Reklama

Być może sporo ludzi określi mnie mianem latawicy i niewiernej żony. Jednak ja nikomu nie robię nic złego! Wręcz odwrotnie, pilnując swoich potrzeb, zabezpieczam także związek małżeński.

Reklama

Mam swoją tajemnicę

Zdaję sobie sprawę, że nikt by mnie o to nie podejrzewał, że na co dzień wyglądam jak porządna i dobra żona. Zazwyczaj uważają mnie za mało wyróżniającą się osobę. Pracuję jako polonistka i jestem mamą dwójki dzieciaków. Każdego dnia kursuje między mieszkaniem, pracą i żłobkiem. W każdą niedzielę msza i rodzinny posiłek z rodzicami męża. Niby kiedy miałabym znaleźć chwilę na pikantne igraszki czy romans? No cóż...

Czy kiedykolwiek zastanawiałyście się, dlaczego panie, którym udaje się osiągnąć szczyt rozkoszy, wyglądają inaczej? Są jakby bardziej młodzieńcze, tryskają zdrowiem i niesamowitą energią. Zdarza mi się rozmyślać nad tym, jaką fortunę musiałabym wydać na wizyty w salonach urody i leki na poprawę nastroju, gdybym zrezygnowała z łóżkowych igraszek. Majątek! Na szczęście moją "terapię odmładzającą" mam zupełnie bezpłatnie. Niestety, poza licznymi zaletami, wiąże się z nią jedna niedogodność. Muszę to ukrywać. Bo widzicie, moim partnerem w tych igraszkach nie jest mój mąż...

Mąż jest pruderyjny

Moja znajomość ze Sławkiem rozpoczęła się, gdy dostałam się na studia. Jest ode mnie starszy o prawie 15 lat, dlatego sądziłam, że będzie obeznany w pewnych kwestiach. Ale gdzie tam! Mój mąż to świetny, inteligentny i nieziemsko przystojny gość, ale jeśli chodzi o namiętność, to ma jej tyle, co kot napłakał. Do tego cała masa zahamowań! Zastanawiam się, czy to efekt wychowania? A może po prostu z natury nie jest zbyt namiętny?

Natomiast moja sfera erotyczna chyba tylko czyhała na okazję, żeby dać o sobie znać. Gdy przekonałam się, jak wspaniałe potrafi być współżycie seksualne, dosłownie oszalałam na jego punkcie! Miałam ochotę oddawać się uciechom cielesnym w każdym miejscu i o dowolnej godzinie. Sławka to jednak tak przeraziło, że byłam zmuszona nieco przystopować.

Próbowałam się uspokoić, bo wiedziałam, że jak tego nie zrobię, to on sobie pójdzie i tyle go widziałam. Bałam się, że uzna mnie za jakąś puszczalską i nie będzie chciał, żebym była matką jego przyszłych dzieci.

Musiałam coś zrobić

W łóżku zawsze po prostu robił swoje, bo wiedział, że tak trzeba. Chciał udowodnić, że jest prawdziwym facetem.

I jak, podobało ci się? – zagadnął później praktycznym głosem, a ja przytaknęłam.

Następnie odsunęłam się od niego i zanurzyłam w krainie własnych fantazji, gdzie uprawiałam miłość nie z jednym, a z dwoma lub nawet trzema mężczyznami. Moja wyobraźnia podpowiadała mi najróżniejsze sprośne sceny, o których rozmyślałam w szkole, w domu i wszędzie indziej. "To nienormalne! – stwierdziłam tamtego dnia. – Muszę albo zostawić Sławka, albo poszukać sobie jakiegoś cichego kochasia, bo inaczej oszaleję!".

Biorąc pod uwagę wszystkie plusy i minusy, doszłam do wniosku, że Sławek to wymarzony materiał na męża i tatę moich dzieci. Pochodzi z przyzwoitego domu i jest naprawdę w porządku. No dobra, może nie jest mistrzem w sypialni, ale kto z nas nie ma wad? "Kochanka do zabaw w łóżku będę sobie musiała poszukać na boku" – zadecydowałam.

Mam kochanków i zasady

Nigdy nie zapomnę swojego pierwszego kochanka. Pracował jako mechanik samochodowy i zajmował się moim autem. Miał muskularną sylwetkę i zniewalający, drapieżny uśmiech. Był przekonany, że jestem grzeczną dziewczynką z porządnego domu. To mi pasowało. Uprawialiśmy seks w jego magazynie, gdy właściciel zakończył już pracę, a ja przyjechałam odebrać swój samochód. Mimo że chciał się znowu spotkać, więcej go nie zobaczyłam. Mam bowiem pewną zasadę – z każdym facetem kocham się tylko jeden raz. Dla bezpieczeństwa mojego związku. Tamtym razem byłam zmuszona poszukać innego warsztatu.

– Jesteś taka rozpromieniona, to mnie po prostu zachwyca! – rzucił Sławek, gdy spotkaliśmy się wieczorem, po moim spotkaniu z mechanikiem.

Zaledwie tydzień później oświadczył mi się. Już na samym początku wspólnego życia małżeńskiego zrozumiałam, że niewierność to bułka z masłem, gdy partner w ogóle cię o nią nie podejrzewa. Kluczem do sukcesu jest ustalenie pewnych zasad gry od samego startu związku.

Od początku jestem sprytna

Zazwyczaj panie tuż po ślubie przeobrażają się w typowe gospodynie domowe – większość czasu spędzają w kuchni, a później opiekują się swoimi dziećmi. Jeśli nawiązują relację z innym mężczyzną, szybko wychodzi to na jaw, ponieważ psuje to ich codzienny rozkład zajęć. Gdyby jednak od samego początku dały partnerowi do zrozumienia, że mają własne zainteresowania i hobby, uniknęłyby takich kłopotów!

Sławek doskonale zdawał sobie sprawę z mojego zamiłowania do wszelkich kursów dla kobiet, odbywających się w ośrodkach kultury – warsztatów krawieckich, dziergania na drutach, tworzenia makram czy szydełkowania. Prawdę mówiąc, wszystkich tych umiejętności nauczyła mnie w dzieciństwie babcia. Mój małżonek podchodził do tego mojego hobby z życzliwością i wyrozumiałością, a przecież właśnie o to mi chodziło! Nawet po urodzeniu dzieci mieliśmy swoje niepisane reguły. On w każdy wtorek spotykał się z kolegami ze studiów na koszykówce, a ja w każdy czwartek pędziłam na „zajęcia dla pań", a następnie na pogaduchy z przyjaciółkami. I do dziś jest to dla nas świętość!

Zazwyczaj podrywam w klubach

Jasne, zdarza mi się poznawać facetów też w innych miejscach, jak w sklepie albo po prostu na ulicy, ale klub to bezpieczniejsza opcja. Nie ma niedomówień, wiadomo o co chodzi w takiej znajomości. Chodzi o szybkie numerki i tyle. Czwartek jest do tego wprost stworzony. Mąż nie będzie się czepiał, że wychodzę w czwartek, bo piątek to już weekendowy klimat. W klubach kręci się wtedy mnóstwo singli, którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić w domu i wpadają na drinka. Chętnie skorzystają z okazji. Nie mają ochoty na całonocne igraszki, bo rano trzeba iść do roboty. Moim zdaniem to idealne warunki.

Na ogół faceta da się zaintrygować niewielkim wysiłkiem, a ja w tej kwestii jestem prawdziwą wirtuozką! Zazwyczaj ubieram się dość skromnie, tak jak przystało na belferkę i mamę. Ale że z natury jestem szczupła, powrót do wagi sprzed ciąży nie był dla mnie żadnym wyzwaniem. I prezentuję się świetnie w obcisłych, dopasowanych spódnicach! Do tego biała bluzka z kołnierzykiem. Niby typowy look pracownicy biurowej, ale… Wystarczy uwodzicielsko rozpiąć dwa guziki, żeby pokazać zmysłowy stanik z koronki, i już panom ciśnienie skacze. Nie ma faceta, który by się na to nie skusił!

Mąż nie wie o mnie wszystkiego

Mój małżonek nawet nie zdaje sobie sprawy, że umiem stąpać na dwunastocentymetrowych szpilkach, bo przy nim, dla świętego spokoju, zakładam zdecydowanie niższe. Wysokie obcasy trzymam w pawlaczu i mam pewność, że Sławkowi nawet nie przyjdzie do głowy, żeby tam zaglądać. A pomadka? Raz ją u mnie wypatrzył. Zbyłam go, mówiąc, że to koleżanki i od tego momentu jeszcze lepiej ją ukrywam.

Kilka dodatków sprawia, że w mgnieniu oka przemieniam się z grzecznej dziewczynki w drapieżną kusicielkę i na odwrót. Świat imprez mnie pociąga. Tam, podczas jednego wieczoru staję się wolną kobietą, bez potomstwa i obowiązków małżeńskich. Zbliżenie z dopiero co spotkanym mężczyzną to dla mnie jak prezent po dniach bycia perfekcyjną mamą, partnerką, mistrzynią kuchni i sprzątania w domu.

Wiem, ile mogę stracić

Nigdy nie zrezygnowałam z zasady pojedynczej schadzki. Mam zbyt wiele do stracenia – gdybym dała się ponieść emocjom, przywiązała do stałego kochanka i gdyby prawda wyszła na jaw. Kocham bowiem swojego małżonka całym sercem i wciąż dokładam starań, by rozpalić w nim seksualny ogień, ale na próżno.

Mam wrażenie, że gdzieś w jego umyśle siedzi taka zapora, która podpowiada mu, żeby postrzegał mnie przede wszystkim jako "rodzicielkę naszych dzieci". Ja jednak zamierzam na niego czekać, nawet jeśli miałoby to potrwać do chwili, gdy nasze dzieciaki opuszczą rodzinne gniazdo. Dla mnie nigdy nie będzie za późno na cudowne zbliżenie z moim ukochanym mężczyzną. Głęboko wierzę, że w końcu przyjdzie taki moment, kiedy będę mogła umalować swoje usta tą czerwoną szminką wyłącznie dla mojego Sławka.

Reklama

Roksana, 31 lat

Reklama
Reklama
Reklama