Reklama

Od kilku tygodni namawiałam moją córeczkę, abyśmy poszły do fryzjera i nieco podcięły jej przesuszone po upalnym lecie końcówki. „Nie i nie!” – słyszałam jednak tylko od Joasi. Była dumna ze swoich włosów do pasa i broniła ich jak Krzyżacy Malborka. Ale ja nie odpuszczałam.

Reklama

Nie jestem jeszcze gotowa!

– Będą lepiej rosnąć i ładnej się układać! – usiłowałam ją przekonać, apelując do jej dziewczęcej próżności.

Żadnego odzewu.

– Na naszym osiedlu otworzyli nowy salon! – kusiłam dalej. – Widziałaś? Wygląda jak z filmu, taki ładny! No i pracuje w nim moja koleżanka. Świetna fryzjerka! Już się do niej umówiłam na wizytę…

Asia dała się przekonać i zgodziła się pójść ze mną. Pięknie urządzone wnętrze zrobiło na niej wrażenie. Podobnie jak Jola, która była bardzo miła i wyczarowała na mojej głowie świetną fryzurę.

Zobacz także

– Wyglądasz fantastycznie, mamo! Jak ta pani z telewizji – moja córka wymieniła nazwisko znanej prezenterki.

– No, to może ty także się skusisz, Asiu? – zaproponowała Jola z uśmiechem, wskazując ręką fotel.

– Och, nie jestem jeszcze gotowa! – zaczęła się krygować moja ośmioletnia córeczka, rozśmieszając nas do łez.

– Jest fantastyczna! – szepnęła mi za plecami Asi Jolka, po czym powiedziała już do mojej dziewczynki:

– Kochanie, jeśli ci podetnę włosy o dwa centymetry, to nic nie będzie widać, zapewniam cię. A one odżyją…

– Tak? Bo ja bym chciała mieć takie długie do komunii! – stwierdziła na to moja córka.

A więc to było sedno problemu! Komunia święta, którą Asia była przejęta od pierwszych dni w drugiej klasie. Już teraz bowiem ksiądz na religii zapowiedział dzieciakom, że do przyjęcia Pana Jezusa do swojego serca trzeba się przygotowywać przez cały rok. Joanna najwyraźniej odniosła to także do swoich włosów i już myślała o komunijnej fryzurce.

– Ale do komunii masz jeszcze dużo czasu! – wykrzyknęłam. – Włosy zdążą ci odrosnąć bez problemu!

– Na pewno? – spojrzała na fryzjerkę.

Jola pokiwała głową i Asia już miała usiąść na fotelu, kiedy do salonu weszła kolejna klientka, umówiona „na godzinę”. Musiałyśmy więc z córką wyjść, ale umówiłyśmy się następnego dnia. „Trzeba kuć żelazo, póki gorące!” – myślałam.

Trzeba było na mnie poczekać!

Kiedy nazajutrz wpadłyśmy do salonu, nie było Joli, tylko inna fryzjerka.

– Jola musiała na chwilę wyjść do sklepu. Będzie za pół godziny – usłyszałam, po czym fryzjerka dodała: – Ale ja przecież mogę panią obsłużyć.

– Nie mnie, córkę! – odparłam.

– Aha, no to zapraszam na fotel! – wskazała Asi miejsce, zanim zdążyłam się zastanowić, co chcę zrobić – czekać na Jolę, czy dać się obsłużyć jej koleżance. – No to jak ścinamy? – padło w tym momencie pytanie.

– Tak ze dwa–trzy centymetry. Tylko końcówki! – wyjaśniłam.

– Aha… A może mogłabym dziewczynce zaproponować inną, bardzo twarzową fryzurkę? – stwierdziła na to fryzjerka, biorąc ze stolika do kawy kolorowe pismo o tematyce fryzjerskiej i otwierając je na jakiejś stronie. – Może taka?

Modelka na zdjęciu miała włosy ścięte na krótko. Fakt, świetnie to wyglądało, ale nie była to propozycja dla mojej córki.

– Chodzi tylko o podcięcie końcówek! – pokręciłam przecząco głową. – Asia w tym roku idzie do komunii i chce mieć długie włosy.

