Reklama

Miałam ich za parę idealną

Moi rodzice nie radzą sobie na emeryturze. Po prostu się nudzą. Brak zajęcia ich frustruje, a jednocześnie nigdy nie nauczyli się leniuchować. Zwyczajnie odpoczywać. Zachowywali się jak dzieci, które muszą zawsze mieć rację. Wiedziałam, że jeśli szybko nie wymyślę dla nich jakiegoś zajęcia, to się nawzajem pozabijają.

Reklama

Zawsze mogłam na nich polegać. Byli dla mnie najbliższymi osobami. Między nami nie było żadnych zakazanych tematów czy większych nieporozumień. Nigdy nie widziałam, żeby się kłócili. Kochali się namiętnie i darzyli się wzajemnym szacunkiem, a ich relacja z upływem lat stawała się coraz bardziej dojrzała i tym samym cudowna. Zawsze w swoim życiu podążałam za wzorcem, który wyniosłam z domu, ale teraz okazuje się, że ten wzór nie był tak doskonały, jak myślałam.

Moi rodzice zawsze byli pełni energii i bardzo aktywni. Nie umieli usiedzieć na miejscu. Dlatego mogłam przypuszczać, że nie zniosą dobrze przejścia na emeryturę, ale nie przewidziałam, że z biegiem czasu przekształci się to niemal w rodzinny dramat...

Nudzili się z braku zajęć

– Księżniczko, czy dałabyś radę do mnie przyjechać i pogadać ze swoim głupim tatą? – telefon obudził mnie wcześnie rano.

– Ale co się dzieje? – zapytałam, jeszcze nie do końca przytomna.

– Lepiej przyjedź, zanim go zamorduję! – ostrzegła mnie mama i się rozłączyła.

Nie minęła godzina i weszłam do domu moich rodziców. Wnętrze przypominało pole bitwy.

– Tato, co się tutaj wydarzyło? Gdzie jest mama? – zapytałam, czując lekki niepokój.

– Mama gdzieś poszła. Nie za bardzo wiem gdzie. Jest bardzo zła. Wiesz, ona nie przepada za zmianami, ale ja mam swój plan i muszę go wprowadzić w życie! – tłumaczył mi niezrozumiale, a jednocześnie wynosił kwiaty z pokoju.

– Wyjaśnij mi to teraz, bo niczego nie rozumiem.

– Wiesz, że mamy duże mieszkanie. No więc postanowiłem, że jeden z pokoi przeznaczę na siłownię. Już zamówiłem bieżnię i atlas. W moim wieku trzeba troszczyć się o kondycję i zdrowie – oznajmił tata, trzymając w ramionach wielką dracenę. – Mama nie jest do końca zadowolona z mojego planu. Nazwała mnie starym głupcem i żałosnym błaznem. Ale właśnie dlatego zacznę ćwiczyć! – oświadczył złośliwym tonem i zabrał się do przenoszenia stolika do kawy.

– Tato, wiem, że mama nie przepada za zmianami, a ty nie zawsze myślisz logicznie. Mógłbyś ćwiczyć na siłowni na naszym osiedlu. Przecież tak będzie taniej i wygodniej... – próbowałam mu wytłumaczyć.

– Pewnie, oczywiście! Staruszek na siłowni. Wszyscy by się ze mnie śmiali!

– E tam. Głupoty opowiadasz. Zapiszę cię na darmowe zajęcia i sam zobaczysz, dobrze? Na początku pójdziesz z Romkiem. I nie chcę więcej słyszeć awantur na ten temat. Bardzo cię proszę! A teraz chodź ze mną, pomogę ci wnieść z powrotem kwiaty mamy. I anuluj to zamówienie na sprzęt do ćwiczeń.

Myślałam, że już po problemie

Wkrótce pojawiły się następne trudności. Okazało się, że tata nagle zaczął zachowywać się jak typowy playboy. Polubił siłownię tak bardzo, że zaczął flirtować z młodymi dziewczynami. Mój mąż, który z nim tam chodził, czuł się przy nim nieswojo.

– Wstyd mi się przyznać, że to mój teść. Dziewczyny się z niego śmieją, a twój tata pokazuje im bicepsy, których nie ma. I te jego ubrania... – opowiadał Romek.

– Co się dzieje? – pytałam.

– Krótkie szorty, czapka z daszkiem z napisem „playboy”, koszulka „jestem sexy”. Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie to jest żałosne!

– No tak, mama coś mi o tym wspominała... Co mam z nim zrobić? – zastanawiałam się. – Jeszcze z tego wyjdzie jakaś kolejna głupota i problem gotowy.

Bardzo długo rozmyślałam jak postąpić w tej sytuacji. Skorzystałam ze wszystkich swoich kontaktów i w rezultacie pod koniec maja udało mi się wysłać moich rodziców na rehabilitacyjny wyjazd nad morze. Pomyślałam, że może podczas spacerów wzdłuż brzegu Bałtyku odnajdą chwilowo zagubione uczucie, ukoją skołatane nerwy. I ja też trochę od nich odpocznę.

Nie upłynął nawet tydzień, a zadzwoniła do mnie sąsiadka z osiedla. Kobieta dostrzegła, że w mieszkaniu moich rodziców „ktoś jest”.

– Pani Magdo, proszę przyjechać, bo ja się tam boję pójść!

Mama postanowiła się zabawić

Zgarnęłam kluczyki i zabrałam męża jako ochroniarza. W końcu nie ma żadnej pewności, kogo tam spotkamy... Jakie było nasze zdziwienie, kiedy w przedpokoju natknęliśmy się na mojego tatę.

– Daj spokój. Po prostu wcześniej wróciłem z tego „Ciechocinka”, to zdecydowanie nie dla mnie! – machnął ręką. – Monotonia i starzy ludzie czekający na śmierć. Co innego twoja mamusia! Ona się tam czuje jak ryba w wodzie! Organizuje spotkania i flirtuje ze staruszkami. Nie mogłem na to patrzeć! Po ponad trzydziestu latach bycia mężem i żoną doszedłem do wniosku, że poślubiłem zwykłą...

– Tato! – zawołałam. – Czy wy obydwoje do końca zwariowaliście? Wracaj natychmiast do matki i spróbujcie odzyskać to, co utraciliście przez te wasze nieustające kłótnie!

– Nic z tego, zostaję w domu. Wymyśliłem nową strategię – oznajmił tata.

– Strategię? Znowu? – poczułam niepokój.

– Zamierzam założyć olbrzymie akwarium! Czterysta litrów! Zawsze marzyłem o takim! – aż pocierał dłonie z zadowolenia.

– Wiesz, że mama ci nie pozwoli. Wilgoć, wydatki i tak dalej. To spora odpowiedzialność, tato!

Proponowałam mu różne alternatywne formy aktywności. Wszystko na nic. Był nieugięty i tyle.

Mogłam im tłumaczyć do woli

Kiedy mama wróciła z wakacji nad morzem, akwarium stało już w naszym salonie. Słyszałam, że prawie dostała ataku serca i udaru jednocześnie. Jak już się uspokoiła, udała się do schroniska dla zwierząt. W ten sposób w naszym domu pojawił się biały szczeniaczek o imieniu Bazyl.

– Ale przecież tata nie przepada za psami – przypomniałam jej przez telefon.

– Ja je bardzo lubię! A poza tym, będę miała z kim pogawędzić, bo z twoim tatą nie planuję już nigdy więcej zamienić nawet słowa – tak oto zakończyła rozmowę ze mną.

– No nieźle – skomentował Roman, kiedy opowiedziałam mu o planie mamy. – Czeka nas spora awantura!

Oczywiście miał racje. Parę dni później, wieczorem, w naszym mieszkaniu pojawił się mój ojciec.

– Czy mogę się u was przespać? – zapytał, taszcząc ze sobą ogromną walizę. – Ten nowy pupil twojej mamy zniszczył mi już dwie pary obuwia, sportową gazetę i jedną koszulkę. Nie wytrzymam tam ani chwili dłużej.

Minął tydzień, a tata w ogóle nie myślał o powrocie do domu. Wtedy zdałam sobie sprawę, że sytuacja jest bardzo poważna. Co gorsza, mama wcale za nim nie tęskniła. Kiedy prosiłam, żeby jakoś go przekonała do powrotu, powiedziała, że w końcu dobrze się czuje...

Oboje muszą czuć, że żyją

– Skarbie. Na boga zrób coś z tym. Twój tata jest nie do wytrzymania. W łazience jest kompletny bałagan, w pokoju chaos, a w telewizji nieustannie lecą mecze – szepnął mój mąż. – Do tego nie przestaje bawić się z naszymi dziećmi. Zrób coś.

– Z przyjemnością, ale co konkretnie?

Szczerze, ja też miałam już dość mojego taty. Zachowywał się, jak nie przymierzając nastolatek. Co ciekawe, nasze dzieci go uwielbiały. Zresztą od zawsze bardzo lubiły swojego dziadka. W końcu nie mogłam dłużej wytrzymać i opowiedziałam o moim problemie przyjaciółce z pracy.

I dopiero ona wyjaśniła mi jasno i wyraźnie, że mama i tata nie potrafią się po prostu odnaleźć po przejściu na emeryturę. Najzwyczajniej w świecie się nudzą. Nie mają co robić, a to ich denerwuje, bo nie nauczyli się właściwie odpoczywać. Musimy więc znaleźć dla nich jakieś hobby. Tylko jakie?

Kiedyś przyszłam po swoją córkę do przedszkola. Właśnie Malwina opowiadała głośno swojej pani o nowej grze, którą wymyślił jej dziadek...

– Twój dziadek jest świetny – powiedziała nauczycielka. – Może by go tu zaprosić? Co ty na to? – zapytała mnie.

– Dlaczego nie. Porozmawiam z tatą...

I wszystko udało się tak dobrze, że nie mogłam chyba sobie wymarzyć lepszego scenariusza! Tata poszedł z wnuczką do przedszkola i był w siódmym niebie. Maluchy nie chciały wypuścić „wesołego dziadka”, który znał masę gier, zabaw i piosenek. I tak po kilku wizytach w przedszkolu, sama kierowniczka zasugerowała, aby przychodził na kilka godzin dziennie. Była nawet skłonna mu za to zapłacić. Tata zgodził się od razu, ale tylko jako wolontariusz.

– W końcu nie mogę brać pieniędzy za zabawę – wyjaśniał.

I wreszcie! Po tygodniu się od nas wyprowadził!

– Jak wracam z przedszkola, jestem tak zmęczony, że muszę mieć miejsce, gdzie mogę odpocząć... A do tego brakuje mi Lusi – powiedział cicho.

Wszystko się jakoś ułożyło

Wtedy wszystko nabrało tempa. Mama poczuła się zazdrosna o aktywność ojca i zdecydowała się na szkolenie dla wolontariuszy. Obecnie pracuje w szpitalu, gdzie lekarzem jest mój mąż. Romek porozmawiał z dyrektorem i teraz mama spędza czas z chorymi dziećmi. Bawi się z nimi pomiędzy zabiegami, pociesza, kiedy rodzice nie mogą być obecni, a czasem nawet pomaga pielęgniarkom. Wszyscy ją tam kochają, a mama jest szczęśliwa. Wreszcie znów czuje, że jest potrzebna!

No cóż, wygląda na to, że moi rodzice naprawdę nie są z gatunku tych, którzy w spokoju wysiedzą na emeryturze... Teraz planują wyruszyć na objazdową wycieczkę do Włoch. I to tej jesieni. I to razem!

– No ale jak miałbym jechać sam? Gdzie ja się podzieje bez mojego kwiatuszka? – zastanawia się tata, mocno przytulając mamę.

Reklama

Uff, wreszcie mogę odetchnąć. Było naprawdę ciężko, ale uporałam się z tym problemem.

Reklama
Reklama
Reklama