Reklama

Codzienne życie często wydaje się pełne nieistotnych drobiazgów, ale ja, mimo przeciwności, staram się znajdować w nim piękno. Moje dni są zapełnione pracą w małej księgarni, gdzie mogę oddawać się mojej pasji do literatury. Kiedy mam chwilę dla siebie, z radością oddaję się jodze. To dla mnie nie tylko ćwiczenia fizyczne, ale również sposób na odnalezienie wewnętrznego spokoju i harmonii.

Reklama

Marzenia o miłości towarzyszą mi od zawsze. Mam już swoje lata, ale chciałabym znaleźć kogoś, kto będzie dla mnie opoką, z kim mogłabym dzielić życie i budować wspólną przyszłość. Czasem wyobrażam sobie, jak cudownie byłoby spotkać kogoś, kto zrozumie mnie bez słów.

Na jednym z kursów jogi spotkałam Adama. Jego obecność była hipnotyzująca, a ja nie mogłam od niego oderwać wzroku. Był przystojny, a zarazem miał w sobie coś, co przyciągało ludzi – aurę pewności i spokoju. Po zajęciach nawiązaliśmy rozmowę.

– Cześć, jestem Adam – uśmiechnął się szeroko, wyciągając rękę.

– Julia – odpowiedziałam, starając się ukryć nerwowe drżenie głosu.

Rozmawialiśmy o jodze, pracy, marzeniach. Jego szczerość i otwartość sprawiły, że poczułam się, jakbyśmy znali się od lat. Z każdym kolejnym spotkaniem coraz bardziej czułam, że Adam może być tym, kogo tak długo szukałam.

Zbliżyliśmy się do siebie

Z czasem nasze spotkania z Adamem stały się regularne. Nie tylko na zajęciach jogi, ale i poza nimi. Często umawialiśmy się na kawę czy spacer po parku. Podczas jednej z takich przechadzek Adam zaczął mówić o swoim życiu. Wyglądał na człowieka, któremu niczego nie brakuje, a jednak coś w jego oczach mówiło mi, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje.

– Wiesz, czasem czuję się cholernie samotny – wyznał nagle, patrząc przed siebie, jakby unikał mojego spojrzenia.

– Samotny? Ty? – zdziwiłam się. – Przecież masz tak wielu przyjaciół, jesteś lekarzem, ludzie cię szanują...

– To wszystko pozory – przerwał mi z gorzkim uśmiechem. – Wiesz, sukcesy zawodowe i towarzystwo to jedno, ale czasem, gdy wracam do pustego mieszkania, czuję, jakby coś mnie przygniatało.

Jego słowa poruszyły we mnie jakąś strunę. Zobaczyłam w Adamie kogoś, kto potrzebuje bliskości i zrozumienia, tak samo jak ja. Chciałam być dla niego wsparciem. Nasza relacja stawała się coraz bardziej intensywna, a ja wierzyłam, że to coś więcej niż tylko przelotne zauroczenie.

Po jednym z naszych romantycznych spacerów, pełnym rozmów i śmiechu, nie chciałam jeszcze wracać do domu. Adam zaprosił mnie do siebie na kolację. Rozmowa przy lampce wina toczyła się naturalnie, a gdy noc spowiła okna mrokiem, świat wydawał się być tylko nasz. Spędziliśmy tę noc razem, a ja poczułam, jak moje uczucia do Adama pogłębiają się z każdą chwilą spędzoną u jego boku.

Nasza relacja była wyjątkowa

Czas spędzony z Adamem był jak sen, z którego nie chciałam się budzić. Dni mijały w rytmie spotkań pełnych czułości i bliskości, które dawały mi poczucie, że znalazłam to, czego tak długo szukałam. Jego obecność była dla mnie jak kotwica zarzucona w burzliwym morzu codzienności.

Podczas jednego z wieczorów, przytuleni na kanapie, zaczęłam drążyć temat jego przeszłości. Byłam ciekawa, co kryje się za jego enigmatycznymi uwagami o samotności.

– Powiedz mi, jak to było z twoim małżeństwem? – zapytałam delikatnie, nie chcąc naruszyć granic, których jeszcze nie poznałam.

Adam westchnął i przez chwilę milczał, jakby zbierając myśli.

– To skomplikowane – zaczął powoli. – Było dużo problemów. Przez jakiś czas myślałem, że uda się to wszystko naprawić, ale... coś się wypaliło.

Jego słowa były jak zagadka, którą starałam się rozszyfrować. Zrozumiałam tylko, że to dla niego przeszłość. Nie dopytywałam, wierząc, że czas przyniesie więcej odpowiedzi. Nasze rozmowy stawały się coraz głębsze, pełne emocji, które trudno było ukryć.

Czułam, że jestem dla Adama kimś wyjątkowym. Wierzyłam, że nasza relacja ma przyszłość, że jest trwała. Często, gdy leżeliśmy obok siebie w milczeniu, zastanawiałam się, jak to możliwe, że los postawił nas na swojej drodze. Miałam nadzieję, że ta historia nie skończy się tak szybko.

Czułam się zdradzona

Pewnego słonecznego popołudnia postanowiłam wybrać się na spacer do parku. To zawsze dawało mi ukojenie. Słyszałam śmiech dzieci bawiących się na placu zabaw i szum wiatru wśród drzew. Kiedy zbliżałam się do ulubionej ławeczki, zobaczyłam z dala znajomą sylwetkę. To był Adam. Na jego widok serce zabiło mi szybciej, ale po chwili poczułam ukłucie niepokoju.

Stał tam z dzieckiem, trzymając je za rękę, a obok niego znajdowała się kobieta. Uśmiechali się do siebie, a ja poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Uczucia zdrady i dezorientacji zmieszały się w jedno.

Zatrzymałam się, nie mogąc oderwać wzroku od tej sceny. Adam odwrócił się nagle, jego spojrzenie spotkało się z moim. Jego twarz zmieniła się momentalnie, z szerokiego uśmiechu przeszedł do wyrazu zaskoczenia i zakłopotania.

– Julia, to nie tak, jak myślisz – próbował tłumaczyć się wieczorem, gdy spotkaliśmy się w jego mieszkaniu.

– To co robiłeś z nimi w parku? – przerwałam, starając się utrzymać spokój, choć w środku wszystko we mnie krzyczało. – Kim oni dla ciebie są?

Adam spuścił wzrok, a jego milczenie mówiło więcej niż słowa.

To moja żona i syn – powiedział w końcu, a ja poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch.

– Myślałam, że jesteście po rozwodzie... – głos mi się załamał.

– Nigdy tego nie powiedziałem. Julia, ja... – zaczął, ale ja nie chciałam już słuchać.

Nasz dialog przekształcił się w burzliwą kłótnię pełną emocji i łez. Czułam się zdradzona, oszukana. Jak mogłam być tak ślepa?

Moje serce było w strzępach

Rozmowa w mieszkaniu Adama była pełna emocji, a każde słowo wywoływało we mnie nową falę bólu i złości. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, a ja wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co się stało.

– Julia, proszę, zrozum, moje małżeństwo jest naprawdę w kryzysie – mówił Adam z desperacją w głosie. – Kocham mojego syna, ale z żoną... już od dawna nam się nie układa.

– Nie obchodzi mnie, co się między wami dzieje! – przerwałam ostro, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Miałam prawo wiedzieć, że masz rodzinę, że są obecni w twoim życiu!

Adam próbował chwycić mnie za rękę, ale odsunęłam się gwałtownie.

– Dlaczego mnie okłamałeś? Dlaczego nie powiedziałeś prawdy od początku? – pytałam, a w moim głosie brzmiała mieszanka złości i rozpaczy.

– Bałem się, że cię stracę – przyznał, patrząc mi prosto w oczy. – Nie chciałem cię zranić.

Jego słowa były jak nóż wbity prosto w moje serce. Czułam, że wszystko, co budowaliśmy, opierało się na kłamstwie.

– Już mnie straciłeś, Adam – powiedziałam w końcu, wstając z kanapy. – Nie mogę być częścią tego. Nie chcę być tą drugą.

To był koniec. Wyszłam, czując się zupełnie rozbita. W mojej głowie panował zamęt, a serce było w strzępach.

Wszystko się rozsypało

Po burzliwej rozmowie z Adamem czułam się rozdarta między uczuciem do niego a świadomością, że byłam tylko „tą drugą”. Potrzebowałam kogoś, z kim mogłabym podzielić się moim bólem, więc zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, Magdy. Zgodziła się spotkać ze mną od razu.

Siedziałyśmy w małej kawiarni, gdzie w tle cicho grała muzyka, a wokół unosił się zapach świeżo parzonej kawy. Magda, znając mnie lepiej niż ktokolwiek inny, natychmiast zauważyła, że coś jest nie tak.

– Co się stało, Julka? – zapytała z troską, biorąc moją dłoń w swoją.

Wszystko się rozsypało – westchnęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Adam... on ma rodzinę. Żonę, dziecko. Byłam dla niego tylko... rozrywką?

Magda nie próbowała mnie pocieszać płytkimi słowami. Zamiast tego pozwoliła mi mówić, a ja wyrzuciłam z siebie wszystko, co czułam. Rozmawiałyśmy długo, a ona pomogła mi uporządkować myśli.

– Nie jesteś winna temu, co się stało – powiedziała stanowczo. – To Adam cię oszukał. Ale pamiętaj, że zasługujesz na coś prawdziwego, na kogoś, kto będzie cię szanował i nie będzie miał tajemnic.

Te słowa były jak balsam na moje zranione serce. Wiedziałam, że miała rację. Choć Adam był dla mnie ważny, nie mogłam kontynuować związku opartego na kłamstwie.

– Muszę postawić siebie na pierwszym miejscu – powiedziałam w końcu, czując, jak ciężar spada z moich ramion.

Magda uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco, a ja poczułam, że z każdym wypowiedzianym słowem staję się silniejsza. Wciąż jednak wątpiłam, czy zdołam jeszcze komukolwiek zaufać.

Reklama

Julia, 44 lata

Reklama
Reklama
Reklama