„Mojej matki nie obchodziło, że jej wnuczka cierpi. Rozwód nie wchodził w grę, bo przecież ludzie by gadali”
„– Mam nadzieję, że przynosicie pozytywne wieści i Regina przemyślała sprawę, że jednak zostanie z Tomkiem – rzuciła z rozgoryczeniem. – Człowiek bierze ślub na zawsze! Aż strach pomyśleć, co by ksiądz proboszcz powiedział, gdyby usłyszał, że Regina chce się rozwodzić po paru miesiącach małżeństwa”.
- Listy do redakcji
Według mojej mamy Tomek był wymarzonym zięciem i świetnie pasował do Reginy, mojej córki. Nie wiedziała jednak wszystkiego na jego temat... Nawet kiedy poznała prawdę o jego paskudnym zachowaniu wobec Reginy, nadal twierdziła, że to moja córka powinna się bardziej starać, żeby sprowadzić go na dobrą drogę i sprawić, by się zmienił.
Nie chciała tego zaakceptować
– Absolutnie wykluczone! – zawołała mama, gdy usłyszała nasz plan. – Nie ma mowy!
– Babciu, nie przyszłam prosić o pozwolenie – powiedziała Regina bez emocji. – To już postanowione, tak po prostu nie może dalej być.
– Może i nie musisz pytać mnie o zdanie – burknęła babcia. – Ale zapomnij o prowadzeniu interesu pod moim dachem. Nie będę wspierać grzechu!
Wściekła się tak strasznie, że o mało co nie wygoniła nas za drzwi. Słyszałyśmy jeszcze jej okrzyki, kiedy już spiesznie zmierzałyśmy w kierunku naszego osiedla.
– Daj jej czas, musi się uspokoić – starałam się pocieszyć Reginę.
– Sama wiesz, że dla babci rozwód to nie wchodzi w grę – odpowiedziała przygnębiona córka. – Z pewnością nie zgodzi się na rozstanie idealnej Reginki z wymarzonym Tomaszkiem...
To wszystko zaczęło się od mojej mamy: to ona połączyła Reginę z Tomkiem. Uznała po prostu, że moja córka będzie idealnie pasować do syna jej najlepszej przyjaciółki. Dlatego regularnie wymyślała różne preteksty, żeby zapraszać do siebie Reginę, pilnując przy tym, by w tym samym czasie pojawiał się tam również Tomek.
– Wiesz, poprosiłam Tomka o pomoc z cieknącym kranem. Ten chłopak ma naprawdę złote ręce! – opowiadała zachwycona.
Kiedy indziej oddała im bilety do kina.
– Miałam iść z Krysią, ale biedaczka doznała kontuzji – wyjaśniała. – Nie chcę, żeby przepadły! I miej oko na Tomusia, bo dziewczyny wprost nie mogą od niego oderwać wzroku, gdy spaceruje po mieście.
Babcia ich zeswatała
Ten młody człowiek rzeczywiście miał nie tylko głowę na karku, ale i prezencję, jednak coś mi w nim nie pasowało. Denerwowało mnie to ciągłe zachwalanie go przez mamę przed Reginą. Przecież ona ledwo co skończyła studia. Moim zdaniem powinna najpierw trochę pożyć, zobaczyć kawałek świata i dobrze się wyszaleć, zanim zwiąże się z kimś na poważnie. Regina prowadziła biuro księgowe w pokoju babcinego domu, więc siłą rzeczy musiała widywać Tomka. Na szczęście okolica pełna była drobnych przedsiębiorców, dzięki czemu bez trudu pozyskiwała klientów. Tylko obecność Tomka sprawiała, że czułam niepokój...
Moja matka często mnie upominała, twierdząc że nie powinnam się mieszać, bo przecież Tomek to porządny, religijny i sumienny człowiek. Według niej, gdyby Regina zdecydowała się na ślub z nim, byłoby to prawdziwym błogosławieństwem!
– Przestań opowiadać głupoty, mamo! – zareagowałam stanowczo. – Spójrz na Reginę: jest śliczna, bystra i świetnie wykształcona, znalazła świetną posadę... Po co jej szukać faceta na siłę? Świat się zmienił!
Każda z nas miała odmienne spojrzenie na tę sprawę. Mama bez przerwy zachęcała Reginę do związku z Tomkiem, aż w końcu moja córka dała się przekonać babci i zaczęła się angażować w tę relację. Niedługo potem stanęli na ślubnym kobiercu, chociaż prosiłam ich i ostrzegałam, żeby nie spieszyli się z tą decyzją...
– A dlaczego niby ma czekać?! – wtrąciła mama rozwścieczona. – Tak bardzo chciałabym doczekać się prawnucząt.
Dzięki Bogu, że do tego nie doszło! Nie trzeba było długo czekać, żeby zobaczyć, jaki Tomek jest naprawdę.
Córka nie była z nim szczęśliwa
Z początku nie dostrzegałam problemu. Regina wydawała się tylko trochę przygaszona, czasem miała przekrwione oczy. Ale z każdą kolejną wizytą u nich coraz wyraźniej widziałam, że w ich związku dzieje się coś złego. Tomek ciągle miał do Reginy jakieś pretensje: raz narzekał na niedobre jedzenie, kiedy indziej marudził o bałaganie w mieszkaniu, dodając złośliwie, że no tak, czego się spodziewać, gdy kobieta pracuje zawodowo... A bywało też, że kpił z jej wykształcenia, mówiąc, że nie rozumie, jak taka roztrzepana osoba mogła w ogóle skończyć studia.
– Skoro prowadzi dochodowy biznes i ma tyle zleceń, to chyba świadczy o jej inteligencji – odezwała się kiedyś najmłodsza z moich córek, Pola, stając w obronie siostry. – Może sam posprzątaj, zamiast zrzucać wszystko na nią! W końcu sam masz w tym lepsze doświadczenie...
Pola świetnie wiedziała, gdzie uderzyć, bo Tomek był woźnym w szkole i szczerze nienawidził tej roboty.
– A niby po co się żeniłem? – odparł Tomek z wkurzającym uśmieszkiem. – Od gotowania i sprzątania mam właśnie żonę!
Pola już otwierała usta, żeby mu odpowiedzieć, ale Regina ją powstrzymała. Mimo takich sytuacji, babcia kompletnie nie widziała niczego złego w małżeństwie swojej wnuczki.
– To taka kochająca się para – chwaliła się sąsiadkom za każdym razem, gdy Regina i Tomek wpadali do niej zjeść obiad.
Ja natomiast coraz częściej niepokoiłam się o los mojej córki. Najbardziej przerażała mnie myśl, że jej małżonek w pewnym momencie całkiem przejmie nad nią kontrolę, a Regina porzuci prowadzenie księgowości i zostanie zwykłą kurą domową. Już nawet zaczęła wspominać o pozbyciu się własnej firmy. Może to zabrzmi dziwacznie, ale paradoksalnie dobrze się stało, że Tomek w końcu ją zaatakował. Używam takich słów, bo właśnie ten moment sprawił, że wreszcie przejrzała na oczy i zdecydowała się zakończyć ten związek.
Nie pozwolę, by ją krzywdził
Pewnego wieczoru zadzwonił dzwonek u moich drzwi. Kiedy otworzyłam, zobaczyłam przed sobą Reginę. Na jej policzku widniał wielki siniak. Nie zadawałam żadnych pytań. Po prostu zaprosiłam ją do środka, przygotowałam kubek ciepłego kakao i okryłam ją puszystym kocem: dokładnie tak samo, jak robiłam to w jej dzieciństwie, gdy szukała u mnie pocieszenia. Od razu złapałam za telefon i powiadomiłam mojego eks–męża o sytuacji. Kiedy usłyszał, że Tomek skrzywdził jego córeczkę, natychmiast chciał wsiąść w samochód i zrobić z nim porządek. Na szczęście udało mi się go uspokoić. Zaproponowałam tylko, żeby jutro razem ze mną pojechał pomóc spakować rzeczy córki.
Z przeprawą z Tomkiem nie poszło gładko: próbował zatrzymywać Reginę siłą. Na szczęście mój eks, mimo że nie jest już młodzieniaszkiem, wciąż ma budowę ciała, która robi wrażenie. W końcu kiedyś uprawiał boks. To skutecznie wystraszyło tego mięczaka. Później jeszcze kilkakrotnie przychodził pod nasze drzwi, dręcząc Reginę tekstami o ich wspaniałym związku i o tym, że sobie bez niego nie poradzi... Kiedy w końcu Regina twardo oświadczyła, że nie chce mieć z nim nic wspólnego i rozpoczyna procedurę rozwodową, pobiegł na skargę do mojej mamy.
– Co takiego się stało, że chcesz rozwodu? Oszalałaś? – zapytała babcia, gdy tylko Regina odebrała telefon.
Na wieść o tym, że jej wnuczka została uderzona przez męża, początkowo się zmieszała, ale szybko uznała, że to pewnie jakieś zwykłe małżeńskie nieporozumienie.
– Małżeństwa nie wolno tak po prostu przekreślać – powiedziała stanowczo. – Najwyraźniej takie jest przeznaczenie naszej Reginy. Może jej rolą jest sprawić, by Tomek się zmienił i wreszcie odnalazł właściwy kierunek w życiu.
Regina wcale nie chciała nikogo pouczać ani udawać bohaterki cierpiącej za swoje ideały. Jednak perspektywa utraty mieszkania, którą zasugerowała babcia, mocno ją zaniepokoiła. Doskonale zdawałyśmy sobie sprawę, że podobnej okazji – lokum za tak niewielkie pieniądze w tej okolicy – po prostu nie znajdzie. Postanowiłyśmy więc złożyć babci kolejną wizytę, żeby spróbować przedstawić jej naszą perspektywę. Pola bez wahania powiedziała, że będzie nam towarzyszyć.
– Kompletnie nie potraficie dogadać się z babunią – stwierdziła.
Wreszcie to zrozumiała
Drzwi uchyliła nam niechętnie, stojąc w progu z kwaśną miną.
– Mam nadzieję, że przynosicie pozytywne wieści i Regina przemyślała sprawę, że jednak zostanie z Tomkiem – rzuciła z wyraźnym rozgoryczeniem. – Człowiek bierze ślub na zawsze! Aż strach pomyśleć, co by ksiądz proboszcz powiedział, gdyby usłyszał, że Regina chce się rozwodzić po paru miesiącach małżeństwa.
– Ciekawe, czy byłby za znęcaniem się nad małżonką? – wtrąciła Pola z nutą sarkazmu.
– Daj spokój z tym biciem – machnęła ręką mama. – Kobiety przechodzą znacznie gorsze sytuacje i dają sobie radę! Kogo Bóg złączył sakramentem małżeństwa na tym świecie, tego nie rozdzieli nawet w zaświatach!
Pola nie wytrzymała:
– Bóg? W zaświatach?! – parsknęła śmiechem. – Przecież Tomek nawet nie bywa w kościele!
– Słucham? – mama aż podskoczyła ze zdenerwowania. – Niemożliwe, jego rodzina przecież mówiła, że chodzi tam regularnie, praktycznie co tydzień!
– Nieprawda, babciu– odparła Regina. – W niedziele zazwyczaj odsypiał do południa, potem zajmował się różnymi naprawami w mieszkaniu... W życiu nie widziałam go w kościele, może poza naszym ślubem.
Dziewczynki wiedziały, jak grać w tę grę. Moja mama robiła się coraz bardziej purpurowa na twarzy. Postanowiłam, że i ja wtrącę swoje trzy grosze.
– I to jeszcze nie wszystko! – wtrąciłam pospiesznie. – Raz wpadłam do nich bez uprzedzenia w piątkowe popołudnie, a on akurat zajadał się schabowym!
– Jak on śmie tak grzeszyć?! – mama przyłożyła dłoń do piersi.
Aż się zapowietrzyła. Przez chwilę martwiłam się, że może źle znieść moment, w którym perfekcyjny wizerunek tego parszywego Tomka nagle się rozpadnie. Tak bardzo go idealizowała...
– Ledwo przekonałam go do ślubu w kościele – mówiła dalej zmyślnie Regina. – Wydaje mi się, że przystał na to wyłącznie po to, żeby zrobić ci przyjemność!
– A do tego jest strasznie skąpy! – dorzuciła Pola. – Osobiście mi wyznał, że przez całe życie nie wrzucił nawet złotówki na tacę podczas mszy.
Mama szybko wstała i ruszyła do kuchni. Za chwilę wróciła, niosąc talerz wypełniony ptysiami, które Regina wprost uwielbiała.
– Trzeba mi było od razu powiedzieć, że Tomek to taki niewierzący człowiek – oznajmiła oburzona, rozkładając ptysie na talerzyku. – Powinnaś natychmiast od niego odejść! Aż trudno mi pojąć, że tyle czasu tkwiłaś w tym związku i się męczyłaś, nie zwierzając się nawet babci – pokręciła głową ze zdumieniem.
Pola zerknęła na mnie znacząco, puszczając oko.
– Tak właśnie rozwiązujemy te sprawy – szepnęła cichutko, żeby babcia jej nie usłyszała.
Elżbieta, 53 lata