Reklama

Po miesiącach wahania zdecydowałam się spróbować randkowania przez aplikację. Karolina zawsze powtarzała, że nie znajdę nikogo, jeśli będę siedzieć z książką pod kocem. „Trzeba ryzykować, żeby coś znaleźć” – mówiła. Kiedy Michał napisał do mnie pierwszy, coś w jego stylu mnie ujęło. Nie był zbyt nachalny, ale też nie był przesłodzony. Wymieniliśmy kilka wiadomości, potem kilka dłuższych rozmów. Wydawał się inny niż wszyscy. Przed spotkaniem denerwowałam się jak nastolatka – godzinami wybierałam sukienkę i makijaż. W głowie pojawiło się pytanie: a co, jeśli to właśnie ten?

Reklama

Siedziała przy stoliku

Wyszłam z tramwaju przystanek wcześniej. Potrzebowałam kilku minut spaceru, żeby ochłonąć. Serce waliło mi jak oszalałe. Przez całą drogę powtarzałam sobie, że to tylko kolacja, a nie żadna rekrutacja do miłości życia. A jednak w brzuchu rozpanoszyły się motyle.

Restauracja wyglądała dokładnie tak, jak na zdjęciach – elegancka, ale nie sztywna. Światło było przygaszone, ale nie mroczne, a z głośników sączył się delikatny jazz. Podobało mi się. Michał miał gust. Weszłam do środka, rozejrzałam się i powiedziałam kelnerowi, że mam rezerwację. Poprowadził mnie do stolika przy oknie. Usiadłam, poprawiłam sukienkę i… wtedy ją zobaczyłam.

Karolina. Moja Karolina. Siedziała przy stoliku kilka metrów ode mnie, sącząc prosecco i rozglądając się z tym charakterystycznym błyskiem w oku, który znałam od lat.

Nie wierzę, że też tu jesteś! – podeszłam do niej i szturchnęłam ją lekko w ramię.

– Natalia?! Ty też z aplikacji? – zaśmiała się z niedowierzaniem.

– No, a co, mam w domu czekać na księcia z bajki? – rzuciła, robiąc przesadnie dramatyczny gest.

Obie zaczęłyśmy się śmiać. Było w tym coś dziwnego, ale też zabawnego. Jakby los urządził nam mały test – dwie przyjaciółki, dwa stoliki, dwie randki. Tyle że wtedy nie wiedziałyśmy jeszcze, że randki są… tą samą randką.

Nie mógł się zdecydować

Minęło może pięć minut, gdy drzwi restauracji znów się otworzyły. Spojrzałam odruchowo i... rozpłynęłam się. Michał. Wysoki, ubrany w elegancką koszulę i płaszcz, z tym samym uśmiechem, który znałam z jego zdjęć w aplikacji. Tylko że nie patrzył na mnie. Wpatrywał się prosto w Karolinę.

Ona też go rozpoznała. I w jednej chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały.

Michał podszedł do nas, jakby to była najnormalniejsza sytuacja świata. Zerknął na mnie, potem na Karolinę. Uśmiechnął się szeroko.

– Dziewczyny, nie gniewajcie się, ale chciałem zobaczyć, która z was jest lepsza na żywo – powiedział z pewnością siebie, która powinna być nielegalna.

Karolina uniosła brwi. Ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

– To jakiś żart? – spytałam, próbując się nie zaczerwienić.

– Nie, po prostu… nie mogłem się zdecydować. Obydwie jesteście świetne w rozmowie. Pomyślałem: spotkam się i zobaczę. Może zaiskrzy.

Karolina roześmiała się nerwowo, jakby chciała zbyć całą sytuację. Ja poczułam, jak pieką mnie policzki.

– No to się porobiło – mruknęła Karolina, zerkając na mnie z boku.

– To co? Dosiądę się do jednej z was, a potem… zobaczymy, co dalej? – Michał nawet się nie skrępował.

Chciałam coś powiedzieć, cokolwiek. Ale zamurowało mnie i zostałam.

Zaczęła z nim flirtować

Michał usiadł między nami. Tak po prostu. Jakby był na castingu do jakiegoś reality show i miał przed sobą dwie finalistki.

– To naprawdę ciekawe doświadczenie – powiedział z zadowoleniem, nalewając sobie wody. – Nigdy nie miałem okazji porównać dwóch takich rozmów... jednocześnie.

Karolina uśmiechała się sztucznie, ale nie wyglądała na speszoną. Zaczęła z nim flirtować – trochę z przekory, trochę dla zabawy. Ja w tym czasie skupiałam się na tym, żeby nie pokazać, że ręce mam zimne jak lód.

– Karolina, masz świetne poczucie humoru – powiedział Michał z lekkim przekąsem. – Ale Natalia… ty jesteś bardziej tajemnicza.

Spojrzałyśmy na siebie. Nie powiedziałyśmy nic, ale czułam, że ta rozmowa wymyka się spod kontroli. Michał najwyraźniej dobrze się bawił, oceniając nas raz wzrokiem, raz słowem. Jakby nie widział w nas ludzi, tylko profile.

– To jak? Może gramy w otwarte karty? – zapytał bez cienia zażenowania. – Powiedzcie, która z was chciałaby mnie lepiej poznać?

Karolina parsknęła cicho.

– O, to jak na castingu? – spytała z drwiną.

– To chyba nie tak miało wyglądać – powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż do nich.

Nagle poczułam się jak postać w kiepskim żarcie. Randka, która miała być początkiem czegoś nowego, zamieniała się w emocjonalny ring. Michał rozdawał karty, a my... pozwalałyśmy mu grać.

Miałyśmy być lojalne wobec siebie

Michał poszedł do toalety. Jakby nic się nie stało. Zostawił nas z tym bałaganem emocji, który wylał na stół razem z butelką wody i swoim ego.

Karolina nie odezwała się pierwsza. Przez kilka sekund udawała, że czyta menu. W końcu to ja przerwałam ciszę.

– Ty serio się na to nabierasz?

Podniosła wzrok. Była zła. Ale nie na Michała.

– A co, mam udawać, że mi się nie podoba? Nie moja wina, że jemu bardziej odpowiadam – powiedziała, splatając ręce.

– Naprawdę tak uważasz?

– A ty naprawdę myślałaś, że to będzie „ta jedyna randka”? – przewróciła oczami. – Przecież to aplikacja. Ludzie się tu zabawiają, nie zakochują.

Poczułam, jak coś we mnie zapiekło. Nie była złośliwa. Po prostu mówiła, co myślała. A ja? Ja się łudziłam. I najgorsze – nie wiedziałam, czy bardziej boli mnie to, że Michał nas wystawił, czy że Karolina tak łatwo dała się wciągnąć w jego grę.

– To był test, Karolina. I żadna z nas go nie zdała.

– Nie przesadzaj. To tylko facet. Nikt z nas nie składał propozycji małżeństwa.

– Ale my miałyśmy być lojalne wobec siebie. Tak sądziłam.

– To tylko randka, Natalia. Nie przesadzaj – powtórzyła i spojrzała w stronę toalety.

W jej oczach nie było już żartu. Nie odpowiedziałam. Patrzyłam w stół, czując, że coś między nami właśnie się psuje.

Rozstanie bez pożegnania

Michał wrócił, jakby nic się nie stało. Zasiadł do stolika, przeciągnął się teatralnie i uśmiechnął do nas szeroko, jak konferansjer wracający po przerwie reklamowej.

– No to... na czym skończyliśmy?

Nikt się nie zaśmiał. Nie odpowiedziałyśmy.

Hmm. Czuć napięcie. Dobrze, dobrze – powiedział, kiwając głową, jakby oceniał smak wina. – Kobiety z charakterem, to się ceni.

Wzięłam głęboki oddech. Karolina siedziała sztywno, jakby ktoś ją przymocował do krzesła. Miałam dość. Dość tej farsy, jego uśmieszków, mojej własnej głupoty. I dość tego, że Karolina pozwalała mu na wszystko.

Wstałam. Powoli, bez słowa, wzięłam torebkę z oparcia krzesła.

– Natalia, halo? – Michał wyglądał na zaskoczonego. – To już?

– Tak. To już – odpowiedziałam spokojnie.

Karolina spojrzała na mnie. Jej oczy mówiły: „Zostań”, ale usta milczały.

Michał uniósł szklankę.

– No to chyba mam odpowiedź, która z was lepiej mi pasuje.

Zatrzymałam się. Odwróciłam głowę tylko na moment.

– Nie, to ty pokazałeś, że żadnej z nas nie pasujesz.

I wyszłam. Za plecami słyszałam ciszę. Wyszłam na chłodne powietrze. Od razu lepiej.

Nie za wszelką cenę

Siedziałam na łóżku z kubkiem herbaty, patrząc w ciemność za oknem. Ulica była pusta, a jedyne światło pochodziło z lampy przy przystanku. Z każdą minutą robiło się ciszej. I we mnie też.

Wróciłam do domu bez słowa. Z Karoliną nie napisałyśmy do siebie ani jednej wiadomości. Zero emotek, zero przeprosin, zero tłumaczeń. Miałyśmy siebie na wyciągnięcie ręki od tylu lat. Ale tej nocy to nie wystarczyło.

Przez głowę przewijały się obrazy: nasze wspólne wieczory, opowieści o randkach z piekła rodem, żarty o tym, jak pewnie kiedyś trafimy na dwóch braci, nie wiedząc, że to będzie... jeden facet. A teraz? Teraz każda z nas siedziała pewnie sama, przeżuwając to spotkanie jak coś ciężkostrawnego. Może Karolina jeszcze z nim pisała. A może nie. Już nie chciałam wiedzieć.

Czułam wstyd, że brałam w tym udział i nie wyszłam od razu. Ale najbardziej bolało, że Karolina tego nie zatrzymała.

Zamknęłam laptopa, na którym właśnie próbowałam skasować profil z aplikacji randkowej. Zatrzymałam się w połowie. Bo wiedziałam, że problem nie leży w aplikacji. Ani w mężczyznach. Tylko w tym, że nawet bliscy ludzie potrafią zawieść w najmniej oczekiwany sposób. Czasem jedno spojrzenie przy stole mówi więcej niż tysiąc słów.

Miłość? Może kiedyś. Przyjaźń? Też. Ale nie za wszelką cenę.

Natalia, 27 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama