Reklama

Mam na imię Karolina, mam dwadzieścia dziewięć lat i zawsze byłam tą, która „ogarnia” za innych. Pracuję w agencji eventowej, lubię kawę z cynamonem, ale moje życie to wieczny maraton – gaszenie cudzych pożarów, a własne marzenia odkładam na później.

Reklama

Ewelina, moja przyjaciółka, zawsze była tą piękniejszą, przebojową – to ona zdobyła serce Adama, w którym ja zakochałam się jeszcze na studiach. Ich ślub planowałam z oddaniem, tłumiąc dziwne przeczucie, że coś jest nie tak. Wtedy zadzwonił telefon – Adam miał wypadek, a ja pojechałam do szpitala.

Chciałam być przy nim

Szpital pachniał tanim płynem do dezynfekcji. Stałam na korytarzu, ściskając w dłoniach telefon. To Ewelina mnie o wszystkim poinformowała i prosiła, żebym przyjechała, bo sama była na przymiarce sukni ślubnej w salonie na drugim końcu miasta. Wolała, żeby ktoś już wcześniej pojawił się w szpitalu, zanim ona zdąży dotrzeć na miejsce.

– Pani do Adama Nowaka? – spytał lekarz dyżurny.

– Tak… To ja – odpowiedziałam zaskakująco cicho, choć serce waliło mi jak młot.

– Proszę się uspokoić. Miał szczęście – otarł zmęczoną twarz dłonią. – Będzie musiał odpoczywać, ale wyjdzie z tego.

Odprowadził mnie do sali. Na łóżku, w białej pościeli, leżał Adam – blady, z zamkniętymi oczami, a jednak w tym chaosie wyglądał tak spokojnie. Przez chwilę patrzyłam na niego w milczeniu.

Nagle poruszył się lekko, otworzył oczy.

– Ewelina? – zapytał zachrypniętym głosem, a ja poczułam, jak coś ściska mnie w gardle.

– Nie, Adam, to ja… Karolina.

Przekręcił głowę w moją stronę, a jego dłoń odnalazła moją.

Dobrze, że jesteś – wyszeptał i mocniej ścisnął moją rękę.

Serce zabiło mi szybciej, a jednocześnie w głowie pojawiła się niepokojąca myśl: dlaczego on cieszy się, że to właśnie ja tu jestem, a nie Ewelina? Coś było nie tak.

Stałam tak, trzymając jego dłoń, i nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie.

Jej zachowanie było dziwne

Przez kolejne dni starałam się odsunąć od siebie myśli o tym, co wydarzyło się w szpitalu. Zajęłam się przygotowaniami do ślubu Eweliny z nową energią – wybór serwetek, dobór kwiatów, układanie planu stołów. To było bezpieczne – zadania, które nie wymagały stawania twarzą w twarz z emocjami.

– Co myślisz o tej sukni? – zapytała Ewelina, przeglądając się w lustrze, a ja siedziałam na kanapie, podkulając nogi.

Biała koronka z opadającymi rękawami, delikatnie rozkloszowana spódnica – klasyczna, a jednak coś w tej sukni wydawało mi się… obce.

– Piękna – odpowiedziałam po chwili.

– Piękna… ale? – dopytywała, unosząc brwi.

– Nie wiem, może trochę zbyt… stonowana jak na ciebie – wymamrotałam, przygryzając wargę.

Ewelina wzruszyła ramionami, patrząc na swoje odbicie z dziwnym dystansem.

To i tak tylko teatrzyk – rzuciła nagle, niemal obojętnym tonem.

Spojrzałam na nią zaskoczona.

– Co masz na myśli?

– Ślub. Cała ta maskarada. To przecież tylko dla zdjęć, dla rodziny, dla… no wiesz, żeby wszystko wyglądało, jak należy.

– A Adam? – zapytałam ostrożnie, ale Ewelina tylko machnęła ręką, jakby chciała odgonić natrętną muchę.

– Adam... daj spokój. To tylko ślub, Karolina.

Zrobiło mi się zimno, jakby ktoś nagle uchylił okno w dusznym pokoju. Patrzyłam na nią, a w mojej głowie kotłowały się pytania, których bałam się zadać.

Nie mogłam w to uwierzyć

Kościół był pełen szeptów i nerwowych spojrzeń. Ludzie patrzyli na zegarki, podnosili brwi, czekali. Ewelina siedziała na schodach przed zakrystią, blada jak ściana, dłonie trzęsły jej się tak, że musiała je zaciskać w pięści.

Podeszłam ostrożnie, kucnęłam obok niej.

– Ewelina… co się dzieje?

Podniosła na mnie wzrok – spojrzenie puste, jakby patrzyła przez szybę.

On nie przyjdzie – wyszeptała.

– Jak to? – Poczułam, jak serce mi zamiera.

– Wysłał mi bilet do Paryża. Samolot dziś wieczorem. Powiedział, że mam jechać sama. Że to wszystko nie ma sensu.

Nie wierzyłam w to, co słyszę.

– Adam…? Wysłał ci bilet do Paryża?!

Ewelina skinęła głową, a jej oczy zalśniły łzami.

– On nigdy mnie nie kochał, Karolina. To była gra. Układ. Dla jego rodziny, dla wizerunku. Potrzebował mnie do tej układanki.

– I ty… wiedziałaś o tym?

– Domyślałam się. Ale nie chciałam tego widzieć. Rozumiesz?

Nie, nie rozumiałam.

Czułam, jak ziemia osuwa mi się spod nóg. Zrozumiałam, że byłam pionkiem w tej grze. Pomagałam planować ślub, który od początku był tylko fasadą. A Adam… Adam wysłał bilet. Bilet do Paryża, jakby chciał, żeby Ewelina zniknęła z jego życia.

Patrzyłam na nią i po raz pierwszy poczułam coś, czego nie umiałam nazwać – mieszaninę wściekłości, żalu i… ulgi?

Jego słowa mnie zszokowały

Nie spałam całą noc. Myśli kłębiły się w mojej głowie, a każda była jak igła wbijana prosto w serce. Następnego dnia, zupełnie przypadkiem, spotkałam Adama w małej kawiarni. Siedział sam przy stoliku, patrząc w okno z kubkiem kawy, jakby czekał, aż wszystko samo się jakoś naprawi.

Podeszłam, serce waliło mi w piersi jak oszalałe.

– Adam.

Podniósł wzrok, a gdy mnie zobaczył, od razu się wyprostował.

– Karolina… – urwał, jakby nie wiedział, co powiedzieć.

Usiadłam naprzeciwko, patrząc mu prosto w oczy.

– Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego wysłałeś Ewelinie bilet do Paryża?

Wziął głęboki oddech, jakby czekał na to pytanie od dawna.

– Bo nie mogłem już tego dłużej ciągnąć. Nie chciałem tego ślubu. Karolina, ja… to ty. To zawsze byłaś ty.

Patrzyłam na niego w osłupieniu.

– Co?

– Chciałem ci powiedzieć wcześniej, ale bałem się, jak zareagujesz. Nie wiedziałem, jak z tego wybrnąć. Ewelina to był błąd. Układ. Rodzice naciskali, jej rodzina, biznesy… A ty zawsze byłaś obok.

Poczułam, jak łzy cisną mi się do oczu.

– Adam, przecież ja ci ufałam… Przez tyle miesięcy pomagałam Ewelinie, jestem jej przyjaciółką!

– Wiem – powiedział cicho. – Nie potrafię tego naprawić. Ale musisz wiedzieć, że to ciebie kocham.

Nie odpowiedziałam. Patrzyłam na niego z sercem w rozsypce i nie wiedziałam, czy to wyznanie daje mi jakąkolwiek nadzieję, czy tylko nowy powód do rozpaczy.

Nie wiedziałam, co robić

Siedziałam na ławce w parku, wiatr rozwiewał moje włosy, a w głowie kłębiły się pytania, na które nie potrafiłam odpowiedzieć.

Czy można zacząć od nowa, mając świadomość, że wszystko, co nas łączyło, było splecione z kłamstwami? Czy powinnam zostawić wszystko za sobą i spróbować? Czy Adam naprawdę kocha mnie, czy po prostu szuka ucieczki?

Wzięłam głęboki oddech, patrząc na niebo, gdzie przelatywały leniwe chmury.

– Karolina, musisz wreszcie postawić siebie na pierwszym miejscu – powiedziałam cicho, jakby wypowiadając te słowa na głos, dawałam im moc.

Telefon zadzwonił. Adam. Spojrzałam na ekran, a potem odrzuciłam połączenie. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie jestem gotowa.

Nagle poczułam, jak obok mnie siada mama. Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, jakby wiedziała, co się dzieje.

– Czasami trzeba coś stracić, żeby zrozumieć, czego się naprawdę chce, kochanie – powiedziała cicho.

Skinęłam głową, ale w środku czułam się pusta. Jeszcze nie wiem, co zrobię. Może spakuję walizkę i wyjadę, a może zostanę i zaryzykuję wszystko. Może jeszcze jest czas, żeby wszystko zmienić.

Tylko… czy Adam naprawdę na to zasługuje?

To nie będzie łatwa decyzja

Czułam się rozdarta. Z jednej strony Adam, który wyznał mi miłość i mówił, że to zawsze ja byłam tą jedyną. Z drugiej – Ewelina, przyjaciółka, z którą dzieliłam życie, a teraz nie wiedziałam, kim dla niej byłam – przyjaciółką, narzędziem, a może tylko widzem w jej grze? Miałam w sobie mieszankę gniewu, ulgi, rozczarowania i samotności. Przestałam być tą „ogarniętą Karoliną”, która naprawia cudze życia – teraz musiałam zastanowić się, czego tak naprawdę chcę ja.

Adam – zagubiony, rozdarty między oczekiwaniami rodziny a prawdziwymi uczuciami. Kiedy w końcu zdobył się na szczerość, było już późno. Jego wyznanie nie przyszło w momencie, kiedy mogło zmienić bieg zdarzeń – przyszło po kłamstwach, po zranieniu. Być może kochał mnie naprawdę, ale czy można budować coś trwałego na gruzach oszustw?

Ewelina – cyniczna, a może po prostu pogubiona. Udawała szczęśliwą, planowała ślub, który był tylko fasadą. Może myślała, że uciekając do Paryża, ucieknie od swojego życia, a może od poczucia pustki. Była dla mnie bliska, ale teraz stała się kimś obcym.

Nasze relacje – skomplikowane, pełne niedopowiedzeń. Zbyt dużo było sekretów, zbyt wiele słów padło za późno. Każdy z nas miał swoją wersję prawdy, swoje lęki i motywacje. Może czasami lepiej coś zakończyć, zanim się rozpadnie. A może warto dać szansę – ale czy ja byłam gotowa, by wybaczyć Adamowi?

Karolina, 29 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama