Reklama

Wszyscy w naszej rodzinie wiedzieli, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Śmierć ojca nie była niespodziewana, lecz ból, który z nią przyszedł, był zaskakująco przenikliwy. Przed pogrzebem panowała cisza. Ta specyficzna cisza, która dręczy, wisi w powietrzu jak mgła, której nie da się rozproszyć żadnym słowem.

Reklama

Zawsze się kłócili

Nasza rodzina od zawsze była pełna sprzeczności, a największe napięcie istniało między moimi braćmi, Kajetanem i Radkiem. W dzieciństwie byłam tą, która próbowała łagodzić napięcia. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.

– Oni nigdy nie zrozumieją, jak bardzo się ranią – powiedziałam raz mamie, kiedy jeszcze była z nami. Ona tylko pokiwała głową i spojrzała na mnie wzrokiem pełnym smutku i zrozumienia.

To było dawno, zanim konflikt stał się tak wyraźny, zanim wszystko się popsuło. Czasami zastanawiam się, czy mogłam zrobić coś więcej, czy może to wszystko było nieuniknione. Teraz, kiedy rodziców już nie ma, boję się, że ten dzień może stać się kolejnym rozdziałem niekończącej się wojny między nimi.

Na pogrzebie ojca kościół był pełen ludzi, ale ja czułam się jak w pustym pomieszczeniu. Stąpaliśmy ostrożnie po marmurowej posadzce, a echo naszych kroków wydawało się huczeć w mojej głowie. Kajetan usiadł po lewej stronie, Radek – po prawej.

Ksiądz rozpoczął ceremonię, jego głos brzmiał łagodnie, ale i stanowczo. Nagle poczułam, jak napięcie wzrasta. Radek nie wytrzymał, jego głos przebił się przez ścianę ciszy.

– Zjednoczenie? – rzucił, niemal krzycząc. – A co ojciec o tym wiedział? Przecież on nas zostawił… – jego głos się załamał, a ja wiedziałam, że chodzi mu o coś więcej niż tylko śmierć.

Kajetan wstał z ławki, zacisnął pięści.

– Przestań! To nie czas ani miejsce!

Czułam się rozdarta

Obaj zaczęli mówić jednocześnie, ich słowa mieszały się w chaotyczną kakofonię. Ludzie wokół spoglądali z niepokojem, a ja poczułam, jak żołądek ściska się z bezsilności. W tamtej chwili mogłam tylko obserwować, jak wszystko się rozsypuje, jak więzy, które miały nas łączyć, pękają na moich oczach.

Po zakończeniu ceremonii, kiedy tłum ludzi zaczął się powoli rozpraszać, postanowiłam podejść do Kajetana. Stał samotnie na zewnątrz kościoła, z dala od innych, jakby chciał być niewidzialny. Śnieg zaczął padać, delikatnie pokrywając ziemię białym puchem. Zrobiłam głęboki wdech i ruszyłam w jego stronę.

– Kajetan, możemy porozmawiać? – zapytałam ostrożnie, podchodząc bliżej.

On tylko kiwnął głową, patrząc gdzieś w dal. Jego twarz była zimna i bez wyrazu, jak maska, która miała ochronić go przed światem.

– Co się stało w środku? – spytałam.

– Nic nowego – odpowiedział sucho. – Radek zawsze znajdzie powód do kłótni. Nawet dzisiaj, kiedy powinniśmy być razem, on nie potrafi powstrzymać się od oskarżeń.

– A co ty na to? – naciskałam, próbując zrozumieć, co kryje się za jego maską. – Czy naprawdę chodzi tylko o dzisiejszy dzień?

Był uparty

Kajetan zacisnął usta, jego oczy płonęły gniewem.

– Nigdy nie chodziło tylko o dziś. Od lat wszystko jest tylko narastającą lawiną. Zbyt wiele razy próbowaliśmy to załagodzić, ale zawsze kończyło się tak samo.

– Ale dlaczego? Co takiego się stało, że nie możecie się dogadać?

– Hela, są rzeczy, o których lepiej nie mówić – odpowiedział, a ja poczułam, że ta rozmowa jest jak chodzenie po cienkim lodzie, z każdą chwilą bliżej pęknięcia.

Nie dawałam za wygraną. Wiedziałam, że muszę spróbować zrozumieć. Tylko wtedy mogłabym pomóc, jeśli w ogóle było to możliwe.

– Kajetan, proszę. To jest ważne. Nie tylko dla ciebie i Radka, ale dla całej naszej rodziny.

Chwilę milczał, zanim odezwał się ponownie.

– Może kiedyś ci powiem. Ale nie dzisiaj. Nie teraz.

Zostawiłam go wtedy, z poczuciem, że mimo iż zdobyłam trochę informacji, prawdziwe sedno pozostaje ukryte. Wiedziałam jednak, że muszę dalej szukać odpowiedzi.

Nie rozumiałam ich

Następnego dnia spotkaliśmy się w domu ojca, by przejrzeć jego rzeczy. Moi bracia znowu zaczęli się kłócić.

– Dlaczego znowu zaczynasz? Nie mogłeś chociaż dzisiaj tego zostawić? – usłyszałam zniecierpliwiony głos Kajetana.

– To ty nigdy nie rozumiesz! Zawsze chodziło ci tylko o siebie. Wszystko, co robiłeś, było tylko na pokaz. Nigdy naprawdę nie obchodziło cię, co dzieje się z rodziną.

– To nieprawda! Zawsze starałem się naprawić to, co się zepsuło! Ale ty… – nagle jego głos stał się bardziej ostry, jakby chciał przeciąć powietrze – …ty nigdy nie wybaczyłeś mi tamtego dnia, prawda?

Zapanowała cisza, a ja poczułam, jak moje serce przyspiesza.

– Musicie mi powiedzieć, o co tu chodzi. Jeśli mamy to kiedykolwiek rozwiązać, musicie być szczerzy.

Radek uniósł wzrok, jego twarz była pełna zmęczenia.

– To naprawdę nie twoja sprawa – powiedział z rezygnacją.

– Jestem waszą siostrą! – niemal krzyknęłam, nie potrafiąc powstrzymać emocji. – A to jest nasza rodzina. Każdy z nas zasługuje na prawdę.

Chciałam wyjaśnień

Przez chwilę myślałam, że obaj odmówią. Ale wtedy Kajetan westchnął, jakby uwalniając ciężar, który nosił na sobie od lat.

– Dobrze. Ale musisz wiedzieć, że prawda może nie być tym, czego się spodziewasz.

Byłam gotowa, choć w głębi duszy drżałam na myśl o tym, co mogę usłyszeć.

Wspomnienia z dzieciństwa wróciły do mnie jak fale na plaży. Czasami wydawało mi się, że nasze życie było sielanką, dni pełne śmiechu i zabawy. Pamiętam, jak biegaliśmy po ogrodzie, ścigając się, kto pierwszy dotrze do starej jabłoni, jak spędzaliśmy długie wieczory przy kuchennym stole, śmiejąc się z opowieści ojca. Ale były też ciemniejsze dni, kiedy czułam, że coś nie gra, jakby cienka nitka, która trzymała nas razem, zaczynała pękać.

Konflikty między Kajetanem i Radkiem zaczęły się, kiedy byli nastolatkami i walczyli o względy ojca. A on zawsze trochę faworyzował Kajetana. Okazało się, że w pewnym momencie wspomógł go pewną sumą pieniędzy, by Kajetan mógł spłacić dług powstały z nieudanych inwestycji.

Radek dowiedział się, że ojciec dal bratu pieniądze i wszczął wielką awanturę. A ja, jako najmłodsza, nie miałam pojęcia, dlaczego to wszystko się rozpadało.

Kiedy patrzyłam na nich teraz, dorosłych mężczyzn z twarzami wyrytymi zmarszczkami trosk i bólu, widziałam w nich chłopców, którymi kiedyś byli. I mimo że lata zmieniły nas wszystkich, jedno pozostało niezmienne – moja chęć zjednoczenia rodziny.

Wiedziałam, że to może być klucz do zrozumienia naszej przeszłości, a może nawet do naprawienia naszej przyszłości.

Reklama

Helena, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama