Reklama

Za trzy miesiące skończę 18 lat, ale w domu nikt nie traktuje mnie jak dorosłego. Codziennie czuję się jak więzień, otoczony niewidzialnymi kratami. Każdy krok, każde moje słowo jest monitorowane przez rodziców. Mama zawsze musi wiedzieć, gdzie jestem i z kim rozmawiam. Ojciec natomiast uważa, że powinienem spędzać więcej czasu na „przygotowywaniu się do życia”, co w jego słowniku oznacza pracę w warsztacie albo naukę do matury.

Reklama

Ciągle pod kontrolą

Kocham ich, naprawdę. Wiem, że chcą dla mnie dobrze, ale ich kontrola sprawia, że zaczynam nienawidzić domu. Czuję, że nie mogę być sobą. Zawsze muszę grać – idealnego syna, ucznia, chłopaka. Męczy mnie to. Czasem marzę o wolności. Wyobrażam sobie, jak wsiadam w pierwszy lepszy autobus i znikam na zawsze. Widzę siebie w nowym miejscu, gdzie nikt mnie nie zna, gdzie nikt nie dyktuje mi, kim mam być. Ale kiedy te fantazje mijają, wracam do rzeczywistości i wiem, że w głębi serca ich nie nienawidzę. Po prostu nie mogę już dłużej tego wytrzymać.

– Nie rozumiem, co się z tobą dzieje – ojciec rzucił z pretensją w głosie, gdy znowu odmówiłem pomocy w warsztacie. – Czy to naprawdę takie trudne, spędzić kilka godzin na czymś pożytecznym?

– A ty nie rozumiesz, że mam swoje życie? – wrzasnąłem, wstając od stołu. – Nie zamierzam żyć według twojego scenariusza!

– Twoje życie? – Andrzej podniósł głos. – Żyjesz pod moim dachem, więc masz robić, co ci każę!

Nie wytrzymałem. Wszystko, co tłumiłem przez lata, nagle eksplodowało.

– Wiesz co? Czasem żałuję, że jestem częścią tej rodziny! Chciałbym zniknąć z waszego życia, tak jak wy znikacie z mojego!

Na chwilę zapadła cisza. Spodziewałem się krzyku, może nawet wybuchu gniewu. Tymczasem ojciec odwrócił wzrok. Nie powiedział ani słowa. Jego milczenie było jak zimny prysznic. Wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samego. Siedziałem przy stole, zastanawiając się, co takiego powiedziałem. Dlaczego zareagował w ten sposób? Przecież zawsze miał ciętą ripostę. Czyżby rzeczywiście moje słowa go zabolały? A może kryło się za tym coś więcej? Pytania kotłowały się w mojej głowie, ale nie znajdowałem odpowiedzi. Jedyne, co czułem, to ciężar tej nieoczekiwanej ciszy.

Dziwiło mnie jego zachowanie

Nie mogłem tak tego zostawić. Gdy ojciec wyszedł do warsztatu, postanowiłem porozmawiać z mamą. Znalazłem ją w salonie, wpatrzoną w ekran telewizora, choć wyglądała, jakby nie widziała, co się na nim dzieje.

– Mamo, możemy porozmawiać? – zapytałem, siadając obok niej.

– Coś się stało? – jej ton był spokojny, ale widziałem, że była napięta.

– Chodzi o tatę. Dlaczego zachował się tak dziwnie? – zapytałem, starając się, żeby mój głos nie brzmiał oskarżycielsko.

Mama spojrzała na mnie z wyraźnym zakłopotaniem.

– Nie wiem, o czym mówisz – odparła szybko, unikając mojego wzroku.

– Wiesz doskonale. Zawsze jest pierwszy do kłótni, a tym razem po prostu odszedł. Dlaczego? – naciskałem.

Marta spuściła wzrok i zacisnęła dłonie na kolanach.

– To nie jest coś, o czym powinnam z tobą rozmawiać. Twój ojciec… po prostu niektóre rzeczy go przerastają.

– Jakie rzeczy? – złość zaczęła we mnie narastać. – Mamo, nie traktuj mnie jak dziecka. Chcę znać prawdę.

– Nie teraz, proszę – wyszeptała i wstała, jakby chciała uciec od rozmowy.

Nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje. Wiedziałem, że coś przede mną ukrywają, ale jej milczenie tylko podsycało moje podejrzenia. W mojej głowie pojawiły się nowe pytania, a brak odpowiedzi zaczynał mnie dręczyć coraz bardziej.

Podsłuchałem ich rozmowę

Kilka dni później podsłuchałem rozmowę, która wszystko zmieniła. Był późny wieczór, a ja nie mogłem spać. Leżałem w łóżku, kiedy usłyszałem podniesione głosy dobiegające z salonu. Wiedziałem, że nie powinienem, ale coś mnie powstrzymało przed powrotem do pokoju. Zatrzymałem się w korytarzu, starając się oddychać jak najciszej.

– Musimy mu powiedzieć – mówiła mama zdenerwowanym głosem. – Nie możemy tego dłużej ukrywać.

– Oszalałaś? Myślisz, że to dobry moment? On nas znienawidzi! – odpowiedział ojciec, próbując szeptać, ale jego złość przebijała przez słowa.

– Lepiej, żeby dowiedział się od nas, niż od kogoś innego – naciskała mama. – Bartek jest dorosły, zasługuje na prawdę.

– A co mam mu powiedzieć? „Synu, nie jestem twoim ojcem”? – warknął Andrzej.

Stałem jak sparaliżowany. Każde słowo brzmiało jak uderzenie młotem. Moje serce biło tak głośno, że bałem się, że usłyszą. Nie wytrzymałem.

– Co?! – krzyknąłem, wchodząc do salonu. – Co to ma znaczyć?

Mama zamarła, a ojciec zamknął oczy, jakby chciał uciec przed rzeczywistością.

– Bartek... – zaczęła mama, ale przerwałem jej.

– Nie! Chcę usłyszeć całą prawdę! Czy to prawda, że Andrzej nie jest moim ojcem?

Ojciec spuścił głowę, a mama usiadła na kanapie, chowając twarz w dłoniach. W salonie zapadła cisza, która trwała wieczność. W końcu mama podniosła wzrok, jej oczy były pełne łez.

– Tak, to prawda. Andrzej nie jest twoim biologicznym ojcem – powiedziała cicho, a jej słowa zawisły w powietrzu jak ołów.

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Uczucie niedowierzania i złości uderzyło mnie niczym fala. W jednej chwili wszystko, co znałem, rozsypało się jak domek z kart.

Jedno zmieniło wszystko

Wyszedłem z domu, zanim zdołali powiedzieć coś więcej. Deszcz zacinał mi w twarz, ale nie obchodziło mnie to. Biegłem przed siebie, chcąc uciec od wszystkiego. Gdy opadłem z sił, usiadłem na ławce w parku, przemoczony do suchej nitki. Ich słowa wciąż dźwięczały mi w głowie. Andrzej nie był moim ojcem. Więc kto? Dlaczego całe życie żyłem w kłamstwie? Po godzinie wróciłem do domu. Nie chciałem tam być, ale musiałem usłyszeć resztę. W salonie siedziała tylko mama, wpatrzona w filiżankę zimnej herbaty. Na mój widok wyprostowała się nerwowo.

– Chcę wiedzieć wszystko – powiedziałem ostro.

– Bartek, proszę... – zaczęła, ale tym razem nie zamierzałem jej przerwać.

Mama westchnęła i zaczęła opowiadać. O tym, jak przed laty poznała Adama, mojego biologicznego ojca. Był ich wspólnym znajomym, który pojawił się w jej życiu na krótko. Romans był krótki i burzliwy. Kiedy zorientowała się, że jest w ciąży, Adam zniknął.

– Andrzej wiedział od początku – powiedziała z trudem. – Wiedział, że to nie jego dziecko. Ale mimo wszystko postanowił cię wychować jak własnego syna.

– Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedzieliście? – zapytałem, czując, jak złość i rozczarowanie zalewają mnie falami.

– Chcieliśmy cię chronić – odparła, ale w jej głosie było słychać poczucie winy.

Nie mogłem tego słuchać. Bez słowa wyszedłem z domu i błąkałem się po mieście, próbując uporządkować myśli. Z każdym krokiem moje pragnienie poznania Adama rosło. Musiałem go odnaleźć, choćby tylko po to, by spojrzeć mu w twarz.

Odszukałem prawdziwego ojca

Znalezienie Adama okazało się łatwiejsze, niż myślałem. Mama podała mi kilka szczegółów, a resztę zrobiły media społecznościowe. Po dwóch dniach miałem jego adres. Stałem przed drzwiami małego mieszkania w starej kamienicy, serce waliło mi jak młot. Zebrałem w sobie resztki odwagi i zapukałem. Drzwi otworzył wysoki, lekko przygarbiony mężczyzna o zmęczonej twarzy. Patrzył na mnie przez chwilę, jakby próbował mnie rozpoznać.

– Adam? – zapytałem, a głos mi zadrżał.

– Tak, a ty to...? – zaczął, ale urwał, wpatrując się we mnie. W jego oczach pojawiło się zrozumienie. – Bartek?

Skinąłem głową. Zaprosił mnie do środka, niepewnie gestem wskazując sofę. Usiadłem, wciąż nie wiedząc, co powiedzieć. Adam usiadł naprzeciwko, próbując zebrać myśli.

Nie sądziłem, że kiedykolwiek tu przyjdziesz – powiedział cicho. – Wiedziałem, że istniejesz, ale...

– Wiedziałeś o mnie? – przerwałem mu, a moja złość wybuchła jak wulkan. – Wiedziałeś i przez osiemnaście lat nic nie zrobiłeś?!

Adam spuścił wzrok, jakby szukał odpowiedzi w podłodze.

– To nie takie proste, jak myślisz – zaczął. – Kiedy twoja matka powiedziała mi, że jest w ciąży, byłem młody, głupi... Bałem się. Po prostu uciekłem.

– Uciekłeś? – wycedziłem. – To twoje usprawiedliwienie?

– Nie ma usprawiedliwienia – przyznał z rezygnacją. – Próbowałem o tobie zapomnieć, ale nie dało się. Czasami chciałem się skontaktować, ale bałem się, że będziesz mnie nienawidził.

– Może bym nie nienawidził, gdybyś próbował – odpowiedziałem ostro. – Ale ty wybrałeś najłatwiejszą drogę. Po prostu mnie zostawiłeś.

Zapadła cisza. Adam odwrócił się, jakby próbował ukryć łzy.

– Przepraszam – powiedział w końcu. – To wszystko, co mogę zrobić.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. W jego głosie słychać było szczerość, ale ból i żal we mnie były zbyt świeże. Wstałem, rzucając ostatnie spojrzenie na człowieka, który powinien być moim ojcem, ale nigdy nim nie był.

– Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć – rzuciłem i wyszedłem, zanim zdążył coś odpowiedzieć.

Czy mogę im wybaczyć?

Wróciłem do domu późnym wieczorem. Rodzice siedzieli w kuchni, jakby czekali na mnie cały dzień. Na ich twarzach malowały się ulga i obawa. Nie odezwałem się do nich, tylko usiadłem naprzeciwko i wpatrywałem się w pusty kubek stojący na stole. W końcu odezwała się mama.

Byłeś u niego, prawda?

Skinąłem głową. Milczeliśmy przez dłuższą chwilę, aż w końcu zebrałem się na odwagę.

– Dlaczego nigdy nie powiedzieliście mi prawdy? – zapytałem, choć znałem już odpowiedź.

– Myśleliśmy, że to dla ciebie lepsze – odparł ojciec. – Chciałem być twoim ojcem. I nadal chcę, jeśli mi na to pozwolisz.

Jego słowa były szczere, ale nie potrafiłem tak po prostu ich zaakceptować.

– Nie wiem, jak mam się z tym pogodzić – powiedziałem. – Czuję, że całe moje życie było kłamstwem.

Mama otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale tylko westchnęła i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Nie mogłem na nich patrzeć. Wstałem od stołu i wyszedłem do swojego pokoju. Całą noc leżałem w łóżku, przewracając się z boku na bok. Myślałem o Adamie, o rodzicach, o tym, czym właściwie jest rodzina. Czy więzy krwi naprawdę znaczą wszystko? Czy Andrzej był gorszym ojcem tylko dlatego, że nie był biologiczny? A może to ja nie umiałem docenić tego, co miałem?

Jedno wiedziałem na pewno – muszę czasem zostawić przeszłość za sobą i spróbować odnaleźć nową równowagę. Ale czy będę w stanie wybaczyć? Tego jeszcze nie wiedziałem.

Reklama

Bartek, 18 lat

Reklama
Reklama
Reklama