Reklama

Na początku Rafał wydawał mi się nadętym bubkiem, ale gdy się mną zainteresował, wpadłam po uszy. Co prawda Gośka mnie przed nim ostrzegała, ale co ona może wiedzieć o prawdziwej miłości?

Reklama

Siedziałam w pubie przy barze, gdy przysiadł się do mnie Rafał. Pogadaliśmy chwilę o niczym i nagle wypalił:

– Jesteś świetna laska, umów się ze mną na randkę.

– Chyba coś ci się pomyliło! Powiedz to swojej Gośce.

– Po co miałbym to mówić Gośce? Ja chcę się umówić z tobą.

– To przykro mi, ale zapomnij – postukałam się jeszcze w czoło i poszłam w inny kąt pubu. Nadęty idiota. Rafała przyprowadziła do nas Gośka, zachwycona tym, że poderwała gwiazdę rocka. Prawda jest taka, że do gwiazdy było mu bardzo daleko. Grał na perkusji w jednym z miejscowych zespołów. Gośce to bardzo podniosło samoocenę. Tak bardzo, że miałyśmy wszystkie już dość jej okrzyków zachwytu nad Rafałkiem. Gdyby tylko wiedziała, jak on bezczelnie próbuje mnie poderwać…

Podrywał mnie na ładne słówka

Kumplowałyśmy się od podstawówki i nie straciłyśmy ze sobą kontaktu, nawet gdy studiowałam. Teraz znów byłam w naszym miasteczku i zaczęłam pracę w szkole jako nauczycielka angielskiego. Gośka skończyła technikum gastronomiczne i marzyła o założeniu własnej restauracji. Rafał grał w kapeli, ale na co dzień zakładał anteny satelitarne. Z rocka nie da się wyżyć, jeśli nie jest się na szczycie. Wychodziłam ze szkoły, gdy podszedł do mnie i zagadnął:

– Przepraszam za tamto. Trochę mi odbiło, wiesz, jak to jest po piwie. Ale naprawdę mi się podobasz. Chciałbym się z tobą umówić…

– Ale Gośka nie przestała istnieć? – spytałam ironicznie.

– Ona tak naprawdę nigdy nie istniała. Zwykła przygoda. W każdej chwili mogę się z nią rozstać. Gdybyś chciała… Olu…

Sytuacja była niezręczna, ale poczułam taki ciepły prąd w całym ciele, gdy usłyszałam swoje imię w jego ustach.

– Nic z tego. Nie zajmuję się podbieraniem chłopaków swoim przyjaciółkom.

– Pewnie. Jasne… Ale wiesz co? Obiecaj mi, że wpadniesz w sobotę do klubu. Gramy nowy materiał. Będziesz na liście specjalnych gości.

W sobotę przed klubem zbierał się już spory tłumek. Gośka mnie zobaczyła i pomachała do mnie.

– Cześć. A co cię tu przygnało? Masz bilet?

– Nie. To znaczy mam mieć… wejściówkę… na bramce – plątałam się, ale Gośka nie zwróciła na to uwagi.

– Bo wiesz, oni grają nowe piosenki i dwie z nich to Rafał skomponował. Zaśpiewał mi je już, zobaczysz, są super – powiedziała Gośka i poszła się przeciskać do wejścia. To był dobry moment, żeby uciec. Ale zostałam. Przecież nie robię nic złego…

Po koncercie Rafał dopadł mnie na chwilę przy barze.

– Jak się podobało? Bo ja grałem specjalnie dla ciebie.

– A Gośka myślała, że dla niej…

– Daj już spokój. Jak tak stawiasz sprawę, to się z nią rozstanę – powiedział i zniknął pomiędzy bandą piwoszy.

Zostawił Gośkę z dnia na dzień

W niedzielę zadzwoniła do mnie Gośka.

– Jestem załamana. Rafał się wyprowadził…

– Jak to?

– Tak to, zostawił mnie.

– Mówił coś? Dlaczego?

– Nic nie musiał mówić. Widziałam po tym cwanym ryju, że już sobie jakąś inną przygruchał. Poleciała na muzyka, ale jeszcze nie wie, co ją czeka – zaśmiała się ponuro.

W poniedziałek Rafał czekał na mnie pod szkołą.

– Jestem. Sam, już bez Gośki, tak jak chciałaś.

– Wcale tego nie chciałam.

– Ale stało się. Teraz nie możesz już mnie zostawić.

– Co ty bredzisz? – spytałam.

– Słuchaj, ja może robię niepoważne wrażenie, ale ja naprawdę chcę z tobą być. Czułem to od początku, od tego spotkania, na którym widziałem cię pierwszy raz. Miałaś takie fajne czarne buty i tak ładnie związane włosy.

Trafił mnie. Dostrzegł moje buty i zapamiętał. Może to rzeczywiście wrażliwy i fajny chłopak? Kilka dni później wprowadził się do mnie. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Miłość nie potrzebuje usprawiedliwień.

– Cześć, zdradziecka... – powiedziała Gośka przez telefon. – Czyli wszystko jasne, tak? Może tylko mi zdradzisz, jakie sztuczki wykorzystałaś?

