Reklama

Wielkanoc. U innych to czas rodzinnego ciepła, rozmów przy stole, śmiechu dzieci. U mnie? Poligon emocji. Co roku obiecuję sobie, że nie dam się sprowokować. Że będę jak skała. Uśmiechnięta, spokojna, z idealnie wypolerowaną zastawą i mazurkiem jak z Pinteresta. Ale wystarczy jeden komentarz mojej teściowej, jedno uniesienie jej brwi, jedno „Ciekawe, że nie dodałaś goździków. Moja mama zawsze dodawała”, i cały mój wewnętrzny spokój rozsypuje się jak jajka przy nieudanym obieraniu.

Reklama

W tym roku naprawdę się starałam. Dzieci same robiły pisanki, Tomek pomagał, nawet żurek wyszedł mi lepszy niż zwykle. Pomyślałam: może teraz się uda? Może Irena uzna, że jednak „ta Magda” daje radę?

Od razu marudziła

– No i proszę – westchnęłam cicho, stawiając półmisek z jajkami na stole. – Równo, symetrycznie, posypane rzeżuchą. Nawet Antek się zachwycał.

Dzieci już siedziały przy stole. Tomek właśnie nalewał żurek – elegancko, świątecznie. Irena zaś zajęła miejsce z miną, jakby zaraz miała podpisać ważny traktat międzynarodowy. I wtedy to się zaczęło.

– Ciekawe… – powiedziała przeciągle, biorąc jedno jajko na łyżkę i oglądając jak pod mikroskopem. – Ja robię je inaczej. Ale no, młodzi mają swoje sposoby, prawda?

Zamarłam. Tomek zerknął na mnie z końca stołu, szybko spuszczając wzrok. Dzieci patrzyły to na mnie, to na babcię. A ja? Ja uśmiechnęłam się jak idiotka.

To przepis z internetu, taki nowoczesny – odpowiedziałam, próbując zabrzmieć neutralnie.

– No tak, teraz wszystko z internetu – mruknęła teściowa i ugryzła kawałek jajka z taką miną, jakby żuła kredę.

Przez następne minuty toczyła się rozmowa o pogodzie, cenach warzyw i tym, jak za jej czasów to chrzan robiło się samemu. A ja siedziałam tam, z uśmiechem przyklejonym do twarzy, i czułam, jak coś we mnie pęka. Bo to nie chodziło tylko o jajka. Tylko o każdą Wielkanoc, podczas której znosiłam jej złośliwości w imię świętego spokoju. Tylko że ten spokój był udawany. A dzieci przecież wszystko widzą.

Nie zamierzałam milczeć

Zmywałam naczynia powoli, jakby każde pociągnięcie gąbką mogło zmyć też słowa Ireny. Woda parzyła dłonie, ale nie czułam tego. Myślałam tylko o tym, jak znowu udało się jej zepsuć wszystko. Święta, nastrój, mnie.

Nagle za plecami usłyszałam charakterystyczne stukanie jej obcasów. W kuchni zapanowała gęsta cisza.

No to pewnie teraz rozsiądziesz się na kanapie, jak zwykle? – zapytała słodko. Zbyt słodko. Jak lukier, który przykrywa gorzką prawdę.

Odwróciłam się powoli. Patrzyłam na nią, jakby była kimś obcym. Jakbym widziała ją pierwszy raz. Tylko że przecież znałam tę minę. Tę maskę uprzejmej troski, pod którą zawsze czaiła się pogarda.

– Ireno… Może już wystarczy tych docinków? – powiedziałam spokojnie, ale głos mi zadrżał. – Próbuję. Naprawdę się staram. Ale to nigdy nie jest wystarczająco dobre, prawda?

Zaskoczyłam ją. Przez moment nie wiedziała, co powiedzieć. Tylko patrzyła na mnie z tą swoją miną, jakby właśnie uderzyło ją coś zimnego.

– Ja tylko… chciałam pomóc. Powiedzieć, że można inaczej – zaczęła, ale nie skończyła.

– Nie. Ty chcesz pokazać, że wiesz lepiej. Zawsze wiesz lepiej. Tylko nigdy nie zauważyłaś, ile mnie to kosztuje. I jak dzieci to przeżywają – dodałam cicho.

Do kuchni wszedł Tomek. Rozejrzał się niepewnie.

– Mamo, serio? – powiedział zmęczonym głosem. – Nie możesz po prostu powiedzieć dziękuję i się ucieszyć?

Irena spuściła wzrok. Po raz pierwszy od lat. A ja… poczułam, że właśnie zrobiłam coś ważnego. Coś dla siebie.

Coś we mnie pękło

Tego wieczoru nie mogłam zasnąć. Chodziłam po mieszkaniu, zbierałam talerze, układałam serwetki – jakby porządek na stole miał mi posprzątać w głowie. Tomek siedział przed telewizorem, udając, że go to wszystko nie dotyczy. Znowu.

Powiesz coś w końcu? – zapytałam, stając w drzwiach salonu. – Czy dalej będziesz udawał, że nie widziałeś, co się działo?

– Magda, proszę cię, nie zaczynaj… – jęknął. – Przecież było spokojnie. Jak na nasze standardy.

– Spokojnie? – prychnęłam. – To, że nikt nie rzucał talerzami, nie znaczy, że było spokojnie. Twoja matka po raz kolejny traktowała mnie jak idiotkę. A ty siedziałeś cicho.

– Bo co miałem zrobić?! Rzucić się na nią przy dzieciach?

– Nie. Wystarczyłoby jedno słowo. Ale jak zwykle wolisz być pomiędzy. Nie za mną, nie przeciwko niej. Byleby było miło.

Tomek zamilkł. Zawsze tak robił, gdy nie miał odpowiedzi. Kiedyś myślałam, że to jego sposób na unikanie konfliktów. Teraz wiem, że po prostu nie chciał wybierać.

Może nie jesteś gotowy mieć żony i matki w jednym pokoju – powiedziałam cicho. – Ale ja jestem gotowa, żeby w końcu przestać udawać, że wszystko jest okej.

Odwróciłam się i poszłam do sypialni. Położyłam się obok śpiących dzieci i przez chwilę tylko patrzyłam, jak oddychają. I pomyślałam, że jeśli dla nich nie nauczę się walczyć – to kto to zrobi?

Teściowa spokorniała

Następnego dnia rano wstałam wcześniej. Cicho krzątałam się po kuchni, parzyłam kawę, rozstawiałam talerze. Irena jeszcze spała, Tomek udawał, że śpi. Dzieci przyszły, przeciągając się i ziewając, ale z błyskiem nadziei w oczach – bo przecież świąteczne śniadanie to zawsze coś wyjątkowego. Nawet jeśli dzień wcześniej było dziwnie.

Usiedliśmy do stołu. Mimo że sernik pękł, a wędliny były z dyskontu, dzieci uśmiechały się od ucha do ucha. W końcu pojawiła się Irena. Zwykle wchodziła z miną, która od razu sugerowała, że coś jest nie tak. Tym razem… uśmiechnęła się.

– Dzień dobry wszystkim – rzuciła jakby od niechcenia, a potem spojrzała na mnie. – Magdo, bardzo dobre te jajka. Naprawdę dobre.

Zamilkłam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przez ułamek sekundy pomyślałam, że może się pomyliła. Ale nie. Spojrzenie miała trzeźwe. I po raz pierwszy nie czułam się, jakby cokolwiek podważała.

Uśmiechnęłam się lekko.

– Dziękuję – powiedziałam. I nic więcej. Bo wiedziałam, że teraz już nie muszę się tłumaczyć. Ani udowadniać.

Tomek spojrzał na mnie z ukosa. Może coś zrozumiał. Może nie. Już nie czekałam, aż stanie po mojej stronie. Wiedziałam tylko jedno: od teraz, jeśli będzie trzeba,znów się odezwę. I tym razem nikt mnie nie uciszy.

Magda, 34 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama