Reklama

Lubiłam Zaduszki. Może to dziwne, bo dla wielu to smutny czas – znicze, łzy, szeptane modlitwy przy grobach. Ale dla mnie to był dzień ciszy, wspomnień, zatrzymania się w biegu. Odkąd pamiętam, chodziłam wtedy na cmentarz sama – najpierw z babcią, później, po jej śmierci, sama do niej.

– No i jestem, babciu. Trochę zawiało, co? Ale patrz, przyniosłam te chryzantemy, które lubiłaś – mówiłam półgłosem, klękając przy nagrobku. – Znowu mi się śniłaś. I znowu nic nie mówiłaś. Zawsze byłaś taka powściągliwa, ale w snach mogłabyś się chociaż odezwać.

Zapalałam znicz i przez chwilę tylko patrzyłam w ogień. Telefon w kieszeni zawibrował.

– Kochanie, już wracasz? – głos mojego męża był ciepły, jak zawsze.

– Jeszcze chwilę posiedzę przy babci. Dobrze?

– Oczywiście. Tylko nie zmarznij.

Rozłączyłam się. Przez chwilę tylko siedziałam, wtulona w szalik. Od tylu lat z Piotrem. Spokojny, przewidywalny, może nawet trochę za bardzo. Nasze życie… Takie właśnie było, jak herbata w termosie: już nie parzy, ale wciąż ciepła. Mamy Anię, naszą jedyną córkę, teraz studiuje we Francji. Lubiłam myśleć, że jesteśmy szczęśliwi. Bez dramatów, bez kłótni. Ale może po prostu nauczyłam się nie zadawać pytań.

Poznałam ją

Wstałam z kolan, otrzepałam płaszcz z ziemi i sięgnęłam po torbę. Już miałam ruszyć w stronę wyjścia, kiedy usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się i spojrzałam wprost na twarz, którą znałam, choć nie widziałam jej od ponad dwudziestu lat.

– To ty, Lucynka? – Karolina zbliżyła się powoli, z tym samym złośliwym uśmiechem, jaki pamiętałam ze szkoły. – Ale się zmieniłaś. Nadal z Piotrem?

Zrobiło mi się gorąco, mimo że listopadowy wiatr bezlitośnie szarpał szalem wokół mojej szyi. Przytaknęłam ostrożnie.

– Tak.

Karolina zmrużyła oczy, jakby coś sobie przypominała. Przestąpiła z nogi na nogę, po czym uśmiechnęła się szerzej, z pewnością siebie, której nigdy nie znosiłam.

– No, no… A całuje tak samo dobrze?

Nie odpowiedziałam od razu. Uśmiechnęłam się, krótko i nerwowo.

– Co ty, Karolina…

Udawała, że nie zauważyła mojego zmieszania. Jej wzrok przesunął się po nagrobkach, po mnie.

– Miło było cię zobaczyć – rzuciła, po czym ruszyła przed siebie. Zostawiła po sobie tylko zapach mocnych perfum i to pytanie, które utkwiło we mnie jak zadra.

Poczułam się niepewnie

Stałam jeszcze chwilę, z torbą w ręku, i próbowałam się uspokoić. Ale nie potrafiłam. Szłam potem przez cmentarz, omijałam grupki ludzi, słuchałam rozmów o dawnych sąsiadach, o tych, co odeszli. Ale w mojej głowie było tylko jedno zdanie: czy Piotr ją kiedyś pocałował? A jeśli tak – kiedy? I dlaczego? I co jeszcze przede mną ukrywał?

Nie chciałam podejrzewać, ale Karolina nie była kobietą, która mówi rzeczy bez powodu. Zawsze wbijała szpilki tam, gdzie bolało najbardziej. Tym razem trafiła celnie.

W domu zaparzyłam herbatę i od razu zapomniałam o niej. Stała na stole. Piotr siedział w fotelu, przeglądał smartfona, udawał, że czyta. Przez kilka minut wahałam się, czy czekać do jutra, czy powiedzieć teraz. Nie wytrzymałam.

– Spotkałam dziś Karolinę – zaczęłam spokojnie.

– Karolinę? – uniósł brwi. – Z liceum?

– Tak. Stała niedaleko grobu babci. Rozpoznała mnie. Zagadała.

Piotr odłożył telefon na stolik. Czekał.

– Zadała ciekawe pytanie – powiedziałam i spojrzałam mu prosto w oczy. – Zapytała, czy dalej dobrze całujesz.

Chciałam znać prawdę

Nie próbował się roześmiać, nie rzucił żadnego głupiego żartu. Nic. Tylko patrzył na mnie, jakby nie wiedział, co ma zrobić.

– Lucyna… – odezwał się cicho po chwili. – To było dawno. To nic nie znaczyło. Jeden raz.

Siedziałam bez ruchu. Gdyby krzyknął, zaprzeczył, oburzył się – może uwierzyłabym. Ale jego spokój… dusił mnie.

– Czyli to prawda?

– Tak – przyznał. – Byłem wtedy na zjeździe absolwentów. Wszyscy pili, gadało się głupoty, stara znajoma… To był impuls.

Wstałam i podeszłam do okna. Noc zaczęła otulać podwórko. W sąsiednim domu ktoś zapalił światło. Ktoś, kto może nigdy nie zadał swojemu mężowi takiego pytania.

– Nie było nic więcej – zapewnił. – Po tym wieczorze przestałem z nią rozmawiać. Przysięgam.

Milczałam. W głowie przelatywały obrazy. Wszystkie jego uśmiechy, drobne gesty, pocałunki na dobranoc. Myślałam, że są nasze. A teraz nie byłam już tego taka pewna.

– Nie chciałem cię ranić – dodał cicho.

– Ale zrobiłeś to. I jeszcze pozwoliłeś mi żyć z tym pod jednym dachem.

Męczyło mnie to

Rano siedzieliśmy przy kuchennym stole. On z herbatą, ja z ciszą, która ciążyła bardziej niż jakiekolwiek słowa.

– Dzwoniła do mnie w zeszłym roku – powiedział nagle. – Nie odbierałem. Przysięgam.

Nie odpowiedziałam. Chciałam, żeby poczuł, że przestałam się starać rozumieć.

– Błagam cię, nie rozbijajmy tego przez coś, co było lata temu – szepnął.

– To nie „coś”, to zdrada. I nie lata temu, skoro ona wciąż to pamięta. Pocałunek to nie przypadek, to wybór.

Chciałam widzieć jego wstyd. Ale bardziej niż wyjaśnienia, potrzebowałam czegoś, czego on już nie mógł mi dać. Zaufania.

Piotr wyprowadził się na kilka dni, nie zostawiając żadnej wiadomości. Kanapa, którą wcześniej dzieliliśmy, teraz wydawała się obca i zimna. Przesunęłam się na nią, przytuliłam kolana do piersi i patrzyłam w okno, gdzie światło latarni rysowało cienie na podłodze.

Nie wiem, co dalej

Telefon zawibrował. To Ania. „Kocham cię, mamo. Jesteś silna” – przeczytałam i poczułam, że nie jestem sama, choć wciąż pustka wypełniała mieszkanie. Nie wiedziałam, co dalej. Nie wiedziałam, czy chcę, żeby było tak jak dawniej. W tym momencie zrozumiałam jedno: zdrada ma imię. I moją twarz w odbiciu lustra. Ale mogłam wybrać, kim chcę być od dziś.

Usiadłam, zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech. Świat się nie zawalił, choć zaufanie zostało nadwyrężone. Może kiedyś wróci, a może nie. Na razie mogłam tylko odnaleźć siebie na nowo i zdecydować, jakie kroki chcę postawić w przyszłości. Otworzyłam oczy i spojrzałam na pustą przestrzeń przed sobą. Była moją własną, nową przestrzenią.

Lucyna, 41 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama