Reklama

Niedawno szykowałam się na swoją bal karnawałowy. Kiedy przyszło do wyboru sukienki, obiecałam sobie, że znajdę coś pięknego. Chciałam olśnić wszystkich swoją kreacją.

Reklama

Może jednak kupisz coś droższego? To przecież wyjątkowa okazja – powiedziała mama, która doskonale mnie rozumiała.

– Mamo, jak zwykle masz rację – odpowiedziałam z przekonaniem, choć w środku poczułam lekką niepewność.

Nie przypuszczałam wtedy, że ta decyzja stanie się początkiem jednej z najdziwniejszych nocy w moim życiu.

Coś we mnie pękło

Wstałam wcześnie, by zdążyć z przygotowaniami. Moja sukienka, idealnie wyprasowana, wisiała na drzwiach szafy, a na stole czekały buty, które kupiłam w markowym butiku. Miałam wrażenie, że cały dom żyje tym wydarzeniem – mama co chwilę wbiegała do pokoju, pytając, czy nie zapomniałam o czymś ważnym, a młodsza siostra z podziwem zerkała na mnie zza drzwi.

Gdy dotarłam na miejsce, sala wyglądała jak z bajki – błyszczące girlandy, elegancko nakryte stoły i tłum znajomych, którzy wyglądali zupełnie inaczej niż na co dzień. W swojej sukience czułam się wyjątkowo. Przywitałam się z Anką, moją najlepszą przyjaciółką, która od razu mnie skomplementowała.

– Wyglądasz świetnie! – powiedziała z uśmiechem.

Wszystko wydawało się idealne, dopóki nie spojrzałam w kierunku głównego wejścia. Tam, w tłumie, zobaczyłam Iwonę, która stała w identycznej sukience. Na chwilę serce mi zamarło. Próbowałam wmówić sobie, że to przypadek, ale mój niepokój rósł. Anka nachyliła się do mnie i szepnęła:

– Ej, ona ma taką samą sukienkę jak ty!

– Niemożliwe… – wydukałam, ale w głębi duszy wiedziałam, że ma rację.

Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale coś we mnie pękło. Wiedziałam, że ten wieczór nie będzie taki, jak sobie wymarzyłam.

Nie miałam złudzeń

Początkowo próbowałam zignorować sytuację. Wmawiałam sobie, że to tylko drobny zbieg okoliczności, ale im dłużej trwał bal, tym bardziej czułam na sobie spojrzenia. Ludzie szeptali między sobą, zerkając w moim kierunku. Nie miałam złudzeń – wszyscy zauważyli, że ja i Iwona mamy na sobie identyczne sukienki.

Wszystko zaczęło się od Kuby, który nie przepuścił żadnej okazji, żeby się popisać. Gdy tylko mnie zauważył, uniósł brwi i uśmiechnął się szelmowsko. Chwilę później widziałam, jak robi zdjęcia telefonem – najpierw mi, a potem Iwonie. W końcu podszedł, wyraźnie zadowolony z siebie.

– Muszę to powiedzieć. Wyglądacie jak siostry! Może zatańczycie razem? – rzucił, śmiejąc się pod nosem.

– Odczep się – odpowiedziałam ostro, czując, jak policzki płoną mi ze wstydu.

Ej, spokojnie, to tylko żart – rzucił, ale nie przestał się śmiać.

Wkrótce zdjęcia zaczęły krążyć po sali. Widziałam, jak inni podają sobie telefony i chichoczą. Czułam się, jakby cała sala patrzyła tylko na mnie. Próbowałam udawać, że wszystko jest w porządku, ale w środku aż wrzało. Anka próbowała mnie pocieszyć.

– Nie przejmuj się. To tylko głupie żarty. Przejdzie im.

– Łatwo ci mówić – rzuciłam, nerwowo zaciskając usta. – To ja stoję tu jak pośmiewisko.

Z każdą minutą było mi coraz trudniej opanować emocje. Czułam, że nie wytrzymam. W końcu, gdy zaczęły grać pierwsze wolniejsze utwory, wyszłam z sali, by zaczerpnąć powietrza. Nie wiedziałam jeszcze, jak poradzę sobie z tym wieczorem, ale miałam wrażenie, że wszystko, co miało być piękne, zmieniło się w koszmar.

Głos mi drżał z emocji

Stanęłam na zewnątrz, opierając się o zimny, marmurowy filar. Próbowałam uspokoić oddech. Myślałam, że wszystko pójdzie idealnie, a teraz czułam się jak idiotka. Nagle usłyszałam kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Iwonę. Jej zawsze elegancka postać wydawała się łagodniejsza w blasku latarni. Podchodziła powoli, trzymając w rękach filiżankę herbaty. Na jej twarzy nie było śladu irytacji czy złości – jedynie łagodny uśmiech.

Czemu siedzisz tu sama? – powiedziała, zerkając na mnie z troską.

– Po prostu... potrzebowałam chwili przerwy – skłamałam, próbując się uśmiechnąć, choć głos mi drżał.

Iwona usiadła obok mnie na schodach i spojrzała na mnie uważnie.

– Pewnie nie jest ci łatwo, kiedy widzisz, że mamy identyczne sukienki – powiedziała spokojnie.

– To nie tak, po prostu... – zaczęłam, ale nie mogłam znaleźć właściwych słów. – Wszyscy się ze nas śmieją.

Iwona westchnęła i spojrzała przed siebie, jakby zbierała myśli.

– Wiesz, ta sukienka... – zaczęła, po czym urwała na moment. – Nie wiedziałam, że ty masz taką samą.

Patrzyłam na nią z zaskoczeniem. Nie spodziewałam się tak szczerego wyznania.

W końcu sukienka to tylko sukienka. Nie pozwólmy, żeby głupie żarty zniszczyły nam wieczór.

Jej słowa dotarły do mnie powoli, ale stopniowo poczułam, jak napięcie w moich ramionach zaczyna opadać. Może miała rację? Może to ja sama robiłam z tego większy problem, niż był w rzeczywistości? Spojrzałam na nią i skinęłam głową.

– Dziękuję – powiedziałam, a w moim głosie pierwszy raz tej nocy zabrzmiało coś na kształt ulgi.

Iwona wstała i podała mi rękę.

– Chodź. Wracajmy na salę.

Może ten wieczór nie był stracony.

Nie wytrzymałam

Komentarze i śmiechy nie ucichły, ale dzięki rozmowie z Iwoną byłam gotowa stawić im czoła. Anka podbiegła do mnie, wyraźnie zmartwiona.

– Wszystko w porządku? Myślałam, że już nie wrócisz.

– Jest okej – odpowiedziałam, uśmiechając się lekko. – Nie będę się tym przejmować.

Nie minęło wiele czasu, zanim znów pojawił się Kuba. Wyraźnie w swoim żywiole, trzymał w dłoni telefon i pokazywał komuś zdjęcie. Gdy mnie zobaczył, zbliżył się z chytrym uśmieszkiem.

– Serio, ty i Iwonka to hit wieczoru. Może zrobimy z tego mema?

Nie wytrzymałam. Podniosłam głos, na tyle, żeby wszyscy wokół usłyszeli.

– A może raz w życiu przestaniesz być żałosny?

Sala zamilkła, a on spojrzał na mnie z zaskoczeniem.

– Hej, ja tylko żartowałem... – bąknął, czerwieniąc się.

Może pomyśl, zanim coś powiesz – odpowiedziałam chłodno.

Kuba odszedł, a ja poczułam dziwną ulgę. Anka objęła mnie ramieniem.

– To było dobre – szepnęła z uśmiechem.

Po raz pierwszy tej nocy poczułam się naprawdę silna.

Zapytała z błyskiem w oku

Im dłużej tańczyłam, tym bardziej czułam, że odzyskuję kontrolę nad tym wieczorem. Śmiechy i komentarze powoli cichły, a ja przestałam czuć na sobie spojrzenia. W pewnym momencie podeszła do mnie Iwona, niosąc dwa kieliszki.

– Wyglądasz na świetnie – powiedziała, podając mi drinka.

– Ty także. Masz piękną sukienkę – odpowiedziałam z uśmiechem.

Iwona spojrzała na mnie uważnie, po czym rozejrzała się po sali.

– Wiesz, skoro już wywołałyśmy tu takie zamieszanie, może powinniśmy to wykorzystać? – zapytała z błyskiem w oku.

Zaskoczona spojrzałam na nią, ale jej uśmiech był szczery i trochę zadziorny. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, wyciągnęła telefon.

Zróbmy wspólne zdjęcie. Niech wszyscy widzą, że nam to nie przeszkadza – zaproponowała.

– Poważnie? – zapytałam, trochę onieśmielona.

– Oczywiście.

Stanęłyśmy obok siebie. Anka, widząc, co się dzieje, podbiegła z telefonem.

– Ja wam zrobię! – zawołała.

Zdjęcie szybko trafiło do mediów społecznościowych, a komentarze zmieniły ton. Ludzie zaczęli pisać, że obie wyglądałyśmy świetnie. Po raz pierwszy poczułam się nie tylko spokojna, ale wręcz dumna. Zamiast wstydu, zabrałam do domu wspomnienie wyjątkowej chwili, która zmieniła sposób, w jaki patrzyłam na siebie.

Reklama

Karolina, 25 lat

Reklama
Reklama
Reklama