Reklama

Wesele Marka miało być wydarzeniem roku. Mój najlepszy przyjaciel, człowiek, który zawsze marzył o wielkiej miłości, w końcu znalazł tę jedyną. Byłem świadkiem, dumny i gotowy pomóc mu przeżyć najlepszy dzień w życiu. Sala wyglądała bajecznie, goście bawili się doskonale, a Marek emanował szczęściem. Tylko Karolina wydawała się spięta. Może to normalne – stres, emocje. Nie zwróciłem na to większej uwagi. Dopiero później zrozumiałem, że jej napięcie miało inny powód. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ta noc skończy się skandalem, a ja będę musiał zadać sobie pytanie: czy zawsze warto znać prawdę?

Reklama

Tajemniczy gość na weselu

Od początku coś było nie tak. Karolina co jakiś czas znikała z sali, a gdy wracała, wyglądała na rozkojarzoną. Zrzuciłem to na stres, ale później zauważyłem jeszcze coś – mężczyznę, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Stał przy barze, rozglądał się po sali i wyraźnie skupiał wzrok na pannie młodej. Podszedłem do Marka, który właśnie śmiał się z jakiegoś żartu swojego wujka.

– Kto to jest? – wskazałem głową na tajemniczego faceta.

Marek zerknął w tamtą stronę i wzruszył ramionami.

– A, Wojtek. Jakiś stary znajomy Karoliny. Chyba kiedyś byli blisko, ale to było dawno.

Zmarszczyłem brwi.

– I zaprosiła go na ślub?

Marek uśmiechnął się i klepnął mnie w ramię.

– Nie rób scen, Adam. Przecież nie zabronię jej zapraszać znajomych. Poza tym, to ja wygrałem, a nie on.

Zamknąłem temat, ale coś nie dawało mi spokoju. W ciągu kolejnych godzin zauważyłem, że Karolina i Wojtek co jakiś czas wymieniają ukradkowe spojrzenia. Widziałem, jak nachylają się do siebie podczas rozmów, jakby mówili o czymś, czego nikt nie powinien usłyszeć. Może Marek miał rację i byłem przewrażliwiony? Może po prostu chciałem widzieć problem tam, gdzie go nie było? A może właśnie zaczynałem dostrzegać pierwsze pęknięcia w idealnym obrazie ich małżeństwa?

Zdjęcie, które zmieniło wszystko

Wesele trwało w najlepsze. Marek, kompletnie wyluzowany, tańczył z ciotkami, śmiał się i pił kolejne toasty. Nawet ja powoli zapominałem o dziwnym zachowaniu Karoliny i Wojtka. Do czasu. Podbiegła do mnie Klaudia, kuzynka Marka, trzymając w ręce telefon. Była blada, a jej oczy pełne emocji.

– Adam, musisz to zobaczyć.

Na ekranie widniało zdjęcie. Karolina i Wojtek. Ich twarze zaledwie centymetry od siebie. Jego dłoń na jej talii, jej ręka na jego szyi. Nie był to zwykły taniec, wyglądało to… intymnie.

– Co mamy z tym zrobić? – Klaudia ściszyła głos. – Nie chcę psuć wesela, ale to jest chore…

Patrzyłem na zdjęcie w oszołomieniu. Czy to możliwe, że to tylko niefortunny moment? Może uchwycone w złym kontekście? Może to przypadek?

Skąd masz to zdjęcie? – zapytałem.

– Zrobiłam je przypadkiem, nagrywając filmik. Zauważyłam ich razem w kącie sali, ale dopiero potem, gdy przewijałam nagranie, zobaczyłam to…

Nie wiedziałem, co robić. Patrzyłem na zdjęcie, potem na Marka, który właśnie wznosił kolejny toast. Co, do cholery, miałem z tym zrobić? Klaudia czekała na moją decyzję. Milczałem, bo czułem, że cokolwiek powiem, cokolwiek zrobię – od tej chwili nic nie będzie już takie samo.

Co mam z tym zrobić?

Nie mogłem tak po prostu wrócić na parkiet i udawać, że nic się nie stało. Musiałem dowiedzieć się prawdy. Zostawiłem Klaudię i ruszyłem na poszukiwania Karoliny. Znalazłem ją na tyłach sali, przy schodach prowadzących do ogrodu. Stała z papierosem w dłoni, wpatrzona w mrok. Kiedy mnie zobaczyła, podskoczyła lekko.

– Adam? Co ty tu robisz?

Wyciągnąłem telefon i pokazałem jej zdjęcie.

Chcesz mi powiedzieć, że to przypadek?

Spojrzała na ekran, a potem na mnie. Jej twarz pobladła.

– To… to nie tak, jak myślisz.

– A jak? Bo wygląda dokładnie tak, jak myślę.

Zgasiła papierosa, po czym zacisnęła dłonie w pięści.

– Nie chciałam, żeby to się stało. Przysięgam. To nic nie znaczy!

Prychnąłem.

– Wygląda na to, że dla Wojtka znaczy.

Zamknęła oczy, jakby chciała zniknąć.

To ktoś, kogo kiedyś kochałam… Ale to było dawno. Myślałam, że przeszłość jest zamknięta. Wesele, alkohol… wszystko wróciło. To był moment słabości. Tylko moment.

– A Marek?

Spojrzała na mnie błagalnie.

– Proszę, nie psuj tego dnia. To błąd, ale nic więcej. Kocham Marka.

W głowie mi dudniło. Czy to możliwe, że po prostu się zagalopowała? A może właśnie trzymałem w rękach dowód, że to małżeństwo nie powinno się wydarzyć? Nie wiedziałem już, co robić.

Wojtek nie odpuścił

Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Karolina błagała, żebym milczał, ale to nie było takie proste. Marek był moim najlepszym przyjacielem. Zasługiwał na prawdę. Postanowiłem poszukać Wojtka. Znalazłem go przy barze, gdzie beztrosko sączył whisky. Wyglądał na rozluźnionego, jakby właśnie nie rozwalił czyjegoś małżeństwa.

– Musimy pogadać – nie owijałem w bawełnę.

Uśmiechnął się pod nosem.

– O Karolinie?

– Więc wiesz, dlaczego tu jestem?

Wzruszył ramionami.

– Spodziewałem się tego. Pewnie teraz próbujesz ratować sytuację. Ale wiesz co? To nie pierwszy raz, kiedy ona nie potrafi mi się oprzeć.

Zacisnąłem pięści.

– Marek to mój przyjaciel. Jeśli coś jest między tobą a Karoliną, lepiej powiedz to teraz.

Roześmiał się cicho i pochylił w moją stronę.

– Adam, nie bądź naiwny. Karolina i ja mamy historię, której nie da się tak po prostu wymazać. Myślałem, że to skończone, ale dzisiaj… sama mnie znalazła. Znasz ten błysk w oczach kobiety, kiedy chce więcej?

Krew zagotowała mi się w żyłach.

– Jesteś dupkiem.

– Możliwe. Ale ona sama musi zdecydować, czego chce. A ja mam wrażenie, że ten wybór wcale nie jest taki oczywisty.

Czułem, jak wzbiera we mnie gniew. Wojtek nie wyglądał na kogoś, kto miałby odpuścić. Jeśli miałem jakiekolwiek wątpliwości, teraz wiedziałem jedno – Marek musiał poznać prawdę.

Prawda wychodzi na jaw

Nie mogłem już dłużej milczeć. Musiałem powiedzieć Markowi. Nie miałem pojęcia, jak zareaguje, ale wiedziałem, że zasługiwał na prawdę. Szukałem go między gośćmi, aż w końcu zobaczyłem go przy stole, gdzie śmiał się z jakimś wujkiem. Nie miał pojęcia, że jego świat zaraz legnie w gruzach. Zanim jednak zdążyłem do niego podejść, usłyszałem znajomy dźwięk telefonu. Spojrzałem na Marka i zobaczyłem, jak wyciąga komórkę z kieszeni.

W jednej chwili uśmiech zniknął z jego twarzy. Zmarszczył brwi, a jego palce zacisnęły się na telefonie.

– Co to jest? – jego głos przebił się przez gwar wesela.

Wszyscy zamilkli. Spojrzałem na ekran i już wiedziałem – ktoś wysłał mu zdjęcie.

Podszedłem do niego powoli.

– Marek, posłuchaj…

Podniósł wzrok. W jego oczach była czysta wściekłość.

– Nie, nie chcę słuchać! To jest jakiś żart, prawda?!

Karolina pojawiła się obok niego, blada jak ściana.

– Marek, to nie jest tak, jak myślisz…

– A jak? Może mi wytłumaczysz, dlaczego, do cholery, przytulasz się do swojego byłego w dniu naszego ślubu?!

Teresa, matka Marka, złapała go za ramię.

– Synu, uspokój się, nie rób sceny

Ale było już za późno. Wesele zamieniło się w chaos. Marek spojrzał na Karolinę ostatni raz, a potem rzucił telefon na stół i wyszedł. Zostawił ją tam. Zostawił wszystkich. A ja wiedziałem, że to był koniec.

Cena prawdy

Marek wyszedł, trzaskając drzwiami. Sala weselna zamarła. Nikt nie wiedział, co robić – kontynuować zabawę czy udawać, że nic się nie stało? Karolina stała jak sparaliżowana, wciąż w białej sukni, ale z twarzą pełną łez. Podszedłem do niej powoli.

To koniec, prawda? – wyszeptała.

Nie odpowiedziałem. Bo co miałem powiedzieć? To było oczywiste. Wojtek stał z boku, z rękami w kieszeniach, jakby go to wszystko bawiło. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, tylko wzruszył ramionami.

– I tak by się wydało.

Zacisnąłem pięści, ale nie miało to sensu. Wojtek nie był wart tej złości. Karolina sama podjęła decyzję – on tylko czekał na swoją okazję. Po chwili Klaudia podeszła do mnie i pokręciła głową.

– Miałeś rację, trzeba było mu powiedzieć.

Ale czy na pewno? Znalazłem Marka na parkingu. Siedział na krawężniku i patrzył w asfalt.

– Wiedziałeś? – zapytał cicho.

– Dopiero dzisiaj. Nie chciałem nic mówić, dopóki nie miałem pewności.

Przytaknął.

– Dzięki, że to zrobiłeś. Chociaż boli jak cholera.

Usiadłem obok niego. W ciszy. Bo co można powiedzieć komuś, komu właśnie rozpadł się świat? Wesele skończyło się skandalem. Karolina odeszła z sali zapłakana, Wojtek gdzieś zniknął, a Marek… Marek musiał poskładać swoje życie na nowo. A ja? Ja do dziś zastanawiam się, czy prawda zawsze jest lepsza od kłamstwa.

Reklama

Adam, 29 lat

Reklama
Reklama
Reklama