Reklama

Nazywam się Alicja. Przyjechałam na majówkę nad jezioro, choć sama nie wiem dlaczego. Może z nudów, może z potrzeby ucieczki od codziennej rutyny, która zaczyna mnie przytłaczać. Moje życie ostatnio przypomina błędne koło — praca, dom, praca, dom. Czasami zastanawiam się, kiedy ostatnio zrobiłam coś dla siebie, coś spontanicznego.

Reklama

Gdy przybyłam na miejsce, domek nad jeziorem otoczył mnie przyjemną ciszą i spokojem. Powietrze pachniało wilgocią i przyrodą, a delikatny szum wiatru uspokajał. To miejsce miało coś w sobie, coś, co na chwilę pozwalało zapomnieć o zgiełku miasta i monotonii codziennego życia.

Na samym początku spotkałam moich znajomych, którzy już zdążyli się zadomowić. Wszyscy wyglądali na zrelaksowanych i zadowolonych, jakby ta majówka była dla nich wybawieniem. Zauważyłam Piotra, brata mojej koleżanki, z którym dotąd nie miałam okazji wiele rozmawiać. Piotr był przystojnym mężczyzną, o niebieskich oczach, które zdawały się przewiercać na wylot. Jego uśmiech był lekko zawadiacki, ale pełen ciepła.

Na razie jednak, jedyne, co czułam, to był lekki niepokój pomieszany z nadzieją, że ten wyjazd przyniesie coś nowego. Może oderwanie się od codzienności pomoże mi zrozumieć, czego tak naprawdę potrzebuję i pragnę. Być może właśnie tutaj znajdę coś, co pozwoli mi odetchnąć pełną piersią.

Chciałam poznać go lepiej

Deszcz zaczął padać, gdy akurat rozpaliliśmy ognisko. Nie była to ulewa, ale raczej mżawka. Krople rytmicznie uderzały o dach domku, tworząc hipnotyzującą melodię, która wprawiała nas w leniwy nastrój. Wieczór zapowiadał się spokojnie, ale wkrótce miałam się przekonać, że pozory mogą mylić.

– Niezła pogoda na majówkę, co? – zagadnął mnie Piotr, zbliżając się do ogniska. Jego głos brzmiał lekko drwiąco, ale bez złośliwości. Uśmiechnęłam się, przytulając do siebie koc.

– Cóż, nie spodziewałam się tropikalnych upałów, ale liczyłam na coś lepszego niż to – odparłam, wskazując głową na ciemne chmury nad nami.

Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, przerywając czasem, żeby dorzucić drewna do ognia. Piotr miał w sobie coś, co przyciągało, a jednocześnie budziło pewien niepokój. Jakby skrywał coś pod tą pogodną powierzchownością.

– Wiesz, zawsze wydawało mi się, że jesteś bardziej... zdystansowana – powiedział nagle, przerywając milczenie, które zapadło między nami.

– Zazwyczaj tak jest – odpowiedziałam. – Ale czasami potrzebuję kogoś, z kim mogę być po prostu sobą.

Jego wzrok był intensywny, jakby chciał przejrzeć mnie na wylot. Rozmawialiśmy dalej, a każda kolejna wymiana zdań zbliżała nas do siebie. Czułam napięcie w powietrzu, jakby coś się miało wydarzyć. Mój umysł, jeszcze chwilę temu znużony rutyną, teraz pracował na pełnych obrotach.

Pomyślałam o tym, jak dziwnie jest czuć coś takiego do niemal nieznajomego człowieka. A jednak, czy to nie takie momenty nadają życiu kolorytu? Czy to nie właśnie takie spotkania wyrywają nas z codzienności i otwierają na coś nowego?

Nie zapomnę tej nocy

Noc okazała się bardziej emocjonująca, niż mogłam sobie wyobrazić. Wszystko zaczęło się od jednego niepozornego gestu. Siedzieliśmy przy ognisku, kiedy Piotr delikatnie dotknął mojej ręki. Jego dotyk był pewny, ale subtelny. Spojrzeliśmy na siebie i w tym jednym momencie cały świat zniknął.

– Alicja... – wyszeptał, zbliżając się. Nasze usta spotkały się w pierwszym pocałunku, który przypieczętował coś, czego nie potrafiłam w pełni zrozumieć. Cały czas czułam, jak serce bije mi mocniej, jakbym była na krawędzi przepaści.

To była noc pełna emocji i niewypowiedzianych myśli. Spędziliśmy ją razem, w jego ramionach, w otoczeniu ciszy i delikatnego szumu deszczu. Poczułam się dziwnie bezpieczna, jakby na chwilę wszystko było na swoim miejscu.

Rankiem obudziłam się, czując jego ciepło obok siebie. Na moment zapomniałam o całym świecie, aż do chwili, gdy spojrzałam na niego, zastanawiając się, co to wszystko znaczy.

– Dzień dobry – powiedział z uśmiechem, który jednocześnie zniewalał i niepokoił.

– Dzień dobry – odpowiedziałam, próbując ukryć niepewność w głosie.

Wymieniliśmy kilka zdań, ale każde z nich wydawało się sztuczne, nienaturalne. W mojej głowie krążyły myśli o tym, co wydarzyło się między nami. Co to wszystko znaczyło? Czy to było zwykłe zauroczenie, czy coś więcej?

Czułam, że niepewność zaczyna mnie przytłaczać. Wiedziałam, że muszę przemyśleć wszystko na spokojnie. Ale jak miałam to zrobić, kiedy serce i rozum nie współpracowały ze sobą?

To był szok

Punkt kulminacyjny tego wyjazdu nadszedł szybciej, niż mogłam się spodziewać. Chociaż dzień zaczął się spokojnie, w powietrzu czułam napięcie. W końcu doszło do rozmowy, która zmieniła wszystko.

– Alicja, muszę ci coś powiedzieć – zaczął Piotr, kiedy znaleźliśmy się na osobności, z dala od innych.

– Coś się stało? – zapytałam, zauważając niepokój w jego oczach.

Piotr odwrócił wzrok, jakby szukał właściwych słów. Wiedziałam, że to, co usłyszę, nie będzie łatwe do przyjęcia.

– Ja... jestem zaręczony – powiedział, a te słowa zawisły między nami jak lodowaty ciężar.

– Co? – wyszeptałam, nie będąc w stanie uwierzyć w to, co usłyszałam. Świat zawirował mi przed oczami, a uczucie zdrady przebiło mnie na wskroś.

– Miałem ci powiedzieć... To nie tak miało się potoczyć – tłumaczył się, ale jego głos brzmiał teraz obco.

Próbowałam zebrać myśli, ale nie mogłam. Czułam się jak dziecko, któremu odebrano najcenniejszą zabawkę. Wszystko, co czułam wczoraj, teraz zamieniało się w ból i rozczarowanie.

Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – zapytałam, starając się zapanować nad drżeniem głosu.

– Alicja, ja... sam nie wiem. Nie planowałem tego – odpowiedział, a w jego oczach pojawiło się coś, co mogło być skruchą.

Nie byłam w stanie tego znieść. Wstałam i odeszłam, nie oglądając się za siebie. Moje serce biło jak oszalałe, a umysł krzyczał w złości i bólu. Wiedziałam, że muszę odejść, zanim całkowicie się rozpadnę. Nie mogłam patrzeć na Piotra. Nie chciałam być częścią tego, co się wydarzyło.

Zanim ktokolwiek zdołał mnie zatrzymać, spakowałam się i opuściłam dom. Nikt nie wiedział, co się stało, nikt nie próbował mnie zatrzymać. Może to i lepiej.

Byłam naiwna

Droga powrotna do domu była niczym sen na jawie. Myśli kłębiły się w mojej głowie, a emocje przeplatały się, tworząc trudną do zniesienia mieszaninę. To wszystko wydawało się tak nierealne, jakby przydarzyło się komuś innemu.

Przypomniałam sobie wieczór spędzony z Piotrem. Jak to możliwe, że coś, co zaczęło się tak niewinnie, mogło przynieść tyle bólu? Wtedy czułam się wyjątkowo, jakbyśmy byli jedynymi osobami na świecie. A teraz... Teraz czułam tylko gniew i rozczarowanie.

Z każdą chwilą starałam się zrozumieć, co poszło nie tak. Czy to ja źle odczytałam sygnały? Czy dałam się zwieść urokowi chwili? Czy może to wszystko było jedynie piękną iluzją, za którą kryło się coś brzydkiego?

Jak mogłam być tak naiwna – powiedziałam do siebie na głos, gdy w końcu zatrzymałam samochód na poboczu. Łzy, których tak długo powstrzymywałam, w końcu znalazły ujście.

– Jak mogłam być tak naiwna? – szlochałam, wpatrując się w deszcz bębniący o szyby.

Wszystkie moje marzenia i nadzieje rozwiały się jak mgła. Nie potrafiłam pojąć, jak mogłam pozwolić sobie na takie zaangażowanie, nie wiedząc nawet, kim naprawdę jest Piotr. Moje serce nie chciało przyjąć tego do wiadomości, a ja musiałam zmierzyć się z rzeczywistością.

Czułam się zagubiona i sama, ale wiedziałam, że muszę iść dalej. Nie mogłam pozwolić, by ten epizod mnie złamał. Musiałam odnaleźć w sobie siłę, by stawić czoła przyszłości.

Alicja, 33 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama