„Myślałam, że sąsiad jest miły, bo oddałam mu zgubę. Nie przypuszczałam, co naprawdę kryje się w zakamarkach jego myśli”
„Tej nocy nie zmrużyłam oka. Każdy dźwięk, każde skrzypienie deski podłogowej wydawało mi się podejrzane. Gdy w końcu nadszedł ranek, postanowiłam, że muszę się z nim skonfrontować. Odetchnęłam głęboko i poszłam do jego mieszkania”
Zamknęłam drzwi za sobą i w końcu odetchnęłam. Znowu te same, chłodne korytarze, od dziesięciu lat te same ściany. Mieszkałam tu od dawna, ale nigdy nie czułam się jak w domu. Może dlatego, że unikałam ludzi, szczególnie tego jednego – Adama.
Unikałam go
Był starszy ode mnie o jakieś dziesięć lat, zawsze wyglądał jakby świat go denerwował. Nigdy nie rozmawialiśmy, nawet kiedy spotykaliśmy się na schodach. Był dystans, zimno, i to mi pasowało. Żadne „dzień dobry”, żadne sąsiedzkie uśmiechy. Adam po prostu nie był człowiekiem, z którym chciałam mieć cokolwiek wspólnego.
Aż do tego dnia, kiedy na klatce schodowej znalazłam jego portfel. Chciałam go zostawić tam, gdzie leżał, ale coś mnie powstrzymało. Nie miałam ochoty tego robić, ale nie mogłam tak po prostu zostawić sprawy. „Oddaj portfel, odejdź i zapomnij” – powtarzałam sobie w myślach. W końcu zebrałam się na odwagę i zapukałam do jego drzwi. Otworzyły się szybciej, niż się spodziewałam.
– Znalazłam pański portfel – powiedziałam, wyciągając rękę. – Leżał na klatce schodowej.
Zamiast standardowego „dziękuję” jego twarz rozjaśnił uśmiech, który sprawił, że poczułam się nieswojo.
– Dziękuję! – wykrzyknął entuzjastycznie, jakby właśnie otrzymał najcenniejszy prezent. – To naprawdę miłe z pani strony. Może wejdzie pani na kawę? Chciałbym pani jakoś podziękować.
Zaskoczona jego zachowaniem, instynktownie zrobiłam krok do tyłu.
– Nie, dzięki. Po prostu oddaję, co znalazłam – odpowiedziałam chłodno, chcąc jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
Nie zniechęcił się
Nadal uśmiechał się jakby za bardzo, jakby czegoś ode mnie chciał.
– Jesteś naprawdę dobra. Myślałem, że nigdy nie uda nam się porozmawiać – dodał z dziwną serdecznością, która zupełnie do niego nie pasowała.
Nie odezwałam się więcej, tylko kiwnęłam głową i odwróciłam się, żeby odejść. Szybko weszłam do swojego mieszkania, zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o nie z ulgą.
„Co to miało być? Dlaczego on nagle jest taki miły?” – myślałam, czując niepokój. Coś w jego zachowaniu było nienaturalne. Po tylu latach wzajemnego unikania, nagle taka zmiana? Nie podobało mi się to.
Od tamtego dnia Adam zaczął pojawiać się w moim życiu częściej, niż kiedykolwiek bym sobie życzyła. Nie minęło nawet kilka dni od oddania portfela, a on już stał pod moimi drzwiami z kwiatami. Otworzyłam, nie wiedząc, czego się spodziewać.
– Przyniosłem ci to na znak wdzięczności – powiedział z szerokim uśmiechem, wręczając mi bukiet róż. – Chciałem jeszcze raz podziękować za ten portfel. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.
Stałam w progu, trzymając te kwiaty jak obcą rzecz. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. To było zbyt dziwne.
– Nie musiałeś… – odpowiedziałam, próbując zabrzmieć uprzejmie, choć wszystko we mnie krzyczało, żeby zamknąć drzwi.
– Naprawdę, to drobnostka. Jakbyś czegoś potrzebowała, daj znać – dodał z błyskiem w oku, który wydał mi się niepokojący.
Był dziwny
Podziękowałam i zamknęłam drzwi. W tamtym momencie poczułam się nieswojo. Adam, który przez lata nie raczył nawet spojrzeć w moją stronę, nagle starał się nawiązać bliższą relację? Było to nie do pomyślenia.
Zaczął się pojawiać coraz częściej. Wracając z pracy, widziałam go, jak niby przypadkiem przechodzi obok mojego mieszkania. Czasem, kiedy wychodziłam na zakupy, był już na podwórku, jakby mnie obserwował. Zaczynało mnie to przytłaczać, więc zadzwoniłam do Kasi. Potrzebowałam się komuś zwierzyć.
– To dziwne – powiedziała bez ogródek, kiedy opowiedziałam jej całą historię. – Facet, który przez lata ledwo na ciebie patrzył, nagle zaczyna cię śledzić i przynosi kwiaty? Uważaj na siebie. Czasem tacy ludzie mają ukryte intencje.
– Też tak czuję. To wszystko jest zbyt nagłe, zbyt nienaturalne – powiedziałam. – Ale co mam zrobić? Przecież nic złego mi nie zrobił.
– Na razie. Ale uważaj – ostrzegła.
Czułam, że Adam z dnia na dzień staje się coraz bardziej obecny w moim życiu, a mój niepokój rósł. Widywałam go niemal codziennie. W weekendy, gdy wychodziłam na spacer, często spotykałam go w sklepie albo na osiedlu. Pewnego wieczoru, gdy leżałam w łóżku, usłyszałam ciche stukanie za drzwiami.
Początkowo myślałam, że to może sąsiad z góry. Ale kiedy stukot nie ustawał, zaczęłam się niepokoić. Wstałam i podeszłam do drzwi. Ostrożnie zerknęłam przez wizjer. Adam stał na korytarzu.
Co on tam robił?
Serce zabiło mi mocniej. Był tam, jakby czekał, jakby czegoś ode mnie chciał. Stał przez chwilę, po czym zaczął powoli odchodzić. Wstrzymałam oddech, dopóki nie zniknął za zakrętem schodów.
Nie mogłam już udawać, że to wszystko jest przypadkiem. Czułam, że Adam mnie obserwuje. Następnego dnia, po kolejnej takiej „przypadkowej” sytuacji, postanowiłam zamontować dodatkowy zamek w drzwiach. Nie powiedziałam o tym nikomu, nawet Kasi. Chciałam wierzyć, że to wystarczy, że Adam w końcu da mi spokój.
Ale to był tylko początek. Sąsiad stawał się coraz bardziej natarczywy. Pewnego popołudnia widziałam, jak idzie za mną, kiedy wracałam z zakupami, jakby szukał pretekstu, żeby podejść. To przestało być przypadkiem.
Którejś nocy obudził mnie dziwny dźwięk przy drzwiach. Leżałam nieruchomo, nasłuchując. Jakby ktoś majstrował przy zamku. Serce biło mi jak oszalałe. Przez chwilę zastanawiałam się, czy to tylko moja wyobraźnia, ale nie, dźwięk był realny. Ostrożnie wstałam i podeszłam do drzwi. Z duszą na ramieniu spojrzałam przez wizjer. Adam. Stał tam, jakby próbował otworzyć moje drzwi.
Bałam się go
Przerażona cofnęłam się o krok. „To niemożliwe”, pomyślałam. Zadzwoniłam na policję, mówiąc cicho, żeby mnie nie usłyszał. Zanim jednak przyjechali, Adam zniknął, jakby nigdy go tam nie było.
Tej nocy nie zmrużyłam oka. Każdy dźwięk, każde skrzypienie deski podłogowej wydawało mi się podejrzane. Gdy w końcu nadszedł ranek, postanowiłam, że muszę się z nim skonfrontować. Odetchnęłam głęboko i poszłam do jego mieszkania. Byłam wściekła, ale jednocześnie bałam się tego, co może powiedzieć.
– Dlaczego stoisz pod moimi drzwiami w nocy? – wybuchnęłam. – Czego ode mnie chcesz?
– Nie bój się – powiedział spokojnym, wręcz łagodnym tonem. – Po prostu chciałem porozmawiać. Odkąd oddałaś mi portfel, zrozumiałem, że łączy nas coś więcej. Jesteśmy sobie przeznaczeni.
Cofnęłam się, zaskoczona jego słowami. Co on mówił? Jakie przeznaczenie? Przez chwilę miałam wrażenie, że znalazłam się w jakimś koszmarze.
– My w ogóle się nie znamy!
– Och, znamy się. Ty tego nie wiesz, ale jesteśmy sobie przeznaczeni. To był znak, że oddałaś mi portfel – odpowiedział.
Uciekłam, zanim zdążył powiedzieć coś więcej. Czułam, że tracę kontrolę nad sytuacją. Odkryłam coś, czego wolałabym nie wiedzieć – Adam nie zamierzał się wycofać.
Miał obsesję
To nie był zwykły sąsiad, który nagle zapragnął bliższego kontaktu. Czułam się, jakbym miała do czynienia z kimś, kto stworzył w swojej głowie całkowicie wypaczoną wizję naszej relacji. „Przeznaczeni”? Przecież ledwie go znałam! Czułam się coraz bardziej osaczona. Nie mogłam dłużej czekać. Postanowiłam uciec. Zabrałam ubrania, dokumenty i zadzwoniłam do Kasi.
– Muszę się do ciebie przenieść na jakiś czas – powiedziałam cicho do telefonu, starając się, by mój głos nie zdradzał, jak bardzo jestem przerażona. – Adam nie odpuści.
Z miejsca się zgodziła, a ja zaczęłam planować, jak najszybciej uciec. Chciałam to zrobić tak, żeby Adam nie zorientował się, gdzie znikam. Wiedziałam, że muszę to zrobić dyskretnie, bo przeczuwałam, że będzie mnie szukał.
Zanim zdążyłam opuścić mieszkanie, zaczęły się pojawiać wiadomości. Najpierw była to tylko kartka wsunięta pod drzwi. „Czekam na ciebie” – głosiła krótka wiadomość. Potem zaczęły przychodzić SMS-y, chociaż nie pamiętałam, żeby kiedykolwiek dałam mu swój numer.
„Dlaczego uciekasz?”, „Zobaczysz, że w końcu zrozumiesz, że jesteśmy razem”, „Przeznaczenie nas połączyło, a ty tego nie możesz zmienić”. Czułam, jakby Adam coraz bardziej wnikał w moje życie, kontrolował je, a ja nie potrafiłam go zatrzymać.
Spakowałam się w pośpiechu i niemal wybiegłam z mieszkania. Drżącymi dłońmi zamknęłam drzwi na dwa zamki. Moja głowa była pełna scenariuszy, co mógłby zrobić, jeśli dowiedziałby się, że uciekłam.
Odnalazł mnie
Kiedy dotarłam do Kasi, poczułam ulgę. Zamknęłam drzwi jej mieszkania za sobą, jakby to był symboliczny gest odcięcia się od tego koszmaru. Kasia przytuliła mnie mocno, nie zadając żadnych pytań. Wiedziała, że potrzebowałam spokoju.
Przez pierwsze dni w jej mieszkaniu starałam się zapomnieć o Adamie. Mimo wszystko, czułam się bezpieczna. Telefony i wiadomości jednak nie ustawały. Kasia doradziła, żeby zmienić numer, co oczywiście zrobiłam, ale wiedziałam, że to tylko chwilowe rozwiązanie. Adam jakimś cudem wciąż potrafił mnie znaleźć.
Pewnego dnia, gdy wróciłam z krótkiego spaceru, znalazłam przed drzwiami mieszkania przyjaciółki bukiet czerwonych róż. Te same kwiaty, które Adam kiedyś mi przyniósł. Serce zabiło mi szybciej. Wzięłam bukiet do ręki, a z jego środka wypadła mała, biała kartka. „Nie możesz przede mną uciec. Wiem, gdzie jesteś”.
Czułam, że świat zaciska się wokół mnie. Nie miałam pojęcia, jak mnie znalazł, ale wiedziałam, że nie jest już tylko obsesyjnym sąsiadem. Stał się kimś, kto w każdej chwili mógł zagrozić mojemu życiu.
– Musisz iść na policję – powiedziała Kasia, kiedy zobaczyła mój wyraz twarzy. Miała rację. Nie mogłam już dłużej uciekać. Adam nie przestanie, dopóki nie postawię granic, a może nawet coś więcej.
Wciąż się boję
Ciągłe życie w strachu i oczekiwanie, kiedy Adam znowu się pojawi, było nie do zniesienia. Czułam, że muszę podjąć decyzję – albo stanę do walki, albo zawsze będę żyć w jego cieniu. Ostatecznie zdecydowałam się zgłosić sprawę na policję, ale nawet to nie dawało mi pełnego spokoju. W głębi duszy wiedziałam, że Adam nie odpuści.
Wiedziałam, że to nie koniec i że musiałam być gotowa na kolejne starcie. Portfel, który kiedyś oddałam, stał się symbolem nie tylko jego chorobliwej obsesji, ale i mojego poczucia winy, że wszystko zaczęło się od takiego drobnego gestu, który kosztował mnie spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Nadal żyłam z poczuciem, że Adam gdzieś jest, czai się w cieniu, czekając na moment, by znowu wkroczyć w moje życie. Wiedziałam, że prędzej czy później to się stanie.
Emilia, 35 lat