„Na kolacji walentynkowej zamiast ostryg posmakowałam goryczy zdrady. Wszystko to popiłam łzami smutku”
„Wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie w taki sposób, że od razu poczułam mdłości. To był ten rodzaj spojrzenia, który zwiastował coś złego. – Jest ktoś inny – wyszeptał. – Spotykam się z kimś… od jakiegoś czasu. – Przełknął ślinę i zerknął w bok, jakby nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy”.

- Redakcja
Walentynki. Dzień, który powinien być pełen czułości, miłości i słodkich wyznań. Wszędzie czerwone serca, bukiety róż i zakochane pary celebrujące swoją bliskość. Gdy Łukasz zarezerwował stolik w jednej z najdroższych restauracji w mieście, pomyślałam, że w końcu dorósł do tego, by pokazać mi, jak bardzo mu zależy. Byliśmy razem już cztery lata, a ja coraz częściej zastanawiałam się, czy w końcu się oświadczy. Ta kolacja miała być wyjątkowa. Tak czułam.
Wieczór zapowiadał się idealnie
Zachwycona wyborem lokalu, zamówiłam ostrygi i kieliszek białego wina. Łukasz był trochę nieswój, ale tłumaczyłam to stresem. Może miał pierścionek w kieszeni i zbierał się na odwagę? Przecież kochaliśmy się, prawda? Wszystko układało się idealnie, a ja nie mogłam się doczekać, by zobaczyć błysk zaręczynowego pierścionka na swoim palcu. Gdy kelner postawił przede mną talerz, nie miałam pojęcia, że wraz z pierwszą ostrygą przełknę coś znacznie bardziej gorzkiego. Podniosłam kieliszek, uśmiechając się do Łukasza. Jego mina była dziwnie napięta, jakby balansował na krawędzi jakiejś decyzji, którą nie chciała mu przejść przez gardło.
– Wszystko w porządku? – zapytałam, przechylając głowę.
– Tak, tak… – Łukasz wymusił uśmiech, ale zaraz potem spuścił wzrok na swoje dłonie.
Coś było nie tak. Mój chłopak zazwyczaj był rozmowny, a tego wieczoru wydawał się niemal obcy. Zerkał nerwowo na telefon, odpisując na wiadomości.
– Ktoś ważny? – rzuciłam niby żartem, ale czułam, jak w środku coś mnie ściska.
Łukasz spojrzał na mnie szybko, po czym wyłączył ekran.
– Przepraszam, to nic takiego.
Odstawiłam kieliszek na stół i uważnie mu się przyjrzałam. Próbowałam ignorować niepokój, który powoli narastał. Może faktycznie się stresował? Może planował zaręczyny i dlatego był taki spięty? Ale im dłużej go obserwowałam, tym bardziej wątpliwości zaczynały mnie dręczyć.
Nadeszła chwila prawdy
Łukasz nerwowo przesunął palcami po serwetce, jakby szukał w niej ratunku. Ja siedziałam naprzeciwko niego, z palcami zaciskającymi się na krawędzi stołu.
– Nie wiem, jak mam ci to powiedzieć… – zaczął, a mnie przeszedł zimny dreszcz.
Mówił to tak, jakby za chwilę miał ogłosić wyrok. Jakby cokolwiek, co powie, mogło mnie złamać.
– Po prostu powiedz – przerwałam mu sucho, bo nagle straciłam cierpliwość do tej dramatycznej pauzy.
Wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie w taki sposób, że od razu poczułam mdłości. To był ten rodzaj spojrzenia, który zwiastował coś złego.
– Jest ktoś inny – wyszeptał. – Spotykam się z kimś… od jakiegoś czasu. – Przełknął ślinę i zerknął w bok, jakby nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy.
W głowie miałam pustkę. Restauracja zniknęła. Nie było już delikatnej muzyki w tle, nie było zapachu jedzenia. Wszystko skurczyło się do tego jednego zdania.
– Od jakiegoś czasu? – powtórzyłam. – Jak długo?
Łukasz spuścił wzrok.
– Pół roku…
Myślał, że się nie wyda?
Pół roku. Sześć miesięcy. Dwieście cztery dni, kiedy całował mnie, mówił, że mnie kocha, że jestem jego całym światem. Dwieście cztery dni kłamstw. Zacisnęłam pięści na kolanach, czując, jak coś rozsadza mnie od środka.
– I teraz mi to mówisz? W walentynki? W drogiej restauracji, nad talerzem ostryg?! – niemal wykrzyczałam, a kilka osób przy sąsiednich stolikach spojrzało w naszą stronę.
Łukasz milczał. Jego twarz była mieszanką wstydu i ulgi – jakby czekał na ten moment od dawna.
– Kim ona jest? – syknęłam, choć nie wiedziałam, czy chcę znać odpowiedź.
Przez chwilę wahał się, ale potem wypowiedział imię, które sprawiło, że wszystko się we mnie zagotowało.
– Natalia – powiedział cicho, jakby to jedno słowo mogło zabrzmieć łagodniej, jeśli wypowie je w odpowiedni sposób.
Poczułam, jak żołądek podchodzi mi do gardła. Natalia. Jego koleżanka z pracy. Ta sama, o której kiedyś wspominał, że „niezłe z niej ziółko”. Ta, której zdjęcia z firmowych imprez widziałam na Facebooku. Wysoka, z burzą ciemnych loków, zawsze uśmiechnięta, zawsze w centrum uwagi.
– Żartujesz sobie? – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
Łukasz pokręcił głową, a ja zobaczyłam, jak jego dłoń nerwowo zaciska się na krawędzi stołu.
– Nie chciałem, żeby tak wyszło – powiedział, ale w jego głosie nie było skruchy, tylko zmęczenie. Jakby ta rozmowa była dla niego równie bolesna co dla mnie. Jakby zdrada była czymś, co się po prostu „przydarza”.
– I co teraz? – zapytałam, choć nie byłam pewna, czy chcę znać odpowiedź.
Łukasz wziął głęboki oddech.
– Chciałem ci to powiedzieć wcześniej… Ale nie potrafiłem.
Wszyscy widzieli moją porażkę
Odstawiłam kieliszek wina z taką siłą, że płyn chlusnął na biały obrus. Nie obchodziło mnie to. Moja dłoń drżała, serce waliło jak szalone, ale w głowie miałam tylko jedną myśl: jak mogłam być taka ślepa?
– Czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz? – zapytałam, choć bałam się odpowiedzi.
Łukasz wziął głęboki oddech, a ja przez ułamek sekundy miałam nadzieję, że powie: „Tak, kocham, popełniłem błąd, naprawię to”. Ale zamiast tego usłyszałam coś zupełnie innego.
– Nie wiem…
Nie wiem. Dwa krótkie słowa, które przecięły mnie na pół. To było gorsze niż „nie”, gorsze niż jakiekolwiek wyznanie winy. Bo „nie wiem” oznaczało, że dla niego to już koniec, tylko jeszcze nie zebrał się na odwagę, by to powiedzieć. Oparłam się o oparcie krzesła, próbując zebrać myśli. W moim wnętrzu buzowała mieszanka gniewu, bólu i upokorzenia.
– Więc dlatego mnie tu zabrałeś? – syknęłam. – Żeby mi to powiedzieć?
Łukasz spuścił wzrok.
– Chciałem to zrobić w odpowiedni sposób…
Roześmiałam się gorzko.
– W odpowiedni sposób?! W restauracji, w Walentynki?! Naprawdę sądziłeś, że to dobry moment?!
Miał czelność wzruszyć ramionami.
– Chciałem być uczciwy…
– Uczciwy?! – nie kontrolowałam już głosu. Kilka osób przy sąsiednich stolikach odwróciło się w naszą stronę. – Uczciwy facet nie sypia pół roku z inną kobietą, a potem nie zaprasza swojej dziewczyny na romantyczną kolację, żeby złamać jej serce między jedną ostrygą a drugą!
Nie mogę na niego patrzeć
Łukasz spuścił wzrok, jakby bał się spojrzeć mi w oczy. Może dlatego, że w moim spojrzeniu nie było już miłości. Była furia.
– Myślałeś, że zjemy kolację, a potem się rozejdziemy jak dorośli ludzie? Że uścisnę ci dłoń i powiem: „Nie ma sprawy, Łukasz, baw się dobrze z Natalią”? – głos mi się łamał, ale nie zamierzałam płakać. Jeszcze nie.
Łukasz westchnął ciężko.
– Nie wiem, czego oczekujesz…
– Czego oczekuję?! Może tego, żebyś był cholernie nieszczęśliwy! Żebyś cierpiał tak, jak ja teraz! – Wstałam gwałtownie, strącając serwetkę na podłogę.
Kilka osób w restauracji szeptało między sobą, ale nie obchodziło mnie to. Nie wstydziłam się, to Łukasz powinien się wstydzić.
– Nie chciałem cię zranić… – zaczął, ale przerwałam mu śmiechem.
– To po co mnie okłamywałeś przez pół roku?!
Nie odpowiedział. Bo nie miał odpowiedzi. Odsunęłam krzesło i sięgnęłam po torebkę.
– Wiesz co, Łukasz? Mam nadzieję, że ona cię zdradzi. Że kiedyś usiądziesz w tej samej restauracji i usłyszysz to, co ja dzisiaj.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. Nie obejrzałam się za siebie. Nie chciałam widzieć jego twarzy. Gdy tylko wyszłam, łzy popłynęły mi po policzkach.
Byłam ślepa i głupia
Szłam przed siebie, nie wiedząc nawet, dokąd zmierzam. Chłodne, lutowe powietrze szczypało mnie w policzki, ale nie mogło ugasić ognia, który palił mnie od środka. Zdrada Łukasza była jak trucizna, powoli rozchodząca się po moim ciele. Łzy płynęły mi po twarzy, ale nie próbowałam ich powstrzymać. Przecież nie musiałam już udawać silnej. Nie musiałam już niczego udawać. Gdzieś w środku czułam, że powinnam się cieszyć, że prawda wyszła na jaw. Że nie straciłam kolejnych miesięcy, może lat, na życie w kłamstwie. Ale w tej chwili czułam tylko ból.
Przysiadłam na ławce w parku, otoczona ciszą. Po głowie krążyło mi jedno pytanie: Kiedy to się zaczęło? Kiedy przestałam być dla niego wystarczająca? Sięgnęłam po telefon i weszłam na jego profil. Jeszcze kilka godzin temu byłam jego dziewczyną, teraz czułam się jak obca osoba. Oczywiście, Natalia już tam była. Lajkująca jego zdjęcia, komentująca każde nowe osiągnięcie. Była tu cały czas, a ja tego nie widziałam.
Wzięłam głęboki oddech. Nie, nie będę się katować. Nie dzisiaj. Wstałam, otarłam łzy i spojrzałam na świat przed sobą. Był taki sam jak przed walentynkową kolacją, ale dla mnie wszystko się zmieniło. Nie wiedziałam, co będzie dalej. Ale wiedziałam jedno. Nie pozwolę, żeby ta noc mnie zniszczyła.
Lena, 29 lat