„Narzeczona odprawiła mnie z kwitkiem, bo nie miałem kasy. Teraz mogę sobie pozwolić na luksusy i na zemstę"
„Wiedziałem, że ten Marek, który został przed laty porzucony, już nie istnieje. Teraz to ja miałem kontrolę, to ja rozdawałem karty. Z prezentem w ręku opuściłem dom, czując się dziwnie spokojnie, jakbym wyruszał na spotkanie z przeznaczeniem, a nie na wesele byłej narzeczonej. Wiedziałem, że to może być mój ostatni akt w tej grze”.

- Redakcja
Czasami życie ma swoje zaskakujące sposoby, by przypomnieć nam o niedomkniętych rozdziałach. Mój zaczął się pewnego słonecznego dnia, który miał być najważniejszym w moim życiu. Stałem wtedy na środku kościoła, ubrany w elegancki garnitur, czekając na moją przyszłą żonę, Alicję. Ale ona nigdy się nie pojawiła. Zamiast tego, dotarła do mnie wiadomość, która roztrzaskała moje serce na miliony kawałków.
Nie przyjdzie. Nie będzie ślubu. Zostałem porzucony przed ołtarzem, upokorzony i zdezorientowany. Dni po tym wydarzeniu były mgłą bólu i rozczarowania, ale los zdecydował się podać mi pomocną dłoń. Tydzień po tym upokorzeniu wygrałem fortunę na loterii. Te pieniądze odmieniły moje życie, lecz nigdy nie uleczyły blizny, którą pozostawiła Alicja. Gdy otrzymałem jej zaproszenie na ślub, początkowo chciałem o nim zapomnieć. Ale coś mnie powstrzymało. Może to była szansa na zamknięcie tego rozdziału raz na zawsze?
Miałem już plan
Gdy otrzymałem zaproszenie na ślub Alicji, początkowo nie wiedziałem, co o tym myśleć. Czy ona sądziła, że jej wybaczyłem? A może w ogóle nie przejmowała się moimi uczuciami, myślała tylko o sobie i o tym, żeby jak najwięcej osób zobaczyło, jak teraz jest szczęśliwa? Kto wie, może nawet chciała mnie upokorzyć. To było w jej stylu.
Stwierdziłem, że muszę się tym podzielić z Anią. Moja siostra zawsze była moją powierniczką i rozumiała moje uczucia jak nikt inny. Spotkaliśmy się u niej w mieszkaniu, gdzie zastałem ją zatopioną w przygotowaniach do obiadu.
– Marek, co się dzieje? – zapytała, widząc moje zaniepokojone spojrzenie.
Bez słowa podałem jej zaproszenie. Otworzyła je i przeszła wzrokiem po eleganckich literach.
– Ślub Alicji? Żartujesz sobie, prawda? – rzuciła, a ja tylko pokręciłem głową. – Co zamierzasz zrobić? – dodała, krzyżując ramiona.
– Myślę, że pójdę – odpowiedziałem spokojnie.
Anna spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– Ona cię zniszczyła. Dlaczego miałbyś jej dawać kolejną szansę, by to zrobić? – Jej głos był pełen troski i gniewu.
– Może to ja dam jej szansę, by czegoś w końcu w życiu pożałowała – odparłem tajemniczo.
Zapadło milczenie. W głowie miałem już pewien plan, ale wiedziałem, że nie mogę się z nim zdradzić przed Anką. Ona zawsze była zbyt racjonalna, zbyt ostrożna. Musiałem działać na własną rękę.
To ja rozdawałem karty
Gdy zbliżał się dzień ślubu, postanowiłem przygotować coś specjalnego. Prezent dla Alicji miał być nie tylko symboliczny, ale i nieco przewrotny. Przez kilka dni przeglądałem stare fotografie, wybierając te, które najlepiej oddawały nasze wspólne chwile sprzed lat. Album, który stworzyłem, wypełniony był naszymi wspólnymi wspomnieniami, uchwyconymi w uśmiechach i gestach, które kiedyś były dla mnie wszystkim. Każda strona przypominała mi o innym momencie, innym uśmiechu, innym pocałunku.
Na ostatniej stronie, pod ostatnim zdjęciem, na którym uśmiechałem się ze szczęśliwym losem na loterię w ręku, dopisałem jedno zdanie: "Nie wszystko da się wymazać z pamięci."
Przed wyjściem na wesele spojrzałem w lustro. Twarz nieco bardziej dojrzała, ale nadal wpatrująca się w moje odbicie z determinacją. Wiedziałem, że ten Marek, który został przed laty porzucony, już nie istnieje. Teraz to ja miałem kontrolę, to ja rozdawałem karty.
Z albumem w ręku opuściłem dom, czując się dziwnie spokojnie, jakbym wyruszał na spotkanie z przeznaczeniem, a nie na wesele byłej narzeczonej. Wiedziałem, że to może być mój ostatni akt w tej grze.
Mały prezent
Kiedy pojawiłem się na przyjęciu, poczułem na sobie spojrzenia gości. Nie znałem ich, a oni nie znali mnie, ale czułem ich ciekawość. Przeszedłem przez salę z albumem pod pachą, starając się wyglądać na obojętnego i pewnego siebie. Alicja stała w tłumie, ubrana w oszałamiającą białą suknię, rozmawiając z grupką gości. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, na chwilę zastygła, a na jej twarzy pojawił się cień zwątpienia.
Podszedłem do niej z uśmiechem, jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi, którzy przypadkiem spotkali się na ulicy.
– Cześć, Marek – powiedziała cicho, z wyczuwalnym napięciem w głosie.
– Dzięki za zaproszenie – odpowiedziałem lekko, z uśmiechem, który miał wyrażać beztroskę. – Gratulacje.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, jakbyśmy próbowali czytać w swoich myślach. W tle grała muzyka, goście śmiali się i bawili, ale dla mnie cały świat skupił się na tym jednym momencie, na tej jednej osobie. Alicja wyglądała na lekko spiętą, jakby oczekiwała czegoś więcej.
– Cieszę się, że przyszedłeś – dodała, próbując odzyskać kontrolę nad rozmową.
Kiwnąłem głową i złożyłem jej album w ręce.
– Mały prezent – rzuciłem mimochodem, jakby to było nic nieznaczące.
Alicja spojrzała na album, a potem z powrotem na mnie. Z jej oczu zniknął na chwilę cień niepokoju, zastąpiony przez ciekawość i lekką niepewność.
Mogliśmy być bogaci
Przyjęcie toczyło się dalej swoim torem. Goście śmiali się, tańczyli, a ja obserwowałem Alicję z bezpiecznej odległości. Widziałem, jak co jakiś czas zerkała na album, który jej wręczyłem. W końcu, ciekawość zwyciężyła. Alicja znalazła chwilę samotności, by usiąść przy jednym ze stołów i otworzyć go. Stałem w pobliżu, przy barze, popijając whisky i czekając na jej reakcję.
Kiedy zaczęła przewracać strony, jej twarz zmieniała się z każdą fotografią. Zauważyłem, jak z początku uśmiechała się delikatnie, ale im głębiej wchodziła w przeszłość, tym bardziej jej uśmiech gasł. Na ostatniej stronie, gdzie widniało napisane przeze mnie zdanie, jej dłonie drgnęły, a twarz pobladła.
Podszedłem do niej, zanim zdążyła zamknąć album. Jej oczy, duże i pełne emocji, spoczęły na mnie z pytaniem, które nie wymagało wypowiedzenia na głos.
– Po co to zrobiłeś? – zapytała szeptem, z cieniem gniewu w głosie.
Pochyliłem się lekko, aby odpowiedzieć, utrzymując konspiracyjny ton.
– Tydzień po tym, jak mnie zostawiłaś, wygrałem fortunę – wyznałem z satysfakcją.
Na jej twarzy pojawiło się niedowierzanie, a potem coś, co mogło być wyrzutami sumienia lub frustracją.
– Co…? – wydukała zaskoczona.
– Gdybyś została, dziś bylibyśmy bogaci – dodałem, patrząc prosto w jej oczy. – Przecież tego właśnie chciałaś, prawda?
Cisza, która zapadła między nami, była ciężka i pełna niedomówień. Alicja wpatrywała się w mnie, jakby próbując zrozumieć, co naprawdę się wydarzyło, co straciła.
Zamknąłem ten rozdział
Kilka godzin później znalazłem się na tarasie, podziwiając nocne niebo i rozświetlone miasto. Czułem, jak chłodny wiatr orzeźwia moją twarz. Alicja musiała mnie szukać, bo wkrótce usłyszałem za sobą jej kroki.
– Myślisz, że pieniądze to wszystko? – syknęła z wyrzutem, stając obok mnie.
Obróciłem się ku niej, spoglądając na jej zaciętą twarz.
– A co, chcesz mi może powiedzieć, że ich brak niczego nie zmienia? – odparłem spokojnie. – Przecież to dlatego mnie porzuciłaś. Zawsze miałaś mnie za gorszego. Nie wystarczało ci to, że mieliśmy siebie. Że byliśmy szczęśliwi.
Jej oczy błyszczały od emocji, a w powietrzu unosiło się napięcie. Czułem, że to była chwila, na którą oboje czekaliśmy, moment, w którym wszystko miało się wyjaśnić.
– Odchodząc od ciebie, zrobiłam to, co uważałam za najlepsze dla nas obojga – zaczęła, próbując bronić swojej decyzji. – Chciałam od życia czegoś więcej. A z tobą... Z tobą nie mogłam tego mieć.
– Może. Ale od tamtego czasu wiele się zmieniło – odpowiedziałem. – Może gdybyś wiedziała o tej wygranej, sytuacja wyglądałaby inaczej?
Alicja spuściła wzrok, jakby moje słowa trafiły w sedno. Wiedziałem, że dotknąłem czułego punktu. Nasza rozmowa była pełna niedopowiedzeń, subtelnych oskarżeń i przemilczanych żalów.
– To przeszłość, Marek – powiedziała, jej głos był nieco łagodniejszy. – Teraz jestem z Piotrem, a ty… ty masz swoje życie.
– Masz rację – przyznałem, wiedząc, że żadne z nas nie może zmienić przeszłości.
Alicja popatrzyła na mnie, a w jej oczach zauważyłem dawny błysk. W jej spojrzeniu kryła się nostalgia, a nawet nuta tęsknoty. A potem odwróciła się na pięcie i odeszła. Nie zamierzałem jej zatrzymywać.
Zostałem na tarasie, patrząc na miasto. Czułem, że to była nasza ostatnia konfrontacja, zamknięcie tego rozdziału w sposób, który pozwalał mi ruszyć dalej.
Pożegnanie z przeszłością
Zostawiłem salę weselną za sobą, krocząc powoli w stronę parkingu. Noc była chłodna, a światła miasta migotały na horyzoncie, jakby przypominając mi o nieskończonych możliwościach życia. Czułem ulgę, ale i dziwną pustkę, jakbym właśnie oddał coś, co przez lata nosiłem w sobie.
Gdy wsiadałem do samochodu, nie mogłem oprzeć się myśli, że to, co wydarzyło się tej nocy, było ostatecznym pożegnaniem z przeszłością, którą tak długo nosiłem w sercu. Czy naprawdę wygrałem z Alicją? Czy może to ja przegrałem, wciąż trzymając się wspomnień, które nie pozwalały mi na pełne zaufanie i miłość do kogoś nowego? Tego nie wiedziałem nawet ja sam. W głowie pojawiły się pytania, na które nie znałem odpowiedzi, ale jedno było pewne – czas ruszyć dalej.
W drodze powrotnej do domu rozmyślałem o tym, co mnie teraz czeka. Wiedziałem, że bogactwo i luksus, które zyskałem, nie zastąpią mi prawdziwego szczęścia. Musiałem znaleźć sposób, by odnaleźć je w nowym życiu, które było przede mną.
Gdy oddalałem się od sali weselnej, w duchu podziękowałem Alicji za wszystko, czego mnie nauczyła, choć były to lekcje pełne bólu. Zamknąłem tamten rozdział i postanowiłem, że teraz skupię się na tworzeniu własnej przyszłości, wolnej od duchów przeszłości.
Marek, 35 lat