Reklama

Nie mogłam uwierzyć, że wreszcie jestem w Grecji. Od zawsze marzyłam o tej podróży, a teraz, spacerując po wąskich uliczkach pełnych historycznego uroku, czułam się jak w bajce. Każdy zakątek miał swoją historię, a zapach morza i dźwięk fal uderzających o brzeg wprowadzały mnie w stan błogiego relaksu. Wiele osób mówiło, że podróże mają magiczną moc leczenia ran, i chyba coś w tym było. Po ostatnim trudnym rozstaniu z chłopakiem potrzebowałam właśnie takiego wyjazdu – samotnej przygody, która pozwoli mi na nowo odkryć siebie.

Reklama

To miały być samotne wakacje

Grecja od zawsze przyciągała mnie swoim dziedzictwem kulturowym i malowniczymi krajobrazami. Akropol, ruiny Delf i mistyczne Meteory – te miejsca widziałam do tej pory tylko na zdjęciach. Teraz miałam je na wyciągnięcie ręki. Wstawałam wcześnie rano, żeby uniknąć tłumów i cieszyć się ciszą tych miejsc. Każdego dnia odkrywałam coś nowego, coś pięknego. Nawet zwykłe przechadzki po miasteczkach pełnych kafejek i małych sklepików dawały mi ogromną radość.

Jednak mimo tej pięknej scenerii, czułam się czasem samotna. To było trudne, bo jeszcze kilka miesięcy wcześniej planowaliśmy tę podróż razem z Krzyśkiem. Teraz każde wspomnienie o nim bolało. Chciałam jednak wypełnić tę pustkę czymś pozytywnym, czymś, co na nowo rozpali we mnie chęć do życia. Dlatego oprócz zwiedzania, postanowiłam spróbować lokalnej kuchni i poznać nowych ludzi.

Jednego wieczoru, po całym dniu zwiedzania, postanowiłam zrelaksować się w małej tawernie niedaleko plaży. Siedząc przy stoliku z widokiem na morze, delektowałam się lampką białego wina i talerzem świeżo przyrządzonych owoców morza. To był moment, w którym poczułam, że naprawdę zaczynam się odprężać. Miałam nadzieję, że ten wyjazd przyniesie mi spokój, na który tak bardzo liczyłam.

Jeden facet mnie zaczepiał, drugi obronił

Nagle zauważyłam, że ktoś przygląda mi się z drugiego końca sali. Mężczyzna o ciemnych włosach i intensywnym spojrzeniu. Był dobrze ubrany, co wyróżniało go wśród innych turystów. Z początku starałam się go ignorować, ale jego spojrzenie stawało się coraz bardziej natrętne. Poczułam się nieswojo, gdy nagle podszedł do mojego stolika.

– Cześć, piękna – powiedział z uśmiechem. – Sama na kolacji? Może przyłączysz się do mnie?

– Dziękuję, ale wolę być sama – odpowiedziałam, starając się być uprzejma, choć czułam rosnący niepokój.

– No dalej, nie bądź taka! – nalegał, siadając bez zaproszenia na krześle obok. – Zawsze lepiej z kimś niż samemu, prawda?

– Proszę, odejdź – powiedziałam stanowczo, ale on tylko zarechotał i nachylił się bliżej, co sprawiło, że poczułam się jeszcze bardziej zagrożona.

Nagle pojawił się ktoś, kogo wcześniej nie zauważyłam. Wysoki mężczyzna o spokojnym wyrazie twarzy i głębokich, niebieskich oczach. Stanął tuż obok naszego stolika i skierował swoje spojrzenie na nieproszonego gościa.

– Przepraszam, czy ten pan ci przeszkadza? – zapytał mnie łagodnym, ale stanowczym tonem.

– Tak, trochę – przyznałam, czując ulgę, że ktoś przyszedł mi z pomocą.

Proszę zostawić ją w spokoju, jeśli sobie tego życzy – powiedział, kierując swoje słowa do natrętnego mężczyzny, który spojrzał na niego z irytacją, ale po chwili wstał i odszedł, mrucząc coś pod nosem.

Byłam mu wdzięczna

– Dziękuję – powiedziałam, czując, jak ulga przepływa przez moje ciało. – Naprawdę to doceniam.

– Nie ma za co. Aleksander – przedstawił się, wyciągając do mnie rękę. – Mogę się przysiąść na chwilę?

– Oczywiście, Ania – uścisnęłam jego dłoń. – Dziękuję jeszcze raz.

– To żaden problem. Nienawidzę, gdy ktoś nęka innych – odpowiedział, siadając naprzeciw mnie. – Jesteś tu na wakacjach?

– Tak, przyjechałam sama, żeby odpocząć – odpowiedziałam, czując, że mogę mu zaufać. – A ty?

– Również na wakacjach, choć trochę bardziej spontanicznie. Byłem w drodze do innego miejsca, ale zatrzymałem się tutaj, bo urzekło mnie to miasteczko – wyjaśnił, uśmiechając się. – Może mogę cię zaprosić na kolację?

Przyjęłam jego zaproszenie i spędziliśmy razem wieczór, rozmawiając o naszych podróżach, marzeniach i planach na przyszłość. Olek okazał się być niezwykle interesującym rozmówcą. Miał w sobie coś, co przyciągało mnie do niego. Był inteligentny, ciepły i pełen pasji do życia. Z każdą minutą spędzoną razem czułam, że między nami rodzi się jakaś szczególna więź.

Gdy wracałam do hotelu, nie mogłam przestać myśleć o nim. Byłam mu wdzięczna za to, że pomógł mi w tamtej nieprzyjemnej sytuacji, ale jeszcze bardziej za to, że dał mi wieczór pełen radości i inspiracji. Z niecierpliwością czekałam na kolejne spotkanie.

Spędzaliśmy czas razem

Następnego dnia, kiedy schodziłam na śniadanie, zobaczyłam, że czeka na mnie przed wejściem do hotelu. Uśmiechnął się na mój widok, a ja poczułam ciepło rozlewające się po całym ciele.

– Dzień dobry, Aniu – przywitał mnie z uśmiechem. – Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, jeśli zaproponuję ci wspólne zwiedzanie. Znalazłem kilka ciekawych miejsc, które mogłyby ci się spodobać.

– Cześć, Olku. Brzmi świetnie! – odpowiedziałam z entuzjazmem. – Co masz na myśli?

– Zaczniemy od starożytnych ruin w Epidauros, a potem zobaczymy, dokąd nas zaprowadzi dzień – zaproponował.

Nie mogłam się oprzeć jego propozycji. Po szybkim śniadaniu ruszyliśmy razem w stronę ruin. Droga minęła nam szybko na rozmowie. Aleksander opowiadał mi o swojej pasji do historii i sztuki, a ja dzieliłam się swoimi doświadczeniami z podróży.

– Epidauros to niesamowite miejsce – mówił z pasją. – To tutaj znajduje się jeden z najlepiej zachowanych teatrów starożytnej Grecji. Wyobraź sobie, jak niesamowite musiały być tamte spektakle.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, byłam zachwycona. Teatr w Epidauros był rzeczywiście imponujący. Przechadzaliśmy się po ruinach, a Aleksander opowiadał mi o historii tego miejsca. Jego wiedza i sposób, w jaki o tym mówił, sprawiały, że czułam się jak na żywej lekcji historii.

– Aniu, co myślisz o tym, żebyśmy spróbowali stanąć na środku sceny? – zapytał, z błyskiem w oku.

– Czemu nie? – odpowiedziałam, śmiejąc się.

Stanęliśmy na środku starożytnego teatru, a Aleksander zaczął recytować fragmenty starogreckich dramatów. Jego głos niósł się po amfiteatrze, a ja poczułam się jak w innej epoce. Kiedy skończył, spojrzał na mnie z uśmiechem.

– Mam nadzieję, że nie było za głośno – zażartował.

To było niesamowite – odpowiedziałam, czując, jak serce mi bije szybciej.

Dobrze się czułam w jego towarzystwie

Po południu udaliśmy się do pobliskiej tawerny na lunch. Rozmawialiśmy o wszystkim – o marzeniach, planach na przyszłość, a także o naszych przeszłych związkach. Aleksander był otwarty i szczery, co sprawiało, że czułam się z nim swobodnie.

– Wiesz, Aniu, życie potrafi być nieprzewidywalne – powiedział, patrząc mi w oczy. – Czasem spotykamy ludzi, którzy zmieniają naszą perspektywę na wszystko.

Poczułam, że te słowa są skierowane do mnie. W ciągu jednego dnia Olek stał się dla mnie kimś wyjątkowym. Mimo że wciąż bałam się, że to tylko wakacyjny romans, nie mogłam zaprzeczyć, że zaczynam czuć coś więcej.

Wieczorem wróciliśmy do mojego hotelu. Przed wejściem zatrzymaliśmy się na chwilę.

– Dziękuję ci za dzisiaj – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. – To był naprawdę wyjątkowy dzień.

– To ja dziękuję, Aniu – odpowiedział, delikatnie chwytając mnie za rękę. – Mam nadzieję, że jutro również spędzimy razem czas.

– Z przyjemnością – odpowiedziałam, uśmiechając się.

Kiedy wracałam do swojego pokoju, czułam, że serce bije mi szybciej. Myśli nie dawały mi spokoju. Wiedziałam, że zaczynam się w nim zakochiwać, ale jednocześnie bałam się, co przyniesie przyszłość.

To była romantyczna randka

Następnego dnia obudziłam się z podekscytowaniem i lekkim niepokojem. Spotkanie z Olkiem miało miejsce już za chwilę, a ja nie mogłam przestać myśleć o tym, co się między nami dzieje. Szybko się wyszykowałam i zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie taki uśmiechnięty.

– Gotowa na kolejny dzień przygód? – zapytał i wręczył mi bukiet kwiatów.

– Jak najbardziej – odpowiedziałam, czując, jak ciepło rozlewa się po całym moim ciele. – Dokąd dzisiaj się wybieramy?

– Dzisiaj chciałbym zabrać cię na jedną z najpiękniejszych plaż w okolicy – odpowiedział. – Znam miejsce, gdzie można zobaczyć najpiękniejszy zachód słońca w całej Grecji.

Spędziliśmy cały dzień, zwiedzając okoliczne plaże i ukryte zatoczki. Aleksander znał każde zakamarki tego regionu, co sprawiało, że czułam się jak w magicznej krainie. Z każdym krokiem coraz bardziej zanurzałam się w jego świecie, zapominając o swoich lękach i obawach.

Pod wieczór dotarliśmy na małą, ukrytą plażę. Piasek był miękki i złocisty, a woda błyszczała w ostatnich promieniach słońca. Aleksander rozłożył koc i poprosił, żebym wygodnie usiadła. Rozmawialiśmy o wszystkim – o naszych rodzinach, marzeniach i planach na przyszłość. Czułam, że otwieram się przed nim w sposób, w jaki nie otworzyłam się przed nikim od dawna.

Byłam w szoku

– Aniu, muszę ci coś powiedzieć – zaczął nagle, a ja spojrzałam na niego z zainteresowaniem. – Moje życie jest bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać.

– Co masz na myśli? – zapytałam, czując, że coś ważnego zaraz usłyszę.

– Jest coś, czego ci nie powiedziałem – kontynuował, patrząc mi prosto w oczy. – Jestem duchownym. Muszę wrócić do swojego życia po wakacjach.

Poczułam, jak serce mi zamiera. Spojrzałam na Aleksandra, nie wiedząc, co powiedzieć. Jego wyznanie było dla mnie szokiem.

– Duchownym? – powtórzyłam cicho, starając się zrozumieć to, co właśnie usłyszałam. – Dlaczego mi tego nie powiedziałeś wcześniej?

Bałem się, że mnie odrzucisz, zanim zdążymy się poznać – odpowiedział, a w jego oczach zobaczyłam ból i żal. – Aniu, naprawdę cię polubiłem, a nawet coś więcej. Chciałem spędzić z tobą te chwile, nawet jeśli wiedziałem, że nie mogą trwać wiecznie.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam zdezorientowana i zraniona. Z jednej strony czułam, że Aleksander jest dla mnie kimś wyjątkowym, a z drugiej, nie mogłam zignorować jego zobowiązań jako duchownego. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, patrząc na zachodzące słońce, które malowało niebo w ciepłych, pomarańczowych barwach.

Pragnęłam go, a on mnie

– Nie wiem, co o tym myśleć – powiedziałam w końcu, czując łzy napływające do oczu. – Czuję się, jakbym nagle znalazła się w środku jakiegoś snu, który zaraz się skończy.

– Wiem, że to trudne – odpowiedział, delikatnie biorąc mnie za rękę. – Chciałem cię chronić przed bólem, ale teraz widzę, że to było błędem. Przepraszam, Aniu.

Nagle pod wpływem impulsu nachylił się i pocałował mnie. Był to pocałunek pełen pasji i smutku, jakby chciał przekazać wszystkie swoje uczucia w tym jednym momencie. Odwzajemniłam go, czując, jak nasze ciała stapiają się w jedno. Jego dotyk był delikatny, a jednocześnie pełen desperacji. Czułam, że każda sekunda jest na wagę złota.

Nie mogłam oprzeć się temu, co się działo. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, a ręce Aleksandra przesuwały się po mojej skórze, wywołując dreszcze. Leżeliśmy na kocu, wtuleni w siebie, a świat dookoła przestał istnieć. Byliśmy tylko my, nasze emocje i ta magiczna chwila.

Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, oboje ciężko oddychaliśmy. Spojrzałam mu w oczy, widząc w nich ten sam ból, który czułam. Wiedziałam, że to, co się między nami wydarzyło, było wyjątkowe, ale jednocześnie nierealne. Siedzieliśmy razem na plaży, trzymając się za ręce, podczas gdy słońce powoli chowało się za horyzontem. Czułam, że serce mi się łamie, ale jednocześnie byłam wdzięczna za te piękne chwile, które spędziliśmy razem. Wiedziałam, że muszę przemyśleć swoje uczucia i zdecydować, co zrobić dalej.

Musiałam z kimś porozmawiać

Po powrocie do hotelu czułam się jak w transie. Minione chwile na plaży były pełne namiętności i intensywnych emocji, ale też zostawiły mnie z jeszcze większymi pytaniami i niepewnościami. Wróciłam do pokoju, gdzie próbowałam się uspokoić, ale myśli o Olku nie dawały mi spokoju.

Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Marty, która zawsze potrafiła mnie wysłuchać i doradzić. Telefon odebrała po kilku sygnałach.

– Hej, Ania! Jak tam Grecja? – usłyszałam jej radosny głos.

– Hej, Marto. Jest pięknie, ale... muszę z tobą porozmawiać – odpowiedziałam, próbując ukryć drżenie w głosie.

– Co się stało? – zapytała z troską w głosie. – Opowiadaj.

– Poznałam kogoś – zaczęłam, próbując zebrać myśli. – Jest wspaniały, spędziliśmy razem kilka niesamowitych dni, ale... okazało się, że jest duchownym.

– Co?! – Marta wykrzyknęła, wyraźnie zaskoczona. – Duchownym? To jakaś kiepska komedia romantyczna?

– Wiem, brzmi absurdalnie – westchnęłam. – Ale to prawda. Jest duchownym i musi wrócić do swojego życia po wakacjach. A ja... nie wiem, co robić. Czuję, że go kocham, ale wiem, że to nie ma przyszłości.

– Aniu, to naprawdę skomplikowana sytuacja – powiedziała Marta spokojnie. – Musisz zastanowić się, czego naprawdę chcesz. Czy jesteś gotowa zaakceptować jego zobowiązania? Czy to jest coś, z czym możesz żyć?

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Czuję się rozdarta. Z jednej strony chcę z nim być, a z drugiej... wiem, że to niemożliwe.

Po rozmowie z Martą czułam się nieco spokojniejsza, ale wiedziałam, że muszę przemyśleć wszystko na spokojnie. Spędziłam resztę wieczoru, siedząc na balkonie i patrząc na gwiazdy, próbując znaleźć odpowiedzi na pytania, które dręczyły mnie od momentu wyznania Aleksandra.

Podjęłam decyzję

Następnego dnia postanowiłam, że muszę z nim porozmawiać. Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni przy plaży. Kiedy przyszłam, Aleksander już tam był, czekając na mnie z poważnym wyrazem twarzy.

– Aniu, cieszę się, że przyszłaś – powiedział, gdy usiadłam naprzeciwko niego. – Chciałem jeszcze raz przeprosić za to, że nie powiedziałem ci wcześniej o swojej sytuacji. Naprawdę mi na tobie zależy.

– Musimy szczerze porozmawiać – zaczęłam, patrząc mu prosto w oczy. – Wiem, że oboje czujemy coś wyjątkowego, ale musimy też być realistami. Twoje życie jest związane z twoimi zobowiązaniami jako duchownego. Nie wiem, czy jestem gotowa na coś takiego.

Aleksander spojrzał na mnie z bólem w oczach, ale również z determinacją.

– Rozumiem, Aniu. Nie chcę, żebyś cierpiała przez moje decyzje. Ale musisz wiedzieć, że te dni spędzone z tobą były jednymi z najpiękniejszych w moim życiu. Cokolwiek zdecydujesz, będę to szanował.

Czułam, że łzy napływają mi do oczu. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, która będzie najlepsza dla nas obu.

– Kocham cię – powiedziałam cicho, łamiącym się głosem. – Ale muszę być szczera. Nie mogę żyć w cieniu twoich zobowiązań. Potrzebuję kogoś, kto będzie mógł być ze mną na co dzień, a nie tylko w krótkich, ukradkowych momentach.

Aleksander skinął głową, a ja zobaczyłam łzy w jego oczach.

– Rozumiem, Aniu. Zawsze będę o tobie myślał. Dziękuję za te piękne chwile.

Wiedziałam, że nasza decyzja była słuszna, ale ból w sercu był nie do zniesienia. Pożegnaliśmy się, trzymając się za ręce, wiedząc, że nasza historia musi się zakończyć. Wróciłam do hotelu z ciężkim sercem.

Nie mogłam o nim zapomnieć

Po powrocie do domu czułam się zagubiona i pełna sprzecznych uczuć. Aleksander pozostawił we mnie ślad, który trudno było wymazać. Próbowałam wrócić do codziennych obowiązków, ale każda chwila bezczynności przywoływała wspomnienia z Grecji. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z kimś, kto pomoże mi zrozumieć to, co się wydarzyło.

Umówiłam się na spotkanie z moją przyjaciółką Martą, która zawsze potrafiła wysłuchać i doradzić. Spotkałyśmy się w naszej ulubionej kawiarni. Marta przywitała mnie ciepłym uściskiem i zamówiła dla nas dwie kawy.

– Jak się trzymasz, Aniu? – zapytała, patrząc na mnie z troską.

– To skomplikowane – odpowiedziałam, starając się ukryć emocje. – Mam wrażenie, że utknęłam między przeszłością a przyszłością.

– Rozumiem – powiedziała Marta, delikatnie kładąc rękę na mojej. – Ale musisz iść dalej. Skup się na tym, co możesz kontrolować, a nie na tym, co jest poza twoim zasięgiem.

– Masz rację – westchnęłam. – Muszę to wszystko przemyśleć i znaleźć sposób, żeby ruszyć naprzód.

Będę miała dziecko

Następne dni spędziłam na refleksji i próbach zrozumienia swoich uczuć. Czułam się zmęczona i niespokojna, a na dodatek zaczęły mnie dręczyć poranne mdłości. Początkowo zrzucałam to na stres, ale pewnego ranka, gdy mdłości nie ustąpiły, postanowiłam zrobić test ciążowy.

Kiedy zobaczyłam dwie kreski, świat mi zawirował. Byłam w ciąży. Siedziałam w łazience, patrząc na test, i nie wiedziałam, co robić. Uczucia radości i przerażenia mieszały się we mnie. Wiedziałam, że Olek musi wrócić do swojego życia jako duchowny, a ja nie mogłam mu powiedzieć o dziecku. To by wszystko jeszcze bardziej skomplikowało.

Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Marty, która zawsze potrafiła mnie wysłuchać i doradzić. Telefon odebrała po kilku sygnałach.

– Hej, Ania! Jak tam? – usłyszałam jej radosny głos.

– Muszę z tobą porozmawiać – powiedziałam, próbując ukryć drżenie w głosie. – Mogę do ciebie wpaść?

– Oczywiście, przyjeżdżaj! – odpowiedziała z troską w głosie.

Kilka minut później byłam u Marty. Siedziałyśmy w jej salonie, a ja trzymałam test ciążowy w dłoni. Marta spojrzała na mnie zszokowana, kiedy zobaczyła dwie kreski.

– Aniu, jesteś w ciąży? – zapytała, nie mogąc uwierzyć.

– Tak – odpowiedziałam, czując, że łzy napływają mi do oczu. – I nie mogę o tym powiedzieć Aleksandrowi. On wraca do swojego życia jako duchowny, a ja... muszę poradzić sobie sama.

– To naprawdę skomplikowane – powiedziała Marta, delikatnie kładąc rękę na mojej. – Ale musisz pomyśleć przede wszystkim o sobie i dziecku. Co zamierzasz zrobić?

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Czuję się rozdarta. Kocham Olka, ale wiem, że nasza miłość nie ma przyszłości. Muszę znaleźć sposób, żeby poradzić sobie z tą sytuacją.

– Masz we mnie wsparcie, Aniu – powiedziała Marta ciepło. – Będę przy tobie.

Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, która będzie najlepsza dla mnie i dla dziecka. Postanowiłam, że nie powiem Aleksandrowi o ciąży. To była trudna decyzja, ale wiedziałam, że to jedyny sposób, by ochronić nasze serca.

Nie zmienię zdania

Minęły tygodnie, a ja wciąż próbowałam poukładać swoje życie na nowo. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, ale jednocześnie czułam, że muszę być silna dla siebie i dla dziecka. Z pomocą Marty zaczęłam przygotowywać się na nadejście maluszka. Kupowałyśmy ubranka, urządzałyśmy pokój dziecięcy, a ja starałam się myśleć pozytywnie o przyszłości.

Jednak mimo wsparcia przyjaciół i rodziny, czasem czułam się samotna. Brakowało mi Aleksandra, jego ciepła i wsparcia, ale wiedziałam, że podjęłam właściwą decyzję, nie informując go o ciąży. Nie chciałam komplikować jego życia ani naruszać jego zobowiązań jako duchownego.

Pewnego dnia, podczas jednej z wizyt kontrolnych u lekarza, usłyszałam bicie serca mojego dziecka. To był moment, w którym poczułam, że wszystko będzie dobrze. To małe serduszko przypomniało mi, że mam dla kogo walczyć i że nasze życie, choć pełne wyzwań, będzie pełne miłości.

Reklama

Anna, 33 lata

Reklama
Reklama
Reklama