„Na imprezie poznałam faceta z marzeń. Przystojniak z grubym portfelem okazał się jednak oskubany jak drób do rosołu”
„Od chwili, kiedy Daniel pojawił się w moim życiu, wszystko zmieniło się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Nagle stałam się kimś innym, kimś, kto zamiast porannej kawy w zatłoczonej kawiarni, sączył ją w eleganckich wnętrzach”.
Zanim poznałam Daniela, moje życie było proste, choć skromne. Pracowałam w małej firmie, na stanowisku, które pozwalało mi się utrzymać, ale nic ponad to. Byłam szczęśliwa w swoim małym świecie. Wieczorami wracałam do wynajmowanego mieszkania, a weekendy spędzałam z Kamilą, moją najlepszą przyjaciółką. To ona zawsze miała dla mnie dobre słowo i jakieś szalone pomysły. Pewnego dnia jednak wszystko się zmieniło.
Urzekł mnie
To była impreza, na którą Kamila wciągnęła mnie niemal siłą.
– Chodź, pokażę ci, jak żyje prawdziwa Warszawa – mówiła, ciągnąc mnie za rękę.
Niechętnie się zgodziłam, bo wiedziałam, że to nie moje klimaty. Jednak tego wieczoru poznałam Daniela. Przystojny, charyzmatyczny, z taką pewnością siebie, jakiej nigdy wcześniej nie widziałam. Od pierwszego spojrzenia poczułam, że to ktoś, kto może odmienić moje życie. I, niestety, miałam rację – zmienił je całkowicie.
– Nie wydaje ci się, że on jest trochę zbyt… idealny? – Kamila zmrużyła oczy, kiedy zauważyła, jak wpatruję się w Daniela.
– Daj spokój. Nie wszyscy faceci to kłamcy i dranie – zaśmiałam się.
Daniel wprowadził mnie w świat, o którym nawet nie marzyłam. Luksusowe restauracje, drogie ubrania, wyjazdy, których koszty przyprawiały mnie o zawrót głowy. „Zasługujesz na to” – mówił, patrząc na mnie z pewnością siebie. Wierzyłam mu. Wierzyłam każdemu jego słowu.
Od chwili, kiedy Daniel pojawił się w moim życiu, wszystko zmieniło się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Nagle stałam się kimś innym, kimś, kto zamiast porannej kawy w zatłoczonej kawiarni, sączył ją w eleganckich wnętrzach, gdzie kelnerzy znali moje imię. Daniel był dla mnie jak przewodnik po zupełnie nowym świecie – świecie, który z jednej strony mnie fascynował, a z drugiej nieco przerażał.
Żyliśmy jak w bajce
– Nie sądzisz, że to wszystko to zbyt wiele? – zapytałam niepewnie, kiedy po raz kolejny zaprosił mnie na kolację do miejsca, które wyglądało bardziej jak galeria sztuki niż restauracja.
– Przestań. Teraz jesteś częścią tego świata. Musisz to tylko poczuć – odpowiedział z uśmiechem, a jego pewność siebie działała na mnie jak magnes.
I powoli zaczynałam w to wierzyć. Z dnia na dzień moje obawy znikały. Im częściej wychodziłam z Danielem, tym bardziej czułam, że może naprawdę należę do tego świata. Kiedy on płacił za kolejne kolacje, drogie wina i prezenty, miałam wrażenie, że wszystko to należy się również mnie. Kamila nie była tak zachwycona.
– Nie wiem, coś mi w tym wszystkim nie gra. Nagle zaczęłaś wydawać pieniądze, których nie masz. Skąd ty bierzesz na te wszystkie ciuchy? – spytała, kiedy przyszła do mnie na kawę i zobaczyła nową sukienkę wiszącą na krześle.
– Wzięłam mały kredyt – odpowiedziałam od niechcenia, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
– Zresztą, Daniel mówi, że to tylko chwilowe. Wkrótce zaczniemy razem inwestować i wszystko się zwróci. Wiesz, on zna ludzi, którzy potrafią zarobić na tym krocie.
Kamila milczała przez chwilę, a potem westchnęła ciężko.
– Uważaj na siebie, proszę. Nie chcę, żebyś potem żałowała.
Zbagatelizowałam jej słowa. Daniel był przecież moim kluczem do lepszego życia. Każda jego decyzja wydawała się idealnie przemyślana. Zawsze wiedział, co powiedzieć, jak sprawić, żebym poczuła się wyjątkowa. Wkrótce przestałam słuchać ostrzeżeń Kamili. Przecież Daniel obiecał mi, że wszystko się ułoży.
Musiałam mu wierzyć
Z każdym dniem coraz bardziej wsiąkałam w świat, który przede mną otworzył. Zaczęłam coraz więcej wydawać – drogie torebki, biżuteria, buty. Nieważne, że moje zarobki nie pokrywały tych wydatków. Daniel cały czas powtarzał, że wkrótce będziemy żyć jak królowie. A ja chciałam w to wierzyć. Brałam kolejne kredyty, żeby nadążyć za jego tempem.
– Zaczynam się martwić. Moje długi rosną. – Starałam się nie brzmieć desperacko, choć tak właśnie się czułam.
– Nie przejmuj się. Wszystko mamy pod kontrolą. Ja zaraz załatwię kilka spraw i wrócę. – Uśmiechał się, jakby to nic nie znaczyło.
Zniknął następnego dnia. Żadnych telefonów, żadnych wiadomości. Najpierw myślałam, że to chwilowe, że wróci za kilka dni. Jednak mijające tygodnie tylko potęgowały moje przerażenie. Próbowałam się z nim skontaktować, ale jego numer milczał. Nie wiedziałam, co robić. Gdy dzwonił bank, zaczynałam wpadać w panikę. Kamila była jedyną osobą, która próbowała mnie przywrócić do rzeczywistości.
– Mówiłam ci, że to się tak skończy! – syknęła, kiedy kolejny raz próbowałam tłumaczyć nieobecność Daniela. – On po prostu cię zostawił z tym wszystkim.
Nie chciałam tego przyznać, ale w głębi serca wiedziałam, że miała rację. Gdy minęły kolejne tygodnie, a Daniel nadal nie dawał znaku życia, wpadłam w panikę. Zaczęły napływać listy z banków, wezwania do zapłaty, groźby windykatorów. Z każdą kopertą moje serce biło szybciej, a umysł zaczynał się kręcić wokół jednej myśli: „Co ja narobiłam?”.
Wszystko nagle runęło
Siedziałam na kanapie, przeglądając stos rachunków, gdy zadzwonił telefon.
– Pani Alicja? – głos w słuchawce był zimny i rzeczowy. – Mamy informacje o opóźnieniach w spłacie kredytu. Prosimy o kontakt w sprawie uregulowania zaległości.
Ręce mi się trzęsły. Nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Bez Daniela nie było mnie na nic stać.
– Kamila, co ja zrobiłam? – spytałam przez łzy, kiedy przyszła wieczorem. – Przecież wszystko miało się poukładać!
– Musisz to jakoś ogarnąć. – Była zdenerwowana, ale próbowała zachować spokój. – Zgłoś się do prawnika. Ktoś musi ci pomóc wyjść z tego bałaganu.
Słowa Kamili powoli zaczęły docierać do mnie. Wiedziałam, że muszę działać. Ale najpierw musiałam zmierzyć się z prawdą – zostałam sama. Z gigantycznymi długami, bez Daniela, który miał być odpowiedzią na wszystkie moje problemy.
Nie miałam wyjścia – musiałam zasięgnąć porady prawnej. Gdy usiadłam naprzeciw prawnika, który analizował stos dokumentów dotyczących moich długów, jego wyraz twarzy mówił wszystko.
– Pani Alicjo, sytuacja jest poważna – zaczął, nie podnosząc wzroku znad papierów. – Długi są ogromne.
– Ale co mogę teraz zrobić? – spytałam z nadzieją, choć czułam, że nie usłyszę niczego dobrego.
Prawnik opisał kilka opcji, jednak żadna z nich nie była łatwa. Czekało mnie lata spłacania długów, ograniczeń i wyrzeczeń. Z każdą minutą rozmowy miałam wrażenie, że mój świat jeszcze bardziej się kurczy, zamieniając się w klaustrofobiczną pułapkę.
Byłam bezsilna
Z ciężkim sercem postanowiłam powiedzieć wszystko matce. Dotąd ukrywałam przed nią całą prawdę, nie chcąc, żeby się martwiła, ale teraz nie miałam wyjścia. Jej twarz, kiedy wyznałam, jak bardzo się zadłużyłam, mówiła więcej niż słowa.
– Jak mogłaś się w to wpakować? – zapytała z rozpaczą. – Przecież zawsze cię ostrzegałam, żebyś uważała na takich ludzi.
Milczałam, nie mając nic na swoje usprawiedliwienie. Wiedziałam, że zawiodłam nie tylko siebie, ale też ją.
Nie mogłam dłużej siedzieć bezczynnie. Musiałam znaleźć Daniela. Czy naprawdę mnie porzucił? A może coś mu się stało?
Ruszyłam śladem miejsc, które razem odwiedzaliśmy, próbując dowiedzieć się czegokolwiek od ludzi, z którymi się spotykaliśmy. Ale im bardziej szukałam, tym bardziej miałam wrażenie, że Daniel nigdy nie istniał naprawdę – jakby był tylko fantazją, którą sama sobie wymyśliłam.
– Nikt nie wie, gdzie on jest. Nikt go nie zna – mówiłam do Kamili przez telefon, bezsilna i rozgoryczona.
– To nie jest zwykły zbieg okoliczności – odparła Kamila z nutą frustracji. – Widzisz przecież, że zostawił cię z tym wszystkim. On od początku miał taki plan.
Początkowo nie chciałam w to wierzyć, ale po pewnym czasie zaczęłam odkrywać, że Daniel miał już na koncie podobne historie. Spotykał inne kobiety, wciągał je w ten sam świat luksusu, a potem znikał, zostawiając je z długami. Czułam się tak, jakby ziemia usuwała mi się spod nóg. Miałam wrażenie, że każda moja decyzja prowadziła do katastrofy.
Miałam wyrzuty sumienia
– Jak mogłam być taka głupia? – szepnęłam do siebie, siedząc w kawiarni, gdzie po raz pierwszy spotkaliśmy się z Danielem. – Przecież to wszystko było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.
– Nie byłaś głupia, chciałaś wierzyć – Kamila próbowała mnie pocieszyć. – Ale czasem to, co wygląda na złoto, okazuje się tylko błyszczącą folią.
Z każdym krokiem moje poszukiwania prowadziły donikąd. Zostałam sama z długami i świadomością, że człowiek, któremu ufałam, był tylko kłamcą. Ostatecznie musiałam pogodzić się z tym, że Daniel zniknął na zawsze. Nie było już nadziei na jego powrót ani żadnej odpowiedzi, która mogłaby wyjaśnić, dlaczego to zrobił. Byłam sama – z długami, których ciężar każdego dnia przypominał mi o popełnionych błędach.
Prawnik pomógł mi uregulować część spraw, ale przyszłość malowała się w ciemnych barwach. Żyłam od wypłaty do wypłaty, spłacając niewielkie raty kredytów. Wszystko, co kiedyś wydawało się błyszczącym snem, teraz było koszmarem, od którego nie mogłam się uwolnić.
Jak mogłam nic nie widzieć?
Matka starała się mnie wspierać, choć widziałam, jak bardzo jest zawiedziona. Kamila, choć wciąż blisko, coraz częściej unikała rozmów o Danielu. Wiedziała, że to, co się stało, było moją własną lekcją, a ja musiałam sama poradzić sobie z jej konsekwencjami.
Nie było żadnego szybkiego rozwiązania. Żadne magiczne wyjście z sytuacji, w której się znalazłam. Wiedziałam, że przede mną długi proces odbudowywania życia, które runęło jak domek z kart. Z luksusu, którym Daniel mnie oszołomił, pozostało tylko wspomnienie, gorzkie i bolesne.
Zrozumiałam jedno: to, co lśni na powierzchni, często kryje w sobie pustkę. Daniel był tego symbolem. Chciałam wierzyć w jego obietnice, ale zapłaciłam za to najwyższą cenę. Czekało mnie jeszcze wiele lat walki o spłatę długów, ale największa walka toczyła się we mnie – z poczuciem winy, strachu i rozczarowania samą sobą.
Patrząc w lustro, widziałam kobietę, która straciła wszystko, co zbudowała. Ale gdzieś w głębi tliła się nadzieja, że kiedyś znajdę sposób, by to odbudować – powoli, krok po kroku.
Alicja, 30 lat