Reklama

Walentynki. Nigdy nie byłam fanką tego święta, ale miło było myśleć, że Kuba coś dla mnie zaplanował. Może kolację? Może drobną niespodziankę? Nie oczekiwałam wiele, po prostu chciałam poczuć, że jestem dla niego ważna.

Reklama

Siedzieliśmy w jego mieszkaniu. Na stole stała świeczka, obok dwie lampki z winem. W tle cicho grała muzyka, a ja czułam przyjemne ciepło – nie tylko od lampki wina, ale też od jego obecności. Kuba sięgnął do szuflady i wyjął małe, eleganckie pudełeczko.

– To dla ciebie – powiedział z uśmiechem, podsuwając mi prezent.

Zaskoczył mnie. Nie spodziewałam się niczego wielkiego, a już na pewno nie biżuterii. Serce mi zabiło szybciej. Rozwiązałam wstążkę i uchyliłam wieczko. W środku błyszczała srebrna bransoletka – delikatna, dokładnie w moim stylu.

– Podoba ci się? – zapytał.

Spojrzałam na niego z wdzięcznością, nie mając pojęcia, że za chwilę moje szczęście zacznie pękać jak cienka tafla lodu.

Coś mnie zaniepokoiło

Obróciłam bransoletkę w palcach, przesuwając opuszkami po jej gładkiej powierzchni. Była piękna – prosta, subtelna, dokładnie taka, jaką mogłabym sobie wybrać sama. Przejechałam kciukiem po wewnętrznej stronie i wtedy zauważyłam delikatne nacięcia na metalu. Grawer.

Zmrużyłam oczy. Dwa elegancko wyryte inicjały. Nie moje.

Zrobiło mi się gorąco, jakby nagle zabrakło tlenu w pokoju. Próbowałam przełknąć ślinę, ale gardło miałam ściśnięte.

– Kuba… – zaczęłam ostrożnie, odrywając wzrok od bransoletki. – A co oznaczają te literki?

Przez sekundę wydawał się zdezorientowany. Zerknął na biżuterię i niemal niezauważalnie zesztywniał.

– A, to… – zaśmiał się nerwowo. – Musieli coś pomylić w sklepie.

– W sklepie? – powtórzyłam, starając się brzmieć naturalnie. – Kupiłeś ją u jubilera?

Skinął głową, ale jakoś zbyt szybko.

– Tak, zamawiałem online, może dali mi zły model. Ale ładna, prawda?

Miałam ochotę wierzyć, ale coś mi tu nie pasowało. Dlaczego nie zauważył grawera wcześniej? Przecież to pierwsza rzecz, jaka rzucała się w oczy.

– Mogę zobaczyć potwierdzenie zamówienia? – zapytałam lekko, jakby od niechcenia.

Kuba uśmiechnął się, ale jego palce mimowolnie zacisnęły się na krawędzi stołu.

– Serio? Kasia, nie dramatyzuj – westchnął. – To tylko bransoletka.

To "tylko" uderzyło mnie jak policzek. Może dla niego to była błahostka, ale dla mnie – sygnał, że coś jest nie tak. I zamierzałam to sprawdzić.

Nagle mnie olśniło

Leżałam w łóżku, wpatrując się w bransoletkę, którą położyłam na stoliku nocnym. W półmroku literki grawera wydawały się jeszcze bardziej wyraźne. A.S. Nie dawało mi to spokoju.

Kuba twierdził, że to pomyłka jubilera, ale im dłużej o tym myślałam, tym mniej w to wierzyłam. Przecież on nie był typem faceta, który nie zauważyłby takiego detalu. Był praktyczny, metodyczny, a czasem wręcz pedantyczny. A teraz miałam uwierzyć, że nie zwrócił uwagi na coś tak oczywistego?

Wzięłam telefon i wpisałam w wyszukiwarkę: "grawer biżuteria błąd". Nic konkretnego. Potem próbowałam znaleźć sklep, w którym rzekomo kupił bransoletkę, ale było ich mnóstwo. Westchnęłam i zamknęłam oczy. I wtedy mnie olśniło. Alicja. Była dziewczyna Kuby.

Przypomniałam sobie zdjęcie, które kiedyś mignęło mi na jej profilu. Zdjęcie z wakacji. Na jej nadgarstku połyskiwała delikatna, srebrna bransoletka. Taka sama. Serce zaczęło mi bić szybciej. Weszłam na jej profil i zaczęłam przewijać zdjęcia. W końcu znalazłam je. Zdjęcie sprzed roku. Alicja, plaża, słońce – i ta sama bransoletka. Poczułam lodowaty ucisk w żołądku. Nie mogłam już udawać, że to przypadek. Sięgnęłam po telefon i wystukałam wiadomość do Oli, mojej najlepszej przyjaciółki. Musiałam z kimś to przegadać jak najszybciej.

Kuba się tego nie spodziewał

– Coś ty taka zamyślona? – zapytał Kuba, opierając się o framugę drzwi.

Odłożyłam telefon i wzięłam głęboki oddech. Przez całą noc nie mogłam spać. Rozważałam każdą możliwość, szukałam logicznych wyjaśnień. Ale jedno było pewne – Kuba skłamał.

– Wiesz… – zaczęłam ostrożnie, bawiąc się bransoletką. – Znalazłam bardzo podobną na profilu Alicji.

Kuba zamarł na ułamek sekundy. Minimalnie uniósł brwi, ale szybko odzyskał panowanie nad sobą.

– Serio? – parsknął. – Przecież takich bransoletek jest pełno.

– Może. Ale dokładnie taką samą? Z grawerem „A.S.”? – spojrzałam mu prosto w oczy.

Widziałam, jak napięły mu się mięśnie żuchwy.

– Kasia, naprawdę w to brniesz? – westchnął, siadając na kanapie. – Co za różnica, skąd ją mam?

– Ogromna – odpowiedziałam ostro. – Dostałam od ciebie prezent, który nosiła twoja była. Myślałeś, że się nie zorientuję?

– To tylko rzecz – powiedział z rozdrażnieniem. – Nie chciałem wydawać kasy na nową, skoro ta była w idealnym stanie.

Poczułam, jak coś we mnie pęka.

– Tylko rzecz? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – A ja? Kim ja dla ciebie jestem?

Przez moment patrzył na mnie bez słowa, po czym wzruszył ramionami.

– Przesadzasz.

Patrzyłam na niego i wiedziałam jedno: to nie chodziło o bransoletkę. Chodziło o to, jak mnie traktuje.

Nie zamierzałam tego tolerować

W pokoju zapadła cisza. Słyszałam tylko swoje przyspieszone oddechy i cichy szum ulicy za oknem. Przesadzam? To było wszystko, co miał mi do powiedzenia?

Wiesz, co jest najgorsze? – powiedziałam w końcu, powoli wstając. – Nie to, że dałeś mi używany prezent. Nawet nie to, że należał do twojej byłej. Tylko to, że nawet nie widzisz, dlaczego to boli.

Kuba potarł twarz dłońmi, jakby próbował zebrać myśli.

– Kasia, nie dramatyzuj. Naprawdę uważasz, że ta bransoletka coś zmienia?

– Nie. – Pokręciłam głową. – Ale pokazuje, jak mało się starasz. Jak mało się liczę.

Patrzył na mnie, ale nic nie mówił. Chyba w końcu zrozumiał, że to nie była tylko kłótnia o biżuterię.

Wzięłam głęboki oddech.

– Wiesz, zawsze myślałam, że jak ktoś kogoś kocha, to chce go traktować wyjątkowo. Że drobne gesty mają znaczenie. Że nie dostaje się ochłapów po poprzednim związku, bo przecież to tylko rzecz.

– Kasia… – zaczął, ale podniosłam rękę, uciszając go.

– Nie kończ. – Spojrzałam na niego uważnie. – Bo to my chyba właśnie tak.

Sięgnęłam po swoją torebkę, jeszcze raz rzuciłam okiem na bransoletkę i położyłam ją na stole.

Zasługuję na coś więcej, Kuba.

Nie zatrzymał mnie.

I to było ostateczne potwierdzenie, że podjęłam właściwą decyzję.

Nie potrafię mu wybaczyć

Wyszłam z jego mieszkania, trzaskając drzwiami mocniej, niż zamierzałam. Nocne powietrze było chłodne, ale przyjemnie orzeźwiające. Ruszyłam przed siebie, nie mając konkretnego celu. Zasługuję na coś więcej. Powtórzyłam te słowa w głowie jak mantrę, choć wcale nie czułam się zwycięzcą.

Telefon zabrzęczał w kieszeni. Ola.

– I co? – zapytała od razu.

– Koniec – odpowiedziałam cicho.

Po drugiej stronie zapadła chwila ciszy.

– Gdzie jesteś?

Rozejrzałam się. Doszłam aż do parku, w którym latem siadaliśmy na kocu, jedząc lody z tej budki na rogu. Teraz było tu pusto.

– Nie wiem. Idę.

– Czekaj tam, zaraz będę.

Schowałam telefon i usiadłam na ławce. Dopiero wtedy to do mnie dotarło – naprawdę go zostawiłam. Przypomniałam sobie jego obojętność, ten wzruszony ramionami gest, jakby było mu wszystko jedno. Może faktycznie było. Może nie potrafił mnie docenić. A może ja po prostu byłam dla niego wygodą, nie miłością. Nagle poczułam się lekka. Nie szczęśliwa, nie wolna – ale jakbym pozbyła się czegoś, co od dawna mnie przygniatało.

Ola podjechała, a ja wsiadłam do jej samochodu.

– Idziemy na wino – oznajmiła, nie czekając na moją zgodę. – I na frytki.

Uśmiechnęłam się po raz pierwszy tego wieczoru.

– Brzmi jak najlepszy plan na świecie.

Reklama

Katarzyna, 32 lata

Reklama
Reklama
Reklama