– Gośka, co mam ci powiedzieć? Że mi przykro? No przykro mi, ale tak się stało i już.

– Spoko, mam gdzieś ciebie i tego palanta. Tak tylko dzwonię, z troski…

– Z jakiej troski?

– No, zapytać, czy już zaczął cię tresować

– Jak to tresować?

– A, czyli jeszcze nie. To nic. Nie przejmuj się. Zacznie – powiedziała i odłożyła słuchawkę.

Traktował mnie jak ozdóbkę

Rafał wrócił z montażu z prezentem dla mnie. To był bardzo seksowny gorset z białej koronki.

– No włóż – ponaglał.

Trochę mnie to krępowało. Nie należę do tych odważnych, wstydzę się nagości i najchętniej ukryłabym się pod wyciągniętym swetrem. Ale przecież był moim facetem. Żyliśmy ze sobą. Kilka dni później szliśmy na spotkanie z jego kumplami z zespołu i ich dziewczynami. Rafał wymusił na mnie, żebym to koronkowe cudo włożyła. Nie chciałam, ale przekonał mnie, że przecież będę miała na tym bluzkę i że to dla niego, bo on będzie wiedział. Taki niewinny gadżecik na ukochanej kobiecie.

– Ej, ej, chłopaki! A chcecie zobaczyć, jakie cudo kupiłem mojej Oli? Chodź tu, pokaż im… – Rafał był pijany. Uparł się, żeby mnie przy nich rozbierać. Trochę się szarpaliśmy, aż basista Tomek musiał go odciągnąć.

– Nie przejmuj się, Rafałowi czasami odbija, ale my już jesteśmy przyzwyczajeni.

Ja nie byłam przyzwyczajona. Co to za pomysł? Potraktował mnie jak konia na targu. Jak sutener zachwalający swoje panienki. Udało mi się zabrać go jakoś do domu. Dopiero tam zaczęłam się awanturować. Rafał uderzył mnie w twarz.

– Co ty sobie wyobrażasz? Że kim ty jesteś? Żeby mnie tak upokorzyć?! – krzyczał Rafał, waląc się w ubraniu na łóżko. Ja płakałam do rana w kuchni. Musimy się rozstać. Nie mogę tego znosić.

– Myszko, króliczku słodki… coś narozrabiałem, tak? Nie, proszę, nie rób takiej miny, przecież wiesz, jak cię kocham. Ja dla ciebie wszystko bym zrobił… Jeśli coś było nie tak, to przepraszam i obiecuję, że to nigdy się nie powtórzy. Słyszysz? Nigdy. Tylko nie bądź już taka smutna, pocałuj mnie na zgodę…

Rozpłakałam się, gdy Rafał mnie objął. To przed tym ostrzegała mnie Gośka… Ryczałam, bo wiedziałam, że nie umiem od niego odejść.

Szukałam ratunku u byłej przyjaciółki

Kolejne miesiące były jak w tej piosence, falowanie i spadanie. Rafał krzyczał, próbował mnie tresować, potrafił pobić, a potem przepraszał, tulił, całował i obiecywał. Kiedyś spotkałam na ulicy Gośkę. Miałam nie najlepiej zamaskowanego siniaka pod okiem.

– No, to widzę, że teraz jesteś prawdziwą dziewczyną perkusisty – zadrwiła.

Rafałowi odbijało mniej więcej raz na dwa tygodnie. Zawsze miało to związek z wypitym alkoholem i seksem. Coś go dręczyło, coś rozjuszyło. A ja ciągle nie miałam dość siły, żeby go wywalić na zbity pysk. Rafał miał też coraz to nowsze pomysły na uatrakcyjnienie naszego seksu. Niestety, dla mnie nie do przyjęcia. Bałam się jego furii i nie miałam nawet komu się poskarżyć. Był niedopity i zaraz potem wyleciał z domu szukać alkoholu

Przecież Gośka mnie ostrzegała. Była silniejsza, może będzie potrafiła mi pomóc. Usiadłyśmy w parku na naszej ławce, jak w czasach, kiedy chodziłyśmy do szkoły. Siedziałyśmy skryte w mroku i ja wypłakiwałam wszystkie żale, bez ściemniania. Nagle Gośka zatkała mi dłonią usta.

– Ciiii… – szepnęła i docisnęła mnie do oparcia. Ścieżką, lekko chwiejnym krokiem, zbliżała się para. Długowłosy perkusista i jakaś drobniutka panienka uwieszona na jego ramieniu.

– I wiesz co? Nigdy nie zapomnę tej chwili, kiedy zobaczyłem cię na parkiecie po naszym koncercie. Miałaś takie cudne czerwone buty i te włosy tak rozpuszczone…

– No co ty? Naprawdę to zauważyłeś? – zaszczebiotała. Minęli nas. I mnie też coś minęło. Jak ręką odjął.

Reklama

A to łajdak! Nagrałam go i teraz mogłam wyrzucić z mieszkania. Już się nie bałam. Gośka poszła ze mną i to wsparcie było mi potrzebne. Bez niej nie dałabym rady.

Reklama
Reklama
Reklama