Reklama

Estera zawsze mi imponowała, bo miała w sobie odwagę, by dążyć do celu. Już w szkole średniej postawiła się naszemu ojcu, przed którym, razem z mamą, trzęsłyśmy się ze strachu, gdy po kielichu robił się nieobliczalny. Estera pokazała, że można zachować godność nawet w obliczu niczym nieskrępowanej przemocy. Wylądowała w szpitalu, ale to zdarzenie zmobilizowało naszą matkę do działania – złożyła pozew rozwodowy, dołożyła sprawę o pobicie i znęcanie i nie odpuściła, chociaż stary sukinsyn próbował jej to wyperswadować prośbą i pięścią. Po długiej szarpaninie mama odzyskała w końcu wolność i prawo do godnego życia dla siebie i dzieci. Mimo to Estera nie została w domu. Miała inne plany – wyjechała do Warszawy, skończyła studia i wkrótce potem wyjechała do Hiszpanii. Tam wyszła za przystojnego Joaquína, tylko że zanim nauczyłam się poprawnie wymawiać imię szwagra – już go rzuciła.

Reklama

– To była pomyłka – stwierdziła po powrocie do kraju; przywiozła trochę pieniędzy, dwuletniego syna i pomysł na biznes.

O rany, to nieistotne

Firma spedycyjna, którą wtedy założyła, rozwijała się z roku na rok, przynosząc coraz większe zyski. Wkrótce Esterę stać było już nie tylko na opłacenie opiekunki, ale także na kupno domu, potem prywatną szkołę i luksusowe, choć rzadkie, wczasy. Wszystko osiągnęła ciężką pracą, uporem i determinacją. Nigdy nie słyszałam od niej słowa skargi, a do tego, mimo czterdziestu paru lat, nadal była atrakcyjna. Ja, młodsza o sześć, wyglądałam przy niej jak kuchta.

– Co chcesz, urodziłaś dwójkę dzieciaków – pocieszała mnie siostra. – I od lat chodzisz w kieracie… Niechże Sylwek weźmie cię w końcu na jakieś wczasy!

Nasze zarobki nie pozwalały na takie rozrywki, jednak wolałam jej tego nie uświadamiać, bo na bank zaoferowałaby mi pomoc finansową, a tego mój mąż by nie zniósł. W każdym razie Estera była dla mnie uosobieniem wyzwolonej kobiety sukcesu. Wydawało się, że sprawy damsko-męskie nie determinują jej poczynań, a przygodne romanse traktuje z przymrużeniem oka, dlatego byłam zdziwiona, kiedy oświadczyła, że się zakochała.

– Jest cudowny – trajkotała. – Starszy, ale to przydaje mu tylko uroku.

– Es, nie głupiej, proszę cię – próbowałam przywołać ją do rzeczywistości. – Wspominałaś, że facet ma żonę i dzieci!

– O rany, to nieistotne – machnęła lekceważąco dłonią. – Jego związek jest wypalony od dawna.

– Nie wiem, może i nie ma w nim ognia… – powiedziałam z niesmakiem – ale są dzieci, które powinny mieć oboje rodziców. Co ty odwalasz, siostra?

– Ależ one są już dorosłe!

– To ile lat ma w końcu ten twój absztyfikant? – spytałam.

– Dwóch brakuje mu do sześćdziesiątki, ale zapewniam cię, wygląda młodziej niż niejeden trzydziestolatek.

Musiałam poznać tego cwaniaka

Akurat! Sześćdziesięciolatek ma sześćdziesięcioletni organizm i nieważne jak wygląda w oczach zakochanej kobiety. Pomyślałam, że za kilka lat Estera może się przeistoczyć w opiekunkę starca! Nie omieszkałam jej tego uświadomić, choć ostrożnie.

– Uważaj, Estera – powiedziałam.

Jej wzrok był maślany, kiedy wyjaśniała, że jest gotowa na wszystko. Facet jest nietuzinkowy, romantyczny i Bóg wie co jeszcze. Normalnie jakby cofnęła się w rozwoju, znów miała kilkanaście lat i odkrywała tajemnice pierwszych pocałunków! Nie chciałam jej zranić, więc powiedziałam tylko, że mam nadzieję, że on na nią zasługuje.

– Poznasz go w najbliższy weekend, o ile zaprosicie nas do siebie – obiecała. – Od was jest tylko kawałek do jeziora, a on tak kocha pływanie.

Jasne, że się zgodziłam, musiałam poznać cwaniaka, który zawrócił siostrze w głowie.

Z ręką na sercu: od początku byłam uprzedzona do gościa. Estera jest łakomym kąskiem: atrakcyjna, zamożna i samotna. Powinnam ufać jej rozsądkowi, jednak wszystko wskazywało na to, że biedula właśnie go utraciła.

Ledwo Estera wyszła, siadłam do komputera i „wyguglałam” wszystkie możliwe informacje o facecie. Dużo tego nie było, ale z jednym siostra miała rację: był przystojny i rzeczywiście nie wyglądał na swoje lata. Niedbale zawiązana czerwona chusteczka pod szyją, dopasowane dżinsy, a na nogach sandały. Trochę mnie śmieszyło udawanie nastolatka z przyprószonymi siwizną włosami, ale z pewnością gość wyglądał lepiej od mojego młodszego, za to steranego życiem, męża.

– Na weekend zaprosiłam Esterę z nowym facetem – poinformowałam Sylwka, kiedy wrócił z pracy.

– Goście? – skrzywił się z niechęcią. – Ale ja muszę wymienić tarcze hamulcowe w samochodzie. Nie mogą trochę poczekać z tymi odwiedzinami?

Cały Sylwek! Powiedziałam, że sama będę pełnić obowiązki gospodarza i mam tylko nadzieję, że znajdzie choć tyle czasu, by przywitać się z gośćmi. Byłam złośliwa, ale doprawdy mógłby czasem wykrzesać z siebie odrobinę entuzjazmu!

Przeczucie, czy zwykła męska zawiść?

W sobotę na nasze podwórko wtoczył się z piekielnym warkotem ciężki motocykl. Z tylnego siedzenia zeskoczyła roześmiana Estera i pomachała mi na powitanie. Mężczyzna w czarnym skórzanym kombinezonie postawił motocykl na stopce, zdjął kask i przygarnął Esterę do siebie. Całowali się bez skrępowania, w ogóle nie dbając o etykietę. Stałam w drzwiach i z zażenowaniem czekałam, aż się od siebie oderwą i zauważą moją obecność.

– To Harley? – spytał Sylwek, którego dźwięk silnika wywabił spod samochodu.

– Tak – oprzytomniał nasz gość. – Tego dźwięku nie da się z niczym pomylić, co nie? No hej, Maciej jestem.

Podał dłoń mojemu mężowi i razem zajęli się podziwianiem maszyny. Estera podbiegła do mnie.

– I jak? – spytała szeptem.

– Myślałam już, że mu się oddasz na środku mojego trawnika – burknęłam.

– Pytałam, jak ci się podoba, nie prosiłam o rozgrzeszenie – wzruszyła ramionami.

Choć niechętnie, ale musiałam przyznać, że w obcisłym kombinezonie facet robił wrażenie. Na Sylwku chyba też, choć jemu imponował raczej motocykl.

– To jakiś pozer – szepnął chwilę później mąż, mijając mnie w przedpokoju. – Nie sądzę, by motocykl należał do niego. Niech twoja siostra lepiej na niego uważa.

Czy to przeczucie, czy zwykła męska zawiść? Z jednej strony, gotowa byłam przyznać Sylwkowi rację – starszy facet udający nastolatka wygląda trochę sztucznie, jednak z drugiej strony… Na pewno nie był przeciętnym reprezentantem swojego pokolenia. Bezpośredni i ciekaw świata. O wszystko dopytywał i z uwagą słuchał odpowiedzi. Zainteresował się nawet moją kolekcją róż historycznych i spędził dobrą godzinę na porównywaniu ich zapachów.

– Hej, siostra! – Estera wparowała z impetem do ogrodu. – Zanudzisz Macieja tymi opowieściami z mchu i paproci. Wołaj chłopa i chodźmy nad jezioro.

– Idźcie sami – poprosiłam. – Sylwek i tak nie wyjdzie spod samochodu, zanim nie skończy, a ja powinnam dopilnować garów. Bawcie się dobrze.

– Musimy wrócić do tej rozmowy, Kasiu – powiedział Maciej, obejmując Esterę. – Nie miałem pojęcia, że istnieje tyle odmian tych cudownych kwiatów, a ty umiesz o nich pięknie opowiadać. Jestem pod wrażeniem twojej wiedzy.

– Pochlebca – mruknęła Estera, zamykając mu usta pocałunkiem.

Objęci jak para nastolatków wyszli przez furtkę i ruszyli w stronę jeziora . Nawet ładnie to wyglądało, stwierdziłam, patrząc na nich przez dłuższą chwilę. Pomyślał o mnie i mojej pasji, jakie to miłe!

Przegadaliśmy pół nocy

Muszę przyznać, że facet mnie ujął, jego komplementy sprawiły mi przyjemność. Nieczęsto się zdarzało, by ktoś mnie docenił, a co dopiero pochwalił. Sylwek nie należał do gadatliwych, a uprzejmości traktował jak niepotrzebne ozdobniki.

– To nie słodkie słówka świadczą o miłości – powtarzał zawsze – ale czyny.

Niby racja, tyle że nie oszukujmy się, jakby dorzucił w pakiecie komplement, korona by mu z głowy nie spadła!

Ugotowałam obiad, tyle że nie miał go kto zjeść, bo Sylwek musiał dokończyć robotę, a Estera z Maćkiem ugrzęźli nad wodą. Wrócili późno, roześmiani i szczęśliwi jak dzieciaki i nie miałam serca robić im wyrzutów. Podgrzałam to, co nadawało się do podgrzania i nałożyłam na talerze. Wpatrzeni w siebie, nawet nie zauważali, co jedzą, a tak się starałam przyszykować coś ekstra! Czułam żal, że nikt nie docenił moich wysiłków. Zanim jednak na dobre się rozkleiłam, Maciej uderzył się otwartą dłonią w czoło.

– Kasia! Na śmierć zapomniałem! – powiedział. – Przecież ja przyniosłem dla ciebie różę.

To mówiąc, wybiegł przed dom i z torby zawieszonej na werandzie wyciągnął gałązkę pospolitej multiflory.

– Niesamowicie pachniała, kiedy ją mijaliśmy – opowiadał, wręczając mi kwiatek. – Od razu pomyślałem o tobie. Może to jakaś rzadka odmiana?

Nie miałam serca powiedzieć, że multiflora jest pospolita jak pokrzywa. Mruknęłam tylko coś o niespotykanej teksturze płatków i z uśmiechem przyjęłam prezent. Mąż nie rozpieszczał mnie takimi podarunkami, dla niego liczyła się praktyczność. Potem z sakwy zawieszonej na motorze Maciej wyciągnął nalewkę przywiezioną z podróży po Rosji. Piliśmy, słuchając opowieści o przygodach na dalekiej Syberii, gdzie spędził poprzednie wakacje. Przegadaliśmy pół nocy i nawet taki malkontent jak mój Sylwek zdawał się całkiem dobrze bawić.

Co ja mogłam wiedzieć o takich związkach?

Następnego dnia bractwo odsypiało nocną nasiadówkę, więc starałam się zachowywać cicho, kiedy robiłam sobie kawę. Wyszłam z założenia, że jestem jedynym rannym ptaszkiem w tym towarzystwie, dlatego zdziwił mnie widok Macieja spacerującego po jesiennym ogrodzie.

– Korzystając z porannego światła, chciałem zrobić trochę zdjęć twoim różom – powiedział, kiedy usiadłam na tarasie z filiżanką. – Szczerze mówiąc, chciałem też przemyśleć parę spraw.

Przeprosiłam, że zakłóciłam jego spokój i chciałam już wracać do kuchni, lecz powstrzymał mnie gestem dłoni.

– Kasiu, zostań, proszę – powiedział.

– Może nieprzypadkowo zjawiłaś się w tej właśnie chwili, może brakowało mi spojrzenia kogoś stojącego z boku? Kogoś życzliwego z otwartym umysłem… Nie wiem, co robić, Kasiu, potrzebuję twojej rady.

Rany boskie, facet obdarzył mnie zaufaniem – jak mogłam odmówić?

– Chodzi o związek z Esterą – kontynuował. – Zastanawiam się, czy facet w moim wieku ma prawo do takiej miłości? Estera jest młodą, atrakcyjną kobietą, bez problemu mogłaby znaleźć lepszego i, przede wszystkim, młodszego partnera.

Był szczery, więc poczułam się w obowiązku odpłacić podobną monetą.

– Człowiek jest taki stary, na ile się czuje, a tobie mógłby pozazdrościć apetytu na życie niejeden trzydziestolatek – przyznałam. – Martwi mnie jednak co innego. Wiem, że jesteś żonaty, to komplikuje trochę sprawę waszej relacji, nie sądzisz?

– Byłem żonaty, to zamierzchłe czasy – tłumaczył, starając się dobierać odpowiednie słowa. – Z obecną partnerką tworzymy otwarty związek, to znaczy, nie ograniczamy się w sferze uczuciowej.

Co ja, przykładna kura domowa, mogłam wiedzieć o takich związkach? Zrobiłam mądrą minę i zmieniłam temat. Powiedziałam, że ufam siostrze i jej życiowym wyborom. Estera wydaje się szczęśliwa przy jego boku, więc nie powinien się zadręczać problemem wieku – dla zakochanej kobiety nie jest to takie istotne. Sama była zdziwiona tym, co mówię, bo do niedawna uważałam inaczej. Najwyraźniej coś się zmieniało i uświadamiałam to sobie dopiero podczas rozmowy z tym człowiekiem. Naprawdę rzadko miałam okazję, by wymienić się przemyśleniami z kimś, kogo by to obchodziło.

Przegadaliśmy ze dwie godziny, zanim reszta domowników wreszcie zaczęła się budzić. Na zakończenie Maciej objął mnie serdecznie i stwierdził, że z nikim dotąd mu się tak wspaniale nie gadało, i koniecznie musimy pozostać w kontakcie. Wymieniliśmy się numerami telefonów, lecz naprawdę nie przypuszczałam, że tak szybko zadzwoni.

A ja, głupia, nie chciałam słuchać

– Nie dokończyliśmy naszej rozmowy – usłyszałam trzy dni później. – Zapraszam na kawę i wspaniałe lody do mojej ulubionej kawiarni.

Wahałam się tylko przez chwilę. W końcu nie ma nic zdrożnego w przyjęciu zaproszenia na kawę, nie? Było miło. Potem umówiliśmy się na film, a po trzech tygodniach znajomości wylądowaliśmy w łóżku. Nadal było miło, nawet bardzo, tylko że zaczęły mnie gnębić wyrzuty sumienia. Oszukiwałam przecież dwie najbliższe osoby. Czułam się okropnie podle, ale nie potrafiłam zerwać; miałam zrezygnować z Macieja akurat wtedy, gdy świat nabrał barw? Aż tu któregoś dnia, zupełnie niespodziewanie, odwiedziła mnie Estera.

– Ten dupek kogoś ma! – krzyknęła, stojąc w progu.

Zdrętwiałam. Jeżeli istniała jakakolwiek sprawiedliwość, właśnie w tej chwili powinnam była dostać porządnego kopa od siostry.

– Stary zbok prowadza się z młodą laską – kontynuowała wzburzona. – Coś przeczuwałam, cholera, ale dopiero dziś zyskałam namacalny dowód. Kumpela zrobiła im zdjęcie przed klubem. Patrz!

Stałam jak słup soli i nie docierały do mnie słowa siostry. Wszystko się wydało, całe moje życie właśnie legło w gruzach. Boże, jaka byłam głupia… Boże, Boże…

– Kaśka, co z tobą ? – jak przez mgłę doszedł mnie głos siostry. – Zobacz, jaką młódkę sobie przygruchał!

Spojrzałam na wyświetlacz w jej telefonie. Zdjęcie przedstawiało Macieja obejmującego ramieniem atrakcyjną kobietę w moim wieku, ale z całą pewnością to nie byłam ja.

– To zła***! – wyrwało mi się, zanim zdążyłam pomyśleć.

– Dokładnie – zgodziła się Estera. – Nie ujęłabym tego lepiej. Ostrzegałaś mnie przed staruchem, a ja, głupia, nie chciałam słuchać.

– No i co teraz zrobisz? – spytałam niepewnie.

– Nic – powiedziała. – Będzie jak kiedyś. Najlepiej udawać, że tego nigdy nie było.

Reklama

Pomyślałam, że tym razem ja nie ujęłabym tego lepiej. Będzie jak dawniej i Bogu dziękować, że na tym się ta głupota skończyła.

Reklama
Reklama
Reklama