Reklama

Mówią, że prawdziwa miłość jest jak wino – z wiekiem staje się lepsza. Tak zawsze myślałam o swoim małżeństwie z Wojtkiem. Przez dwadzieścia lat, które spędziliśmy razem, przeszliśmy przez wiele wzlotów i upadków, ale nasza miłość wydawała się niezmienna. Wspólnie wychowaliśmy dwójkę wspaniałych dzieci, zbudowaliśmy dom i otoczyliśmy się kręgiem przyjaciół, którzy zawsze byli dla nas wsparciem. Wśród tych przyjaciół była Paulina, moja najbliższa przyjaciółka, z którą dzieliłam wszystkie radości i smutki.

Reklama

Miał być piękny wieczór

Zbliżające się dwudziestolecie naszego małżeństwa miało być okazją do świętowania tych wszystkich wspomnień. Cały miesiąc poświęciłam na przygotowania do przyjęcia. Zaprosiłam rodzinę i najbliższych przyjaciół, zadbałam o każdy detal, od dekoracji po menu. Paulina była przy mnie na każdym kroku, pomagając mi w organizacji. Razem planowałyśmy, co podamy do jedzenia, jakie będą atrakcje i jak sprawić, by ten dzień był niezapomniany.

Czułam się szczęśliwa, pełna nadziei na przyszłość. Wojtek zawsze był czułym mężem i troskliwym ojcem. Nasze małżeństwo nie było idealne, mieliśmy swoje kłótnie i nieporozumienia, ale zawsze potrafiliśmy je przepracować. Każdy dzień z Wojtkiem był dla mnie błogosławieństwem, a nasza rocznica miała być tego dowodem. Wiedziałam, że mogę polegać na nim i na Paulinie, mojej najbliższej przyjaciółce. Nie miałam pojęcia, jak bardzo się myliłam.

– Kochanie, czy na pewno wszystko jest gotowe? – zapytałam, układając kwiaty w wazonie. – Nie zapomniałam o niczym?

– Grażynko, wszystko będzie idealnie – Wojtek objął mnie, składając pocałunek na mojej szyi. – Nie martw się tak, przecież to tylko przyjęcie.

Spojrzałam na niego z uśmiechem. Miał rację, ale chciałam, żeby wszystko było perfekcyjne. To nie była zwykła rocznica – to było nasze dwudziestolecie. Wojtek zawsze potrafił mnie uspokoić i sprawić, że czułam się bezpieczna. Jego obecność była jak ciepły koc w chłodny wieczór.

Byłam podekscytowana

– Paulina zaraz tu będzie – dodał, spoglądając na zegarek.

Paulina była nie tylko moją najlepszą przyjaciółką, ale również osobą, której mogłam zaufać bezgranicznie. Była jak siostra, której nigdy nie miałam. Przez lata stała się częścią naszej rodziny, spędzając z nami święta i ważne chwile. Była świadkową na naszym ślubie i matką chrzestną naszych dzieci. Nie mogłam sobie wyobrazić, żeby jej zabrakło w tym wyjątkowym dniu.

Dzwonek do drzwi wyrwał mnie z rozmyślań. Otworzyłam, a w progu stała Paulina z szerokim uśmiechem na twarzy, trzymając w rękach wielki bukiet róż.

– Wszystkiego najlepszego, kochani! – krzyknęła, wręczając mi kwiaty.

– Są przepiękne, dziękujemy! – przytuliłam ją mocno. – Wejdź, wejdź, jeszcze trochę rzeczy do zrobienia zostało.

Wojtek zniknął w kuchni, przygotowując ostatnie detale przed przyjęciem. Paulina zaczęła pomagać mi w ustawianiu stołów i rozmieszczaniu dekoracji. Czułam się jak w domu, otoczona ludźmi, którzy byli mi najbliżsi. Wspólnie śmialiśmy się i żartowaliśmy, ciesząc się chwilą.

Goście zaczęli przychodzić punktualnie. Dom wypełnił się śmiechem, rozmowami i dźwiękami muzyki. Wojtek, zawsze doskonały gospodarz, witał każdego z uśmiechem i ciepłymi słowami. Paulina była wszędzie – rozmawiała z gośćmi, pilnowała, żeby każdy miał co jeść i pić. Czułam, że wszystko idzie zgodnie z planem.

Nie wierzyłam własnym uszom

W pewnym momencie, gdy sprawdzałam, czy na stole nie brakuje jedzenia, usłyszałam ściszone głosy z kuchni. Podeszłam bliżej, zastanawiając się, kto tam może być. Rozpoznałam głos Pauliny.

– Nie możemy tego dłużej ukrywać – szeptała, zaniepokojona. – Ona się kiedyś dowie.

Zamarłam, czując, jak krew odpływa mi z twarzy. Coś w tonie jej głosu sprawiło, że serce zaczęło mi bić szybciej. Przez uchylone drzwi zobaczyłam, jak Wojtek staje naprzeciw niej, chwyta ją za ręce i mówi:

– Dziś jest nasz dzień, nie psuj tego.

Cofnęłam się, przerażona tym, co właśnie usłyszałam. Moje myśli wirowały, próbując zrozumieć, co się dzieje. Czy to możliwe, że Wojtek i Paulina mieli przed mną jakiś sekret? Zaczęłam się zastanawiać nad każdym drobnym szczegółem z ostatnich miesięcy, próbując znaleźć odpowiedź.

Z ciężkim sercem wróciłam do gości, starając się nie pokazywać, jak bardzo jestem zaniepokojona. Uśmiechałam się, rozmawiałam, ale myślami byłam wciąż w kuchni, próbując poskładać w całość to, co usłyszałam. Czyżby moje idealne małżeństwo nie było takie, jak myślałam?

Każde słowo, które usłyszałam w kuchni, dźwięczało mi w uszach. „Nie możemy tego dłużej ukrywać…” – ta fraza nie dawała mi spokoju. W mojej głowie kłębiły się myśli, które próbowałam odsunąć na bok, ale nie potrafiłam. Czy to możliwe, że Paulina i Wojtek mieli coś, co chcieli przede mną ukryć?

Starałam się zachować normalność

Uśmiechałam się i rozmawiałam z gośćmi, ale czułam, że coś jest nie tak. Obserwowałam Wojtka i Paulinę, próbując dostrzec coś, czego wcześniej nie zauważałam. Ich zachowanie wydawało się normalne, ale teraz, po tym, co usłyszałam, zaczynałam dostrzegać drobne szczegóły – zbyt długie spojrzenia, przypadkowe dotknięcia, które wcześniej mogłyby mnie nie zaniepokoić.

– Wszystko w porządku? – zapytała Ania, moja kuzynka, widząc moją nieobecność. – Wyglądasz na zamyśloną.

– Tak, wszystko dobrze – odpowiedziałam, starając się brzmieć przekonująco. – Po prostu trochę jestem zmęczona przygotowaniami.

Ania uśmiechnęła się i klepnęła mnie po ramieniu.

– Rozumiem, ale dzisiaj powinnaś się bawić i cieszyć. To wasz wielki dzień!

Przytaknęłam, ale myślami byłam gdzie indziej. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z Pauliną i dowiedzieć się, o co chodzi. Zdecydowałam się działać. Kiedy Paulina udała się do łazienki, poszłam za nią, czekając, aż wyjdzie. Gdy drzwi się otworzyły, wciągnęłam ją do bocznego pokoju.

– Grażyna, co się dzieje? – zapytała, zaskoczona moim zachowaniem.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo. – Teraz.

Wyglądała na zdziwioną, ale skinęła głową. Zamknęłam drzwi za sobą, starając się, żeby nikt nas nie słyszał.

– Co się dzieje między tobą a Wojtkiem? – zapytałam bez ogródek, patrząc jej prosto w oczy.

Unikała mojego spojrzenia

– O czym ty mówisz?

– Nie udawaj – powiedziałam, czując, jak narasta we mnie złość. – Słyszałam waszą rozmowę w kuchni. Co przede mną ukrywacie?

– Grażyna, proszę, nie krzycz. Chciałam ci to powiedzieć wcześniej, ale… bałam się, jak zareagujesz.

Serce biło mi jak szalone. Wiedziałam, że zaraz usłyszę coś, co zmieni wszystko.

– Wojtek i ja… – zaczęła, ale jej głos załamał się. – To nie miało się tak potoczyć. Na początku to były tylko rozmowy, potem spotkania… Naprawdę nie wiem, jak to się stało, ale… zakochaliśmy się w sobie.

Czułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Słowa Pauliny były jak cios prosto w serce.

– Zakochaliście się?

– Grażyna, proszę, zrozum… – próbowała tłumaczyć, ale nie chciałam jej słuchać.

– Wyjdź – powiedziałam cicho, ale stanowczo. – Wyjdź stąd i nie wracaj.

Podniosła się z krzesła, a łzy spływały jej po policzkach. – Grażyna, przepraszam... – wyszeptała, wychodząc z pokoju.

Zostawiła mnie samą, z sercem rozdartym na pół. Moja najlepsza przyjaciółka i mój mąż – osoby, którym ufałam najbardziej, zdradziły mnie w najbardziej bolesny sposób. Stałam w ciszy, czując, jak łzy spływają mi po policzkach.

Co ja teraz zrobię?

Nie mogłam zebrać myśli. Wszystko wokół mnie zdawało się rozmywać, a ja stałam w pokoju, czując, jak cały mój świat się rozpada. Wyszłam z pokoju i zaczęłam szukać Wojtka. Znalazłam go w ogrodzie, rozmawiającego z gośćmi. Jego śmiech dźwięczał mi w uszach, przypominając, jak bardzo mnie zdradził. Podeszłam do niego, starając się zachować spokój.

– Wojtek, możemy porozmawiać? – zapytałam, a on odwrócił się do mnie z uśmiechem, który zniknął, gdy zobaczył wyraz mojej twarzy.

– Oczywiście, kochanie – przeprosił gości i poszedł za mną do pokoju.

– Co się dzieje? – zapytał, próbując mnie objąć.

Odsunęłam się od niego.

– Wojtek, przestań. Wiem o wszystkim. Paulina mi powiedziała.

Spuścił głowę, milcząc. Jego milczenie było dla mnie wystarczającą odpowiedzią.

– Jak mogłeś mi to zrobić? Po tylu latach, po wszystkim, co razem przeszliśmy?

– Grażyna, ja… – zaczął, ale przerwałam mu, nie chcąc słuchać żadnych wymówek.

– Nie chcę słyszeć twoich kłamstw. Chcę wiedzieć, jak długo to trwa.

Przyznał się do winy

– Prawie dwa lata.

Czułam, jak ziemia osuwa mi się spod nóg. Dwa lata. Przez dwa lata żyłam w kłamstwie, wierząc, że mam szczęśliwe małżeństwo.

– Dlaczego? – wyszeptałam, próbując zrozumieć.

– Nie wiem – odpowiedział, spoglądając na mnie ze smutkiem. – Po prostu… coś się zmieniło. Na początku to były tylko niewinne spotkania, potem... Grażyna, ja naprawdę nie chciałem, żeby to się tak potoczyło.

– Ale się potoczyło – powiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Zdradziłeś mnie. Zdradziłeś nasze małżeństwo.

Nie mogłam dłużej wytrzymać. Wybiegłam z pokoju, nie patrząc, dokąd idę. Musiałam uciec, znaleźć miejsce, gdzie mogłabym być sama. Wbiegłam do ogrodu, szukając spokoju wśród drzew i kwiatów. Oparłam się o drzewo, próbując złapać oddech.

– Czas powiedzieć wszystkim prawdę – powiedziałam do siebie.

Weszłam do domu. Serce waliło mi jak młot, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Musiałam ujawnić prawdę, zanim cała ta maskarada stanie się nie do zniesienia.

Czas skończyć ten cyrk

– Proszę wszystkich o uwagę! – zawołałam. Rozmowy ucichły, a wszystkie oczy zwróciły się ku mnie. Widziałam twarze pełne uśmiechów, które zaraz miały się zmienić.

Wzięłam głęboki oddech, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Muszę wam wszystkim coś powiedzieć – zaczęłam, a głos mi drżał. – Dzisiaj, w dniu naszego dwudziestolecia małżeństwa, dowiedziałam się, że mój mąż ma romans z moją najlepszą przyjaciółką Pauliną.

W salonie zapanowała cisza, jakby wszyscy zamarli w bezruchu. Nagle słyszałam tylko bicie własnego serca. Goście patrzyli na nas z szokiem i niedowierzaniem, a niektórzy zaczęli szeptać między sobą.

– To niemożliwe… – powiedziała Ania, ale jej słowa brzmiały niewiarygodnie nawet dla niej samej.

– Niestety, to prawda – powiedziałam, czując, jak łzy spływają mi po policzkach. – Paulina przyznała się do wszystkiego. Trwa to już od dwóch lat.

Zapanowało poruszenie, a Wojtek i Paulina stali obok mnie, bezradni. Widziałam, jak Wojtek próbuje coś powiedzieć, ale nie mógł znaleźć odpowiednich słów.

– Jak mogłeś, Wojtek? – odezwał się ktoś z tłumu. – Po tylu latach…

– A ty, Paulina? – dodała inna osoba. – Jak mogłaś zdradzić swoją najlepszą przyjaciółkę?

To koniec

Paulina zaczęła płakać, zasłaniając twarz dłońmi. Wojtek próbował ją objąć, ale odsunęła się od niego.

– Grażyna, przepraszam… – wyszeptała. – Nigdy nie chciałam, żeby to się tak skończyło…

– Przeprosiny nie wystarczą – powiedziałam, czując, jak złość i ból mieszają się we mnie. – Zdradziliście mnie oboje. Zniszczyliście wszystko, co budowaliśmy przez te lata.

Czułam, że muszę wyjść na świeże powietrze, zanim całkowicie się załamię. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi. Goście rozstępowali się przede mną, patrząc z litością i współczuciem. Wybiegłam na zewnątrz, czując, jak zimne powietrze chłodzi moje rozpalone policzki. Oparłam się o balustradę, starając się złapać oddech.

Czekał mnie trudny czas. Musiałam znaleźć w sobie siłę, żeby przetrwać ten koszmar i zastanowić się, jak dalej ułożyć swoje życie. Wojtek i Paulina zniszczyli coś, co wydawało się niezniszczalne, ale musiałam znaleźć sposób, by iść naprzód, niezależnie od tego, jak bolesne to będzie.

Reklama

Grażyna, 44 lata

Reklama
Reklama
Reklama