– Ale pod wiankiem krótsze lepiej by wyglądały! – fryzjerka wertowała katalog.

– Dwa centymetry! – ucięłam dyskusję.

W końcu do babki dotarło, bo kiwnęła głową i założyła Asi pelerynkę. A ja usiadłam sobie w fotelu i wzięłam ze stolika jakieś pismo o gwiazdach. Tak mnie wciągnęły perypetie małżeńskie znanej aktorki, że nie patrzyłam, co się dzieje przed lustrem. Słyszałam tylko szczęk nożyczek. A kiedy podniosłam głowę…

– O Boże! – krzyknęłam.

Długie pukle mojej córeczki leżały na podłodze! A Asia miała na głowie krótkie kosmyki, które wiły się jej wokół uszu.

Co pani narobiła? – wrzasnęłam.

W tym momencie Asia jakby się ocknęła. Do tej pory siedziała cicho, jak to dziecko. Pewnie bała się odezwać, widząc, że ja nie reaguję. Ale teraz jak na zawołanie wybuchła głośnym płaczem!

– No, bo ja tak do ramion jej obciąć chciałam, jak pani mówiła… Ale wydawało mi się, że jej nie będzie dobrze w takich włosach, bo ma za pucołowatą buzię, to ścięłam jeszcze. Dobrze jej w takich, prawda? – zaczęła się tłumaczyć fryzjerka.

– Czy pani oszalała? – zatkało mnie. – Mówiłam dwa centymetry! DWA, a nie dwadzieścia!

– No… to musiałam źle zrozumieć – udała skruchę. – Ale w tym wieku włosy szybko rosną. Odrosną jej…

– Tak! Za jakieś dziesięć lat! – wściekłam się, że fryzjerka gra kretynkę.

Na to wszystko do salonu weszła Jola.

– Rany! – ona także złapała się za głowę. – Trzeba było na mnie poczekać!

– A co? Ta nie potrafi uciąć dwóch centymetrów? – pokazałam na jej koleżankę.

– Nie, nie o to chodzi… – Jola pokręciła głową. – Wszystko ci wytłumaczę.

Co się stało, to się nie odstanie

W kilka minut dowiedziałam się, jaki to proceder kwitnie w salonach fryzjerskich! Otóż kiedy przychodzi do fryzjerki babka z pięknymi, długimi włosami, ta zrobi wszystko, aby ściąć ich jak najwięcej, ponieważ… potem te pukle sprzeda zakładowi robiącemu peruki!

– Z zasady klientki się nie pieklą, kiedy im się utnie te piętnaście centymetrów zamiast trzech. Łatwo im wmówić, że w takiej fryzurce jest im bardziej do twarzy, bo ją odmładza i takie tam inne pierdoły. Najbardziej w cenie jest naturalna blondynka, która nigdy nie farbowała włosów i nie poddawała ich innym zabiegom pogarszającym ich kondycję.

– Czyli taka, jak moja córka… – wyszeptałam.

– Dokładnie! Za kilogram kosmyków o długości czterdziestu centymetrów fryzjerka dostanie ze dwa tysiące złotych. Musisz nas zrozumieć… Każdy orze jak może – usłyszałam. – Teraz jest popyt na naturalne włosy, bo się robi z nich nie tylko peruki, ale i kosmyki do przedłużania i zagęszczania włosów.

Ja tego tak nie zostawię! – zapowiedziałam Joli.

Ale obie wiedziałyśmy, że co się stało, to się nie odstanie. Włosy zostały ścięte i nikt ich mojemu dziecku nie zwróci! Co mogłam zrobić? A chociażby to: wyjęłam siateczkę na zakupy i… zebrałam do niej z podłogi jasne pukle Asi!

Teraz moja córeczka codziennie modli się o to, aby włosy jak najszybciej jej odrosły. Ja jednak dobrze wiem, że nie ma cudu, aby były znowu długie na komunię, która odbędzie się już za kilka miesięcy. Obawiam się też, że moja córka nabawiła się wstrętu do fryzjera na długie lata. Ja zresztą chyba też.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama