Reklama

Zawsze miałem swoje plany, swoje marzenia i jasno określone cele. Byłem pewien, że wiem, jak będzie wyglądać moja przyszłość – zwłaszcza ta z Magdą. Nasz związek trwał już trzy lata, a każdy kolejny dzień spędzany razem tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że to właśnie ona jest tą jedyną, z którą chcę spędzić resztę życia. Rozmawialiśmy o przyszłości, snuliśmy plany na wspólne mieszkanie, dzieci, podróże. To wszystko miało się wkrótce ziścić – po wakacjach mieliśmy zamieszkać razem w nowym mieście.

Reklama

Było jak w raju

Wspólne chwile były dla mnie jak wyjęte z bajki. Spacerowaliśmy nad brzegiem rzeki, trzymając się za ręce, planowaliśmy każdy detal naszego przyszłego mieszkania. Oglądaliśmy katalogi z meblami, przeglądaliśmy je, śmiejąc się i dyskutując o tym, jak urządzić nasz nowy dom. Byłem szczęśliwy i czułem, że nic nie jest w stanie zniszczyć tego, co budowaliśmy przez ostatnie lata.

Magda była ambitna, zawsze dążyła do realizacji swoich zawodowych marzeń, ale myślałem, że te marzenia były także częścią naszych wspólnych planów. Byłem pewien, że nic nas nie rozdzieli, że nasze życie będzie biegło wytyczoną ścieżką, którą razem zbudowaliśmy. Jednak życie bywa przewrotne i czasami to, co wydaje się stałe, może nagle runąć, pozostawiając po sobie tylko gruzowisko marzeń i nadziei.

Pewnego dnia wróciła do domu bardziej zamyślona niż zwykle. Nie zwróciłem na to większej uwagi, zrzucając to na karb zmęczenia po pracy. Uśmiechnąłem się do niej, pocałowałem ją na powitanie i zapytałem, jak minął jej dzień.

– Co myślisz o tym, żebyśmy wybrali jasnoszary kolor ścian do salonu? – zapytałem podczas kolacji, pokazując jej jeden z wybranych przeze mnie katalogów.

Zobacz także

Podniosła wzrok znad talerza, ale zamiast radosnego uśmiechu, który zazwyczaj pojawiał się na jej twarzy, gdy rozmawialiśmy o naszym nowym mieszkaniu, dostrzegłem tylko cień niepokoju.

– Jacek… musimy porozmawiać – jej głos był cichy.

Serce zabiło mi szybciej

Nie wiedziałem, co się dzieje, ale nagła powaga w jej głosie zaniepokoiła mnie. Odłożyłem widelec i spojrzałem jej prosto w oczy.

– Coś się stało? – zapytałem, starając się, żeby mój głos nie zdradzał narastającego lęku.

– Wiesz, że zawsze marzyłam o karierze w branży mody? – zaczęła niepewnie, jakby ważyła każde słowo. – Pamiętasz, jak wspominałam o stażu w Londynie?

Pokiwałem głową. Wiedziałem, że to była jej wielka pasja, ale nigdy nie sądziłem, że mogłoby to zmienić nasze plany.

– Otrzymałam propozycję pracy – powiedziała, po czym zapadła cisza. Odwróciła wzrok, jakby bała się mojej reakcji.

– To świetnie! – próbowałem wymusić entuzjazm, ale wewnątrz poczułem ukłucie niepokoju. – Gdzie?

– W Londynie – odparła cicho.

Zamarłem. Londyn? To przecież setki kilometrów stąd, daleko od wszystkiego, co razem planowaliśmy. W głowie pojawiła się lawina myśli. Co z naszym mieszkaniem? Czy ona naprawdę rozważa wyjazd?

– Ale… co z naszymi planami? – wyrwało mi się, zanim zdążyłem nad tym zapanować.

Magda spojrzała na mnie z niepewnością, jej oczy były pełne konfliktujących emocji.

– Właśnie o tym chciałam porozmawiać… – zaczęła, ale nie dokończyła. Cisza, która zapadła między nami, była ciężka jak ołów. Próbowałem się uśmiechnąć, ale niepewność w jej głosie coraz bardziej mnie niepokoiła.

– Magda, co się dzieje? – zapytałem w końcu, bo napięcie stało się nie do wytrzymania.

