Reklama

To miał być najpiękniejszy dzień mojego życia. Wszystko było zaplanowane. Jednak, mimo tego całego perfekcyjnego obrazu, czułam dziwny niepokój. „To normalne. Wszyscy tak mają przed ślubem”, powtarzałam sobie w myślach.

Reklama

Poczułam jego oddech

W kościele zaczynało się robić nerwowo. Goście szeptali między sobą, a Tomek, stojąc przy ołtarzu, niecierpliwie zerkał w moją stronę. Powinnam już dawno do niego podejść, ale nie mogłam. Coś mnie blokowało, jakby niewidzialna siła trzymała mnie w miejscu.

Moja mama zawsze mówiła, że Tomek to dla mnie najlepszy wybór. Może to właśnie dlatego czasem czułam, że nie do końca sama podjęłam decyzję o tym ślubie? Ale przecież w tej chwili już nie miałam innego wyjścia.

Nagle drzwi kościoła otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Odwróciłam się odruchowo i... zobaczyłam Pawła. Kiedyś miałam do niego słabość, ale... Nasze drogi się rozeszły, a potem zakochałam się w Tomku.

Paweł podszedł do mnie z uśmiechem, który kiedyś tak dobrze znałam.

– Musimy porozmawiać. Jeszcze nie jest za późno – zaczął, jego głos cichy, ale stanowczy.

Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Teraz, na moim ślubie? Wszystko we mnie krzyczało, że to zły moment, ale ciekawość wzięła górę.

Co ty tutaj robisz? – spytałam, ledwo panując nad drżeniem w głosie. – To nie jest odpowiedni czas na rozmowę.

Zamiast odpowiedzieć, podszedł bliżej. Na tyle blisko, że poczułam jego oddech na swojej skórze.

– Nie mogłem tego dłużej ukrywać. Kocham cię. Zawsze cię kochałem. – Jego słowa spadły na mnie jak grom z jasnego nieba.

– Paweł... – Zabrakło mi tchu. To, co mówił, było absurdalne. W mojej głowie pojawił się chaos.

– Słyszałaś? – Jego oczy błyszczały jak nigdy wcześniej. – Kocham cię. Nigdy nie miałem odwagi ci tego powiedzieć, a teraz, gdy masz za chwilę wyjść za Tomka... nie mogłem dłużej milczeć.

– Dlaczego... – wyrwało mi się, choć nie chciałam zadać tego pytania. Czułam się, jakby coś się we mnie złamało.

– Bo to moja ostatnia szansa. Wiem, że Tomek cię kocha, ale to nie on powinien być twoim mężem. I ty też to wiesz.

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. O czym on mówił? Nagle przypomniałam sobie tamte chwile, gdy coś iskrzyło między nami.

Przed ołtarzem czekał Tomek, a ja... patrzyłam na Pawła. Grunt pod moimi stopami zaczął się chwiać.

Czułam tylko niepewność

Ruszyłam powoli w stronę ołtarza, ale z każdym krokiem czułam narastający ciężar. Z każdą sekundą słowa Pawła odbijały się echem w moich myślach: "Kocham cię. To nie on powinien być twoim mężem". Starałam się o tym nie myśleć, ale im bliżej byłam ołtarza, tym bardziej docierało do mnie, że coś się zmieniło.

Stanęłam obok Tomka, ale wszystko wokół mnie stało się przytłumione, jakby świat zwolnił. Słowa księdza docierały do mnie jak przez mgłę.

– Czy chcesz wziąć Tomasza za męża? – głos kapłana wybrzmiał jak strzał z armaty.

Nie mogłam oddychać. W gardle czułam suchość, a moje serce biło jak szalone. Zerknęłam na Tomka, potem na gości. Wszyscy na mnie patrzyli i czekali na to, co powiem.

– Przepraszam... Muszę na chwilę wyjść – szepnęłam. Nie patrząc na nikogo, odwróciłam się i szybko ruszyłam do drzwi.

Wybiegłam z kościoła. Serce biło mi tak mocno, że słyszałam je w uszach, a w mojej głowie wszystko wirowało. Oparłam się o mur kościoła, próbując uspokoić oddech, ale myśli galopowały. Paweł. Tomek. Ślub. Co ja właściwie robiłam?

Nie minęła minuta, a usłyszałam kroki. Wstrzymałam oddech. To był Paweł. Spojrzałam na niego, czując, jak wewnętrzny chaos przejmuje nad mną kontrolę.

– Marta... – zaczął, nie pytając o pozwolenie na rozmowę. – W głębi serca wiesz, co jest słuszne. Tomek to dobry człowiek, ale to nie on jest dla ciebie.

Zacisnęłam powieki, próbując odgonić jego słowa, ale brzmiały jak wyrok.

– Nie możesz tego wiedzieć – wyszeptałam. –To nie jest takie proste...

– Proste? Nic, co dotyczy miłości, nie jest proste – przerwał mi.

Z jednej strony Paweł, z drugiej Tomek. Stałam tam, zagubiona, z jedną nogą w przeszłości, a drugą w przyszłości, która właśnie wisiała na włosku.

Wszystko we mnie krzyczało

Staliśmy naprzeciw siebie. Paweł patrzył mi prosto w oczy.

– Nie możesz tak po prostu wyznać mi miłość i oczekiwać, że rzucę dla ciebie wszystko... – zaczęłam, ale przerwał mi szybko, jakby bał się, że nie dam mu szansy dojść do słowa.

– A dlaczego nie? Boisz się, co inni powiedzą? – Podszedł bliżej, jego głos stał się bardziej emocjonalny. – Przestań myśleć o wszystkich dookoła. Myśl o sobie. Wiem, że kiedyś czułaś do mnie coś więcej. I wiem, że to nie umarło.

Nie mogłam się skupić. Jego słowa wbijały się we mnie jak igły, ale w środku walczyłam ze sobą. Czy to była prawda? Czy to, co kiedyś było między nami, faktycznie miało znaczenie?

– A co z Tomkiem? – wyrwało mi się. – On... on jest dobrym człowiekiem. Zawsze mnie wspierał, zawsze był przy mnie...

– I właśnie dlatego, że jest dobrym człowiekiem, nie zasługuje na to, żebyś żyła z nim w kłamstwie. – Paweł patrzył na mnie z miłością. – Oboje wiemy, że jeśli teraz go poślubisz, nigdy nie będziesz naprawdę szczęśliwa.

Mój oddech stawał się coraz bardziej nieregularny.

A co, jeśli się mylisz? – spytałam z rozpaczą. – Co, jeśli popełniam błąd, zostawiając Tomka dla...? Dla wspomnień?

– A co, jeśli nie? – Odpowiedział bez wahania. – A jeśli to twoja jedyna szansa na prawdziwą miłość? Nie prosiłbym cię o to, gdybym nie wierzył, że jesteśmy sobie przeznaczeni.

Wszystko we mnie krzyczało.

Patrzyłam na Pawła, a w mojej głowie kłębiły się pytania. Wiedziałam, że nie mogę dłużej uciekać.

Zakręciło mi się w głowie

Wróciłam do kościoła. Z każdą chwilą czułam na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych. Tomek nadal na mnie czekał, ale jego uśmiech zniknął z twarzy. Patrzył na mnie z nadzieją, jakby czekał na znak, że wszystko będzie dobrze, ale już wiedziałam, że nie będzie.

Stanęłam przed nim, czując, jak serce łomocze mi w piersi.

– Kochanie, co się dzieje? – zapytał cicho, głosem pełnym lęku. – Dlaczego wyszłaś?

Cisza między nami stała się nie do zniesienia. Poczułam, jak cała sala wstrzymała oddech, czekając na moje słowa. Przełknęłam ślinę, starając się zebrać myśli. W głowie kłębiły mi się obrazy. Przeszłość z Pawłem, teraźniejszość z Tomkiem i przyszłość, której nie potrafiłam sobie wyobrazić.

– Tomek... – zaczęłam, ale głos mi się załamał. Wiedziałam, że za chwilę złamię mu serce. – Przepraszam. Naprawdę, bardzo cię przepraszam, ale nie mogę tego zrobić.

Jego twarz zmieniła się w jednej chwili. Spojrzał na mnie, jakby czekał, że to jakiś okrutny żart.

– O czym ty mówisz? – spytał, jego głos stał się bardziej piskliwy, jakby walczył z napływającymi emocjami.

Zakręciło mi się w głowie. Oczy wszystkich skierowane były na nas.

– Tomek, ja... lubię cię, naprawdę cię lubię. Ale Paweł... – Zatrzymałam się, czując ciężar tych słów. – Paweł zawsze był częścią mojego życia, choć nie chciałam tego widzieć. Dopiero teraz zrozumiałam, że to on jest tym, z kim powinnam być.

Słyszałam, jak goście zaczynają cicho szeptać, ale nie miałam odwagi odwrócić głowy. Tomek wyglądał, jakby dostał cios w brzuch. Próbował coś powiedzieć, ale słowa nie wychodziły mu z ust. Widziałam, jak jego ręce zaciskają się w pięści.

– Paweł? – wykrztusił w końcu. – Paweł?! Myślałem, że jest moim przyjacielem... Zostawiasz mnie... dla niego?

– Przepraszam – powiedziałam cicho, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Nie mogę cię oszukiwać.

Tomek cofnął się o krok, patrząc na mnie z bólem i wściekłością. Rodzice Tomka patrzyli na mnie z niedowierzaniem, a moi próbowali zrozumieć, co właśnie zrobiłam.

– Nie wierzę... – Tomek szeptał, kręcąc głową. – Przez cały ten czas... Myślałem, że mnie kochasz.

Spojrzałam na niego, czując, że nie mam mu już nic więcej do powiedzenia.

Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Jeszcze chwilę temu byłam gotowa wyjść za mąż za człowieka, z którym dzieliłam tyle wspomnień, a teraz... Teraz trzymałam za rękę kogoś innego, kogoś, o kim bałam się myśleć przez tyle lat.

Wszyscy patrzyli na nas w milczeniu, szepcząc coś między sobą, ale ich słowa nie docierały do mnie.

Ksiądz patrzył na nas z zaskoczeniem, ale kontynuował ceremonię. Paweł trzymał mnie za rękę, a jego dotyk dawał mi pewność, której potrzebowałam.

Gdy ksiądz zadał sakramentalne pytanie, spojrzałam na ukochanego i odpowiedź przyszła bez trudu.

– Tak – powiedziałam, a te słowa niosły się echem po kościele.

Wszyscy byli w szoku, a ja po raz pierwszy od dawna czułam, że to była moja decyzja.

Reklama

Marta, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama