„Na zaręczynową kolację zaplanowałem risotto z borowikami. Wszelkie moje starania pogrzebał jeden nieoczekiwany gość”
„Były momenty, które mnie zastanawiały. Jak wtedy, kiedy zapytałem o jej poprzedniego chłopaka. Odpowiedziała, że to przeszłość i zmieniła temat. Nigdy nie wracała do tego wątku. Trochę mnie to dziwiło, ale nie naciskałem”.

- Redakcja
Plan był prosty, ale dopracowany w każdym szczególe: kolacja w domu – ciepłe światło świec, muzyka w tle, lekko przydymione czerwone wino, które jej smakuje najbardziej. Risotto z borowikami, które robiłem wcześniej chyba ze trzy razy, żeby wyszło idealnie. A na deser – pierścionek. Długo wybierany, z pomocą siostry, która ma lepsze oko do takich rzeczy. Schowałem go do pudełka wyłożonego granatowym aksamitem, które teraz leżało w mojej szufladzie i czekało. Jak ja.
Byłem podekscytowany
Nie mogłem się doczekać jej reakcji. Już to widziałem oczami wyobraźni: jej zaskoczenie, łzy, może nawet śmiech przez łzy. A potem – „tak”. Marzyłem o tym „tak”. Byliśmy razem dwa i pół roku, poznaliśmy się przez znajomych. Już po pierwszej rozmowie wiedziałem, że to będzie coś więcej.
Agata miała w sobie jakąś miękkość, a jednocześnie siłę. Potrafiła śmiać się z moich najgorszych żartów i słuchać, gdy potrzebowałem się wygadać. A jednak były momenty, które mnie zastanawiały. Jak wtedy, kiedy zapytałem o jej poprzedniego chłopaka. Odpowiedziała, że to przeszłość i zmieniła temat. Nigdy nie wracała do tego wątku. Trochę mnie to dziwiło, ale nie naciskałem. Każdy ma prawo do milczenia. Ja miałem swoje, ona – swoje.
Przyszła punktualnie, z policzkami zaróżowionymi od chłodu i torbą przewieszoną przez ramię. Zawsze wyglądała pięknie, ale tego wieczoru… byłem pewien, że się w niej zakochuję po raz kolejny. Włożyła granatową sukienkę, którą sama uszyła. Pachniała jak zawsze – jaśminem i czymś, czego nigdy nie potrafiłem nazwać, ale co od razu kojarzyło mi się z domem.
– Ale ładnie tu – powiedziała cicho, rozglądając się po pokoju. – Starałeś się.
– Dla ciebie. – Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
Postarałem się
Zjedliśmy przystawkę. Mówiła coś o pracy, o tym, że koleżanka z biura znowu zapomniała wysłać raport, a potem przeskoczyła na temat jakiegoś filmu, który chciała obejrzeć w weekend. Słuchałem, kiwając głową, ale myślami byłem już przy tym, co miało się wydarzyć. W sercu czułem narastające napięcie. Raz po raz dotykałem kieszeni, w której czekało pudełko z pierścionkiem. Agata zauważyła, że się denerwuję.
– Wszystko w porządku?
– Tak… – odpowiedziałem, ale głos lekko mi zadrżał.
– Michał? – spojrzała na mnie z uśmiechem, jakby wiedziała.
– Po prostu… cieszę się, że jesteś.
Zamilkła, po czym sięgnęła po kieliszek i upiła łyk wina. Patrzyłem na nią uważnie. Była lekko spięta, to prawda, ale uśmiechnięta. Czułem, że to dobry moment. Wstałem. Serce waliło mi jak oszalałe, dłonie miałem spocone, choć starałem się zachować spokój. Podszedłem do niej, uklęknąłem na jedno kolano, wyciągnąłem pudełko i otworzyłem je.
– Agata… chciałbym spędzić z tobą resztę życia. Czy zostaniesz moją żoną?
W tej samej sekundzie, gdy wypowiedziałem te słowa, rozległ się dzwonek do drzwi. Zaskoczenie pojawiło się najpierw w mojej głowie, potem na twarzy Agaty. Spojrzała w stronę przedpokoju, zamarła.
Byłem zaskoczony
Nie ruszyła się. Ja wciąż klęczałem, z pierścionkiem w dłoni, a dzwonek zabrzmiał drugi raz. I wtedy wstała.
– Poczekaj chwilę – powiedziała, ale jej głos był inny. Sztywny. Jakby coś nagle się w niej odłączyło. Choć to był moment, który miałem zapamiętać na całe życie, wcale nie wiedziałem, co właściwie się wydarzyło.
W progu stał mężczyzna z twarzą napiętą od emocji. Trzymał w ręce bukiet białych róż. Spojrzał na Agatę i powiedział tylko:
– Nie mogę pozwolić, byś została jego żoną.
Usłyszałem to wyraźnie. Agata znieruchomiała. Nie odpowiedziała. Odwróciła się tylko do mnie i rzuciła cicho:
– Muszę z nim porozmawiać.
Zanim zdążyłem zaprotestować, wyszli razem na klatkę schodową, a drzwi za nimi się zamknęły. Zostałem sam.
Nie znałem go
Usiadłem na sofie i patrzyłem w punkt. Czułem, jak we mnie coś się rozlewa – chłód, pustka. Wciąż miałem pudełko w kieszeni. Minęło dziesięć minut, potem kolejne pięć. Wróciła dopiero po dwudziestu minutach.
Weszła bez słowa. Zamknęła drzwi za sobą powoli, prawie bezgłośnie. Usiadła przy stole, dokładnie na tym samym krześle, z którego wstała, zanim podszedłem do niej z pierścionkiem. Miała rozmazany makijaż, ciemne smugi pod oczami, a na policzku odciśniętą linię od rękawa płaszcza. Nie patrzyła na mnie.
– Co to miało znaczyć? Kim był ten facet i skąd zna mój adres? – zapytałem.
Nie odpowiedziała. Patrzyła przed siebie, jakby mnie tam nie było.
– Kim on dla ciebie jest? – spytałem znów, mocniej.
Żadnej reakcji. Usiadłem naprzeciwko. Na stole leżały dwa talerze z niedojedzonym risotto, z którego już dawno uleciało ciepło. Wino przestało pachnieć, świeca zgasła. Pudełko z pierścionkiem postawiłem pomiędzy nami.
– Chciałem ci się oświadczyć – powiedziałem, choć wiedziała to dobrze.
Spojrzała na pudełko, ale tylko na ułamek sekundy. Potem znów spuściła wzrok. Łzy zaczęły jej spływać po policzkach bezgłośnie, jedna za drugą. Nie próbowała ich ocierać. Tylko siedziała. Milczała.
Czułem, jak we mnie narasta bezradność, taka, której nie da się zasłonić logiką ani wyrozumiałością. Chciałem nią potrząsnąć, zmusić, żeby cokolwiek powiedziała. Ale nie zrobiłem nic. W końcu wstałem, zabrałem pierścionek, odwróciłem się i wyszedłem do drugiego pokoju. Zostawiłem ją przy stole. W tej ciszy, która była głośniejsza niż wszystko, co słyszałem tego wieczoru. Poszła za mną.
– Michał – powiedziała szeptem.
– Co on tu robił? – zapytałem.
– To ktoś, kto nigdy mnie nie przestał kochać – odpowiedziała po chwili.
Chciałem usłyszeć coś więcej, cokolwiek, co pozwoliłoby mi zrozumieć, co się dzieje, ale tylko stała w półmroku. Napięta, jakby bała się zrobić krok w moją stronę.
Chciałem znać prawdę
– Dlaczego nic mi o nim nie powiedziałaś? – zapytałem.
– Bo nie umiałam zamknąć tego rozdziału. Myślałam, że to przeszłość. Że jak nie mówię, to nie istnieje.
– Ale istniał – powiedziałem spokojnie. – Cały czas.
Pokiwała głową.
– Nigdy nie byłam z tobą tak naprawdę gotowa. Przepraszam.
Położyłem dłoń na granatowym pudełku. Otworzyłem je. Pierścionek błyszczał w świetle dnia tak samo jak wieczorem. I tak samo nic już nie znaczył. Zamknąłem pudełko i przez długi czas nie robiłem nic. Po prostu siedziałem. Cisza była jedyną odpowiedzią, jaką dostałem. I chyba jedyną, na jaką naprawdę zasługiwałem.
Michał, 31 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Rodzina latami traktowała mnie jak bankomat. Gdy zostałem bez pracy, wszyscy odwrócili się do mnie plecami”
- „Mój ukochany nie kupował mi kwiatów ani czekoladek. Na rocznicę dał mi coś takiego, że było mi wstyd przed koleżankami”
- „Wieczór kawalerski w Sopocie to była moja ostatnia noc wolności. Na własne życzenie wpadłem w sidła miłosnej wampirzycy”