– Dostałam tę propozycję i to ogromna szansa. Zawsze marzyłam o pracy za granicą, o życiu w wielkim mieście. Ale nie chcę rezygnować z nas, z tego, co mamy.

Czułem, jak grunt mi się usuwa

Jeszcze chwilę temu byłem pewien naszej przyszłości, a teraz wszystko zaczęło się rozmywać. Chciałem być dla niej wsparciem, ale jednocześnie czułem, jak w moim sercu rodzi się strach przed tym, co może się wydarzyć.

– Co chcesz zrobić? – zapytałem, choć bałem się odpowiedzi.

– Nie wiem – spuściła głowę, unikając mojego wzroku. – Muszę to przemyśleć.

Cisza znów zapadła między nami, tym razem dłuższa, bardziej napięta. Z jednej strony chciałem ją zrozumieć, ale z drugiej czułem się zdradzony. Nasze plany, które wydawały się tak bliskie realizacji, nagle zawisły w powietrzu.

Potrzebowałem oddechu, czegoś, co pozwoliłoby mi oderwać myśli od tego, co się działo. Spotkałem się z przyjaciółmi, mając nadzieję, że ich obecność pomoże mi choć na chwilę zapomnieć o problemach z Magdą. Siedzieliśmy w knajpie, ale rozmowa kompletnie mnie nie wciągała. Myślami byłem gdzie indziej.

– Coś ty taki nieobecny, stary? – Michał, mój najlepszy kumpel, w końcu to zauważył.

Spojrzałem na niego, próbując wymusić uśmiech, ale jedyne, co czułem, to ciężar na piersi.

– Magda chce wyjechać do Londynu – powiedziałem w końcu, a słowa te zabrzmiały mi w uszach jak wyrok.

– Żartujesz? – Michał zmarszczył brwi, a reszta towarzystwa zamilkła, czekając na moją odpowiedź.

– Nie żartuję. Dostała propozycję pracy i chyba to przyjmie – odpowiedziałem z goryczą.

Byłem zdruzgotany

Zrobiło się dziwnie cicho, jakby wszyscy czuli, że nie ma dobrych rad na to, co się działo. Po chwili rozmowa zeszła na inne tematy, a ja, choć fizycznie byłem obecny, czułem się bardziej samotny niż kiedykolwiek. W końcu odłączyłem się od grupy i wyszedłem na świeże powietrze. Potrzebowałem chwili samotności.

Gdy wróciłem do domu, Magda siedziała na kanapie, wpatrzona w ekran telefonu. Nie mogłem dłużej unikać tej rozmowy. Usiadłem naprzeciwko niej, a ona podniosła na mnie zmęczone spojrzenie.

– Musimy to przegadać – powiedziałem, próbując opanować emocje.

Magda skinęła głową, odkładając telefon.

– Jacek, wiem, że to dla nas trudne, ale… – zaczęła, lecz przerwałem jej.

– Więc zdecydowałaś? Wyjeżdżasz? – zapytałem ostro, nie mogąc powstrzymać goryczy.– Tak, przyjmuję tę ofertę – odpowiedziała, a jej głos był stanowczy, choć oczy zdradzały ból. – To moje marzenie. Jeśli teraz tego nie zrobię, nigdy sobie tego nie wybaczę.

Poczułem, jak cała nadzieja we mnie gaśnie.

– A co z nami? Z tym, co mieliśmy razem budować? – dopytywałem, czując, jak frustracja narasta.

Magda wzięła głęboki oddech.

Podjęła decyzję

– Nasze plany są dla mnie ważne, ale… to jest coś, co muszę zrobić dla siebie – odpowiedziała, jej głos łamał się pod naporem emocji. – Nie chcę cię stracić, ale nie mogę zrezygnować z tej szansy.

Cisza między nami była długa i bolesna. W końcu wstałem, czując, że nie mogę tego znieść.

– Skoro tak, to nie będę cię powstrzymywał. Ale nie wiem, jak mamy dalej żyć, jeśli już podjęłaś decyzję – powiedziałem cicho, a potem, nie czekając na odpowiedź, wyszedłem z mieszkania. Drzwi zamknęły się za mną z trzaskiem, pozostawiając Magdę samą z jej decyzją.

Przez kilka dni unikałem Magdy, nie chcąc mierzyć się z rzeczywistością. W końcu jednak wiedziałem, że nie mogę tego dłużej odwlekać. Zadzwoniłem do niej, proponując spotkanie. Zgodziła się bez wahania.

Usiedliśmy przy stoliku w małej kawiarni, którą zawsze uwielbialiśmy. Tym razem jednak atmosfera była inna, cięższa.

– Jacek… – zaczęła Magda, patrząc na mnie z niepewnością. – Nie możemy dłużej tego unikać.

Skinąłem głową, czując, jak serce bije mi w piersi jak szalone. Wiedziałem, że to nasze ostatnie wspólne spotkanie, zanim wszystko się zmieni.

– Chciałem zrozumieć – powiedziałem, z trudem znajdując słowa. – Dlaczego to jest dla ciebie tak ważne?

Magda westchnęła, jakby z trudem dobierała słowa.

– Kocham cię, ale zawsze marzyłam o tym, by coś osiągnąć. Ta praca w Londynie to szansa, jakiej nie mogę przegapić. Nie chcę rezygnować z nas, ale jeśli teraz się tego nie podejmę, zawsze będę żałować. A to zniszczyłoby nas prędzej czy później – jej głos był pełen bólu.

Wiedziałem, że miała rację

– A ja? Jak mam sobie z tym poradzić? – zapytałem, nie kryjąc już łez, które napływały mi do oczu.

Magda położyła rękę na mojej, ściskając ją delikatnie.

– Nie wiem – odpowiedziała cicho. – Może czasem miłość to też umiejętność puszczenia wolno osoby, którą kochasz.

Siedzieliśmy w milczeniu, trzymając się za ręce. W tym momencie oboje zdaliśmy sobie sprawę, że nasze drogi się rozchodzą, choć miłość nadal trwała.

Minęły tygodnie od naszej ostatniej rozmowy. Magda przygotowywała się do wyjazdu, a ja próbowałem żyć dalej, choć każdy dzień bez niej był jak egzystencja na granicy pustki. Oboje wiedzieliśmy, że ten moment nadejdzie, ale nikt z nas nie był na to gotowy.

W dniu jej wyjazdu postanowiłem ją odprowadzić. Spotkaliśmy się na dworcu, a widok jej walizek, gotowych na nowe życie, uderzył mnie z siłą, której się nie spodziewałem. Magda wyglądała na spokojną, ale w jej oczach widziałem ukryty ból.

– Gotowa? – zapytałem, a głos mi drżał.

– Tak – odpowiedziała, nie podnosząc wzroku.

Staliśmy w milczeniu, otoczeni przez gwar dworca. Czułem, że coś we mnie pęka, że zaraz wybuchnę, ale wiedziałem, że muszę zachować spokój, dla niej.

– Nie wiem, jak mam żyć bez ciebie – powiedziałem nagle, zanim zdołałem się powstrzymać. – To, co budowaliśmy… Jak mam to po prostu puścić?

Wszystko się skończyło

Spojrzała na mnie, a w jej oczach pojawiły się łzy.

– Jeśli teraz tego nie zrobię, nigdy nie będę szczęśliwa. A wtedy zniszczymy siebie nawzajem – odpowiedziała, a w jej głosie słychać było rozdzierający ból.

– Kocham cię, Jacek – wyszeptała, przytulając mnie po raz ostatni. – Ale muszę iść. Proszę, pozwól mi odejść.

Łzy spływały mi po twarzy, a w piersi czułem potworną, dławiącą pustkę. Gdy Magda ruszyła w stronę peronu, nie mogłem już tego znieść.

– Magda, zaczekaj! – krzyknąłem, biegnąc za nią. – Nie zostawiaj mnie!

Odwróciła się, a w jej oczach widziałem, że walczy ze sobą. Ale było już za późno. Drzwi pociągu zamknęły się, a ja zostałem sam na peronie, patrząc, jak pociąg, który zabierał moją miłość, powoli znika w oddali.

W tamtej chwili zrozumiałem, że nasze życie, które budowaliśmy razem, ostatecznie rozpadło się na kawałki. Magda odeszła, a ja zostałem w świecie, który nagle stracił wszelki sens.

Reklama

Jacek, 34 lata

Reklama
Reklama
Reklama