste, ale szczere.

Wieczorem siedziałam na kanapie w salonie, wpatrzona w zdjęcie moich córek. Ich beztroskie uśmiechy przypomniały mi, jak bardzo chciałam zapewnić im życie pełne bezpieczeństwa i stabilności. W tym momencie zaczęłam rozumieć decyzję, którą podjęli moi rodzice.

Reklama

Laura, 41 lat

Reklama
Reklama
Reklama