Reklama

Stałam na progu mieszkania, które nagle wydawało się zbyt ciche i puste. Po raz pierwszy od lat usłyszałam swoje myśli tak wyraźnie, że zaczęły mnie przytłaczać.

Reklama

– A więc to tak wygląda życie po rozwodzie – powiedziałam do siebie, próbując zapanować nad łzami, które od tygodni przychodziły bez zaproszenia.

Każda ściana przypominała mi o wspólnie spędzonych chwilach, o uśmiechach, które zgasły zbyt szybko. Z każdym dniem zapadałam się coraz głębiej w otchłań samotności. Przyjaciółki pocieszały, mówiąc, że teraz zaczyna się nowy rozdział, ale ja wciąż widziałam tylko puste kartki. Pewnego wieczoru, zasiadłam przy kuchennym stole myślą, że coś muszę zmienić. To wtedy zrodziła się ta szalona idea – samotny urlop w Hiszpanii. Bez planów, bez oczekiwań, tylko ja i nieznany kraj. Chciałam odpocząć od rzeczywistości, odnaleźć siebie, zasmakować życia na nowo.

Z jednym biletem w ręku i walizką pełną nadziei, wyruszyłam na poszukiwanie siebie. Nie wiedziałam jeszcze, że w tym słonecznym kraju, na drodze pełnej piasku i słońca, spotkam kogoś, kto pomoże mi odkryć, czego naprawdę pragnę.

Odrodziła się we mnie radość

Hiszpania przywitała mnie dźwiękami fal rozbijających się o brzeg i promieniami słońca, które tańczyły na mojej skórze. Każdy krok na złocistym piasku sprawiał, że czułam się lżejsza, jakbym zrzucała z siebie ciężar ostatnich miesięcy. To był pierwszy raz od dawna, kiedy mogłam naprawdę oddychać. Spacerując po wąskich uliczkach malowniczego miasteczka, chłonęłam każdy detal – ściany w pastelowych barwach, aromatyczne zapachy z lokalnych restauracji i śmiech przechodniów. Miałam zamiar po prostu być, zanurzyć się w tej chwili bez pośpiechu i oczekiwań. To podczas jednego z tych wieczornych spacerów, gdy słońce chowało się za horyzontem, spotkałam Pawła. Stał na plaży, wpatrzony w falujące morze, a jego sylwetka rysowała się na tle różowiejącego nieba. Był tajemniczy, jakby krył w sobie opowieść, którą chciał podzielić się z kimś innym.

Też uciekasz przed rzeczywistością? – zagadnęłam go, podchodząc bliżej.

Paweł odwrócił się, a jego spojrzenie było jak błyskawica, która przebija się przez ciemne chmury.

Można tak powiedzieć – odpowiedział z lekkim uśmiechem. – Jestem Paweł. A ty?

– Hania. Miło cię poznać – odpowiedziałam, czując dziwne połączenie niepokoju i ciekawości.

Mężczyzna był oszczędny w słowach, ale w jego milczeniu kryła się głębia, która przyciągała mnie coraz bardziej. Mimo że czułam, że skrywa jakąś tajemnicę, było w nim coś, co sprawiało, że chciałam odkrywać go kawałek po kawałku. Pierwszy wieczór zakończyliśmy spacerem wzdłuż plaży, rozmawiając o życiu, marzeniach i tym, co doprowadziło nas do tej hiszpańskiej krainy. Czułam, jak odradza się we mnie radość, której tak bardzo mi brakowało.

Otworzyłam się na bliskość

Każdy kolejny dzień w Hiszpanii był coraz bardziej kolorowy, jakby ktoś rozlał farby na moje dotychczas monochromatyczne życie. A Paweł stał się stałym elementem mojej codzienności jak poranna kawa czy wieczorny spacer. Spotykaliśmy się codziennie, a nasza więź rosła mimo różnic i milczących tajemnic. Wspólne chwile były pełne śmiechu, rozmów przy i spacerów po plaży, które zdawały się nie mieć końca.

Czasami myślę, że tu wszystko jest inne – powiedziałam podczas jednej z takich przechadzek. – Jakby problemy były lżejsze, a życie prostsze.

Paweł spojrzał na mnie z uśmiechem pełnym tajemniczości.

– Może to słońce, a może to po prostu Hiszpania – odpowiedział, kiwając głową, jakby z pełnym przekonaniem.

Każda rozmowa z Pawłem sprawiała, że odkrywałam coś nowego, zarówno o nim, jak i o sobie. Jednak mimo naszych długich rozmów, Paweł był jak książka, której nie mogłam do końca przeczytać. Kiedy pytałam o jego życie, jego odpowiedzi były skąpe, jakby skrzętnie ukrywał jakieś ważne szczegóły.

Co cię przyciągnęło do Hiszpanii? – zapytałam raz, z nadzieją, że uchylę rąbka jego tajemnicy.

– Praca, interesy – odpowiedział wymijająco, unikając mojego wzroku.

Mimo to każda chwila spędzona z nim była jak balsam na moje zranione serce. Czułam, że się otwieram, że pozwalam sobie na to, czego się bałam – na bliskość, na to, by komuś zaufać. Jednak w głębi duszy wciąż czaiła się obawa. Co, jeśli ta bajka w pewnym momencie dobiegnie końca?

Poczułam się zraniona

Wieczór zapowiadał się pięknie. Niebo zdobiły gwiazdy, a delikatna bryza chłodziła nasze twarze. Siedzieliśmy na tarasie z widokiem na morze, otoczeni ciepłym blaskiem świec. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, a świat wokół przestał istnieć. Czułam się bezpiecznie i szczęśliwie, jakbym na nowo odnalazła część siebie, którą zgubiłam po drodze. Paweł był idealnym towarzyszem, ktoś, kogo nie spodziewałam się spotkać w tym rozdziale życia. Nagle spoważniał, a jego oczy nabrały intensywnego wyrazu. Wpatrywał się we mnie, jakby zastanawiał się, jak ułożyć słowa, które miał mi powiedzieć.

Muszę ci coś wyznać – zaczął niepewnie, kładąc rękę na mojej dłoni. – To wszystko, co tutaj mamy, jest piękne, ale jest coś, co musisz wiedzieć.

W moim sercu zapanowała cisza.

– Mam rodzinę w Polsce – wyznał, a jego głos przepełniała szczerość i smutek. – Żona, dzieci... Przyjechałem tu w interesach, nie mogę ci nic obiecać.

Jego słowa uderzyły mnie jak lodowaty prysznic. Przez chwilę siedziałam osłupiała, nie mogąc złapać oddechu. Serce biło mi szybko, a w głowie krążyły setki myśli. Czułam się zraniona, zdradzona, ale jednocześnie... wdzięczna, że był ze mną szczery. Wszystko to, co wydarzyło się między nami, było prawdziwe, ale teraz stało się zbyt bolesne. Byłam wściekła, ale z drugiej strony, doświadczenie tej chwili, tego uczucia, było czymś, czego nie mogłam zignorować.

Łzy napłynęły mi do oczu

Ostatni dzień w Hiszpanii był pełen sprzecznych myśli. Czułam się rozdarta, jakby moje serce i umysł toczyły wojnę. Z jednej strony pragnęłam uciec od wszystkiego, co przypominało mi o Pawle, z drugiej – wiedziałam, że muszę się z nim spotkać. Chciałam się pożegnać. Umówiliśmy się na plaży, gdzie wszystko się zaczęło. Gdy dotarłam na miejsce, Paweł już tam był, wpatrzony w horyzont, jakby szukał odpowiedzi na swoje pytania w falujących wodach.

Dziękuję, że przyszłaś – powiedział, kiedy podeszłam bliżej.

Musiałam – odpowiedziałam, próbując utrzymać głos w ryzach. – Chciałam porozmawiać, zamknąć to jakoś.

Cisza, która nastała, była głośniejsza niż kiedykolwiek. W końcu zebrałam się na odwagę i zadałam pytanie, które dręczyło mnie od momentu jego wyznania.

– Co dla ciebie znaczył ten czas? – zapytałam, starając się nie zdradzić emocji, które kłębiły się we mnie.

Paweł odetchnął głęboko, a jego oczy, wpatrzone w moje, mówiły więcej niż jakiekolwiek słowa.

Jesteś wyjątkową osobą – zaczął, a jego głos brzmiał miękko i szczerze. – Choć nie mogę ci obiecać wspólnej przyszłości, ten czas był dla mnie ważny. Dałaś mi coś, czego nie doświadczyłem od dawna – wolność bycia sobą.

Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Mimo bólu zrozumiałam, że te wspólne chwile były jak krople deszczu na pustyni, dając życie mojemu sercu. Wiedziałam, że muszę go opuścić, ale czułam też, że teraz mogę iść dalej, bogatsza o to doświadczenie. Oboje wiedzieliśmy, że nadszedł czas rozstania. Ostatni raz spojrzeliśmy sobie w oczy, pełni wdzięczności, ale i smutku.

Miałam plany i marzenia

Powrót do Polski był jak wejście do innego świata. Miasto przywitało mnie znanymi odgłosami, które teraz wydawały się odległe. Mój dom czekał na mnie, dokładnie taki sam jak wtedy, gdy go opuszczałam, ale ja czułam się inna. Pierwsze dni po powrocie były trudne. Czasami przyłapywałam się na tym, że szukałam Pawła w tłumie, choć wiedziałam, że to bezcelowe. Jednak z każdym dniem, z każdą minutą, czułam, jak powoli odzyskuję równowagę.

Wieczorami siadałam na balkonie, patrząc na rozgwieżdżone niebo i zastanawiając się nad tym, co przyniesie przyszłość. Czułam, że mimo bólu, jaki nosiłam w sercu, nauczyłam się czegoś ważnego. Przeżycia z tamtych dni sprawiły, że stałam się silniejsza.

– Czego teraz chcesz od życia? – zadałam sobie pytanie, patrząc na migoczące gwiazdy.

Wiedziałam, że to, co wydarzyło się w Hiszpanii, było tylko początkiem. Teraz byłam gotowa na nowe wyzwania, na odkrywanie samej siebie w nowej rzeczywistości. Pragnęłam wrócić do życia z pasją, z wiarą w to, że każdy dzień może przynieść coś wyjątkowego. Miałam plany, marzenia, które czekały na spełnienie. I choć jeszcze nie wiedziałam, jak potoczy się moja przyszłość, jedno było pewne – byłam gotowa, by ją przywitać z otwartymi ramionami.

Hanna, 44 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama